Kosiarki żyłowe niszczą młode drzewa.
Na osiedlu, na którym mieszkam wiele posadzonych drzewek nie chce rosnąć i po niedługim czasie usycha.
Zacząłem szukać przyczyny tego tak powszechnego zjawiska. No i znalazłem. Ci ludzie, którzy opiekują się terenami zielonymi osiedla - zgodnie z zaleceniami władz - koszą trawę dokładnie. Aby sprostać tym wymaganiom korzystają z żyłkowych ręcznych kosiarek mechanicznych, które - przy nieumiejętnym korzystaniu z nich - niszczą korę młodych drzew tuż przy samej ziemi, w miejscu, w którym to utrzymuje się najdłużej wilgoć sprzyjająca wszelkiego rodzaju infekcjom. I drzewka chorują. Jak chorują to i słabo rosną lub - po krótkim czasie - usychają. Te ostatnie są zaraz usuwane i na ich miejsce sadzone są nowe, kupowane - oczywiście - za pieniądze mieszkańców osiedla. Taki proceder istnieje od czasu, kiedy na rynku pojawiły się wspomniane kosiarki żyłowe.
W tym roku wiosną powiadomiłem o tym władze spółdzielni mieszkaniowej i pokazałem im ten naganny sposób opiekowania się drzewkami, pokazałem przyczynę tego, że drzewka na naszym osiedlu - od pewnego czasu - jedne nie chcą rosnąć a inne usychają.
Piszę Wam o tym abyście wiedzieli dlaczego - być może i na Waszych osiedlach - posadzone drzewka wyglądają rachitycznie lub szybko usychają.
Na niektórych osiedlach stosuje się okrągłe, trójkątne i kwadratowe siatki otaczające pieniek drzewka. Podobnie bywa z posadzonymi krzewami.
Z tego co słyszałem, to stosuje się to raczej w celu niedopuszczenia do obsikiwania ich przez psy.
Drugi sposób to utworzenie jakiegoś pasa lub okręgu z warstwy wysypanej kory. To z reguły jest stosowane w ramach ułatwienia pielęgnacji i pewnie też przed konkurencją ze strony roślin zielnych.
Wydaje mi się, że obydwa sposoby dostatecznie zabezpieczają też pieńki przed nieostrożnymi kosiarzami.