Znalazłam stanowisko kukułki plamistej,na jednej z podmokłych łąk.Unikat,jak na mój region.Niestety ,niedługo ten teren będzie wyprzedany pod działki budowlane...:(Mam w związku z tym pytanie do fachowców:mam zamiar wykopać 3-4 rośliny i posadzić je w pozostałościach po lesie łęgowym,kilka drzew,wilgotna łąka.rosnie tam żywokost ,pokrzywa,podagrycznik,ziarnopłon,miejscami tojeść rozesłana.Lepiej zebrać nasionka,czy posadzić bulwę?I najważniejsze:czy będzie jej tam dobrze?
#434
od października 2009
Powinnaś zawiadomić na piśmie lokalny RDOŚ ( Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska) jest w każdym mieście wojewódzkim.
Informacja powinna zawierać szczegółową lokalizację najlepiej z poz GPS
Kukułka wg Czerwonej Księgi należy do roślin zagrożonych. informacje tego typu mogą być pomocne RDOŚ przy próbie uratowania tego terenu przed zabudową. RDOŚ wtedy może wnioskować o sporządzenie operatu wpływu inwestycji na środowisko. Wtedy muszą wypowiedzieć się specjaliści.
Kilka lat temu udało mi się przesadzic storczyki. Wykopałem je po kwitnieniu z bardzo dużą ilością nienaruszonej gleby. Podobno w glebie bytuje grzybek mikoryzowy dla storczyków. Moje storczyki wyrastały na drodze biegnacej przez nieco wilgotne łaki i były niszczone przez pojazdy.
#2722
od października 2005
Ja myślę, że kukułka sobie poradzi. Myślicie, że ludzie z ochrony środowiska pomogą? Nie chcę o tych ludziach źle pisać, ale ich zadaniem jest pilnowanie, aby nie przekraczać pewnych norm zagrożeniowych dla środowiska. Z czym i tak sobie nie radzą.
Oczywiście, że można biegać po tych instytucjach. Nikt Wam nie zabrania. Budowa i tak powstanie a nikt z RDOŚ'u za to nie beknie :-( Tylko te biedne osoby biegające za kukułką narobią sobie złej krwi, straca apetyt i zachorują ( po silnych stresach w urzędach ). Najgorsze, że nikt w Polsce ich nie będzie leczył, bo służba zdrowia już na wykończeniu. ZUS-y zaś po komisji u ich lekarza, człowieka ledwo idącego, uznają, ze jest zdrowy i może pracować. O kurcze - ale poleciałem - sory. Ta kukułka faktycznie jest ważniejsza.
Kukułka już posadzona,ładnie się przyjęła:)Czas na dwie następne,mam nadzieję,że się rozmnożą:)Szkoda było kwiatka,po co mają go skosić.Rysiu,masz rację,ludzie zajmujący się w Pl ochroną środowiska,są niekompetentni,i zależy im tyle na przyrodzie,jak na zeszłorocznym śniegu.Robią to tylko dla kasy,minister ochrony środowiska(tak samo jak i zdrowia) przyprawia mnie o mdłości.Ekolog przykuty do drzewa,też nie jest rozwiązaniem.Tu trzeba kompromisu.Przykładem może być powódż.Akurat tak się składa,że mam rodzinę w Niemczech.Tam wszystkie rzeki były od dawna uregulowane i zabetonowane.Dopiero po latach doszedli do tego,że to nie chroni przed powodzią,i....zrywają beton z rzek .Powstają niezabudowane,ogrodzone tereny,na których rzeka może swobodnie wylewać.Od tego czasu problem powodziowy w południowych Niemczech praktycznie nie istnieje.A nawet i wędkarze są w siódmym niebie,bo wróciły do niektórych rzek gatunki ryb,których od czasów przedwojennych nie było.Ile jeszcze lat potrzeba,aby tak samo było u nas?Nie wiem,ale mam cichą nadzieję,że dożyję tych czasów.
#2733
od października 2005
Na Litwie, Białorusi i Ukrainie też nie ma powodzi :-) Mówią, że tam nawet w rzekach nie ma się co przelewać. :-))))