muchomory - pycha....
Czy ktoś próbował testować smak, któregoś z muchomorów jadalnych typu rdzawobrązowy, srebrzysty,czerwonawy itd.? Ja często je spotykam ale nigdy nie miałam odwagi spróbować....
#286
od kwietnia 2006
Dzisiaj widziałem ich pełno, ale jakoś nie mogę się skusić:-) Jolu, to prawda, że rubescens smakują troszkę jak papryka?
#272
od sierpnia 2005
Marku, jak dla mnie A.rubescens smakuje raczej, jak kania albo rybka :) Spróbuj, są naprawdę dobre :)
#3333
od kwietnia 2004
Nie smakuje, jak papryka. Co Ty jadłeś Marek?
Żyjesz? Daj znak!
Jak smakuje? Nic nie ma podobnego smaku - moim zdaniem. Lekko słodkawy...
#763
od października 2004
Miałam przyjemność jeść zupę z muchomorami - Mglejarką i Czerwonawym. Żadna rewelacja. Zupę tę ugotował ktoś inny, kto doskonale zna się na grzybach. Zyję :)))
Ale sama ich nie zbieram. I raczej nie będę :)
#337
od kwietnia 2006
A ja się odważę! Jutro jadę po nie i jak się przekręcę:) to będę Jolę straszył!!:-) kapelusiki jak kanie przygotować? Łatki pościągać? Skórkę z kapelusza? Dajcie mi linka na jakiś Joli przepis proszę. pozdrawiam!
#339
od kwietnia 2006
Nie jesteś szefem kuchni w jakiejś wypasionej restauracji?:-) W sprawach kulinarnych jesteś guru, poza tym potrafisz zachęcić! Dziękuję bardzo!
#340
od kwietnia 2006
Stało się i jeszcze żyję, ale najlepsze było ich zbieranie:-) Jedna "grzybiarka" spytała, czy liczę sromotniki:-) Jak jej wytłumaczyłem, że to nie sromotnik i oprócz liczenia jeszcze go zszamam, to patrzyła jak na świra:-) Najlepsze jest to, że jest go pełno w lesie, a nikt nie zrywa (jak w seksmisji: konkurencji praktycznie żadnej...)! Zrobiłem jek kanie, ale ściągnąłem skórkę. Chociaż wolę kanie, mniej stresu:-) Dzięki za zachęcenie! Teraz czekam (nie bój się nie pomyliłem gatunku:-). pozdrawiam!
Aha, zdjęcia, aby Cię uspokoić, zamieszczę dopiero jutro, jak zrzucę na kompa:-)
#277
od sierpnia 2005
Oj, Jolci aleś Ty skromna! O grzybach wiesz nie tak całkiem mało, a i bez ciebie forum pewnie by coś straciło ;)
A co do Marka 'przygody'... Byliśmy dziś na 'polowaniu' na czerownawe właśnie. Spotkał nas jeden miły grzybiarz (miły, bo się odezwał, reszta to jakieś buraki :x), wyśmiał nas, że grzyby jemy z książką, bo on by czegoś takiego nawet nie podniósł. Oczywiście chciał nam to wyrzucić, oglądając nas zbiór, ale dał się przekonać, że jest jadalny.
Niestety nie wszyscy są normalni. Co krok widzieliśmy pokopane muchomory i gołąbki. Spędziliśmy dziś w lesie jakieś 6h i wierzcie mi, że nie chcecie wiedzieć, ile razy mój mąż zaklął na tych pseudogrzybiarzy i ile razy życzyliśmy im czkwaki i rozwolnienia na max :x, a przynajmniej jednego goryczaka na łeb :)
Wiem, jesteśmy okropni ;)
#766
od października 2004
Marku, może ten ktoś chciał ratować dąb przed zagładą.....????? Hahaha!!!
:P