Witam
zwróć się do najbliższego Nadleśnictwa lub do miejscowego Leśniczego oni wydadzą Ci najbardziej fachową opinię
pozdrawiam,
Kamil
#121
od marca 2007
ZGłos się do WWF-oni na pewno Ci podpowiedzą żebyś absolutnie nic nie przycinał bo przecież to jest zywy organizm itp;-) a tak na poważnie to najlepiej iść do czegoś w rodzaju Zarządu Zieleni Miejskiej jeśli coś takiego u Ciebie funkcjonuje
#338
od października 2009
Mam wrażenie że to właśnie Zarząd Zieleni zmasakrował dziwacznie te drzewa. Na zdjęciu nie widać śladów maści grzybobójczej, ktorą powinno się posmarować powierzchnie cięcia.
Wracając do meritum sprawy. Utrzymanie zieleni miejskiej leży w kompetencjach gminy. A one są bardzo szerokie i niezbyt sprecyzowane. Jadąc przez Polskę napotyka się tysiące drzew "ogłowionych" w majestacie prawa. Jednak jeśli to zrobił właściciel posesji gmina może interweniwać. Nic to nie pomoże tym właśnie drzewom ale może zapobiec nowej modzie na niszczenie drzew.
#80
od lutego 2007
Funkcjonuje "zieleń miejska" ale to własnie ona podjęła pod firmę do tych prac, poszukuje po prostu jakiegoś "speca".
#5811
od stycznia 2007
Jarku, możesz też szukać specjalisty na uczelniach typu Akademia Rolnicza, Uniwersytet Przyrodniczy.
W Zieleni Miejskiej z pewnością brak fachowców, o czym świadczą żałosne kikuty drzew :-(((
Piotrze, nie należy żartować z międzynarodowej organzacji przyrodniczej w taki sposób jak Ty to robisz. Organizacja ta zrobiła wiele i wiele robi dla dzikiej przyrody. Czujesz niechęć do tej organizacji. Być może do każdej - ekologicznej? Co dobrego zrobiłes dla dzikiej przyrody?
Tym żartem odkryłeś siebie. Może nie te forum wybrałeś?
Nie podoba mi się przerabianie drzew na jakieś tam dziwolągi. Nie podoba mi się nawet usuwanie dolnych i zdrowych gałezi. Ten ostatni "zabieg pilęgnacyjny" wykonują zieleniarze tylko dlatego, że nie chce się im wziąć do ręki kosę, by pod drzewam coś tam im niepotrzebnego wykosić. Tak, powinni korzystać z tego narządzia jeśli im szpecą rośliny wyrastające przy drzewach, ponieważ stosowanie kosy spalinowej z żyłką kaleczy drzewa, które usychają, albo kiepsko rosną. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego drzewa owocowe rosnące na trawniku zacząły późno owocować i owocują mizernie. Okazało się, że zieleniarze w czasie koszenia trawników uszkadzali im korę przy pomocy kosy napędzanej silnikiem spalinowym, u której elementem tnącym jest żyłka. Są i również tacy, którzy wycinają drzewa nawet kilkunastoletnie, bo one im przeszkadzają przy "pielęgnowaniu" trawników. Fakt wycięcia pięciu takich drzew przez zieleniarzy stwierdziłem osobiście. Drzewa były ścięte tuż przy samej ziemi i trawa je zakrywała tak, że trzeba było ją rozchylić, by dojrzeć ich pnie; gałęzie znalazłem ukryte w żywopłocie. Ja zapamietałem, że one tam rosły i dlatego ten proceder odkryłem.
Zgłosiłem to przełożonym tych robotników, ale on tym się nie przejęli.
(wypowiedź edytowana przez zwieros 01.kwietnia.2010)
#122
od marca 2007
Byc może moja wypowiedź zabrzmiała niefortunnie ale nie miałem zamiaru nikogo urazić i z miejsca przepraszam.Jestem miłośnikiem dzikiej przyrody ale niektóre działania organizacji proekologicznych sa absurdalne i nie rzadko maja znamiona pewnego rodzaju fanatyzmu.Nie chcę tu nikomu ujmować ale z doświadczenia wiem że grupa ludzi którą nazwijmy ogólnie jako ekolodzy są chyba jedyną grupą która nie potrafi znajdować kompromisów biorąc pod uwagę argumentacje róznych stron sporów i konfliktów.To moje zdanie nie chciałbym się tu rozwijać na ten temat bo dobrze wiem że jest tu więcej przeciwników niż zwolenników mojej opinii i zostałbym z pewnością zakrzyczany.Szanuję was wszystkich bo robicie coś z pasją i poświęcacie swój czas a co więcej osiągacie swoje cele.
Inną sprawą jest to że rzeczywiście w miastach, szczególnie tych większych konserwacją zieleni zajmują się niestety " niewykfalifikowani robotnicy" którzy dostają kosiarki, piły łańcuchowe i heja a efekty widzą wszyscy.
Może znajdzie się jeszcze ktoś wśród forumowiczów i wypowie się na temat zasług organizacji ekologicznych i wyjaśni osobie błądzacej lub zmanipulowanej przez media - Piotrowi, bo - wydaje mi się - tu nie jestem osamotniony, a mój pogląd na ten temat prawie wszyscy forumowicze znają. Obawiam się też, że mogę do tego tematu podejść tak, że znajdzie się przeciwnik organizacji przyrodniczych i zastopuje dyskusję.
W tym co pisze Piotr jest bardzo dużo racji. Absolutnie nie jestem przeciwnikiem organizacji pro-ekologicznych, wręcz przeciwnie uważam się za ich sympatyka i tym większą przykrością muszę stwierdzić, że niektóre poglądy są na krawędzi fanatyzmu. Chronić przyrodę zdecydowanie tak, ale jeżeli mam wybierać miedzy bezpieczeństwem rzadkiego ekosystemu, czy populacji rzadkiego gatunku, a bezpieczeństwem ludzi, to wybór jest oczywisty. Nie mam odniesienia do problemu zalinkowanemu przez Basię, natomiast odnosząc się do bliższego mi problemu środowisk wodnych stwierdzam, że niektóre działania organizacji ekologicznych przynoszą więcej szkód niż pożytku. Choćby sławny problem zapory we Włocławku, problem budowy zbiornika przeciwpowodziowego na Orze w okolicy Raciborza, budowa stopnia w Malczycach, czy wybudowanego zbiornika Czorsztyn.
#123
od marca 2007
Krzysztof-nie piszę z pozycji zmanipulowanego pr5zez media człowieka, tylko osoby która musi czasem czytać i odpowiadać na pisma będące protestami, skargami groźbami blokad i paraliżu wielu przedsięwzięć, gdzie przedkłada się interes przyrody ( waźnej oczywiście ) nad interes szerokiego ogółu społeczeństwa, niejednokrotnie bez przedstawienia jakichkolwiek alternatyw czy naprawdę rzeczowych argumentów. Wiem że bardzo łatwo jest wrzucic wszystko do jednego worka dlatego nie chciałbym generalizowac i podkreslam jeszcze raz że szanuję pasje i zamiłowanie do przyrody i troskieo jej zachowanie w jak najlepszeym stanie ale tak jak pisze Jezier to jednak człowiek powinien być na pierwszym miejscu -oczywiście z zachowaniem maksymalnej ochrony o zasobów naturalnych.
Cytat z Basi:
"Jak może osoba, której przyroda jest bliska i droga, jak może iść na kompromis, czyli zgadzać się i akceptować niszczenie przyrody??? To tak, jakby godzić się na krzywdzenie swoich dzieci, swoich bliskich ..... -Basiu ton tego zdania utwierdza mnie tylko w swoim przekonaniu-to nie jest to samo,nie można w ten sposób porównywać
Przykład: miejscowość x ma możliwość budowy obwodnicy ma na to zagwarantowane środki pojawia się problem-jedyna sensowna i racjonalna trasa musi prowadzić przez siedlisko rzadkiego gatunku chrząszcza - w tej sytuacji jest 100% pewności że pojawiają protesty, blokady i wiele poniekąd słusznego szumu wokół całej sprawy - I Basiu-oczywiste przecież jest że nie zaryzykowałbym życia i zdrowia swojego dziecka w zamian za budowę tejże obwodnicy - ale w imię szeroko pojętego interesu publicznego ( w tym także bezpieczeństwa ) można zaryzykować życie tych chrząszczy i spróbować je przenieść gdzieś indziej. To są zupełnie dwie różne sprawy
Akurat sprawa obwodnic to temat rzeka ale w każdym sporze tego typu brakuje poprostu wyważenia rang.
Michale, odnosze wrażenie, że Ty nie znasz oczywistej i bezdyskusyjnej prawdy, że przyrodę chroni się z myślą o ludziach; przyroda niezaprzeczalnie jest mu do życia potrzebna. Przecież na łonie natury człowiek odpoczywa psychicznie podziwiając jej cudowne krajobrazy i słuchając głosów dzikiej przyrody, odpoczywa od miejskiego zgiełku. Tego nie wiedzieli, przeciwnicy Doliny Rospudy. Oni - zmanipulowani przez media - mówili, że w Dolinie Rospudy nie ma cennej przyrody, a w Augustowie giną ludzie. Tam ginęli ludzie tak samo jak i w wielu innych miejscach. U nas na drogach ginie corocznie kilka tysięcy ludzi. Przyczyną tego jest - przede wszystkim - brawurowa jazda. Dowodem tego jest to, że tam gdzie jeździmy wolno nie ma wypadków śmiertelnych. Dodam jeszcze, że w Augustowie na trasie przejazdów Tirów nie było bezpiecznych przejść. Tego przeciwnicy Doliny Rospudy nie widzieli. Tych obrońców ludzi można eufemistycznie nazwać hipokrytami, bo oni obrońcami nie byli - z ich emanowały fałsz i obłuda.
Jeśli chodzi o zagrożenia powodziowe dla tych, którzy wybudowali domy w dolinach rzek, lub nawet przy rzekach, to ja wiem, że wielu chciałoby miec rzekę przy samym oknie i jeszcz na długość wędki. Ale należy wiedzieć, że rzeka musi mić miejce zalewowe. To zrozumiał jeden z wójtów Polski południowej i po zalaniu domów wydał zakaz ponownego wznoszenia domów w tej strefie. I niech ten wójt będzie przykładem dl innych.
Co z tego, że my rzekę "ściśniemy" wałami - ona w drugim miejscu wyleje i to szerzej.
Zapora nie jest dobrym rozwiazaniem, gdyż jest przeszkodą nie do pokonania dla wędrujących ryb w górę rzeki, a powstały zbiornik z czasem ulegnie zamuleniu i przestanie istnieć.
W pobliżu mego miejsca zamieszkania, za mego życia, wybudowano zaporę na rzece i powstał zbiornik, a teraz przestał istnieć - tyle nagromadziło się osadów.
Ze zbiornikiem utworzonym przez zaporę na Wiśle dzieje się podobnie. Osadów w nagromadzonych w tym ogromnym zbiorniku nie da się usuunąc likwidując zaporę - to przykład nieodwracalnej szkody wyrządzonej dzikiej przyrodzie. Być może i "dzięki" tej zaporze okoliczni ludzi narzekają na masowe pojawianie się w lecie dokuczliwych owadów atakujących podobnie jak i meszki. Specjalisci zapewne wymienili by tu dużo duzo więcej szkód jakie wyrzadzaja przyrodzie zapory budowane na rzekach.
Michale, człowiek niszcząc przyrodę działa przeciwko sobie!!!
Basiu, ubolewam nad tym, że w swoim najbliższym otoczeniu nie mam, takich jak Ty, obrońców dzikiej przyrody.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życze dalszych sukcesów w działaniach służących dzikiej przyrodzie.
Tobie i wszystkim forumowiczom życzę zdrowia i spełnienia marzeń z okazji Świąt Zmartwychwstania Chrystusa.
#5816
od stycznia 2007
Piotrze, te "chrząszcze", które traktuję jako symbol każdego organizmu tracącego z jakiejś "ludzkiej" przyczyny swoje siedlisko, z reguły tracą to siedlisko, bo chyba się jeszcze nie zdarzyło, by jakiś zagrożony utratą siedliska organizm spróbowano przenieść na nowe miejsce, by tam dać mu szansę istnienia. No, gdzieś kiedyś przenoszono pachnicę dębową, ale urząd, który to zlecił, jak pamiętam, zezwolił na przeniesienie pewnej ściśle określonej ilości, resztę skazując na wymarcie.
Dobre byłoby chociaż to, by PRZED podejmowaniem decyzji o inwestycjach rozważano ich lokalizacje z uwzględnieniem dóbr przyrody, podobnie jak chociażby to, by PRZED ocieplaniem bloków rozważano kiedy to najlepiej zrobić, by nie zamurowywać żywcem ptasich piskląt ... Jest tak bardzo wiele punktów, w których interes człowieka i dobro przyrody się krzyżuje i sęk w tym, że najczęściej interes człowieka bierze górę.
Odnośnie tematu zapór na rzekach ja się nie wypowiem, bo nie znam dogłębnie tego tematu z żadnej strony, ani z punktu widzenia inwestorów oraz ludzi zagrożonych powodziami, ani z punktu widzenia przyrodniczego i ochrony przyrody.
Myślę, że każdy przypadek wpływu na przyrodę, który chcemy oceniać, trzeba rozważać indywidualnie, a złożoność zagadnień, jakie się pojawiają wymagałaby współpracy osób wielu specjalności, nie wyłączając przyrodników.
Również wszystkim życzę Wesołych Świąt :-)
Krzysztofie, myślę wiem jakie zagrożenie ekologiczne niesie ze sobą zabudowa rzek, czy budowa stopni piętrzących. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest to, że zapora we Włocławku istnieje, że jest w stanie technicznym który nie daje pewności jutra i że ten problem sam się nie rozwiąże (mam nadzieję, bo to najgorszy z możliwych scenariuszy!). Tak samo jest faktem że tak niechciany Czorsztyn był wybawieniem dla Krakowa w roku lipcu 1997 roku. Doliny rzeczne są zabudowane, czy tego chcemy czy nie. Nie ma co się oszukiwać nikt nie zrówna z ziemią połowy Wrocławia, Warszawy czy innego miasta które leży w dolinie większej rzeki po to by mogła sobie swobodnie płynąć. Ludzie którzy tam mieszkają mają prawo do życia we względnym poczuciu bezpieczeństwa. Jestem zapalonym wędkarzem tak jak Ty, bardzo bym chciał by we wszystkich naszych rzekach płynęła woda w 1 klasie czystości by łososie, jesiotry i inne wędrowne gatunki miały możliwość dotarcia na swoje odwieczne tarliska, ale jestem realistą. Wydać zakaz zabudowy, to jedno, a co zrobić z tymi którzy już zamieszkują tereny narażone na zalanie?
Proszę Cię nie pisz, że zostałem zmanipulowany przez media bo akurat im ufam najmniej i na pewno im nie ulegam.
#5818
od stycznia 2007
Proponuję, przeczytajmy wszyscy tekst p. Jermaczka pt. Czy jestem "nawiedzony" zamieszczony w najnowszym numerze Boćka, wersja pdf jest w wątku, który Ania Kujawa założyła w Grzybobraniu :-)
#5819
od stycznia 2007
I cóż? Chyba jednak są potrzebni "nawiedzeni" ekolodzy? Moim zdaniem tak :-)))))
Basiu, absolutnie potrzebni choćby po to by dawać kontrę i odsłaniać druga stronę medalu. Przy planowaniu inwestycji ważne jest spojrzenie na problem kompleksowe, i niestety w większości przypadków konieczny jest wybór mniejszego zła.