Jeszcze przed śniadaniem biorę statyw i pędzę nad jezioro - zauważyłem bowiem, że wschodzące słońce zza drzew daje dość dobrą plastykę światłocieni. Zachwycił mnie bowiem błękit nieba odbijający się w wodzie lekko falującej pod wpływem wiatru. Najlepiej oddają to zdjęcia panoramiczne:
Po śniadaniu wyruszamy samochodami pod kierunkiem Jeziera na grzybobranie. Piękne, szerokie lasy z bogatym poszyciem. Oldi ustawia parametry na GPS-sie, potem jeszcze poprawkę bierze na kompas - i w las...
A w lesie nie tylko "huraaaa" na grzyby, ale także czas na zabawę w paparazzi
Dbałość o czystość lasu (no, może nie całego) zdumiała mnie niezmiernie, gdy na jednej ze ścieżek zauważyłem rozłożoną wycieraczkę do butów. Widać często używana, bo solidnie zużyta. To był dla mnie sygnał
wytrzyj buty przed wejściem co też uczyniłem i tego nie pożałowałem, bo oto moim oczom ukazał się jędrny Phallus impudicus i nieco dalej Leccinum carpini
W chwilę potem ktoś krzyknął: chodźcie tutaj. No to ja w susach i już nowe focenie - olbrzymie "patelnie" Phaeolus schweinitzii
A jeszcze potem Xylaria, jeszcze potem Fuligo (chyba F.cinerea)
za chwilę na pniaku Reticularia lycoperdon i w pewnej odległości chyba ten sam, ale za młody do oznaczenia
Przez niektóre partie lasu trzeba się było przepychać przez takie leśne kwiaty jesieni, czepiające się ubrania. To tu chyba Janek udzielił gościny kleszczowi... no i tylko tyle grzybków, bo resztę czasu poświeciłem na poszukiwanie tego, czego w końcu nie sfociłem
Po powrocie ruch na terenie ośrodka, ale o tym w następnej fotorelacji