Poniżej moja relacja z zlotu na FB.
https://facebook.com/Grzybland/albums/1633693133577803 IX Zlot bio-forum.pl
2015
Zjazdy organizowane są raz do roku w różnych miejscach
Polski, tym razem wybrano ośrodek Zacisze-bis w Koszelówce pod Płockiem. To już
drugi zlot bio-forum w którym było dane mi uczestniczyć. Atmosfera jest zawsze
wspaniała, wspaniali i mili uczestnicy połączeni co najmniej jedną pasją zbieraniem grzybów i
wszystkim co z grzybami związane. W
zlocie uczestniczą nie tylko amatorzy ale również związani z grzybami zawodowo
specjaliści, dzięki temu zawsze można się dowiedzieć czegoś nowego, poznać nowe
gatunki a wasze koszyki będą pełniejsze.
1 dzień
Wraz z Łukaszem zaplanowaliśmy wyjazd na
godzinę 7:00 rano. Łukasz jak zwykle był punktualnie, ja miałem mały poślizg.
Zapakowaliśmy wszystko do mojego samochodu, już miałem wsiadać do samochodu gdy
pod moimi nogami na ulicy zauważyłem mysiegokrólika (gatunek ptaka). Zdziwieni
jego obecnością sfotografowaliśmy go i przełożyliśmy na trawnik nieopodal.
Ruszyliśmy w drogę, mieliśmy przed sobą ok 200 km po drodze planowaliśmy sprawdzić
jak się mają grzyby w lasach pod Płockiem. Niestety 2 lokalizacje i około3
godzin chodzenia nie przyniosły większych efektów. Już wtedy zaczął po głowie
chodzić mi mały plan, ale o tym później. Oprócz gatunków jadalnych zbieraliśmy te
niejadalne oraz trujące bo wiedzieliśmy, że jak co roku zostanie stworzona
wystawa grzybów. Gdy dotarliśmy na miejsce przywitaliśmy się z uczestnikami. Na
godzinę 18 zaplanowany był obiad natomiast po obiedzie kto miał ochotę mógł
uczestniczyć w wykładach.
2 dzień
Dzień wcześniej ustaliłem z Łukaszem, że ponieważ nie ma
grzybów w pobliżu to podjedziemy kawałek dalej w kierunku bardziej grzybnych
terenów. Obraliśmy kierunek na Ciechanów, jechaliśmy w ciemno ponieważ żaden z
nas nie znał tych terenów. Zaparkowaliśmy samochód na leśnym parkingu i
wyruszyliśmy na poszukiwania, po chwili mieliśmy po jednym koźlarzu, widziałem również
kilka zmarnowanych zżyciem opieniek ciemnych. Zachęceni tymi gatunkami ruszyliśmy
dalej niestety po chwili chodzenia okazało się, że w tych rejonach również
panuje bezgrzybie. Zmieniliśmy lokalizację, tylko po to aby upewnić się w
przekonaniu iż tu również nie ma grzybów. Nadszedł czas na realizację planu,
który zaczął kiełkować dzień wcześniej. Namówiłem Łukasza na kolejne 100 km,
pojechaliśmy pod Olsztynek ( w tych rejonach wg. raportów grzyby.pl tam były
jeszcze szanse na jakiekolwiek zbiory).
Już ok. 50 km od Olsztynka sytuacja zaczęła się poprawiać, wzdłuż dróg
stali sprzedawcy grzybów, napięcie rosło z każdym zauważonym sprzedawcą. W tym momencie wiadome było dla nas, ze obiad na którym się nie pojawimy jest nieistotny, w tych lasach były grzyby. Kilku
godzinny spacer zaowocował w koszyki na dwóch zbieraczy. Grzyby rosły
przeróżne, trzeba było się nachodzić jednakże gdy widzi się jakieś efekty to
taki spacer jest samą przyjemnością. Spotkaliśmy dwie miejscowe grzybiarki,
które poinformowały nas, że tydzień wcześniej grzybów było zatrzęsienie. Zbieraliśmy
koźlarze, borowiki, podgrzybki, maślaki a łuszczak zmienny rósł prawie na
każdym pniu. Już mieliśmy kierować się do samochodu, gdy trafiłem w ciekawe
miejsce, bajorko w którym prawdopodobnie bawiły się jeleniowate, wilgotność tam
była wyraźnie wyższa, a ściółka mokra. W tym miejscu w obszarze 10 na 10 metrów
znaleźliśmy około 50 podgrzybków, w 10 minut w koszykach nie mieliśmy już
miejsca. Gdy powróciliśmy pod Płock wszyscy siedzieli już przy ognisku i
smażyli kiełbaski. Nie można ukryć, że nasze zbiory były najowocniejsze, tak
owocne, że padały pytania gdzie te grzyby nabyliśmy. :P Resztę dnia spędziliśmy
na integracji.
3 dzień
Po śniadaniu wybraliśmy się na kolejne poszukiwania.
Wybrałem lasy pod Płockiem, lasy mieszane sosna, grab. Na pierwszy rzut oka
można było sądzić, że nic nie uzbieramy, jednak po chwili chodzenia trafiliśmy
w miejsce gdzie co drugi pień obrośnięty był łuszczakiem zmiennym. Widziałem
również pościnane opieńki ciemne, w pewnym momencie trafiłem również na kępę
młodych owocników tego gatunku. Po drodze widzieliśmy również sporo
czernidłaków kołpakowatych, których nie zbieraliśmy ponieważ nie przetrwałyby
powrotu do Poznania ( gatunek ten w przeciągu kilku godzin zmienia się w czarna
maź, dlatego jadalne są tylko młode owocniki). Wróciliśmy do ośrodka zjedliśmy
obiad pożegnaliśmy się z zlotowiczami i ruszyliśmy w kierunku Poznania.