Nie wiem czy ktokolwiek z was ma problem podobny do mojego, a mianowicie: często można spotkać takie stwierdzenie jak się o kimś mówi: "najpierw mówi, potem myśli", ja niestety właśnie do takich osób należę. I nie wiem z czego to wynika, bo cała moja rodzina jest spokojna. Skąd się właściwie bierze takie coś?, że jak ktoś się na kogoś zdenerwuje to potem go powyzywa tak zupełnie bez myślenia? Bo w większości, przypadków czyli w 80% ja tego żałuję po fakcie poobrażania, ale to się jakoś tak samo z siebie dzieje. Generalnie rzecz biorąc jeśli chodzi o moją rodzinę to schemat jest taki sam, pokłucimy się, poobrażam, przez 3 dni się do siebie nie oddzywamy, a potem zazwyczj (bo czasem to nie) chodzę po każdym z osobna i przepraszam. No i co tu robić w takiej sytuacji?
#523
od października 2007
Pociesze Cię. Mam to samo.Byłem pokłócony już z każdym z rodziny. Teraz jest bardzo dobrze bo tylko z jednym szwagrem nie rozmawiam, ale on to ma taki charakter jak ja i zaraz się pogodzimy. Persen trochę mnie uspokaja.Uprawiaj sporty. Ja pływam ,jeżdżę na rowerze ,od paru dni na nartach no i przede wszystkim grzybobranie. Parę dni ze śniegiem w górach by się jeszcze przydało bo moje zjazdy to raczej z łagodniejszych stoków i ledwo poprawne, ale mówiąc skromnie postęp duży bo w zeszłym roku pojechałem raz i przez trzy godziny się wywracałem na stoku.Na grzyby dopiero od połowy marca (zimówki) Pozdrawiam.
#2403
od października 2005
Sylvia, sprawy są bardzo skomplikowane. Oczywiście, że należy się kontrolować. Wiem jak to trudno się robi - też byłem człowiekiem bardzo otwarty - co w sercu to na języku. Uwielbiałem dawać rady ( wg mojego odczucia dobre ), pomagać jak tylko się daje. Jednak nie zawsze nazywana pomoc jest pomocą dla tego drugiego. Nie zawsze można bez ogródek wywalić komuś swoje pretensje i żale. Już jest świetnie, że zaczynasz widzieć problem. To pierwszy krok do trzymania wodzy przed gwałtownymi atakami. Co z tego, że słusznymi, skoro i tak liczą się wartości a nie małe prawdy. Jak uda Ci się najpierw pomyśleć a potem zadziałać, napisz o tym tutaj - to będzie pierwszy krok do zwycięstwa.
Bardzo dziękuję za zrozumienie, chociaż rodzinka moja by się z tym nie zgodziła. Sporty właściwie wypadałoby jakieś uprawiać, szczęśliwi ci, którzy mają na to czas i jakieś do tego talenty. Jak się czas wolny znalazłoby to może bym i się "zesportowała", kto wie? Ale to dobra myśl rzeczywiście. Ciekawa jestem jaka to muzyka, którą można określić mianem muzyki - ja przepadam za linkin park i die toten hosen. "Pierwszy krok do trzymania wodzy przed gwałtownymi atakami" - to jak to w sumie jest, czy im człowiek jest starszy to tym bardziej opanowany czy raczej bardziej przewiduje konsekwencje swoich nerwów co nie ma nic wspólnego z opanowaniem?
#2424
od października 2005
Z tym opanowaniem jest troszeczkę inaczej. Mówi się - jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz. Najpierw oberwiesz za złe zachowanie, potem przemyślisz i się nastepnym razem opanujesz. Wszystko zależy od tego, jak mocno oberwałeś/oberwałaś. Im bardziej, tym szybciej potrafisz się opanować.
Samo życie - jasny gwint :-(
A więc chodzi o doświadczenie życiowe, no to teraz rozumiem. Chociaż wydaje mi się, że są na tym świecie ludzie, którzy niezależnie od tego jak oberwali to i tak nie zrozumieją i nigdy się nie nauczą.
#2426
od października 2005
Za mało oberwali - pogadamy o tym na zlocie :-)