Ostatnim celem na tę rodzinną ekspedycję był tytułowy most kolejowy nad Wisłą. Wracając spod żwirowni mogliśmy się zatrzymać w łuku drogi na początku ulicy Nowowiejska i pójść do celu. Wydawało nam się, że z drugiej strony będzie bliżej, dlatego pomiędzy zabudowaniami wsi ulicami Juliusza Lea oraz Starowiejska dotarliśmy do ostatniego zabudowania. Do celu mieliśmy tyle samo, o czym przekonaliśmy się wkrótce. Na początku miejsce postoju
W zaroślach zauważam wiązy - Ulmus. Gatunek trzeba będzie określić w sezonie wegetacyjnym.
Poza tym spore połacie zajmuje jeżyna popielica - Rubus caesius.
Po drodze mijamy kępy żarnowca miotlastego - Sarothamnus scoparius.
W okolicznych zaroślach dominują wierzby - Salix. Gatunek też się określi w sezonie wegetacyjnym.
Wchodzimy na konstrukcję. Jak widać coś się zmieniło na lepsze. To działania władz powiatu wadowickiego. Tym sposobem powstał rozsądny łącznik pomiędzy przebiegającymi tędy trasami rowerowymi.
Oto fragmenty konstrukcji. Przydałby się jeszcze makijaż, ale bezpieczeństwo przechodzących jest ważniejsze.
Ten napis na konstrukcji mostu to przeżytek przeszłości, z okresu, kiedy przechodzenie tędy groziło śmiercią lub kalectwem.
I jeszcze jeden widok chaszczy z lewego brzegu. Bliżej rzeki dominują amerykańskie nawłocie - Solidago.
Oto kolejne spojrzenie na zachód od mostu i linii kolejowej. Jak widać pod wałem przeciwpowodziowym dominują wierzby - Salix.
Rozglądamy się po chaszczach. Oto odroślowe pędy wierzby - Salix.
Oto skupisko suchych badyli z amerykańskimi nawłociami - Solidago sp. w roli głównej.
I jeszcze jedno zdjęcie, ostatnie w tym fotoreportażu. Uprawiane pole uprawne za drzewami na wschód od linii kolejowej. A do samochodu zostało nam około 100 metrów.
W drodze do Chrzanowa zaliczyliśmy jeszcze Skałki Gaudynowskie, ale nie wysiadaliśmy z samochodu. Zmrok zaczął nas dopadać.