o wyważaniu otwartych drzwi
2011.07.13 09:44
wiesiolek65
Jestem tu od niespełna miesiąca, a w "kwiatkologii", jako inżynier z wykształcenia, dopiero raczkuję. Raczkuję dośc intensywnie i właśnie doszłam do wniosku ,że przez ostatnie pół roku, albo i więcej wyważałam , i to nieudolnie, otwarte drzwi. W zeszłym roku zauważyłam, że nie wszystko, co rośnie i nie jest drzewem to trawa. Pod koiec lata doszłam do wniosku ,że pasowałoby umiec rozpoznac więcej niż kilka gatunków roślin. Zaopatrzyłam się w książki "Przyroda apteką" oraz "Polski Zielnik Kulinarny". Niestety, w obu książkach były niemal wyłacznie schematczne szaro-bure ryciny i opisy pełne dziwacznych, tajemniczobrzmiących słów np: "przylistki, baldachogrono" czy - o zgrozo!- "pierzestosieczny". Doszłam do wniosku, że bez zdjęc ani rusz, a zielniki dostepne w zwykłych księgarniach zawierają małe zdjęcia nie pokazujące szczegółów. Jesienią postanowiłam podejśc do sprawy bardziej fachowo i z braku zielników, które by mi cokolwiek wyjaśniły i pomogły świadomie chodzic na spacery w teren, postanowiłam napisac własny. Całą zimę grzebałam w internecie, zbierałam informacje i zdjęcia i przed 21 marca miałam oznaczone 75 (ha, ha ;-) gatunków roślin łąkowych. Pierwsze wyjście na trawnik przed blokiem, nie mówiąc o łące i okazało się, że prawie niczego nie umiem rozpoznac. Nic to, poszerzam swój dziennik,- stwierdziłam i dalej po internecie, głównie wikipedi i stronach surviwalowych. Trwało to długo, a postępy bardzo mozolne. Pod koniec wiosny przekonałam się, że wykasowywanie z opisów tych wszystkich dziwnie brzmiacych słów to nie był najlepszy pomysł i że systematyka ma sens, a wrzucanie wszystkiego jak leci bez ładu i składu do mojego "zielnika" to droga donikąd. W końcu trafiłma na bio-forum. Poprzez lekturę tutejszych wątków i wchodzeniu na nowe strony www dotarło do mnie,że spędziłam zimę nieudolnie wyważając otwarte drzwi.
Jak to się stało nie wiem, ale dopiero wczoraj trafiłam na strony atlasów i doratło do mnie atlasów roślin dzikorosnących, zrobionych (o niebo lepiej niz ja to sobie wymyśliłam), przez osoby doświadczone i wyedukowane jest mnóstwo. Na pocieche mogę stwierdzic, że choc mój zielniko-altas sam w sobie wartości jakiejs nie przedstawia,to robiąc go jednak się trochę nauczyłam.
Czy jest tu jeszcze ktoś, kto połączy się ze mną w bólu, bo równie krętymi świeżkami zdobywał wiedzę botaniczną, czy też sami tu eksperci po szkołach kierunkowych, dla których taka historia to "kosmos"?
#254
od marca 2008
Wiesiołku, nie wszyscy tutaj to wykształceni przyrodnicy, botanicy czy w ogóle ludzie związani zawodowo z przyrodą. Ale nie wszyscy od razu tworzą ATLASY ROŚLIN czy GRZYBÓW, chociaż wielu z nas ma w swoich zbiorach fotki grzybów czy roślin. Najcenniejsze są np dla mnie fotki tych "czerwonolistnych", albo baaardzo rzadko spotykanych!
A najbardziej mnie cieszy samodzielne oznaczenie znalezionego eksponatu i wtedy też dużo się uczę np o środowisku występowania danego gatunku.
U mnie było/jest podobnie. Tylko że mnie "wzieło" na porosty. Pierwszy krok : zgromadzić jak najwięcej literatury. Wszystkie dostepne klucze do oznaczania były wydane dość dawno a nazwy gatunkowe inne od obowiązujących obecnie (trzeba sobie "przetłumaczyć")i do tego same cz.b. rysunki. Jedynym wyjątkiem jest książka Pani Wójciak "Porosty mszaki i paprotniki" z wieloma kolorowymi zdjęciami, opisująca jednak znikomą część zasobów porostów występujących w Polsce. Szacuje się że u nas występuje ok. 1600 gatunków. Pozostał Internet i jego zbiory zdjęciowe. Dotychczas zgromadziłem ok. 9000 zdjęć. Miniaturki zdjęć przypisane są do nazw gatunkowych polskiej checlisty opracowanej przez Prof. Fałtynowicza a całość zrobiona jest w formie strony internetowej.
....jak to dobrze że na naszym forum udzielają się specjaliści na których można liczyć :)
Wiesiołek, jak widzisz nie tylko Ty tak masz ;)