Wilcza uczta...
#1191
od października 2004
Brrrr....
Gratuluję "szczęścia" i podziwiam Twoje samozaparcie!
Nawet na zdjęciu widok jest dla mnie przerażający.
No cóż, tak to już w przyrodzie jest, że ktoś musi być zjedzony, aby najedzonym ktoś mógł być. Miejsca posiłków watahy z całą pewnością robią dość dramatyczne wrażenie, ale cóż, taki ich wilczy obyczaj i wilcze prawo. Ale jak się znajduje takie miejsce, jest jakieś takie nieco dziwne wrażenie. Świadomość tego co tu zaszło budzi pewien dreszcz niepokoju, mimo że wiadomo że wilków już tam dawno nie ma i że w ludzinie nie gustują.
Za to same wędrówki wilczymi tropami są bardzo ciekawe, z tropów można wiele się dowiedzieć. A że zima na razie sprzyja tropieniu.. to jeszcze jakiś czas będę dalej szukał ich śladów. Może w końcu spotkam i same wilki, choć to bardzo mało prawdopodobne. Trzy razy spotykałem wilki w lesie, ale z innej watahy. Niesamowite wrażenie jak się popatrzy wilkowi w oczy...
Wolałbym spojrzeć w oczy wilkowi, niż samotnie wałęsającemu psu.
Na Czarcim Bagnie w Puszczy Wkrzanśkiej, była pokrywa lodowa pokryta pokryta cienką warstwą śniegu. Trop podobny do mojego pociesznego kundelka. Szkoda że cykor, byłby fajny towarzysz do wałęsania się.
Ale sarny i kozły widuję często. Warunek; nie zatrzymywać się. Idąc spacerkiem
można wyciągnąć aparat i zrobić fotę. Czasami bezczelnie stojąc tyłem bacznie mnie obserwują. Są przyzwyczajone do spacerowiczów, ale gdy przystanę zaczynają się niepokoić. Czasami wieją.
Zazdroszczę Ci tej głuszy. W puszczy w niektórych miejscach nogi można połamać po pojazdach terenowych :(.
> Grazyna Domian
Wow! Ta Twoja wataha dopadła większą sztukę...
> Henryk Kasprzyk
Wałęsające się psy to zmora. Miałem kiedyś bliskie spotkanie z polującymi psami w lesie, miałem szczęście że się nie dałem zaskoczyć - klasyczna taktyka, mały odwraca uwagę, duży atakuje od tyłu. Niestety w mojej okolicy to norma. Jeszcze bliżej mojej wsi to są najwyżej po dwa polujące razem kundle i to dość rzadko, ale kilka kilometrów na południowy - wschód ode mnie grasuje zgraja czasem ponad 10 sporych psów. Kilka razy miałem z nią spotkanie, na szczęście nie w czasie samotnej włóczęgi po lesie, ale ich tropy też czasem znajduje. Wilków nie ma się czego obawiać.. ale tych wygłodniałych kundli niestety trzeba. Taki obyczaj karmienia psów na wiosce - wygania się je do lasu żeby same coś upolowały.
A inne zwierzaki - sarny u mnie wieja na widok człowieka, zwykle tylko tyłek można zobaczyć ;-). Często oczywiście spotykam dziki, nawet mam już dosyć nazbyt bliskich spotkań, czuje respekt przed nimi. Ale spotkania z dzikami są nieuniknione. Większość ustępuje drogi, ale jest kilka sztuk co to się ludziom nie kłania i to im trzeba ustąpić ;-). Jeleni dużo, ale czujne bardzo. Zima najłatwiej je spotkać blisko granicy lasu na polach - tydzień temu widziałem ponad 30 sztuk wędrujących przez pola. Ale największe wrażenie zawsze robią na mnie spotkania z łosiami. Dziwny to zwierz ;-). Dwa razy miałem bardzo bliskie spotkanie 3-go stopnia - na wyciągniecie ręki. Najbardziej dziwaczne było takie - kiedyś siedziałem za wielką kłodą i fotografowałem sobie śluzowca, Ceratiomyxa fruticulosa to była... nagle zza tej kłody wyłonił się łeb łosia który zwiesił nade mną głowę i się gapił... prawdę mówiąc całkiem zgłupiałem ;-). Mimo że to było kilka lat temu, nie mogę zapomnieć tego jak się na mnie gapił... No cóż, jak się chodzi po lesie, to się i takie przygody zdarzają :-)
A z tą głuszą bym nie przesadzał. Na szczęście nie ma tylu ludzi co na zachodzie, ale i tak jest ich coraz więcej. Nawet kretyni na kładach czasem się pojawiają. Trzeba chodzić w coraz dziksze ostępy żeby ominąć ludzi i w spokoju połazić po lesie.
#3338
od lipca 2005
Myślę, że to musiał być postrzałek, któremu wilki tylko skróciły męczarnię. Zdrowego, silnego byka raczej by nie dopadły.
Jeśli chodzi o moje bliskie spotkania 3-go stopnia, to za najbardziej mrożące krew w żyłach uważam spotkanie oko w oko z żubrem samotnikiem w Bieszczadach. Podchodząc zbyt blisko przekroczyłam dystans bezpieczeństwa, a ON pokazał mi czyj to jest rewir. Piszę to ku przestrodze.
#648
od października 2009