Dzisiaj chwila odpoczynku i możliwość wejścia na BIO.
Wreszcie Internet pracuje jak trzeba :-) Znacie już moje miejsce zamieszkania - kupiliśmy z Malgi domek na wsi - Wądół gmina Kołczygłowy czwarty dach a jest ich tutaj aż 18 :-)
Człowiek z miasta ( to oczywiście ja ) twarzą w twarz z innym trybem życia.
Prawdziwe mleko od krowy. Jajka z kur, które grzebią na polu. Chlebek z małych wiejskich piekarń. Ziemniaki od sąsiadki z pola. Jabłka - '' Panie, nazbieraj sobie do skrzynek, dobre, słodziutkie, pachną i nie pryskane ''. Kto by tutaj jabłka pryskał, to nie zagłębie jabłkowe i tutaj jabłek się nie oddaje na skupy. Gruszki - to samo. Po co ja mam sadzić na moich 11 arach jakiekolwiek jabłko czy gruszę? Marchewki, buraczki czerwone ... nie o tym Wam chce napisać.
Pierwszy raz spotkałem sie oko w oko z DOŻYNKAMI.
Co wie o dożynkach człowiek z miasta? Jakaś tam na wsi impreza - wydzielony świąteczny dzień. Niby tylko tyle.
Ej miastowi - czytajcie co my tutaj widzieliśmy i jak obchodziliśmy z sąsiadami tutejsze dożynki.
Jeszcze dwa tygodnie przed dożynkami, nasza sołtysowa zaprosiła nas do plecenia wieńca dożynkowego. Zaproszenie przyjęliśmy.
Codziennie przed wykonywaniem pracy, robiłem fotkę wieńca.
Popatrzcie dokładnie, jak precyzyjna to praca. My tylko pomagaliśmy układać wiązki zboża a sołtysowa i jej sąsiedzi i rodzina wplatali je w całą konstrukcję. Wklejali czerwone kaliny w miejscach krzyżowania się kłosów, dekorowali kwiatami i łańcuchami z ziarna kukurydzy.
Był to bezspornie najładniejszy wieniec z województwa pomorskiego. Niestety nie zakwalifikował się do konkursu na najlepszy wieniec i nie mógł pojechać do Spały na ogólnopolskie dożynki bo ... miał powyżej 180 cm wysokości. Regulamin pomorskiego wieńca nie dopuszcza wyższego. W Spale wygrał trochę od naszego wyższy i brak było adnotacji o wysokości dopuszczalnej. :-) Cała nasza kochana Polska :-)
Co się działo na dożynkach gminnych?
1. Msza w kościele
2. Poświęcenie wieńców ( 15 gmin )
3. Przemarsz z orkiestra ( strażacy ) detę na oplac imprezy.
4. Przemowa wójta gminy.
5. Poczęstunek chlebem z nowej mąki ( rozdawał wójt i starościna wszystkim zgromadzonym )
6. Darmowy poczęstunek pieczonymi kiełbaskami z chlebem, bułkami, musztardą ketchupem.
7. Darmowa kawa i wypieki domowej roboty gospodyń gminnych dla wszystkich, kto tylko miał ochotę na słodkości.
8. Darmowy bigos i grochówka z wojskowego kotła.
10. Tylko trunki i piwo można było kupić w postawionych stoiskach wcale nie tak drogo.
11. Występy zespołów ludowych dorosłych i dzieci - pięknie tańczyli i śpiewali, niestety nie zrozumiałem za wiele ( język kaszubski ) prócz miłowane ... kaszebe :-)
12. Zawody sprawnościowe dla sołtysów
13. Zabawa do późnych godzin nocnych przy grającym na wszystkie nuty zespole.
14. Nie pamiętam - miałem swojego kierowcy, który dowiózł mnie do domu szczęśliwie.
Tak się zastanawiam. W mieście, też były imprezy. Partie na przemian robiły imprezy z orkiestra znanymi zespołami grającymi na scenach wśród parkowych drzew. Potwornie drogie kiełbaski z rożna, piwo, piwo i piwo. Pokaz zimnych ogni i to wszystko.
Kto tutaj za to wszystko zapłacił? Prócz trunków, wszystkie żarło było darmowe, nawet skrzydełka z kurczaków, o których zapomniałem Wam napisać.
Chyba mieszkam w innym świecie. Cieszę się z tego i serdecznie zapraszam wszystkich Was na dożynki 2013.
Nasz wieniec? To jedyna smutna prawda. Wylądował w kurniku, gdzie stał się pożywką :-( drobiu.
Podobno jest tak co roku. Chciałem go zabrać do domu, ale nawet przez okno nie zmieściłby się.
Na szczęście jest Internet i dopóki ta strona nie wyleci w kosmos, ten wieniec będzie uwieczniony.