No pewnie cos je podjada... Moze byc jednak tak, ze larwy juz sie przepoczwarczyly w owady dorosle... Zwroc najpierw uwage czy pojawiaja sie nowe uszkodzenia. Mozesz tez po zmierzchu dokladnie poobserwowac roslinke czy cos tam jest. Jesli dalej bedziesz obserwowac pojawiajace sie uszkodzenia wtedy mozesz zastosowac: Polysect, Decis, Karate (te preparaty sa skuteczne do 20 stp C) lub Mospilan. Musisz wowczas wykonac oprysk za pomoca opryskiwacza, i najlepiej wieczorem...
Cos uzylam, ale nie pamietam co. Niewiele pomoglo- za to ostatnio znalazlam w poblizu dwa slimaki, moze to one mi kwiatki podjadaja. Nie wiem. Zobaczymy, mama powiedziala zebym posypala popiolem dookola kwiatka. Wtedy slimaki nie bede wchodzic, zobaczymy czy pomoze.
Raczej nie wyglada to na objaw zerowania slimakow... Ale tez moge sie mylic...
pozdrawiam i powodzenia
Witam
Chciałbym poruszyć temat choroby Clematisu.
Trzy sezony temu posadziłem 2 Clematisy
Clematis Ernest Markham
Clematis Snow Queen
Stanowisko wybrane, podłoże z odpowiednia ilością ziemi kompostowej, na dnie dołu drenaż z drobnych kamieni.
Początkowo wszystko przebiega normalnie, wzrost po zimie jest zadowalający, ilość pączków kwiatów również i nagle, bo w przeciągu kilku dni następuje bardzo szybki proces chorobowy (tak się domyślam), który zaczyna się od dolnej partii liści i szybko postępuje ku górze.
Liście na początku są blado-zielone, brunatnieją, kurczą się , a w ostateczności więdną i usychają.
To samo dzieje się z już rozwiniętymi kwiatami.
I co sezon zmuszony jestem do całkowitego ich ścięcia
Na dodatek jeden z Clematis' Ernest Markham całkowicie zniknął
Pragnę dodać, że Clematisy są odpowiednio pielęgnowane.
Podlewane systematycznie, codziennie, późnym wieczorem (na przemian zasilam co 2-tyg roztworem wodnym Substrat-Magiczna Siła), podłoże ocienione.
Próbowałem je ratować stosując preparat Bravo, ale z marnym skutkiem !
Może ktoś z Szanownych forumowiczów ma większe doświadczeniu w hodowli powojnika i podzieli się cennymi uwagami.
Pozdrawiam