W mieście, w którym mieszkam w starych opuszczonych sadach nie raz wyrastają inne drzewa zasiane przez Naturę. Ostatnio widziałem zlikwidowany taki sad z pozostawionymi tylko drzewami, których nikt nie sadził. Tak, bo nasze prawo pozwala usuwać drzewa owocowe bez pozwolenia, kiedy UE płaci tym, którzy chcą zachować stare odmiany drzew sadowniczych. Co o tym myślicie?
Takie prawo. Nieraz pisałem o tym. Tego się nie przeskoczy. Najgorsze jest to, że na wsiach (biorąc pod uwagę tereny zabudowane) jest wycięte wszystko, żeby później nie było kłopotów. Pozostały tylko stare drzewa oznaczone, które czekają na superokazję by je wyciąć i oczywiście młode owocowe oraz drobne iglaki, i to najlepiej obcego pochodzenia.
Na pocieszenie, trzymając się ściślej tematu podam, że stare odmiany są sukcesywnie zbierane i odnawianie. Te które istnieją jako sadowniczy starodrzew, często nie mają wartości sadowniczej i czeka je właśnie taki los.
Durna lex sed lex. A tak swoją drogą, czy ktoś chciałby się podjąć uprawy w celach zachowawczych nieokreślonych odmian dziko wyrastających tu i ówdzie jabłoni i innych drzew owocowych. Zazwyczaj są to siewki po wyrzuconych ogryzkach. Mogą one mieć ciekawy potencjał genetyczny.
Te nienazwane odmiany - przede wszystkim - jabłoni wyrastają w pobliżu sadów tam gdzie nikt nie kosi, nie orze i nie wypasa. Wyrastają dzięki ptakom, które żywią się owocami. Znam kilka takich miejsc, gdzie można naliczyć kilkaset dzikich jabłoni, wśród których są i takie, które mają smaczne i - niejednokrotnie - duże owoce. To są krzyżówki starych odmian jabłoni( np. Papierówka, Kosztela, Boiken, Malinowa Oberlandzka, Glogierówka, Antonówka Zwykła, Szara Reneta) które w pobliżu rosną.
Mam wiele jabłoni, które wyrosły z nasion jabłoni szlachetnych odmian. Wśród nich są i takie, które owocują i rodzą smaczne owoce.