#348
od października 2005
Już za miesiąc będzie po swiętach. Czy lubicie to święto? Co Wam sie podoba w nim najbardziej?
No to zaczynam.
Przede wszystkim promienie słoneczne Pani Wiosny i wszystko dookoła rozkwitajacej przyrody. ( Oczywiście opisujemy aspekty poza religijne ).
U nas w rodzinie przetrwala tradycja kroszonek ( czytaj jajka skrobane i malowane ). Nikt z naszej paczki nie wyobraża sobie pominięcie najazdu na nasze dziewczyny z kubełkiem wody i perfumów ( też ). Na Ślasku nie leja się wszyscy. Tutaj polewa się dziewczyny, aby krasne lico miały :-) W zamian One obdarowują nas ... no i byście się zdziwili - nie tam żadne piwo, drink czy jeden mocny - wlaśnie otrzymujemy kroszonki.
Wszystkie moje młodsze siostry ( ja jestem najstarszy ) to artystki...pod warunkiem, że maja czas. Coraz trudniej o prawdziwy maistersztik. O czym piszę - pokażę zaraz. W roku 2006, najmłodsza siostra Kasia, pracowała przy tym jajuszku całą noc. Aby nie poszła robota na marne, postanowiłem kroszonka zfotografować.
Myślę, że nie tylko u nas jest zwyczaj strojenia jajek i pewno macie tez kontakt z takimi arcydziełami. Proponuję zbierać fotki z roku 2007 - w końcu nasz kraj ma piękne zwyczje - dlaczego nie mamy się tym pochwalić?
#362
od października 2005
#968
od kwietnia 2006
Podziwiam zawsze każdego kto robi takie piękne kroszonki. Co roku próbuję, ale kończy się to u mnie roztrojem nerwowym :) Albo za mocno skrobne i pęknie po jakiejś godzinie skrobania, albo jest delikatnie mówiąc szpetna :)
Dandy, byle tych z majtek do wrzątku nie wrzucać... :)
#409
od października 2005
Czy pomagacie swoim żonom, mamuśkom ... w pracach świątecznych?
Uważam, że te roboty, to nie dla nas prawdziwych mężczyzn.
Oczywiście robie drobne wyjątki - mycie okien ( 3 piętro, wolę, żeby żona nie wypadła ). Oczywistą jest też sprawą, że odkurzyć i umyć podłogi to wolę to ja zrobić - wydaje mi się, że zrobię to lepiej . No i to byłoby wszystko, chyba, że liczycie do robót, gotowanie ekstra potraw - a tego to już nie pozwolę zepsuć żonie My mężczyźni powinniśmy raczej zająć się robotami, które przerastają płeć piękną. Chociażby dźwiganie ciężarów. Całość zakupów wytaszczyć na 3 piętro to nie dla kobiet. Reszta to już kobitki, no może prócz obierania warzyw, zmywania naczyń - niszczą im się ręce. A czy liczycie zawieszanie firan? Jasne, że to nie jest robota. Jeszcze kobitka spadnie z krzesła i święta przyjdzie spędzić w szpitalu przy jej łóżku.
Na święta mam królika od kolegi Antka. Prócz tego kaczka czarna, ta niestety ze sklepu. Królika po zamarynowaniu sam będę piekł a i kaczki nadziewanej jabłkami ne pozwolę zmarnować i sam ją zrobię.
Jajka na śniadanie, koniecznie na miękko - to już specjalność mojej żony
#130
od lipca 2006
Ależ "konik-u", tak robiono od niepamiętnych czasów. Oto jeden z przepisów na robienie pisanek:
Umyj rano dobrze jajka,
potem oba włóż do garnka.
Włóż cebulę szczyptę soli
i nie zważaj, że to boli.
Tak robili po wsze czasy!
Lecz nie farbuj se kiełbasy!!!:)))
(wiadomość edytowana przez dandy 06.kwietnia.2007)
#970
od kwietnia 2006
J
Dandy, może takie robienie da się jeszcze jakoś przetrzymać, ale za to późniejsze kroszonkowanie... BRRR!!! :)
Ciężary są dla nas facetów, ale do wieszania firanek nigdy się nie przekonam :) Wspieram żonę duchowo przy tym :)
#132
od lipca 2006
Ojej, ale ryzykujesz! Wiesz co może się stać? Jeśli nie to posłuchaj:
"Mój mąż, mój najdroższy kochanek
nie cierpi wieszania firanek,
sprzątania za szafą, w szufladzie...
na wszystko on dziś „laskę„ kładzie.
A kocha, ubóstwia po prostu,
przez trzy dni nie golić zarostu.
W soboty od rana hulanki
i piwsko popijać ze szklanki.
Czasami, w ogrodzie przekopie.
Nastęka się biedak okropnie.
Odciski, pęcherze aż cacy
na rączkach mężulka, od pracy!
Ma wielkie słabości do ostryg
bo zapał do żony już ostygł.
Codziennie ma inne wymówki:
od bólu paluszka do główki.
Pożytek mam z męża niewielki,
szczególnie, gdy sięga butelki.
Wtedy ma humor, a ja się trapię
że mężuś mi nockę przechrapie.
A nie jest to zwykłe chrapanie
uwierzcie panowie i panie,
ja siedzę bezsennie do rana
klnąc gorzko mojego bałwana.
Myślałam już oddać go w komis,
iść może na jakiś kompromis,
lub spisać mężusia na straty.
Zakupić nowego na raty?
Bo przecież na starsze już lata
pociechy nie będę mieć z grata.
Więc zanim zatraci on duszę
o sobie pomyśleć też muszę.
Zajęcia dostarczę mężowi
i kupię mu wędkę, niech łowi!
A jeśli on zacznie źle gadać,
zakręcę się koło sąsiada!
A jeszcze coś w głowie mi świta,
(bo jestem obrotna kobita)
polisę wykupię mu w Zus-ie
niech zadba o swoją żonusię.
To w razie, gdy nagłym przypadkiem,
mój mężuś rozstałby się z tym światkiem! "
Brrr :)))
#413
od października 2005
No i po świetach. Wśród kolorowych kraszanek w moim koszyczku ( łup po dyngusie ) znalazła się jedna z grzybkiem.
#414
od października 2005
No i najładniejsze zdobyte w roku 2007 :-)
No pieknie old_rysiu bardzo sliczne jajeczka- ja niestety nie mam talentu i cierpliwości do tak precyzyjnego skrobania i nawet nie miałem okazji żeby gdczieś zobaczyć takie kraszanki na żywo.Święta niestety juz mineły ale za to robi się coraz cieplej i pora na wyjazd do lasu.Pozdrawiam wszytkich~!
#1015
od października 2005
Jak w tym roku będzie? Pofocicie jajka ze swoich regionów? Otworzymy nowy dział - Wielkanocne piękności 2008 :-) Może nie tylko jajka, ale wypieki - zajączki, baranki itp ...