#336
od października 2009
Po wczorajszym lataniu po krzakach,w trakcie rytualnego oglądu znalazłem dwa zadomowione na moim ciele kleszcze.Od dzisiaj zaczynam znowu używać repelentu.
02.V wyciągnąłem z siebie pierwszego kleszcza w tym roku. Witam w klubie.
#337
od października 2009
Fajnie że nie jestem sam:-)
U mnie miliony i dochodzę do wniosku, że najlepszym zabezpieczeniem w moich warunkach są ortalionowe dresowe spodnie. W miarę jak najbardziej śliskie, zbiegające mocno na buty i w jednolitym kolorze na tle którego widać to "paskudztwo".
Od czasu jak zacząłem w takich chodzić w teren, to pomimo tego, że kilkanaście - kilkadziesiąt za każdym razem zrzucam z nogawek, to bardzo rzadko zdarza mi sie coś przynieść do domu.
Też już miałem i zapomniałem. Dzisiaj zgniotłem 5 szt., znalezionych na jasnych spodniach.
No to jak jest u mnie postaram sie zobrazować.
Na początku kwietnia rozmawiałem na ich temat ze znajomym lekarzem weterynarii, który poprosił mnie o przyniesienie mu kilku do badań, które prowadzą z laborantką na wirusologię. No cóż, następnego dnia wziąłem swego czworonoga na 1,5 godzinny spacer do pobliskiego lasku. Później niestety ale pół godzinki wybierania kleszczy. Trochę(?) zebrało się, lekarz naliczył 56 szt. No ale oczywiście na tym nie koniec bo wyciąganie kleszczy musiałem przerwać ... wyjazd do pracy. Po powrocie ponowny przegląd psa i następne coś około 20-30 sztuk.
Niestety ale sami rozumiecie, że w takim przypadku mój przyjaciel ogranicza sie obecnie w spacerach, jedynie do terenu podwórza:-((
#338
od października 2009
Powiedzcie mi jak to jest,pożyteczne stworzenia giną mimo aktywnej pomocy ludzi,a badziewie się mnoży na potęgę.A może ta pomoc jest zbyt aktywna?
Mirek ,a jak tam mają się pszczoły w lipie?Przezimowały?
Nie miałem okazji być tam, więc nie odpowiem jak sie mają pszczoły.
Co do kleszczy to ekspansja jest tak gwałtowna, że nie uważam tego za normalny objaw ewolucji. Musieliśmy poważnie zakłócić równowagę.
Podejrzewam, że kleszcze też mają/miały swoich naturalnych wrogów a w tym sęk, że byc może właśnie ich juz nie mają, za przyczyną naszej działalności:-(
Przepraszam, ale jednak wtargnę trochę w politykę: - mówisz o "aktywnej pomocy ludzi" ... może masz na myśli ostatnie wydarzenia, jak Szyszko chce pomóc Puszczy Białowieskiej. Wg. niego to pomoc, według nas zagłada dla wielu gatunków:-)
Natomiast według mnie nic nie pomoże dla ekosystemu nawet objęcie ochroną terenu całej PB (chociaż to byłoby już coś na początek), potrzeba nam jest całkowita zmiana sposobu gospodarowania w Lasach Państwowych. Obecnie lasy gospodarcze sa tak przerzedzone, że zupełnie nie spełniają swojej roli. Przede wszystkim nie zatrzymują odpowiedniej ilości wilgoci. Dno lasu jest niszczone co kilka lat przez maszyny podczas przecinek, nie zdąży odrodzić sie a już znów komuś spodoba sie wyciąć kilka drzew i ponownie las upodabnia sie do terenu budowy. I tak na okrągło:-)
#340
od października 2009
Oczywiście że to miałem na myśli:-(
Kleszcze to bardzo odporne stworzenia. Mogą przeżyć np. zamrożone 18 lat i po ponownym rozmrożeniu są jeszcze bardziej aktywne. nie przeżyją tylko ognia a na wszystkiego rodzaju repalanty niestety się uodporniają. Są okropnie wytrzymałe.
Roto! - ale jesteś drań:-)))
Namówiłeś mnie na wyjazd, tyyyyyyle kilometrów musiałem zrobić:-)
Miałeś chyba jednak rację, że nie przetrzymają. Nie widziałem ani jednej pszczoły ale co mnie zdziwiło to plastry walające się wokół drzewa?
#341
od października 2009
Ptaki,myszy i inne zwierzaki,nie tylko przysłowiowe misie(niedźwiedzi chyba w Puszczy Knyszyńskiej nie ma:-))lubią miód i pieżgę(przefermentowany pyłek pomieszany z miodem)
A pszczół szkoda:-((
A co do drania to bardzo się cieszę:-)
(wypowiedź edytowana przez roto 06.maja.2016)
...Mogą przeżyć np. zamrożone 18 lat i po ponownym rozmrożeniu są jeszcze bardziej aktywne. nie przeżyją tylko ognia a na wszystkiego rodzaju repalanty niestety się uodporniają. Są okropnie wytrzymałe."
Nie jestem na bieżąco, ale kiedyś to było tak, że temperatura minus 18 stopni je "wykańczała"
Jednak klimat się ociepla, więc one w coraz większych ilościach przeżywają, a że są wektorami...?
Parę lat temu napaliłem się na makro zdjęć kleszczy, kilkuminutowy pobyt w zamrażarce niesamowicie je "spowalniał", kilkunastominutowy niezaprzeczalnie zbijał ;-)
Boguś, obudziłeś we mnie instynkt zabójcy :d Na samą myśl o kleszczu w zamrażarce jakby milej się robi.
Swoją drogą, ja wiem, że każde stworzenie ma prawo do życia itd. itp. Pająki, żuczki i wszelkiej tego typu maści stworzenia mają u mnie zawsze schronienie i pomocną dłoń, ale kleszcze? brrr! A czy ktoś wie, czy kleszcze mogą być pożyteczne?
#342
od października 2009
Z punktu widzenia gospodarczego i sanitarnego rząd roztoczy ma największe znaczenie spośród wszystkich pajęczaków.Są wśród nich szkodniki i pasożyty roślin i zwierząt,przenosiciele wielu chorób,pasożyty człowieka,gatunki drapieżne i glebotwórcze,szkodniki magazynowe.
Kawecki.Zoologia stosowana.
Kleszcze raczej glebotwórcze nie są,a to chyba jedyny pozytywny aspekt działalności roztoczy,tak więc kleszcze pożyteczne jednak nie są.
W nawiązaniu do wypowiedzi Mirka. My jeszcze mamy lasy, w Anglii na przykład mają przede wszystkim plantacje drzew leśnych, niekoniecznie rodzimych.
A co do kleszczy. Kot co jakiś czas je łapie i przynosi na sobie. Nie jeszcze jakoś żaden nie dziabnął.
"...A co do kleszczy. Kot co jakiś czas je łapie i przynosi na sobie. Nie jeszcze jakoś żaden nie dziabnął."
Kiedyś było tak, że kleszcz "nie miał prawa dziabnąć kota" - teraz PONOĆ(?) "dziabią"
Kiedyś kot "nie miał prawa załapać babeszjozy" - teraz PONOĆ (???) łapią.
Ale to "doniesienia" z różnych forów, więc...?
Co do lesistości w Polsce, rzeczywiście jest nie najlepiej.
#354
od października 2009
A propos lesistości, wytłumaczcie mi proszę taką rzecz.
Przeglądałem niedawno wikimapię żeby ustalić koordynaty do GREJa i zobaczyłem na powierzchni lasu koła,szachownice,rozumiem że ma to być cięcie oszczędzające,ale wystarczy byle wichura i 1/3 z tego co zostawili i tak będzie leżeć.Czy takie cięcie ma jakieś racjonalne uzasadnienie?
U mnie kot co chwila przyniesie. Ale na ludzi nie chcę włazić :p
U mnie tez więcej kleszczy niż w zeszłym roku:(Dużo więcej ściągam ich z spodni niż w zeszłym roku i śmiało mogę powiedzieć,że o 90%:(Teraz zaczęłam zbierać je do buteleczki z acetonem-mam już 20:)a nie wszystkie tam wkładałam.Na jagody nawet się nie wybieram byłam raz i co chwila kleszcz.Przyczepionych miałam dopiero 4.Jestem ciekawa czy idzie uzyskać feromony samicy gotowej do godów i zrobić takie pułapki na ile to by mogło na jakimś obszarze zmniejszyć liczebność?
I ciekawe czy z tych zebranych dałoby się zbadać ile było nosicielami chorób.
A repelenty nic nie działają mam kilka,którymi się psikam a one i tak łażą:(w zeszłym roku sprawdzał się ocet z zaparzonymi goździkami ale w tym roku nie bardzo:(
(wypowiedź edytowana przez monikapastryk 27.czerwca.2016)
#699
od grudnia 2005
bez repelenta zaraz wracam z kleszczami
rekord to 8 kleszczowych nimf po 2 godzinnej wizycie w lesie bielańskim, 2 tygodnie temu.
używam repelentu z zawartością minimum 25% DEET, obecnie nawet 50% DEET
i kleszcze się nie wpijają.
ale i tak zawsze ciuchy idą od razu do prania, a sam się przeglądam od stóp do głów.
boję się boreliozy i już
Ja już miałam 2 razy boreliozę.Dzisiaj też chwila po łąkach i jeden trafił do pojemniczka a z 6 zgniecionych.
Nie trzeba koniecznie wybierać się do lasu aby złapać kleszcza. Co prawda ja jeszcze wtym roku nie miłam żadnego ale z mojego kota ściągnęłam już kilka sztuk.
Jakie preparaty polecacie do ochrony przed tymi "stworkami".
w zasadzie nie ma 100% działających preparatów-częste przeglądanie podczas spacerów,jasne ubranie,nogawki włożone w skarpetki,bluzka w spodnie.Stosowałam różnorodne preparaty znanych marek i niestety nie działały:(
Jutro jadę z wnukami na mazury. Zbierania grzybów prawdopodobnie nie bedzie zbyt wiele, ale wyprubuje muggę którą niedawno kupiłam.
#3
od stycznia 2015
Na szczęście jeszcze w tym roku kleszcza nie miałem, ale dobrze się zabezpieczam - preparaty odstraszające, długi ubiór. Podobno w tym roku jest wyjątkowo dużo kleszczy.
Byłam tydzień na Mazurach (okolice Rucianego). Co prawda po lesie spacerowałam tylko 2 razy - oczywiście w poszukiwaniu grzybów, ale nikt z naszej czwórki nie miał pasażera na gapę w postaci kleszcza. Tak więc nie wszędzie są ich wieksze ilości
ja potwierdzam, w tym roku jest wyjątkowo sporo. sam wyciągnąłem dwa, a mój pies też ze sobą zabrał niespodziankę z lasu w postaci trzech. chyba w tym roku nie będę ryzykować i więcej go nie będę brać ze sobą