#167
od listopada 2006
Poniższą listę grzybów odtworzyłem z notesów i pamięci tej zimy jako cel poszukiwań do dokumentacji fotograficznej na ten rok. Przypuszczam że u mnie to już zaawansowany mykoholizm (lubię tę chorobę i chyba to nieuleczalne), który to się rozwija odkąd w dzieciństwie z dziadkiem zacząłem chodzić na grzyby, a przyspieszone objawy zacząłem odnotowywać odkąd znalazłem się na tym forum . Jak tylko mam wolny czas to włóczę się po lasach. Czy ja tak tylko mam? Jeśli nie, to jak to objawia się u Was? Jakieś opinie, uwagi? :)
LISTA ZNALEZIONYCH PRZEZ MNIE RZADKICH GRZYBÓW, ALE NIE UDOKUMENTOWANYCH
1. Podgrzybek czerwonawy (Xerocomus rubellus) – Dąbrowa 16.07.2003 (dwa stanowiska)
2. Borowik żółtobrązowy (Boletus appendiculatus) - Kowala Mała – w śródpolnych ciepłolubnych zaroślach typu grąd - 13.08. 2001 i 09.08. 2003
3. Smardz wyniosły (Morchella elata) - Sukowski Las 2001 r
4. Piestrzenica olbrzymia (Gyromitra gigas) – Sukowski Las – 04.2005
5. Złotak czerwonawy (Pulveroboletus lignicola)! - w Sukowskim Lesie pod jodłą – 1 szt 09.10.2000 r, rysunek w notesie podpisałem "Podgrzybek?"
6. Ozorek dębowy (Fistulina hepatica) – Dąbrowa 31.08.2002, rysunek w notesie
7. Wilgotnica szkarłatna (Hygrocybe coccinea) – rez. Radomice, pod cisami 20.08.2002
8. Wilgotnica papuzia (Hygrocybe psittacina) – Bilcza, przed wybudowaniem osiedla ECHO, w mchu pod sosnami i jałowcami na otwartej przestrzeni, polanki – lata 90-te
9. Wachlarzowiec olbrzymi (Meripilus giganteus) – Wrocław, Park Południowy 21.07.2002 r.
10. Żagwica listkowata (Grifola frondosa) – rez. Świnia Góra – 15.08.2000 r. pod bukiem
11. Mitrówka półwolna (Mitrophora semilibera) – Dąbrowa 30.04.2001
12. Grzybiec purpurowozarodnikowy (Porphyrellus porphyrosporus) – Telegraf, 2004 r., lasy nad jeziorem Charzykowskim k. Chojnic, lata 90-te
13. Zasłonak fioletowy (Cortinarius violaceus) – Grabowy Lasek 23.10.1999r.(kiepska fotka albumie)
14. Piaskowiec kasztanowaty (Gyroporus castaneus) – Dąbrowa – 6.08.1998(1szt.), Sukowski Las – 5.09.1998 (4szt.) i 19.08.1999 (2szt.)
15. Piaskowiec modrzak (Gyroporus cyanescens) – Sukowski Las – 13.09.1998 (4szt.) 15.09.1998 (2szt.) i 19.08.1999 (4szt.), Wólka Pokłonna k. Rakowa
16. Borowik gładkotrzonowy, borowik Queleta (Boletus queletii)! – przy grabowym lasku – 1997?, G. Patrol 26.07.1999 – grupa ok. 20 szt. – południowo wschodnia część lasu bukowego
17. Biało – szary gałęziak być może to Świecznica rozgałęziona (Clavicorona pyxidata)! – Kowala Mała, zarośla leszczynowe latem po ulewnych deszczach
18. Sarniak (Sarcodon) – Sukowski Las – 1998(?), pod 20 letnimi sosnami na mchu ok.5 szt.
(wiadomość edytowana przez grzybiorz 12.kwietnia.2007)
#136
od lipca 2006
Szczerze Ci zazdroszczę. Kocham las i to leśne łazęgowanie. Tylko ten czas a raczej chroniczny jego brak :(
Michał - kliknij myszką na moje nazwisko - znajdziesz taki fragment moich zainteresowań m.inn. "w ł ó c z e n i e s i ę p o l e s i e".
Nie jesteś w swojej chorobie odosobniony. Kiedy trafiłem na to forum, Pimpek i chyba Mirki2 przestrzegali mnie przed grzybofisiowaniem zaznaczając żebym w przyszłości nikogo nie oskarżał że popadłem w tą nieuleczalną chorobę. To było coś w tym sensie. Pamiętam jednak dokładnie moją odpowiedż, że do tej pory chorowałem sam, a na forum łatwiej jest chorować w tak doborowym towarzystwie. Masz rację, że to forum to niesamowita kopalnia wiedzy, której przyswajanie jeszcze pogarsza tą nienomenklaturową jednostkę chorobową. Ale jakżesz ta choroba jest przyjemna, wiedzą tylko ci, którzy na nią chorują...Jaki ja jestem szczęśliwy, że do lasu mam zaledwie 10 min drogi powolnym spacerkiem...
#168
od listopada 2006
Widzę nie tylko ja tak mam. Dzięki chłopaki że to rozumiecie. Te grzyby to świetna sprawa, to takie odkrywanie niezbadanego świata, zabawa w Krzysztofa Kolumba. A jakaż satysfakcja. Jeszcze kilka lat temu interesowały mnie grzyby do garnka, później przeszedłem na dendrologię. Gdy zakupiłem aparat, wróciłem do focenia grzybów jadalnych. To mi przeszło, teraz wziąłem się za rzadkości i odświeżanie wcześniejszych znalezisk. W przyszłości będzie mikroskop i zabawa będzie jeszcze ciekawsza, pewnie dojdą podróże po świecie w zupełnie innych gatunkowo lasach. Oj, nieskończenie ciekawy ten świat, chyba nigdy się nie będę nudził.
Jeszcze raz dzięki.
#417
od października 2005
Grzybiorz - Ty to już jesteś zaawansowanym mykologiem :-) Dotychczas to ja zbierałem kilka grzybów. Tutaj na forum nauczyłem się rozpoznawać zimówkę i czewonawego muchomora. Wszystkie ptakopodobne ( czytaj gąski, gołąbki) prócz kani to dla mnie grzyby nie do rozpoznania :-(
Z grzybów, które mają na dole paseczki, to znam tylko boczniaka, opieńki i rydza.
Tak, to prawda, ze tutaj jest magazyn wiedzy. Tym magazynem jesteście Wy wszyscy. Są tutaj też tacy jak ja, którzy wchodza na to forum, aby trochę z tego magazynu pobrać czegoś dla siebie. Mam tylko nadzieję, że takich konsumentów a nie producentów wiedzy, nikt tutaj nie przegoni.
Czy jestem zarażony? Nie. Wchodze do lasu, kiedy mam ze sobą wiaderko na grzyby. W okresie, kiedy nie ma grzybów ( tak mi sie zawsze wydawało, że taki okres jest od zimy do jesieni ), do lasu raczej nie wchodzę. Może to dlatego, że w tym okresie jestem wędkarzem? Jest zupełnie możliwe, że jestem z typu ''zdobywcy pokarmu''. No bo niby jak wytłumaczyć fakt, że jak w lesie wyskakują grzyby, ja odstawiam wędki ?
Podziwiam Waszą wiedzę na temat grzybów. Znacie te grzyby na wylot wraz z ich nazwami łacińskimi. Potraficie rozpoznać grzyby, które widzicie pierwszy raz. Nie dziw, że Wasze koszyki szybko się zapełniają. Najbardziej jednak zazdroszczę Wam tej różnorodności smaków, które z pewnością dają grzyby wszelakie.
no, tak ja tez mimo młodego wieku (24 lata) kiedy tylko moge jestem w lesie, czasem tylko z rowerem żeby zobaczyc jak rosnie las i wszystkie zamieszkałe w nim stworzenia i rosliny. Co ciekawe mam wielu znajomych w moim wieku ktorzy cenia sobie czas spędzony w lesie i na rybkach i własnie w ten sposób odpoczywają. Prawdziwy miłośnik lasu, jest jak dobry wedkarz- nie zawsze trzeba złapac rybę- najwazniejsze posiedziec nad wodą z wedką w ręku.
(wiadomość edytowana przez yousek 13.kwietnia.2007)
Z tym mykoholizmem to niema żartów! Serio, ja od około roku tak "na poważnie" interesuję się grzybami, i często zdarza mi się w lesie brać za grzyba wszystko cokolwiek go choć trochę przypomina, liść czy jakiś śmieć mój "zagrzybiony" mózg zaraz przypasowuje do podgrzybka czy innego grzybka :-))) Wcześniej też tak mi się zdarzało ale teraz to prawie wszędzie widzę grzyby!
I jeszcze jedno: ostatnie zdanie piotra to jest prawdziwa perełka!
Hmmm.. To ja sie troche od Was odrozniam... W przeciwienstwie do Was nie wlocze sie po lasach ale po polach i szukam chorych roslin... :) Tym sie zajmuje na codzien....
Czytam,czytam i serce rwie się do tych łąk,pól i LASÓW,bardzo Wam zazdroszczę.Warszawianka z konieczności.Pozdrawiam Was wszystkich i dzięki za ogrom wiedzy:-}}}
Nie wiem czy prawdziwy grzybofiś da się uleczyć czy też tylko na siłę i z potrzeby zaleczyć (na krótszy lub bardzo długi czas) ;-))
Grzybki mają coś w sobie niezwykłego, pociągającego, uzależniającego itd. :-)
W latach szkoły średniej i czasach przedmałżeńskich zajmowałem się "silniej" ornitologią i botaniką - jednak swoim ptako- i roślinofiśnięciem nikomu nie robiłem jako takiej krzywdy.
Póżniej była fascynacja wędkarstwem czyli rybofiśnięcie. Ale wtedy "pokazały" się jednak dzieci, a ja praktycznie dzień w dzień nad wodę, każda sobota i niedziela to całodzienne zawody, zawodziki, sprawdzanie nowych łowisk, testowanie nowych sprzętów itd. Efekt tego mam u starszej córki, która pomimo że mnie kocha czy też lubi, emocjonalnie jest dużo bliżej z żoną niż ze mną. Smuci mnie to, ale to moja wina - on miała wtedy miała 2, 3, 4 lata, a tata "nieobecny rybofiśnięty" :-((
Na szczęście nie popełniłem już tego samego błedu z młodszą :-)))
Po raz kolejny zaczęło mnie tak brać gdy zaczęły mnie fascynować grzybowe" maleństwa, gdy zaczęło się znajdować rzadsze gatunki, gdy Pimpek zaczął prezentować swoje fascynujące osiągnięcia w workowcach i innych "maleństwach" itp.
Zaczęło się jak z rybofiśnięciem. Gdy kiedyś córki (zwłaszcza młodsza) uwielbiały ze mną chodzić do lasu, nad wodę, na grzyby, tak od momentu gdy "zaczęło mnie brać" coraz mniej, mniej i mniej zaczęło im to się podobać.
Przecież nie można się dziwić dzieciom, że gdy idą z ojcem pograć w piłkę na łąkę, pojeździć na rowerach czy normalnie pozbierać "normalnych" grzybów, to on im każe gdzieś w pobliżu czymś się zająć czy pobawić a sam pada na cztery łapy, grzebie w ziemi, w trawie, liściach, oglądą patyczki, liście, zupełnie nie zwraca na gryzące dookła komary (a dziecie je szczególnie czują) i na długo zapomina o otaczającym go Bożym świecie :-(((
Wiem, że w tym momencie przejaskrawiam, ale ja zaczynałem w pewnym momenie być tego sprawcą.
Wczoraj wróciłem z całonocnej jazdy i wieczorem coś mnie wzięło (znaczy się grzybki mnie wzięły) i zamiast iść odespać to pierwszy raz od jesieni 2005 roku postanowiłem noc spędzić na dokładniejszym przeglądaniu co się dzieje i działo na Forum od tego czasu :-))) Do tej pory raz na miesiąc czy dwa zaglądałem na kilkanaście minut.
Wydaje mi się, że trzeba mieć trochę samozaparcia, silnej woli i "odrobinę rozumu" gdy się człowiek kieruje w stronę jakiegoś fiśnięcia - szczególnie wtedy, gdy w domu są małe dzieci, a rodzic nie chce się od nich duchowo i emocjonalnie oddalać. Mi tych trzech rzeczy często brakowało :-(
Trzeba po prostu mieć umiejętność pogodzenia jednego z drugim :-))
#997
od kwietnia 2006
Myślę, że z pasją tak jest, że tylko inni pasjonaci, i to z tego samego fiśnięcia, mogą zrozumieć ten "obłęd". Niestety nie możemy od innych wymagać takiego samego zaangażowania w nasz holizm. Każdy ma jakieś hobby, ale sztuka tkwi na odpowiednim gospodarowaniu czasem, a to jest najtrudniejsze, szczególnie mając rodzinę, która czeka na każdą chwilę z nami, często słuchając o tych grzybach z miłości do nas. Myślę Bogdan, że wykazujesz oprócz przyrodoholizmu jeszcze rodzinoholizm. Sposób w jaki piszesz o najbliższych jest ujmujący. Dla mnie pogodzenie pasji z rodziną jest trudne, często muszę się hamować, umiejętnie godzić wszystko razem i pamiętać o tym, co jest najważniejsze, a i inni wtedy lepiej nas rozumieją. Pozdrawiam wszystkich.
Witam, nie jestem mykoholikiem, ale domyślam się co czujecie, chodząc po lesie. Ja bardzo lubię przyrodę, z wykształcenia jestem tylko licencjonowamym biologiem i przez lata nie bycia w zawodzie połowę zapomniałam, ale natura wzywa. Uwielbiam "dłubać" w moim przydomowym ogródku jak tylko mam wolną chwilę, albo jak wychodzę "na chwilę" do psa, to wracam po pół godziny. Mąż się śmieje, że znowu pewnie "robiłam dżdżownicom dziurki, aby je dotlenić :)"
Pozdrowienia
Ja też jestem mikoholikiem i nie zamierzam się z tego leczyć. Do tej pory zgromadziłem nieco ponad 24 tysiące okazów zielnikowych grzybów. Poniekąd zagrzybiłem Muzeum w Chrzanowie. Teraz niestety mniej się udzielam, ponieważ z woli szefa muszę opracować spory zbiór skał, który także przy okazji zgromadziłem.
A ja chciałam dodać tylko że to forum jest wyjątkowe. Po pierwsze dlatego ze macie wszyscy tak ogromną i godną podziwu wiedzę. Ale po drugie i przede wszystkim dlatego że jesteście grupą wyjątkowych wspaniałych ludzi. Niestety nie jestem nikim szczególnym ani też nie wiem wiele ale samo czytanie tego co piszecie sprawia że czuję więcej tlenu w powietrzu:)
#654
od listopada 2006
Wiecie co?
JA TO WAS WSZYSTKICH LUBIĘ
Po prostu, dobrze mi tu z Wami na forum:-)
Dziękuję
#675
od listopada 2006
Ty jak coś walniesz Jolka, to aż sympatyczniej się robi:-))) Nic na poważnie, tak na luzie:-)
I wiesz co? Szczerze się wzruszyłem.... Nawet łezka mi poszła.
Jakie by to forum było bez Ciebie i Was wszystkich....
#679
od listopada 2006
Tak, tak widziałem Cię na forumowych fotkach - klawa babka! Ja przy przy Tobie to młody "szczyl", ale czy to ważne?
Syćko zrobie, żeby być:-)