Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
#2471
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 07:58
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
Coś mi tutaj nie gra.
Ktoś pierdzi w stołek, zbiera kase za utrzymywanie naszej przyrody w najlepszym porzadku ( czytaj - fachowcy ) a ja ( czytaj zwykły górnik ), mam pisać sprawozdania UDOKUMENTOWANE i wskazywać tym fachowcom nieprawidłowe postepowanie ZA DARMO!!!
To już jest kpina.
#6102
od sierpnia 2002
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 10:15
Piotr Perz
(pimpek)
Old_rysiu,
nie jest to jedyna sytuacja, gdzie od obywatela oczekuje się współpracy (czytaj: wyręczenia) z oficjalnymi czynnikami. Zgłaszanie dziur w drogach, zgłaszanie nieprawidłowo jadących samochodów na drodze czy wiele rodzajów tzw. uprzejmie donoszę tak właściwie powinno być wychwytywane i zauważane przez instytucje do tego powoływany. Nie wspomnę już o noclegowniach dla bezdomnych, dokarmianiu zwierząt czy pomocy ofiarom przemocy domowej.
W niektórych przypadkach jest to pomoc, w innych - wyręczanie. I tak jak pomoc można zaakceptować i zaliczyć do postawy obywatelskiej, tak wyręczanie może być irytujące. Pytanie brzmi: czemu oni tego nie widzą? I tu teraz jest temat na oddzielną dyskusję, czy winą za to, że dochodzi do nieprawidłowości należy obarczyć jednostkę, instytucję czy słabe/złe Państwo?
Sądzę, że każdy we własnym sumieniu powinien sobie rozważyć, czy chce zrobić coś za to Państwo. Coś, do czego ono jest zobowiązane, coś, co Tobie się należy ale czego Ono nie robi. Samemu trzeba sobie zadać pytanie: chcę jechać do Biedronki - sam sobie odgarnę przejazd z parkingu, czy czekam na ZGKiM?
#2473
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 11:01
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
''Sądzę, że każdy we własnym sumieniu powinien sobie rozważyć, czy chce zrobić coś za to Państwo''
Pimpek. Można odpowiedziec na to pytanie. Tylko dlaczego teraz, po tylu latach? Czy nasz kraj jest młodym krajem, niedoswiadczonym jeszcze i potrzebuje tej pomcy? Czy może ten nasz kraj juz tak jest przyzwyczajony, że wszystko co należałoby zrobic, wpakowuje sie na barki obywateli a ''władze'' mają ciepłe posadki. Kurcze - to jest fucha. Najwyższe płace i pierdenie w stołek. My to sie modlimy ciagle, żeby nie daj Bóg cos chcieli zmienić. Wiadomo, że zawsze zmienija na gorzej :-(
Może wreszcie trzeba piedziec - DOŚĆ!! Sami niech robią a nie czekaja na nas.
#2850
od lipca 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 11:52
Grazyna Domian
Jeszcze może jedno uzupełnienie... wstępując do UE zobowiązaliśmy się do ochrony i poprawy stanu między innymi siedlisk przyrodniczych. Wśród nich wiele jest związanych z rzekami (np. łęgi nadrzeczne, starorzecza, rzeki ze zbiorowiskami włosieniczników, muliste brzegi rzek ze zbiorowiskami letnich terofitów, ziołorośla nadrzeczne). Dochodzi do paradoksalnej sytuacji - za unijne pieniądze zniszczone zostaną te właśnie siedliska a później nałożone zostaną przez KE niewyobrażalnie wielkie kary za nie wywiązywanie się ze zobowiązań ochronnych.
Jednym z celów organizacji pozarządowych jest właśnie udokumentowane wykazanie tych paradoksów... w interesie nas wszystkich, żebyśmy później nie ponosili druzgocących konsekwencji.
#2474
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 13:11
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
Grażynko, ja to wszystko wiem. Jestem wędkarzem i wiem co to regulacja rzek. To nie chodzi o to!
Denerwuje mnie, że to własnie My musimy dbać o to, żeby nikt nic nie zepsuł. Na miłość, ileż można?
Zgadzam się, żeby przypilnować pod jednym warunkiem. Ten, który wydał błędną decyzję, będzie publicznie ukarany.
Tymczasem co mamy? Jeden, który bierze ciężki szmal - to jego praca - decyduje o zamianie rzeki w koryto i nic nie traci. Nawetm gdy wokół armia zielonych tarasuje dojazd koparki, później zostanie zmieniony plan, ten, który wydał pierwotna decyzje, dalej pierdzi w stołek za wielką kasę.
Najpierw powalczmy o sankcje karne za złe decyzje a potem przypilnujmy naszej przyrody!!!
#2851
od lipca 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 14:05
Grazyna Domian
Zgadzam się z Tobą Rysiu - w dużej mierze winni są urzędnicy podejmujący decyzje lub przynajmniej mający na nie jakiś wpływ. Ja jestem urzędniczką z tej drugiej kategorii. Od mojej opinii zależy ostatecznie podjęta decyzja ale nie zawsze... Czasem wskutek "wyższych nacisków politycznych" podejmowane decyzje są odmienne od intencji niższych rangą, choć często wyższych doświadczeniem pracowników. Wtedy bardzo pomocny jest szum medialny i wsparcie organizacji pozarządowych. Czasem bywają ostre "wyższe" naciski na zmianę opinii również przez tych "niższych urzędników" i tylko od ich odporności psychicznej oraz poczucia odpowiedzialności za dobro wspólne zależy skutek takich nacisków. Osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia i bardzo się cieszę, że udało mi się przetrwać trudy okres, gdy w trudnych sprawach i na mnie naciskano grożąc nawet utratą pracy. Nie uległam;) a tych co naciskali już nie ma na "stołkach"... Niestety wielu jest takich urzędników, którym brakuje siły przebicia bo nie mają, lub mają zbyt mało argumentów i... odwagi.
O takich trudnych i problematycznych sprawach trzeba głośno i szeroko mówić - tylko wtedy będzie szansa na zmianę (również legislacyjną). Potrzeba jednak do tego konkretnych przykładów negatywnych działań - to pomoże ich uniknąć na przyszłość.
A kwestia odpowiedzialności karnej? Też będzie o nią łatwiej gdy o sprawie będzie się publicznie mówić (urzędnik ma ograniczone możliwości publicznego wypowiadania się).
#2476
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 14:48
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
Żal mi Ciebie Grażynko. Twoja decyzja - wybór pracy. Działaj jednak tak, aby taki Old_rysiu, nie musiał psioczyć na kogoś, kto z rzeczki zrobił kanał. Decyzje zaś, powinny być na piśmie i wtedy nie jest trudno ukarać winnych zaniedbań. Czy to góra czy dół - każdy musi zapłacić za swój błąd. Ukarać! A co mamy dzisiaj? Jakie są kary przewidziane za złe decyzje? Nagana? Premia? Tymczasem, kosztem owej premii, rzeki nie ma :-(
Piszesz, ze mamy mówić głośno o trudnych i problematycznych sprawach ..
Daj na luz. Spokojnie. Są wykształceni fachowcy do decyzji z urzędu i nic nam do wtrącania się. Czy ktoś z zewnatrz mówił mi kiedyś, ile cementu mam dodać do zaprawy, jaki ma być gruby mur, czy ile mam włożyć zbrojenia? Od tego jest projekt, który wykonała osoba odpowiedzialna w swoim zawodzie. Ta osoba dostała za to wynagrodzenie i jak to zrobiła źle - poszła siedzieć do więzienia ( czytaj wypadek budowlany ).
Piszesz, że jesteś ''urzedniczką majacą wpływ''. Pewno masz odpowiednie wykształcenie, które pozwala Ci na decydowanie o tych czy innych sprawach. Bierzesz za to pieniądze. Jesteś w swojej dziedzinie taki '' Inżynier Budowlany '' i chcesz, aby społeczeństwo robiło szum na temat Twoich decyzji?
Wybacz, że piszę tak bezpośrednio - to miało być ogólnie, ale nic tak nie pokazuje dobrze jak konkretne przykłady. Pozwoliłem zatem sobie na taki wybieg i przepraszam Cie za to, bo nie wiem, czy Twoja praca i Twoje decyzje sa na te tematy i nie wiem, czy akurat Ty potrzebujesz takiego społecznego wsparcia. Jest zupełnie możliwe, że radzisz sobie dobrze a piszesz to w obronie innych i w trosce o ich błędy. Zatem pisze kolejny raz - moje zdanie - zaznaczam - MOJE ZDANIE - powinien być system karania urzędników za popelniane błędy. Wtedy nie potrzebne będzie pisanie postów tego typu i próśb o pilnowanie naszych dóbr naturalnych.
#2852
od lipca 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 15:49
Grazyna Domian
Ależ mi jest z tym dobrze Rysiu - dlaczego Ci żal?;) Pomimo nadmiaru obowiązków nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną - nawet lepiej płatną. Robię to co lubię, co chcę robić i w czym się czuję dobrze a także czuję się potrzebna. Może niezbyt jasno to napisałam poprzednio ale ja nie podejmuję decyzji - robią to moi zwierzchnicy. Ja "tylko" przygotowuję (między innymi) opinie lub projekty postanowień uzgodnieniowych dla różnych przedsięwzięć pod kątem ochrony przyrody (również melioracyjnych związanych z rzekami). Mogę Cię zapewnić, że spod mojej ręki nie wyszła i nie wyjdzie żadna opinia akceptująca "katowanie" jakiejkolwiek rzeki a ilekroć jestem przeciwna, daję bardzo obszerne uzasadnienie merytoryczne i prawne, opierające się przede wszystkim na wieloletnim doświadczeniu, wiedzy i przepisach. Nie wszyscy posiadają odpowiednio duże doświadczenie by odpowiednio mocno uzasadnić swoje stanowisko, bo teraz przeważają pracownicy młodzi (coraz częściej również wśród decydentów), i to im przede wszystkim potrzebne jest wsparcie, które przyśpiesza zdobywanie doświadczenia.
Absolutnie się z Tobą zgadzam, że każdy musi zapłacić za swój błąd. Prawo przewiduje system karania od nagany po wydalenie z pracy, jednak wina musi być udowodniona, a z tym - przy niejasnych przepisach bywa różnie. Wspomniałam już, że Prawo wodne pozostawia wiele do życzenia. Między innymi zawiera furtkę przez którą prześlizgują się melioranci szachując ochroną przeciwpowodziową. To przede wszystkim w prawie trzeba wprowadzić zmiany minimalizujące ryzyko naciągania i błędnego interpretowania przepisów, a do tego potrzebne są argumenty w postaci konkretnych negatywnych przykładów.
Żaden urzędnik, który poddał się wyższej presji skutkującej błędnie podjętą decyzją nie przyzna się do tego. Żaden zwierzchnik, który naciskał, nie pociągnie do odpowiedzialności naciskanego... To musi wytknąć ktoś inny...
#2479
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.14 16:47
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
No i mamy konkretne osoby, zainteresowane zmianami, bo pracują wśród tych przepisow. Cieszę się, że co rusz dajesz mi racje a to jak widzisz coraz bardziej mnie prowokuje do zabierania tutaj głosu ( kurcze, aż dostanę po nosie a jest to już bliziutko ;-) ). Kto ma zmienic prawne kruczki - kto ma zgłaszać poprawki jak nie włśnie TY! ( TY - czytaj osoby pracujące w tym zawodzie ). Czy wysłucha ktoś górnika w tej sprawie? Były już rzady elektryka, ale jak historia pokazuje - takie własnie są rządy osób niekompetentynych.
Dlatego nie czas na podpowiedzi górników w sprawie ochrony przyrody. Zmieniajcie przepisy, naciskajcie na ich zmiany, nikt nie zdefiniuje owego przepisu prawa lepiej niz TY. Zrób zatem wreszcie porządek na swoim podwórku. No i przyjedź na zlot, chętnie wypiję kawę w Twoim towarzystwie. :-) Kawkę i dodatek masz gratis.
#2056
od października 2007
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.27 01:00
Paula Probucka
(mykola)
Moja przyjaciółka jest takim średnim szefuńciem w tej branży, czyli to ona decyduje, co w naszym kwartale (RP) płynnego na mapy naniosą i jak to się będzie nazywało. Zrobiła karierę "od wodera, przez pomagiera, do zichmajstera", choć wciąż w sztormiaku i spodniobutach kata po spornych akwenach w celu zbadania, co nam w wodzie piszczy lub cmoka. Skończyła ochronę środowiska na AR, potem miała staż w kierunku "stosunki wodne" w Brukseli. Woda, woda, woda. Kocha przyrodę, wie przytłaczająco dużo na ten temat. I co? I nic nie może poradzić na regulacje, choć trudno znaleźć osobę bardziej świadomą szkód, które owa regulacja wyrządza w naturalnych ekosystemach.
Są priorytety, zadania planowe, dopłaty z UE (kasa, kasa, kasa!!!) i tyle na temat. W terenie pięknie naturalnym i zwyczajnym nie ma litości dla bioróżnorodności, bo bioróżnorodność ceniona i chroniona jest jedynie w klatkach lub arboretach. Tereny niezarejestrowane jako wyłączone z działań regulacyjnych podlegają regulacji. I już.
#335
od października 2009
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.03.31 21:08
Kazimierz Olszanowski
(kazimierzo)
W marcu 2007 Andrzej wybrał się canoe na rzekę Inę (zachodniopomorskie), własnie te, która przedstawiła Grażynka. Na odcinku przez miasto Ina jest urządzona, obetonowana miejscami, pewnie dlatego żeby było piękniutko i czyściutko. Nieco poniżj miasta ta sama rzeka przedstawiała taki obraz jak niżej. Andrzej, płynąc zabiera z sobą zakręcane wiadro z przeznaczeniem na ewentualnie napotkane śmieci.Ale tu nasuwa się jeden wniosek:'.."z motyką na słońce !!!"...
Fot: Andrzej Helak
Śmieci ciągnęły się kilometrami.
Jednak stał się cud. Gmina oczyściła rzekę przynajmniej z widocznych śmieci. Jak fama głosi przymuszona szantażem organizacji pozarządowych.
#1454
od listopada 2006
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.06 23:33
Marcin Fałdziński
(grzybiorz)
Postanowiłem sobie przypomnieć zauważony zimą wątek, który obecnie jest bardzo na czasie. Myślę, że pozwala w jakimś stopniu wyjaśnić przyczynowo-skutkowy wpływ błędnych działań człowieka na środowisko naturalne.
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.07 07:12
dagmara filipczak
(codeinne)
Czy można zgłaszać także zamierzone inwestycje?Chodzi o budowę autostrady,Na terenie użytku eko,zgłoszonego do Natura 2000.Ludzka głupota nie zna granic.Najpierw autostrada miała przebiegać przez okoliczny lasek,całkowicie niewartościowy,ot taka sobie fabryka desek.Mieszkańcy zaprotestowali,bo chodzą tam na grzyby.Dlatego budowę przeniesiono parę kilometrów dalej,ma przecinac dolinę rzeki,nieuregulowanej,dzikiej,jednej z najczystszych w Polsce.Jeżdzimy tam z mężem od lat,jest cicho,spokojnie,śpiewają słowiki,nawołują żurawie.Teraz będzie jeden wielki hałas,nie będzie można odpocząć,nie mówiąc już o ptakach,które wyprowadzają tu lęgi.Ale co tam,ważniejszy jest kawałek marnego lasku.Gdy człowiek pokocha i przywiąże się do jednego miejsca,to krew zalewa,kiedy to miejsce ma zostać zniszczone.To już nie będzie to samo.Wojewódzki konserwator przyrody musi być kompletnym idiotą,skoro nawet nie widzi róznicy pomiędzy dwoma ekosystemami.Jest jeszczee jedno wyjaśnienie-obok lasku mają swoje posiadłości najbogatsi w naszym powiecie.Przecież ONI muszą mieć spokój....
#6284
od sierpnia 2002
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.07 08:59
Piotr Perz
(pimpek)
>> Chodzi o budowę autostrady [...]
>> Mieszkańcy zaprotestowali,bo chodzą tam na grzyby. Dlatego budowę przeniesiono parę kilometrów dalej [...]
Poważnie zastanawiam się nad zmianą swojego stanowiska w sprawie pierwszeństwa takich inwestycji jak autostrada nad środowiskami naturalnymi. Do Szczecina jadę przez Niemcy, bo mimo, że dalej, to szybciej. Do Monachium czy Budapesztu jadę szybciej niż do Poznania(sic!). Do Zgorzelca jadę przez Czechy. Paranoja.
#2069
od października 2007
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.12 00:50
Paula Probucka
(mykola)
E tam. Do Szczecina przez Niemcy po prostu ładniej, nawet nieważne, że krócej czy wygodniej. Ale wygodniej, prawda. Zawsze przed świętami jadę i myślę: bajka.
Przeraziły mnie zdjęcia z 4 czerwca, oczom nie wierzyłam: metr wody na drodze z Mescherin do Gryfina - to ma pewno oznacza zniszczenie wszystkich lęgów ptaków w tej części Parku Krajobrazowego Dolnej Odry, o losie innych ssaków i bezkręgowców trudno nawet myśleć, bo na wodzie gnieżdżą się ptaki PŁYWAJĄCE, a inne zwierzęta?... Trudno ogarnąć rozmiar strat, a jeszcze trudniej zaakceptować go, biorąc pod uwagę, że chyba jako jedyna część kraju wyciągnęliśmy wnioski z powodzi w 1997 i poldery zostały przywrócone, jak za Niemców. U nas teraz jest więcej terenów zalewowych niż wcześniej, bo jeśli ktoś zobaczył przerwanie wału przed Zatonią, to o ile jest przy zdrowych zmysłach, powie: "tam nikt nie może mieszkać". Ale chyba jednak nie mamy szans z "regulującymi" rzekę cholernymi wyżynami, które każdy metr pola i działki chciałyby jakoś wyrzępać, wydębić, wyrwać tuż pod wałem i udawać, że to ich należne, bo sobie kurde domek z kominkiem pobudowali. A wpuszczona w betonowe koryta, rwąca rzeka upomni się o swoje - rozlewając się u nas, na nizinach.
Zmiany klimatyczne też robią swoje - dwa dni temu w Gryfinie była trąba powietrzna takich rozmiarów, że po zdjęciach zniszczeń można śmiało powiedzieć: F3. Mój brat mieszka cztery kilometry od Gryfina, nie puścił na rower swojej córki i koleżanki, która mieszka w Gryfinie. Dom koleżanki został zniszczony. Samochody spłaszczone niczym naleśniki, centrum miasta zdewastowane, drzewa i słupy wysokiego napięcia połamane niczym zapałki, sklepy w ruinie - szyby wybite, zawartość wyssana i wyrzucona... cholera wie gdzie. Domy bez szyb.
Cóś mi się wydaje, że tornada staną się niedługo stałymi gośćmi, ja byłam w centrum takiego cztery czy pięć lat temu, wtedy uwierzyłam w ich istnienie. Teraz co roku jest więcej.
Takie klimaty zupełnie niezwiązane z autostradami, ale musiałam to napisać, bo (zwłaszcza jeśli chodzi o Gryfino) wkurza mnie, że nikt nie mówi o nieszczęściu tych najbardziej zapobiegliwych, czyli, paradoksalnie, naszego regionu.
#2744
od października 2005
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.12 09:44
Ryszard Szreter
(old_rysiu)
Nie wiem Paula co napisać. Nic nie potrafie zrobić, aby to zmienić. Myślę, że technika powinna przyjść z pomocą. Nowoczesne materiały - nietłukące się szyby, urządzenia do rozrywania tornad. Regulacja pogodą. Jest sucho - puści się trochę deszczu. Jest za mokro - zatrzyma opady. Bajka.
Piszesz, że to tematy niezwiązane z autostradami. Wręcz przeciwnie. W miejscu, gdzie teraz autostrada rosły drzewa, które zatrzymywały większą ilość wody niż jeden zbiornik retencyjny. Teraz woda spływa po asfalcie wprost do rzek.
Wiem, że bez nowoczesnych dróg dojazdowych jest nam bardzo ciężko. Tak musi być i już. Szkoda, że nie wiemy jak sobie z tym radzić. Czy człowiek musi z wszystkim wygrywać? Jest jeszcze ktoś silniejszy - matka natura i jej należy się pokłon. To, że zaleje lęgi, zniszczy domostwa, jest przekalkulowane. ONA nie myli się w swoim działaniu i potrafi swoje odnowić bez dotacji z Unii.
#2070
od października 2007
Prośba ( w imieniu Klubu Przyrodników) o przekazywanie informacji nt. niszczenia rzek i potoków w ramach tzw. prac regulacyjnych i/lub utrzymaniowych
2010.06.25 02:06
Paula Probucka
(mykola)
Temat pewnie już dawno niebyły, ale jeszcze raz podkreślam: myśmy te zwierza świadomie zalali. To dlatego w TV i w TVN nie było dramatycznych obrazków ewakuacji domostw w Zachodniopomorskim ani przemoczonych, drżących w łódkach Homo sapiens w samych naszkach.
Bo my (Zachodniopomorscy) już wiemy, co zalać trzeba i gdzie nie można się budować (danke). Dlatego aktualnie uznaje się, że u nas powodzi w tym roku nie było.
Była, była.
Tylko że my świadomie zalaliśmy swoje przepiękne tereny krajobrazowe, Park Krajobrazowy Dolnej Odry żeby ludzie, Homo ci sapiens nie ucierpieli.
I z tegoż powodu nie możemy teraz liczyć na dofinansowania i rekompensaty, a tymczasem straty w środowisku naturalnym trudno oszacować, choćby to: niemal NIC pożywnego do najbliższej wiosny nie wyrośnie. GŁÓD. Tak będzie. Pustynia, zgnilizna i zielsko (jeśli ktoś się na tym zna, to wie, o co chodzi, jak się nie zna, to proszę o niewypowiadanie się).
Ja to rozumiem, to zalewanie, jestem zadowolona z postępowania samorządowców i rządowców. To dobrze, że nie ucierpieli ludzie, bo dla nich ten dom/pole to cały dorobek, sentyment, wszystko, przesz i przyszłość.
W związku z owym przedwzięciem się i oporządzeniem regionu tym razem zatopiło jeno dzicz: ssaki, ptaki i jakieś inne gupie; na przykład sarny, jelenie, wiewiórki, badylarki, krety, ryjówki, jeże, ślimaki, mrówki, dziki — więc ani powodzi, ani skutków, ani środków na ich likwidację nikt nie da. Taki system. A teraz choćby po parę kilo cukru zmieszanego z białkiem na mrowisko by się przydało. I siano do paśników. Inaczej te gupie żywe jeszcze nie przeżyją zimy.
Kataklizm przyrody kosztem ludzi -> ok, jeśli raz na 40 lat, ale ostatnio, (dzięki jeszcze raz wyżynom!) mamy takie "COŚ PIĘĆDZIESIĘCIOLECIA" co rusz. Nie łudźmy się. Przyroda też potrzebuje czasu. Albo pomocy.