Słyszałem iż są jakieś przeciwwskazania, że liście te są toksyczne i rozwijają się na nich choroby które źle wpływają na rośliny, które kompostem tym się zasili. Prawda?
#5
od stycznia 2008
Przede wszystkim liście orzecha włoskiego zawierają bardzo dużo garbników i innych związków długo rozkładających się, przez co proces rozkładu całych liści następuje raczej opornie. Tym samym czyni je to kiepskim materiałem na kompost.
Ja ze swoich orzechów palę.
No cóż... To z moimi ideologiami ekologicznymi nie współgra, toteż jeśli nie ma innych przeciwwskazań, po prostu rozkładać będą się same :) Dziękuję.
#8
od stycznia 2008
Hm... Z ekologicznego punktu widzenia dekompozycja i spalanie są czymś podobnym. W pierwszym wypadku liście rozkładają bakterie, grzyby i tzw. mezofauna, w drugim zaś - ogień. Ale w obu procesach chodzi o to samo - rozkład z uwolnieniem dwutlenku do atmosfery i minerałów do podłoża. W przypadku liści orzecha bardzo powolnemu rozkładowi towarzyszy rozwój licznych gatunków bardzo szkodliwych grzybów, które szkodzą poważnie nie tylko orzechom (które są stosunkowo odporne) ale przede wszystkim drzewom owocowym - wiśniom, czereśniom, jabłoniom, śliwom itp. Jest więc wskazane, by palić je co roku.
Jeśli nadal nie chcesz palić liści, to chociaż je usuń ze swojej posesji, by nie były źródłem zakażeń chorobami grzybiczymi drzew i krzewów owocowych.
O ile mi wiadomo, nie ma przeciwwskazań ze strony prawa do palenia liści i suchych gałęzi ze swojej posesji, o ile nie towarzyszy temu palenie śmieci.
Z cyklu jeszcze trochę ekologii... Orzech włoski nie jest gatunkiem rodzimym i przez ekologów jest uważany za intruza, którego należy wytępić :p
Pozdrawiam serdecznie:)
#149
od września 2007
Grzegorz, czy mógłbyś mnie objaśnić co ekologicznego jest w spalaniu liści ?
I jeszcze : które to grzyby saprofityczne /tzn. żywiące się martwą materią - w tym przypadku liśćmi orzecha/ przemieniają się w grzyby pasożytnicze /tzn. żywiące się żywymi organizmami - w tym wypadku wiśniami, czereśniami, jabłoniami i śliwami/ ?
bez
#10
od stycznia 2008
Może niezbyt jasno potraktowałem temat, bo chyba źle mnie zrozumiałeś.
Nie chodziło mi o obecność saprofitów, bo to jest przecież bezsprzecznie pożyteczna grupa "bywalców" na opadłych liściach. A raczej o to, że długo zalegające liście orzecha są świetnym miejscem "zimowania" wszelkich grzybów pasożytniczych, w postaci tzw. spor, czyli zarodników, które są częstą przyczyną porażeń wczesnowiosennych drzew i krzewów chorobami grzybiczymi (Taphrina pruni, atakująca śliwy, wiśnie, czereśnie, czy plasmopara viticola - pasożyt winorośli).
Podkreślam, że wymienione przeze mnie gatunki nie pasożytują na orzechu, a jedynie mogą przetrwać w liściach i zaatakować swoich żywicieli skoro tylko pojawią się ku temu sprzyjające warunki.
Ponadto orzech włoski często jest atakowany przez grzyba Gnomonia leptostyla wywołującego groźną chorobę antraknozę. Jest to najgroźniejsza i co gorsza, dość powszechna choroba tego drzewa. Zwalczać chorobę można przez zbiór i niszczenie porażonych owoców i liści, w których rozwija się grzyb oraz w przypadku młodych drzew - stosować opryski. Starych na ogół się nie pryska, a właśnie, zbiera i pali liście.
Dodatkowo liście orzecha włoskiego zawiera 5-hydroksy-1,4-naftochinon - substancję działającą niekorzystnie na niemal wszystkie rośliny w sąsiedztwie orzecha, która spowalnia ich wzrost, a większym stężeniu może powodować ich zamieranie.
Może to dlatego kompost z liści orzecha uważany jest za trujący ?
A co do ekologii, mam wrażenie, że ostatnio uważane jest za modne mylne postrzeganie tego pojęcia jako ochrony i formy troski o środowisko, podczas gdy jest to dziedzina biologii zajmująca się interakcjami między organizmami a środowiskiem ich życia.
Co jest więc ekologicznego w paleniu liści orzecha?
1)paląc je, usuwasz potencjalne siedliska zesporulowanych lub też zmumifikowaych form groźnych pasożytów wielu drzew owocowych, w tym pasożyta orzecha włoskiego.
2)usuwanie liści chroni wszystkie rośliny w sąsiedztwie orzecha przez zatrzymaniem wzrostu i śmiercią.
Spalanie zebranych liści w przygotowanym do tego miejscu nie jest zagrożeniem dla środowiska. Zwłaszcza w przypadku orzecha jest więcej korzyści niż przeciwwskazań, by to robić.
Chciałbym na koniec wspomnieć, że nie zmuszam nikogo do palenia liści. To Wasza suwerenna decyzja. Ja jedynie raczyłem udzielić kompleksowej porady na temat postępowania z liśćmi orzecha włoskiego, wszak o nią mnie właśnie proszono.
Liczę, że informacje zawarte w mych postach okażą się choć trochę pomocne.
Pozdrawiam i życzę sukcesów w sadzie i ogrodzie:)
(wypowiedź edytowana przez Gaston 01.grudnia.2009)
#150
od września 2007
Bardzo dziękuję za wyczerpującą wypowiedź.
Porównajmy nasze spostrzeżenia :
Mam na działce orzecha włoskiego w wieku 12 lat.
Antraknozy na nim nie zauważyłem, natomiast są szkodniki : szpeciele i wiewiórki.
Ten ostatni szkodnik to istna plaga: w ubiegłym roku nie zebrałem ani jednego orzecha; w tym roku sztuk 2.
Orzech rośnie przy altanie /str. północna/ i alejce /str. południowa/.Lubię przesiadywać w jego cieniu, bo mi się lżej oddycha /wyczytałem, że to może być sprawka fitoncydów wydzielanych przez jego liście/.
Teraz sprawa opadłych liści :
- z około połowy /z alejki i dachu/ zbieram i kompostuję
- pozostałe liście pozostawiam na miejscu.
Liście zbierane :
Kompostuję je razem z liśćmi innych drzew, skoszoną trawą i generalnie z wszelkimi odpadkami. Uzyskanym kompostem nawożę rośliny.
Nie zauważyłem, że by czas rozkładu liści był długi : po roku nie ma po nich śladu.
Kompost na pewno nie jest trujący, bo tylko takie nawożenie stosuję od lat 12 i na plony nie narzekam - nie jest to jednak kompost jednorodny.
Liście pozostawione :
Od strony wschodniej pod orzechem rośnie plantacja malin i konwalie. Maliny pod orzechem plonują gorzej niż pozostałe - są zbyt mocno zacienione. Natomiast konwalie rosną i kwitną dobrze, są nawet ekspansywne.
Od strony zachodniej rosną słoneczniczki, lebiodka i Gaulteria. Ta ostatnia rośnie dobrze, co roku kwitnie i owocuje - pozostałe dwa gatunki zachowują się ekspansywnie, liczne są samosiewy.
Może podasz przykłady jakichś wrażliwych roślin, ale tu wymienionym sąsiedztwo orzecha najwyraźniej służy.
Uprawiam wszystkie gatunki drzew owocowych, które tu wymieniłeś. Nie zauważyłem działalności Taphrina, natomiast problemem jest rdza grusz - ale to już nie wina orzecha a jałowców.
Co do ekologii, to dla mnie taki skrót myślowy - dla mnie praktyczny i jak się okazuje...modny.
Co do ekologów : w większości przypadków rozumiem i popieram ich starania. Są jednak sytuacje, kiedy mam zdanie odrębne np. :
Trzymamy na działkach kontrolowaną liczbę kotów do ograniczenia liczby gryzoni. Ich młode były często zagryzane przez lisy - co spotykało się z życzliwą reakcją miejscowych ekologów. Ostatnio rolę lisów w mordowaniu kociąt zaczynają przejmować jenoty - dopiero to burzyło ekologów.
Ale to taka dygresja...
bez
Cieszę się z wyniku tej zaciekłej dyskusji. Dodam iż mam 12 ponad dwudziestoletnich orzechów i palenie liści nie jest zbyt przyjemne i szybkie. Mówiłem tez już o ekologii, toteż liście dalej będę kompostować. Są jakieś środki przyśpieszające kompostowanie? I jakich biologicznych przyjaciół warto mieć w ogródku?
#173
od maja 2006
2009.12.09 22:56
Pola
Grzegorzu, jakież cenne i interesujące informacje nam przekazałeś! Dziękuję!
Ja dodam ze swojej strony, ze popieram spalanie liści, choć generalnie jestem za kompostowaniem odpadków (a nie wrzucaniem ich do ogniska). Mam trzy kilkudziesięcioletnie, wielkie orzechy, których nie da się opryskać. Chorują co roku, ale od kiedy grabię i palę liście, drzewa chorują dużo mniej, nie mówiąc już o korzyściach dla trawnika pod nimi. Słyszałam że liście tej rośliny zwierają garbniki powodujące wszystkie wymienione we wcześniejszych postach zjawiska (choroby otaczających roślin, wolny rozkład itd).
Z autopsji zatem polecam zbierać i palić orzechowe liście! :)