Witam serdecznie!
Mam pewien pomysł z gatunku science-fiction. Może zaprezentuję po kolei tok rozumowania.
Porost jest symbiotem glona i grzyba. Pytanie 1 brzmi: czy mając kilogram glonów i wiadro grzybni po zmieszaniu doprowadzimy do nawiązania współpracy pomiędzy obydwoma "fazami"? Najprawdopodobniej nie. Pytanie 2: czy da się założyć realną możliwość zaprojektowania metod biochemicznych, które pozwolą na syntezę porostów? Wydaje mi się to prawdopodobne. Dla potrzeb rozumowania załóżmy, że jest możliwość zmuszenia glonów i grzybów do współpracy.
Pytanie 3: czy w takim razie możliwe jest zmuszenie do współpracy komórek bardziej od siebie odległych w drzewie organizmów żywych? Istnieją wszakże grupy układów symbiotycznych typu bakteria-ssak. Wyobraźmy więc sobie owada, który ma odwłok "zarażony" glonem. Glon rezydowałby w zewnętrznej warstwie aby mieć dostęp do światła, pobierałby substancje odżywcze z hemolimfy oddając w zamian tlen. Owad taki mógłby się w słoneczny dzień pluskać na plaży bez ryzyka uduszenia.
Pójdźmy dalej - pacjent (Homo S.) stracił jedno płuco i część drugiego. Czyż nie doskonałą metodą wspomagania organizmu byłoby hodowanie glonów w przestrzeni pomiędzy naskórkiem a skórą właściwą? Taki chory musiałby przebywać cały czas w oświetlonej przestrzeni, miałby inną zapewne dietę oraz co jakiś czas smarowałby swoją zieloną skórę specjalną maścią.
Jak kupię sobie mikroskop mam zamiar spróbować takich miksów. Oczywiście na najbardziej prostych formach życia jak to tylko możliwe. Zdaję sobie sprawę, że jest to zapewne niemożliwe ale przyjąłem następującą przesłankę. Istnieje coś takiego jak odczulanie. Organizm chorego zmniejsza lub traci reakcję obronną wobec specyficznych białek a więc i niosących je form biologicznych. Może da się organizm zobojętnić na obecność glona. Wydaje się więc możliwe nieodrzucanie obcego wszczepu w organizmach wyższego rzędu.
Większym problemem byłoby zapewne zapewnienie warunków dla glona.
I tu się moja fantazja kończy. Rozglądam się za wiedzą. Zaczynając ma się rozumieć od problemu syntezy glon-grzyb. Ktoś może coś podpowiedzieć?
Hej Grzegorz...zdziwisz się, ale Jolka K.rzuciła kilka miesiecy temu pytanie na forum (uznała je wtedy być może jako głupie) czy jest teoretyczna możliwość krzyżowania ze sobą różnych gatunków grzybów. Temat SUPER (jak dla mnie) bo akurat też zastanawiałem się nad tym tematem.
Problem w tym, że nie pamiętam kiedy ten wątek był publikowany na forum - a był ten temat bardzo wnikliwie dyskutowany...w stylu akademickiego wykładu... Może ktoś pomoże przypomnieć ten wątek???...może Jolka podpowie jak trafić na tą stronkę???...Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na rozwój dyskusji...
Nie pomyślałem o tym wcześniej, ale przecież działają też układy człowiek-grzyb (łupież). Może też w jakiś sposób już współpracujemy albo żywimy glony?
#1536
od kwietnia 2001
w podręczniku "Podstawy lichenologii" Jana Bystrka jest trochę informacji o badaniach nad syntezą porostów
z tego co pamiętam to tego typu eksperymentów było niewiele, a wyniki dość mętne i niepewne, generalnie problem jest trudniejszy niż można by przypuszczać
syntezy innych organizmów to już raczej sfera fantasy a nie s-f :)
łupież z tego co pamiętam w podręczniak fryzjerstwa, jaki miałem okazję przeglądać 9 lat temu u fryzjera w Iwoniczu Zdroju (oj wryło się w pamięć :) )
jest fizjologicznym naturalnym procesem złuszczania się naskórka, z tym że gdy się odbywa się ono dużymi (widocznymi gołym okiem płatami) to stanowi pożywkę nie tyle dla grzybów co dla persfazji reklamowej firm kosmetycznych i parafarmaceutycznych :)
podobnie jak łysienie :)
Dziękuję za podanie tytułu.
Łupież jest złuszczaniem się skóry ale ma powiązania z drożdżakiem dwojga imion Malassezia furfur vel Pityrosporum ovale. On pobudza zwiększenie tempa budowy skóry i przyspiesza jej złuszczanie czterokrotnie szybsze niż w normalnych warunkach.
I teraz tak: na skórze żyją grzyby, niech to będzie jakiś grzyb z grupy porostotwórczych. Jeżeli istniałaby metoda syntezy porostów czy nie można by jej zastosować na skórze ludzkiej?
Tak nawiasem śmiesznie wyglądałoby gdyby łupież powodował grzyb owocnikujący. Huba jako ochrona przed deszczem a "kapelusze z głów" nabrałoby nowego znaczenia.
Przeczytałem wspomniany przez Marka S. rozdział o syntezie porostów. W streszczeniu wygląda on mniej więcej tak:
1878 - Stahl - udana synteza Endocarpon pusillum i Staurothele rugulosa;
1970 - Ahmadjian i Heikkila - powtórzony eksperyment (udany) ze Staurothele clopima;
- Thomas - Cladonia pyxidata, wyhodowana nibytkanka podobna do porostowej ze sporadycznymi podecjami;
- 1959 - Ahmadjian - Lecanora dispersa, synteza grzyba i glonu po 4 tygodniach, w dalszym etapie grzyb wytwarzał pseudotkankę podobną do porostowej; Podobne wyniku uzyskiwał hodując grzyby wyizolowane z Acarospora smaragdula z glonami wyizolowanymi z Acarospora fuscata.
I trochę innych ekseprymantów. Są udane hodowle grzyba wyzolowanego z Acarospora smaragdula oraz udane syntezy. Były też przypadki ze "zjadaniem" glona przez grzyb.
Natomiast wiedzy na ten temat jest mało, nie jest praktycznie obecna weryfikacja wspomnianych doświadczeń. Ogólnie za mało cokolwiek w tej dziedzinie zrobiono, żeby wyrażać jakieś zasadnicze wnioski.
Konkluzja dotyczyła zwrócenia uwagi na ograniczenia jakim podlegają grzyby i glony zlichenizowane, nie są one w stanie samodzielnie się rozwijać, z kolei grzyby "normlane" nie wykazują tropizmów w kierunku glonu zatem w przyrodzie nie spotyka się przypadkowych symbioz.