preferujesz aktywny wypoczynek, typ łowcy zbieracza :-) pozdrawiam!
Mam podobne pasje grzyby, wędkarstwo, pływanie,
jazda konna <- amatorsko jeszcze
(wiadomość edytowana przez madzia 20.września.2006)
Mnie na to forum sciagnął z pogawędek wedkarskich taki jeden gość w kapeluszu. Ci którzy odwiedzaja dział grzybobranie na pewno wiedzą o kogo chodzi. Więc jest nas więcej :-)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
i ja się o Was dołącze bo podobnie jak Wy panowie moje zainteresowania to rybki i grzybki , a tak na uboczu to tunery saelitarne i trochę z kompa zaineresowan
orum jest BOMOWE
#78
od września 2006
Michał
Ja też tu od niedawna...witam.
A ten w kapeluszu to faktycznie znany "rybogrzybożerca"-:)))
Pochwalcie się rekordami (tylko bez fantazji).
Ja jestem dumny z "okonka" z lodu 1,87 kg.
#648
od września 2004
Ja kiedyś wyciągnąłem szczupaka - około 1,5 - 2 kg. Nie wiem dokładnie ile, ale był duży :-)
#91
od października 2004
Janusz, wiele bym dał za możliwość choćby poczucia takiego okonia. Moje najwwiększe to 43 cm i jeszcze kilka powyżej 40 cm.
A rekordy własne? Hmm. To trudno powiedzieć jednoznacznie :-)Dlatego podam trzy ich rodzaje:
a) Jakość (czytaj - wielkość :-)
Myślę, że ciągle palma pierwszeństwa należy się szczupakowi 101 cm z J. Głębokiego k. Rybojad. Dał mi olbrzymią dawkę emocji, takich trochę z Hemingway'a ;-), bo sam na pontonie wówczas byłem.
b) Postęp ;-)
To ... chyba bolenie - dłuuugie przełamywanie niemocy wędkarskiej wobec nich, aż do wiślanych pierwszych sukcesów w sensie nie jakości może, ale dla mnie - każde trącenie blachy przez harcujące bolenie jest wiele warte.
c) Ilość...
Dziś trudno mi w to uwierzyć :-) - to 21 brań szczupakowych na pewnej górce podwodnej na przełomie bodaj IX i X, z czego 16 brań wykorzystanych, a w tym 10 wymiarowych (spośród nich na patelnie poszły po dwa dla każdego :-). Z tego siedem moich :-) Trzy - kolegi. Intensywność emocji w ten wyżowy dzień (z mroźną nocą potem - nasz namiot pokrył się gruba warstwą szronu!) była niesamowita, choć szczupaki były nieduże (max - między 1,5 i 2 kg). Ale ta częstość brań ... Zupełnie niezwykła. Trzy godziny łowienia.
Każdemu wędkarzowi życzyłbym takiego przeżycia. To był wędkarski "amok".
Powiem jeszcze, że nazajutrz rano, w tym samym miejscu, mieliśmy we dwójkę ... jedno branie.
Może i dobrze, że takie zdarzenia sa raz w życiu albo i rzadziej ...
#142
od września 2006
Krzysztof...okonie na górkach-to norma,ale "zębacze" w takiej gromadzie?..no no pozazdrościć -:)))