Dzień czwarty może kogoś mylić, ale ja z Pawłem i Wojtkiem byłem już w czwartek 24-go. Przed nami była tylko Teresa z mężem. Po nas doszedł na piechotę z Pszczewa Janek "emeryt". Ostro trenował wszystkie zawiłości swojego nowego aparatu. nawet w łóżku, kiedy rano jeszcze dosypialiśmy...
Jedną z imprez był kolejny wyjazd w inną partię lasu. Przepiękna okolica nie tylko na grzyby. Górki i jeziora na przemian. Po drodze mijamy olbrzymią, hałaśliwą maszynę do wycinki lasu... Hałas, którego w lesie być nie powinno. Dobrze, że za kolejną górką już go słychać nie było
W grupie szliśmy razem, do pewnego momentu, bo od tego miejsca grupa narzuciła takie tempo, że nadążyć za nimi nie było można
Małgosia prezentuje świeżo zebrane koźlary
Z pościgu za grupą zrezygnowałem ja, Ola i Paweł. Potem gdzieś z lasu wyszedł Janek i pyta: "a gdzie reszta?"...no i tak czwórka maruderów poświęciła większość czasu na podziwianie przyrody. Tylko Janek co chwila tryumfował gdy mu jakiś grzybek do koszyka wskoczył
Robimy sobie zdjęcia, ot, tak, na pamiątkę
Po drodze trafiamy na inne jezioro...Jest tu miejsce do wędkowania i łódka, ochrzczona przez nas "gondolą". Póki co, Paweł i Ola przeglądają zdjęcia w między czasie zrobione, a ja pilnuję z wysoka nad ich bezpieczeństwem
W pewnym momencie Paweł woła: "patrzcie, patrzcie, ale tam duża ryba wyskoczyła!"
i zaraz zabrał się za wędkowanie
W chwilę potem Janek wynurza się z lasu, rozkłada swoje trofea i tryumfalnie woła: "w prawej ręce, to Boletus, a w lewej Laccaria"... a ja zadowolony konstatuję, że moja nauka nie poszła w las...
Po czym mówi do Pawła: "teraz na mnie kolej na wędkowanie", no i Paweł ustąpił mu miejsca
Kiedy Janek łowił, postanowiliśmy zająć się "gondolą"...hmmm. romantycznie to wygląda
Paweł jako młodszy i silniejszy ustąpił mi tego romantycznego miejsca, a sam robił za gondoliera...no i fajnie, tylko zamiast wypływać na wodę, pchał gondolę w kierunku lasu...tylko po co?... on sam potem wyznał, że nie wie...
Gdyby nie Janek - paparazzi, nigdy by ten fakt nie ujrzał światła dziennego
Ola zapragnęła zrobić sobie zdjęcie solo...mówisz i masz...
Janek teraz chciał się popisać, że lepiej zna się na sterowaniu gondolą i sam się wziął do roboty. Tylko jemu się też kierunki pomyliły i tak popchnął gondolę, że mało nie wpadliśmy na drzewo...A ja z wrażenia aż oczy zamknąłem szukając ratunku w objęciach Oli...
Po powrocie do ośrodka Janek prezentuje swoje trofea...tylko gdzie te ryby???...
(ciąg dalszy nastąpi)