No pięknie brzmi, bardzo poetycko... Ale autor zdrowo pofantazjował ;-) Stworzył słodkiego cukiereczka w kolorowym opakowaniu. Ale chyba trochę ta poezja go poniosła... Aż tak spokojnie i pięknie to nie jest :/. A i braciszkowie z klasztoru tacy święci nie byli. ;-)
Co do "braciszków" to swoje wiem, prawie przez rok pracowałem w pewnym zakonie.
Niektórzy są prawie święci, są jednak także tak rozrywkowi, "że głowa mała" :-D
#1191
od marca 2010
Świetne, jak zwykle, Maćku. Sorki, że nie komentuję na bieżąco, ale fabrykę otworzyli, czyli witaj szkoło :-) Ciekawam, co ta wadera niesie w pysku na początku "tornada"? A szczeniaki z pierwszego, to na pewno chłopcy, bo tylko chłopcy tak szaleją, jak zobaczą kawałek elektroniki ;-)
Co wadera niesie? Duży kawał mięsa. Może to jelenina a może i łosina? Tego już się nie dowiemy bo wszystko już dawno temu zniknęło w brzuchach szczeniaków. Ale kręcąca się w tej okolicy klępa z łoszakiem dawno się pojawiała... A w pobliżu na pewno coś zostało upolowane, przylatywały kruki, a je mogło ściągnąć tylko jedno. Niestety nie miałem czasu pochodzić po okolicy i poszukać resztek.
Metoda rozpoznawania płci u małych wilków wydaje się ciekawa, jednak wymagała by dodatkowych badań na odpowiednio licznej populacji ;-)
Polecam Twoje filmy klientkom do oglądania z dziećmi .Sami rodzinnie czekamy na nowy ,,odcinek''. Właśnie wróciliśmy z Sarbinowa w Lubuskiem i, jak co roku o tej porze, słychać ryk jeleni . Jak powiada leśniczy, rok ten jest wyjątkowy, bo ryczą nie tylko w nocy ale i w dzień. Tak więc miło było popatrzeć w tym kontekście na twój film . Pozdrawiam.
A to bardzo mi miło :-)
U mnie też jelenie ryczą na okrągło. W samo południe również. Nawet wczoraj, w godzinach około południowych wlazłem pomiędzy dwa ryczące byki. Miałem je w stereo ;-). O oglądaniu nie ma u mnie mowy - górki, głębokie parowy i las gęsty tak że nic nie widać dookoła poza ścianą zieleni. Widziałem tylko zadek jednego z jeleni. Ale co się nasłuchałem ryków, to moje ;-).
A filmy będą... ale mam nadmiar materiału. Zaległe czekają na lepszy czas, a nowych przybywa w lawinowym tempie. Choćby ostatnio.. mam ponad 40 nagrań śpiących wilków. Dwie i pół godziny chrapały przed samą kamerą! Fajnie ziewają ;-). I to tylko z jednej kamery... A na pozostałych też nie jest wcale mniej nagrań. Dość powiedzieć że jedna z foto-pułapek nagrała w ciągu miesiąca ponad 1500 filmów!!!! Głównie jelenie... Mam nadmiar materiału a niedobór czasu ;-)
Oj Maciek, pora zatrudnić asystenta, albo i pięciu :D
Piękne filmy, które pozwalają nam , ludziom miasta, obejrzeć sceny leśne, których nigdy nie byłoby dane obejrzeć na żywo. No a co do jeleni to się faceci napracowali. Głos wytrenowany , futro wypachnione i posmarowane ślicznym błotem, tylko .......chętnych panie brak. Stąd ta ich frustracja.
#1309
od marca 2010
Fajny filmik, dzięki:-) Te wilczki to tak śpią, jak ja mniej więcej ;-) Nie za dużo i z przerwami :-D Ale bawią się razem bardzo ładnie.
Spały całkiem mocno ok. godziny... ale ciężko to było by pokazać - bo nie działo się nic, nawet nie chrapały.. ot szare kłębki zwinięte w trawie, bez ruchu ;-). Do filmu trafiły tylko te chwile, kiedy cokolwiek się działo :-). Czyli początek, kiedy jeszcze część brykała i potem, kiedy już się zaczynały budzić.
A jeden wyraźnie patrzy się w niebo.. ciekawe.. "gwiazd szuka, przewodniczek łodzi" ? ;-)
Też go zauważyłam, Kopyrnik jakiś chyba ;-)
Wtrącę się w dyskusję, ale ostatnio przeczytałam w lokalnej gazecie, że w naszych lasach (Nadl. Szubin) pojawiły się wilki! I to całkiem sporo.
Dziękuję za filmy, oglądam często razem z córką, świetna forma leśnej edukacji :)
(wypowiedź edytowana przez agatek.p 19.października.2015)
Wilków jest więcej i wracają w miejsca gdzie ich nie było przez ostaniach kilkadziesiąt lat. Zarówno dzięki ich ochronie, jak i dzęiki nim samym - to inteligentne bardzo stwory i nauczyły się żyć bliżej ludzi. W zachodniej części kraju pojawiają się wilki zarówno przychodzące z Niemiec jak i z północnego-wschodu Polski. Są i w Drawieńskim Parku i w Słowińskim pojawiła się para. W zasadzie, są prawdopodobnie w każdym większym kompleksie leśnym. Ale nie ma czego się obawiać, nie są groźne (choć lepiej uważać na psy, one akurat mogą ucierpieć).
Na mnie ostatnio jeden nawet naszczekał (to że wilki nie szczekają to mit). Muszę przyznać że to jego szczekanie robiło wrażenie, pies tak nie potrafi... ale miał rację że wyraził swoje niezadowolenie - wlazłem między niego a jelenie które tropił, więc należało mi się ;-). Tym bardziej że już drogi raz przeszkodziłem mu w polowaniu, więc zgadzam się z nim w zupełności, obszczekanie było w pełni uzasadnione ;-). Bardzo z resztą ucieszyłem się z tego zdarzenia :-).
Prędzej bym uciekła na drzewo, niż czekała, aż mnie obszczeka!... ;) Swoją drogą artykuł w gazecie nie był ani trochę rzetelny, traktował praktycznie o tym, że wilków należy się bać, najlepiej nie wchodzić do lasu i pozamykać domowe zwierzęta na amen.
Ja się cieszę, że są. Wracają, znaczy czują się dobrze. Wolę rośliny podziwiać w lesie, ale zobaczyć dzikiego wilka - to jest coś!
Wilka nie ma po co się bać. Ma zszarganą reputację, ale to wcale nie jego zasługa, stał się chmm.. "wilkiem ofiarnym", ktoś musiał zostać czarnym charakterem i akurat padło na niego, mimo że wcale na to nie zapracował. Powodów dla których to wilk stał się, w oczach Europejczyków, wcieleniem zła jest wiele, niemniej sam wilk, wcale nie zasłużył sobie na to. Oczywiście, trzeba pamiętać że jest to duży drapieżnik, a nie pluszowa przytulanka i nie robić głupot w jego obecności. Ale jak się robi głupoty, to nawet sarna może być groźna (znam kilka przypadków, oczywiście zawinionych przez człowieka, ataku sarany i to jeden taki atak, o mały włos a byłby śmiertelny dla ludzia). Każde, nawet z pozoru najłagodniejsze zwierze, przyparte do muru, będzie się bronić i tyle.
Wilki unikają ludzi, nasze towarzystwo nie jest im miłe. Ale jeżeli są zostawiane w spokoju, one też nieco zaczynają ignorować ludzi w swoim otoczeniu - wtedy zaczynają się pokazywać.. przemkną obok robotników leśnych, pokażą się turyście itp... Ludzie i wilki mijają się bezkonfliktowo. Nawet nie ma co się za bardzo obawiać wilka z wścieklizną, bo akurat one niezwykle rzadko się nią zarażają.
Natomiast właściciele psów powinni bardzo uważać na swoje psy. Wilki nie tolerują innych psowatych na swoim terytorium. W naturze bezpardonowo atakują kojoty, szakale, lisy... i oczywiście psy. U mnie było kilka przypadków kiedy wilk zaatakował puszczonego luzem w lesie psa, ale zawsze wycofywał się na widok ludzi. Wilki mogą też zaatakować psa w obejściu. Cóż, taki mają obyczaj i trzeba o tym dobrze pamiętać. Natomiast człowiek, nie jest zagrożony bardziej niz w czasie spotkania z jakimkolwiek innym dzikim mieszkańcem lasu.
Dużo chodzę po lesie, zawsze samotnie i w miejscach gdzie wilki lubią sobie siedzieć, mamy nawet wspólne ulubione miejsca. Chyba mamy podobny gust jeśli idzie o krajobraz ;-) Bywa że mijam się z nimi tuż, tuż. Zdarzało mi się gonić wilka i być śledzonym przez któregoś z nich. Nie boję się ich, ale tez na siłę nigdy im się nie narzucam. Jeżeli podejrzewam że są już bardzo blisko, raczej wycofuję się - nie ze strachu, ale nie widzę sensu przeszkadzać im w ich codziennych, wilczych zajęciach.
A w lesie obawiam sie - po pierwsze wioskowych psów puszczanych "żeby się same żywiły", one sa groźne, byłem już zaatakowany, po drugie - ludzi, nigdy nie wiadomo czy nie wlezie się na kłusownika, lepiej omijać i po trzecie - wolę nie wchodzić specjalnie w drogę łosiom, sa nieprzewidywalne a czasem wręcz szalone. Wilk, jako potencjalne zagrożenie, jest na bardzo dalekiej pozycji.
Dlatego uważam, że w gazecie niepotrzebnie straszą ludzi - rolnicy już się boją o swoje bydło i inne domowe żyjątka. Co do psów to racja, też często włażę na nie w lesie, wcale nie małe i wcale nie miłe.
Babcia zawsze mi powtarzała, że w lesie i w ciemności należy się bać wyłącznie drugiego człowieka, bo zwierzę jest często bardziej rozumne... ;)
często tu zaglądam sprawdzając czy jest nowy filmik:)bardzo lubię je oglądać.pozdrawiam
#1563
od marca 2010
Dzięki, Maciek, a już się martwiłam, że zarzuciłeś swoją "reżyserską" działalność :-D
Film, jak zawsze, bardzo ciekawy, szczególnie w zestawieniu z wcześniejszymi. Masz rację, że trochę spoważniały, ale też i wyprzystojniały :-)
Bardzo mi miło, że ktoś to w ogóle ogląda :-)
Zarzucić bynajmniej nie zarzuciłem. Po prostu natłok innych zadań. Ugrzęzłem w danych meteo i monitoringu porostów ;-) Miliony cholernych cyferek, by je szlag...
A wilczki, oczywiście że teraz są najpiękniejsze. Zimowe futro robi swoje :-) Latem, w letnim futerku nie są tak imponujące, czasem wręcz pokracznie wyglądają ;-). Ale zimowe futro.. to co innego. :-). Choć nie wiem, czy nie zaczną sobie zębami tego futra wyrywać niedługo. Zimy nie widać. Ciepło. A takie futro grzeje zdrowo...
#1565
od marca 2010
No wiesz? Myślę, że większość ogląda, ale nie każdemu się chce komentować. Tylko gaduły się odzywają :-)
Jak patrzę na prognozy, to w tym roku nawet u Ciebie się nie zanosi na śnieg. Może w styczniu? Ale pewnie w drugiej połowie. Ciepło, coraz cieplej :-(
Współczuję opracowywania danych, ale nie wątpię, że się do czegoś to przyda :-)
Śnieg, to właśnie w tej chwili pada. Tylko co z tego, skoro do rana się stopi? Paskudna, atlantycka zgnilizna, malaryczna pogoda.
Ech, jakiś syberyjski wyż by sie przydał. Tropić nie ma po czym. Chodzę po lesie i cieszę się jak wilcza kupę przez przypadek znajdę.
Wczoraj to przeklinałem na maksa brak śniegu. Znalazłem strzępy skóry, bardzo świeże, obok babrzyska i obok odcisk wilczej łapy w błocie. Podpis sprawcy ;-). Tylko że te resztki były przywleczone, po prostu któryś niósł jakiś kawałek ofiary w zębach. Przeczesałem okolicę, znalazłem drugi postój z rozszarpanymi kawałkami skóry. Ale miejsca "zbrodni" nie znalazłem. Bez śniegu.. nic z tego. Wilk mógł te kawałki nieść wiele kilometrów. Tylko kruk się ze mnie naśmiewał, jak krążyłem po gąszczu. On pewnie wiedział gdzie leży "Corpus delicti" ;-).
#1566
od marca 2010
A co chciałeś zobaczyć? Kto był ofiarą? Czy kto katem? ;-)
Wskaźniki aktywności Atlantyku na razie nie zwiastują zimy. Pisząc o śniegu, miałam na myśli trwałą pokrywę. To, że popada na NE Polski śnieg, kiedy u mnie deszcz, to norma przy tych temperaturach, ale jeśli wierzyć modelom, to przełom roku szykuje się z pogodą październikową, a nie grudniowo-styczniową, do jakiej przywykłam z czasów dzieciństwa i młodości. ;-) Dziś pamiętna data. Każdy, kto pamięta tamten 13 dzień grudnia wspomni, jak wtedy było temperaturowo i śniegowo. Też tęsknię za prawdziwą zimą (niekoniecznie w wydaniu z 13 grudnia 81;-)Jakoś tak ciężkimi czasami mi wionie), ale za śniegiem, mrozem, porządnym wyżem syberyjskim, choć na dwa tygodnie ;-)
Chciałem zobaczyć kto był ofiarą, choć znając obyczaje tej watahy i tak nic by nie zostało. Ma obyczaj sprzątania do czysta po sobie, ale może jakaś kostka by została. Poza tym ważne dla mnie jest gdzie coś upolowały. Bo kto polował, to raczej pewne. Ale te strzępy które znalazłem, mogły byc przyniesione z bardzo dużej odległości. Wilk, jak chce, to i 20 km potrafi targać taką pamiątkę, zanim mu sie znudzi ;-)
A zima.. ech.. marzenie... nie jestem przystosowany do znoszenia zgnilizny znad Atlantyku. Nie ma to jak mróz i śnieg. Tiaaa.. czy to jeszcze kiedyś zobaczymy? Zimę, prawdziwą.. -36*C i góry śniegu? To były zimy...
#1693
od marca 2010
Dzięki za film, Maciek. Oby takich jak najmniej. Czemu te zaświerzbione nie zostały odrzucone? Dlatego,że szczeniaki?
Jak często udaje się wilkom pokonać tę chorobę? Znasz takie przypadki?
A ten, żeby go prąd popieścił, myśliwy, to Rudego właśnie strzelił?
O, matko. Smutno mi :-(
i niech jeszcze raz ktoś mi powie, że "myśliwi są potrzebni" :/
edit: na pocieszenie obejrzałam sobie 'lisie psoty'
(wypowiedź edytowana przez wink 05.lutego.2016)
Ten myśliwy zastrzelił młodego wilka z innej watahy. Ponieważ doszło do tego na granicy rewirów watahy Południowej i Głęboki Bród nie jest pewne z której, ale to nie ma znaczenia. Miał kilka cech wskazujących na naszą Watahę Południową, ale nasze wilki są bardzo podobne do siebie i przy braku bardzo charakterystycznych cech trudno mieć absolutną pewność. Być może badania genetyczne odpowiedzą na to pytanie, ale to potrwa. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Nie ma znaczenia czy pochodził on z tych watah, czy był osobnikiem wędrującym samodzielnie. Miejmy nadzieję, choć jest ona nikła, że sąd tym razem jednak sprawę potraktuje poważnie i na tego myśliwego spadnie odpowiednia kara. Tym bardziej że proceder strzelania do podlegającego ochronie wilka jest powszechny w całej Polsce, ale bardzo rzadko wychodzi na jaw a jeszcze rzadziej sąd karze za to (zaraz po naszym wilku wyszła sprawa z wilkiem zabitym w Bieszczadach przez dwóch myśliwych i podleśniczego). Idiotyczne prawo działa tak, że większe kary są za skłusowanie dzika niż chronionego wilka. Bo trzeba wykazać w tym drugim wypadku "istotną szkodę dla środowiska".
Co do pierwszego pytania. Nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Świat wilków, i nie tylko, jest dużo bardziej skomplikowany niż ludzie by chcieli to wiedzieć. Kulas i Luna nie są doświadczonymi rodzicami. A młode wilcze pary popełniają wiele błędów i często tracą pierwszy i drugi miot. Ale jest coraz więcej obserwacji obalających dawne przekonania na temat postępowania wilków. Stara literatura często opisywała że wilczyca, zabija szczeniaki jeżeli wyczuje że są słabe, chore. Współczesne obserwacje pokazują całkowicie odmienne sytuacje. Na przykład pary która opiekowała się kalekim szczeniakiem, który nie miał żadnych szans. Z punktu widzenia twardej walki o przetrwanie, nie miało to żadnego sensu. A jednak rodzice nie opuścili go tylko z uporem ciągle nim się zajmowali. Zapewne podobnie jest i tutaj. Robią wszystko, aby utrzymać je przy życiu, mimo że same już ryzykują własną przyszłość. Bardzo tajemnicze jest pojawienie się dwóch nowych, dorosłych. Można powiedzieć że pojawiły się w krytycznym momencie. I to jest tak na prawdę zagadka, a nie to, dlaczego Kulas i Luna nie opuszczają swoich szczeniaków.
A jak często następuje wyleczenie? Nie wiem. Literatura jaką udało mi się znaleźć statystyk specjalnie nie podaje, poza samym faktem. I zdania są podzielone. Jedni autorzy wskazują, że uratować takiego wilka może ciepła zima. Inni odrzucają ten aspekt i wskazują głównie na pomoc silnej watahy która może choremu dostarczać pożywienie i to może dac mu siłę i czas na zwalczenie choroby. Ale ten przypadek może mieć inne podłoże. Takie masowe zarażenie wszystkich szczeniaków może wskazywać na wadę genetyczną dotycząca układu odpornościowego. Intensywnie zbieram próbki do badań genetycznych. No dobra, ładnie brzmi "próbki".. zbieram kupy...
A Rudy... Nie wiem co się z nim stało. Ale na tym ostatnim filmie widać że nie jest w pełni sił. Jakby w ogóle stracił chęć do życia. Prowadzi go ten młokos z przodu, Rudy idzie za nim, w zasadzie nie zwracając na nic uwagi. Wygląda na rannego, lub chorego. Mógł być już dość stary. A latem 2014 roku był ranny, . Możliwe że już tamto wydarzenie wpłynęło na jego dalsze losy. Bycie wilkiem, szczególnie przywódcą, to bardzo niebezpieczny zawód.
#1694
od marca 2010
Dzięki za wyjaśnienia, Maciek. Gdybyś mógł, informuj dalej o wilczych losach.
W sprawie ukarania mysliwego, nie jestem optymistką. Skoro minister ochrony też strzela do zwierząt, to takie złamasy czują się bezkarne, a w każdym razie usprawiedliwione :-(
Piękny i zarazem smutny film. Trzymam za nich kciuki a i zima nam złagodniała więc może jest szansa na przetrwanie. A tak swoją drogą to nie ma żadnego leku ,ktory możnaby im podać np. W mięsie?
jak zwykle, problem ten jest dużo bardziej złożony. Sytuacja była konsultowana z weterynarzami zajmującymi się zwierzętami dziko żyjącymi i specjalistami od wilków.
Nie ma leku który można by podać w mięsie, Nawet gdyby istniał, i tak nie było by to wcale łatwe. Od strony medycznej, przy współczesnych lekach, można by jednak wyleczyć te szczeniaki. Trzeba by wszystkie złapać, uwięzić na tydzień lub dwa. Podawać leki roztoczobójcze na skórę, wzmacniać kroplówkami. Abstrahując od samego ich złapania, które jest fikcją, konsekwencje ich izolacji przez tak długi czas poza ich grupą rodzinną były by nie do przewidzenia. Możliwe że nie miały by już powrotu. O ile przeżyły by samo odłowienie. To jest bardzo brutalna akcja. A i kontakt z człowiekiem, nie byłby dobry.
Drugi aspekt sprawy to przyczyny zarażenia na taką skalę. To nie jest normalna sytuacja. Istnieje poważne podejrzenie obciążenia całego miotu wadą genetyczną upośledzającą układ odpornościowy. Takie przypadki były odnotowane. Wyleczenie i uwolnienie osobników z taką wadą nie było by dobre. Wada taka powoduje podatność na nawroty zakażenia. Czyli cały czas trzeba by powtarzać odłowy, leczenie... A tego typu wada genetyczna, przekazywana dalej stanowiła by zagrożenie dla całej populacji.
Niestety. Choć chciało by się iść do nich z lekami, to nie było by rozsądne. Tu działa 100% natury. Jedyne co możemy robić, to starać się poznać przyczynę. A może byc ich wiele. Utrata całych miotów, szczególnie u młodej pary niedoświadczonych rodziców jest wręcz normą. I tak w ostaniach latach przeżywalność szczeniąt w naszych watahach była niezwykle wysoka. Teraz stało się inaczej. Niestety, choć nie jest to łatwe, musimy pozwolić działać naturze. Choć przeglądanie nowych nagrań z kamer, stało się dla mnie męką. A idąc po tropie, kiedy widzę tropy najsłabszego z tych szczeniaków, też mnie skręca.
Ej no, Maciek, jak nie Ty, to kto? Wziąłeś na siebie ten krzyż nie bez przyczyny, kochasz te wilki, z całym 'dobrodziejstwem' jakie się z tym wiąże. Chciałabym napisać, że miałam tak samo, jak mi chomik zdechł, bo od tego czasu nie mogłam mieć żadnego zwierzaka, bo bałam się że odejdzie. Ale to nie będzie to samo.
Bardzo mi się spodobało to co napisałeś, że nie wolno się mieszać w ich życie, sprawę choroby zostawić naturze, w moim rozumowaniu to bardzo mądre, choć chciałoby się 'zrobić coś'.
Trzymaj się Maćku, a ja będę trzymać kciuki, tyle mogę.
Dziś zajrzałem do foto-pułapek i popadam w coraz to większe zdumienie i nie umiem wyjaśnić tego co obserwuję. To znaczy wyjaśnienie nasuwa się samo, ale nie można tak od razu go przyjąć jako pewnik.
W najgorszym momencie, do pary rodziców i chorych szczeniaków dołączyły nagle dwa inne, obce dorosłe wilki. Już się do nich zacząłem przyzwyczajać... A tu okazało się że te dwa obce, nagle zostały zastąpione przez dwa następne, też obce. O tak odmiennym ubarwieniu, że nie ma mowy o pomyłce. Stary samiec i młodsza samica prawdopodobnie. Ten samiec wygląda wręcz na wilczego dziadka. I ma łapę, bagatela 13cm długości... Chodzą z dwoma chorymi szczeniakami, które jakby nieco lepiej zaczęły wyglądać. Nie sa już takimi cieniami wilka, ale jakby nieco nabrały ciała.
Skąd się biorą te obce wilki? Czemu zawsze po dwa? Wygląda jak dyżury krewnych w ramach pomocy. Czytałem o pomocy macierzystych watah udzielanej "młodym parom", które się oddzieliły od nich, ale w nieco innej formie. Bardzo to tajemnicze. Świat wilków jest dużo bardziej tajemniczy i kryje tyle niespodzianek. One nie przestają mnie zadziwiać...