bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
Niemoralna propozycja
« » bio-forum.pl « Rozmowy towarzyskie « Archiwum « Archiwum 2010 «

#39
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.07 18:13 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Niniejszym oznajmiam, wiedząc iż jedziecie na południowe rejony Polski, zgłaszam propozycję: Czy ktoś by mógł, przesłać mi jedną roślinkę wraz z jej korzeniem i workiem ziemi (ziemi, która występuję wokoło roślinki)? Nazwę roślinki podam póżniej, bo na razie badam reakcję czy się zgodzicie, ta roślinka to nie jest gatunek chroniony. Oczywiście wiedząc, że jesteście przeciwko zabierania okazów z parków narodowych, to nawet tego nie proponuję, żeby okaz był z parku narodowego. Gdyby mi ktoś pomógł, to obiecuję mu dać/przesłać butelkę jakiegoś trunku - według jego własnego wyboru lub jakąś inną zapłatę + opłacić koszty wysyłki. Jeżeli ktoś mieszka w kujawsko - pomorskim, to mogę dojechać.

#1734
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.08 15:33 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
A jakaż to roślinka, że ma byc tylko z południa Polski?

Nie czaruj ;-)
Wal śmiało :-)

#40
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.08 22:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
atropa belladonna...

#2132
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.08 22:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Sylvia-kto jedzie w południowe rejony? Mowa o zlocie na zachodzie Polski ? :-)))

#383
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.08 22:37 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jan Smyczek (emeryt)
Może chodzi o indywidualne wyjazdy w góry bo Lubuskie to zdecydowanie na zachodzie Polski.Sporo z nas mieszka na południu Polski np Górny Śląsk.Pokrzyk wilcza jagoda (Atropa belladonna),może ta roślina u nas gdzieś rośnie ,ale słabo się na tym znam.
i

#2136
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.09 07:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Niemoralna propozycja? Bardzo ciekawe :-) No to pokaż na fotografii tę roślinkę - może linka do tej roślinki - zaryzykuję i prześlę :-)
i

#4681
od kwietnia 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.09 09:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)

#1735
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.09 20:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Przy Atropa bella-donna ja Ci nie pomogę, chociaż szczerze bym chciał.
Podoba mi się Twój tok myślenia przedstawiony w https://www.bio-forum.pl/cgi-local/board-auth.cgi?file=/7340/262444.html.
Wiem, że narażam się poważnie Basi, ale wg mnie wszystko powinno opierac się na zdrowym rozsądku (czy to wg prawa czy też przeciw niemu)
i

#2141
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.09 21:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
W linku Joli jest napisane:
Występowanie:

Rzadki, na południu Polski. Lasy i zręby; także uprawiana bylina ozdobna.

Skoro uprawiana bylina, to można ją gdzieś kupić.
Jednak nadal nie widzę co znaczy ta niemoralna propozycja :-)
i

#5329
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.10 05:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Bogdanie, wiem o tym, że stoję na z góry przegranej pozycji, co jednak nie odwodzi mnie od pozostania przy swoim zdaniu i bronienia swojego zdania :-)

Zresztą po dwuletnim udziale w Mykologii na Bio-Forum, gdzie bardzo duży nacisk stawiany jest na przestrzeganie zasad ochrony gatunków grzybów chronionych lub rosnących na obszarach chronionych .... Te same zasady są dla mnie ważne w odniesieniu do roślin ... :-)


Słusznie, Rysiu, jest napisane "także uprawiana roślina ozdobna" - zatem można ją gdzieś kupić, uprawiać, stąd ją mieć. Najsmutniejszy widok dla mnie, to taki jeśli widzę gdzieś w terenie, w lesie, roślinę chronioną po próbach wyrwania jej np. dla przeniesienia do ogródka.

Poparłabym pomysł na zielnik zawierający w miejscu okazu rośliny chronionej lub pobranej z obszaru chronionego (przecież i jedną i drugą informację dla rzetelności zielnika powinno się wpisać), a więc zielnik zawierający w miejscu takiej rośliny zdjęcia okazu wraz z komentarzem, dlaczego zdjęcia - moim zdaniem taki zielnik miałby wówczas wysoką wartość edukacyjną :-)
Wyobraźmy sobie, że pokazuję zielnik z roślinami chronionymi pobranymi w Parku Narodowym dzieciom, np. w szkole - prezentacja pięknej pracy opracowania zielnika, w nim wiele ciekawych roślin, wszystko OK, przychodzi do pokrzyku wilczej jagody i co mówimy dzieciom? Zbieranie okazu wbrew prawu, mała szkodliwość, dzieciom takie teksty? Hmm...
:-)

#1737
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.10 08:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Basiu, nie uważam abyś stała na z góry przegranej pozycji. Jesteś po prostu bardziej "ortodoksyjną" przedstawicielką wśród ludzi związanych z przyrodą i jej ochroną, i chwała Ci za to :-)))
Moje podejście do tematu jest ("stety" lub niestety) bardziej liberalne.

Wydaje mi się, że bardzo duże znaczenie ma cel (przeznaczenie) dokonywanych zbiorów.
W tym roku dostałem zezwolenie na zbiór grzybów chronionych na terenie województwa lubelskiego, jednak do tej pory świadomie ale też i nieświadomie łamałem prawo pozyskując w terenie różne grzyby.
Świadomie jeżeli chodziło o moje ulubione czarki, ponieważ m.in. przy tym gatunku znalezisko bez eksykatu pozostanie zawsze tylko sp.
Nieświadomie wtedy gdy zabierałem grzyby mi nieznane, do oznaczenia.

Ponieważ obecnie jakby na nowo odkrywam wyjątkowośc Kazimierskiego Parku Krajobrazowego z każdego pobytu w nim przywożę sporo zebranych grzybów na eksykaty. Wcześniej robiłem tylko poglądowe foto w terenie i krótką notatkę w notesie.
Teraz każdy wart uwagi grzybek (zabrany do domu) przechodzi istną wiwisekcję fotograficzną. Jest to po kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt fotografii (w tym dużo różnych zbliżeń dla poszczególnych części grzyba). Z pewnością, na dzień dzisiejszy, wiele z tych fotografowanych detali jest zupełnie nieistotnych do oznaczenia gatunku, jednak z czasem może się zdarzyc, że jednak będą one ważne. Także moje notatki znacznie się rozbudowały, staram się zapisywac maksymalnie dużo informacji o znalezisku, czasami prozaicznych.

Do czego zmierzam?
Właśnie do celu dokonywania tych zbiorów.
Jeżeli zbieramy np. grzyby, rośliny tylko w celach kolekcjonerskich (żeby je miec) to dla mnie takie działanie jest bezsensowne, niepotrzebne i ze szkodą dla zasobów przyrody.
Moje znaleziska w części trafiają do "GREJ'a", a te, które nie będą interesowac Ani trafią np. do zbiorów któregoś z ośrodków naukowych. Mam na myśli komplet czyli eksykaty, kserokopie moich notatek no i zgrana na płyty pełna dokumentacja fotograficzna.

Dla mnie frapujące, a rzekłbym nawet podniecające są poszukiwania w terenie, fotografowanie znalezisk no i czasami wrzucanie czegoś na Bio-forum.
Z tym wrzucaniem jest niestety najgorzej, bo notorycznie brakuje czasu, a sobie tłumaczę, że jeżeli znalezisko jest w miarę dobrze udokumentowane, to znajdzie się ktoś, kto się kiedyś tym zajmie.

Robię to w przeświadczeniu, że zbiory nie trafią na śmietnik, gdy zmienią mi się zainteresowania (np. hodowla odlotowych psilocybe w domu lub zbieranie ptasich piór, co w te wakacje namiętnie z córką robiliśmy, zobligowani wakacyjną praca domową zadaną przez panią od przyrody).

Tak więc Basiu, mam nadzieję, że ten gwałt zadawany przeze mnie naturze poprzez pozyskiwanie grzybów (nawet tych chronionych) czemuś sensownemu służy :-)
i

#5330
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.10 20:06 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
A to mi Bogdanie, dałeś do myślenia :-)
Już rano czytałam Twoją wypowiedź, ale napisać cokolwiek mogę dopiero teraz, bo praca w tym wrześniu przypiliła mnie bardzo, rzeknę tylko, że dwie, a nawet trzy inspekcje/audity przechodzimy na przełomie IX/X i póki co to nawet nie wiem, jak się nazywam od tych przygotowań na szóstkę z plusem ;-)

Tak więc, w wolniejszych chwilach pomyślę na zadany temat, tyle tylko, że na razie tych wolniejszych chwil mało będę mieć :-(

Jak nawet na grzybko-laso-biegania prawie nie mam czasu, nawet w weekendy!!!!!
Mam nadzieję, że po 8.X odetchnę wreszcie :-)

#46
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.11 22:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Zlot na zachodzie Polski, ale to trochę taki zachodnio-południowy zlot. Niemoralna propozycja to znaczy, że niektórzy z was (z większości) kierują się określoną moralnością co do zrywania i pozyskiwania roślin. A więc wychodzi na to, że moja moralność stoi z tym w całkowitej opozycji. "Zbieranie okazu wbrew prawu, mała szkodliwość społeczna, dzieciom takie tekstu, hmm" - co do dzieci, to większość z nich dorośli manipulują od najmłodszych ich lat wmawiając im, że na przykład św. Mikołaj istnieje, przyzwyczajając je do mijania się z prawdą. Dzieci dorastają i mają możliwość wyboru, albo prawo albo lewo, czemu im tę możliwość zabierać? Wielu kryminalistów pochodziło z dobrych rodzin, które mówiły im to wbrew prawu a tamto nie, to wszystko zależy od charakteru danej osoby. Niekiedy dzieciom należy wytłumaczyć, że istnieją wyjątki od ogólnej reguły tzw. - "wyższa konieczność". Następny mój argument jest taki, że to rośliny są stworzone dla człowieka a nie człowiek dla roślin. Celem mojego zbieractwa jest nauka o roślinach, poznawanie ich dogłębnie: historia, legendy z nimi związane, skład chemiczny, ich działanie, występowanie, pochodzenie, ich forma, opis itd...
i

#5335
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.12 07:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Sylwio, nie potrafię zaakceptować Twojego sposobu myślenia, bo Ty uważasz, że masz prawo wykraczać przeciwko prawu. Prawo ochrony oprzyrody to takie samo prawo, jak każde inne, za kradzież w sklepie odpowiem, choćbym skradła tylko kostkę masła, a jakaż to szkodliwość! I jeszcze mogę dzieciom też zasugerować - "przecież nic takiego się nie stanie, jak zabierzesz sobie kostkę masła ze sklepu nie płacąc za nią".

Różnica pomiędzy nami w pojmowaniu prawa polega na tym, że ja gdy już wiem, że jakieś postępowanie jest wbrew ustanowionym przepisom, biorę na wstrzymanie i nie chcę tego robić wprew tym przepisom, natomiast Ty usilnie szukasz usprawiedliwienia - taka postawa dla mnie jest nie do przyjęcia, trudno, takiej postawy nie potrafię zaakceptować.

Rozumiem Twoją pasję poznawania roślin, tym bardziej mając taką pasję mogłabyś się "uzbroić w narzędzia" pozwalające na zbieranie okazów zgodnie z ustanowionymi zasadami. Poza tym od ukochania roślin, grzybów, ptaków, przyrody ogólnie bardzo często przychodzi chęć zrobienia czegoś dobrego dla przyrody, ochronienia jej, aby w tym kierunku być skutecznym warto znać Prawo Ochrony Przyrody, tym bardziej, że jak pisałam wcześniej zostało ono znowelizowane w kierunku uwzględnienia roli społeczeństwa w ochronie przyrody.

A mówiąc, że to rośliny są stworzone dla człowieka a nie człowiek dla roślin???
Jak bardzo mija się takie twierdzenie z przytoczonym już przeze mnie skandynawskim prawem każdego człowieka - człowiek jest integralną częścią przyrody, a cywilizacja ma z nią współistnieć, a nie rywalizować.
i

#5336
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.12 07:24 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Bogdanie, dążyłeś do tego i dopiąłeś tego, że swoje badania prowadzisz posiadając zezwolenie na zbiór grzybów chronionych na terenie swojego województwa :-) I to właśnie jest w mojej opinii rozwój i kierunek najwłaściwszy z możliwych :-) W pewnej kolejności można wymienić tutaj takie czynniki jak - pasja mykologioczna, chęć poznawania, chęć dokumentowania, chęć uczynienia czegoś pożytecznego dla nauki, dla poznania mykobioty swoich terenów, chęć czynienia tegoż zgodnie z ustanowionymi zasadami, ten ciąg jest dla mnie bardzo pozytywny i bardzo dobrze ukierunkowany.
:-)

(wypowiedź edytowana przez topazzz 12.września.2009)

#1741
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.12 09:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Sylvio:
dla "...Następny mój argument jest taki, że to rośliny są stworzone dla człowieka a nie człowiek dla roślin..."
stanowcze nie !!!
Poprzez takie myślenie, doszło już do bardzo wielu klęsk, tragedii, katastrof itp. w w naszym mniej lub bardziej udanym obcowaniu z naturą.

Basiu:
"... prowadzisz posiadając zezwolenie na zbiór grzybów chronionych na terenie swojego województwa :-) I to właśnie jest w mojej opinii rozwój i kierunek najwłaściwszy z możliwych :-)..."
ale to nie zmienia faktu, że ja te chronione grzybki niszczą, zabieram naturze, czy to wcześniej bez pozwolenia, czy też teraz z pozwoleniem.
Czy jakiś tam "kwitek" daje mi większe prawo do takiej ingerencji w przyrodę, jak dla mnie, tylko i wyłącznie pod względem prawnym.
i

#5337
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.12 14:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Bogdanie, tu opinię mojego męża przytoczę, który najchętniej zabroniłby mi pobierania okazów JAKIEGOKOLWIEK grzybka, uznając jako najważniejsze i niezbywalne prawo tego grzybka do pozostania tam, gdzie sobie wyrósł :-)

A w tym pobieraniu okazów z "kwitkiem", hmm może chodzi tu o to, że pobieranie "bez kwitka" się nie odbywa (teoretycznie :-), a poprzez wydawanie pozwoleń powstaje jakieś "panowanie" nad przyrodniczymi zasobami? Taki ubytek kontrolowany?

Co prawda tu potrzebna byłaby też rzetelna znajomość zasobów przyrody danych terenów. Na pewno wiadomo sporo o zasobach przyrodniczych niektórych terenów, czy ogólnie np. o rozmieszczeniu roślin w Polsce, ale już o grzybach w skali całej Polski nie tak wiele wiadomo, co też dodaje dodatkowego smaczku grzybkowym poszukiwaniom :-)

Swoją drogą tak przy okazji, zasłyszałam czasem tu i ówdzie p wykonywaniu inwentaryzajci przyrodniczych w określonych jednostkach administracyjnych kraju, czy to na szczeblu gmin, powiatów, czy innych, ciekaw, czy w moim powiecie takie inwentaryzacje są prowadzone :-)

#1742
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.12 15:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
No to inaczej,
to co chronione, to na ca mamy uważac, czyli to co ważne dla zasobów natury !?
O tym decydują LUDZIE, ludziki, a niejednokrotnie ludziska.
Jak Cię to pocieszy, to chyba to, że jesteś "LUDZIEM", kochasz to co Cię otacza, chcesz to chronc, ja chyba nie do końca, ale na swój sposób też :-)))
i

#5338
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.12 16:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
No tak, ale zastanówmy się, w jaki sposób komunikat o konieczności ochrony danego gatunku ma dotrzeć do ludzi? Ktoś decyduje o ochronie tego, czy innego gatunku, czasem zastanawiamy się, dlaczego niektóre gatunki wymierające nie są objęte ochroną, cóż, lista gatunkó chronionych jest jaka jest, może w przyszości będzie inna, niemniej jednak ta informacja o ochronie gatunku, siedliska, obszaru musi jakoś dotrzeć do ludzi - np. w formie przepisu prawnego i wykazów.

Obszary chronione, czy organizmy chronione niejednokrotnie podlegają badaniom naukowym po to, by np. oceniać obecne ich zagrożenie, jakie jest aktualnie, czy rośnie, czy się zmniejsza, walor badań naukowych jest chyba sporym usprawiedliwieniem dla pobrania okazu gatunku chronionego w takim zakresie, w jakim jest to niezbędne, nie większym :-) Rewelacyjne jest to, że również i amatorzy MOGĄ mieć wkład do takich badań i obserwacji :-)

#21
od czerwca 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.12 18:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Rosińska (arosinska)
Witam,
Sylvio, a dlaczego myślisz, że Antropa belladonna nie jest gatunkiem chronionym?
Otóż jest i to ściśle chronionym(Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 9 lipca 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących roślin objętych ochroną (Dz. U. z dnia 28 lipca 2004 r.).

Prawo postanowiło chronić ten gatunek, a my jesteśmy od tego, aby prawa przestrzegać. Myślę, że jest to szczególnie ważne w kraju, w którym panuje taka dowolność w tej kwestii. Oczywiście każdy ma sumienie inaczej wrażliwe, a łyk czegoś mocniejszego w ramach nagrody za wykopanie rzeczonego krzewu może łatwo stłumić ewentualnie rodzące się wyrzuty sumienia, jednak jest to zwykłe łamanie obowiązującego w Polsce prawa. W dodatku ze szkodą dla przyrody, a to myślę powinno leżeć Ci na sercu, skoro odwiedzasz to forum.

#47
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.12 22:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
No cóż... jeżeli ktoś jest głodny i nie ma środków do życia to kradzież kostki masła nie jest szkodliwa bo wtedy liczy się tylko przetrwanie, lecz prawo mówi że trzeba za to ponosić konsekwencje - dla mnie to nie jest sprawiedliwe. Oczywiście, że człowiek jest integralną częścią przyrody, ale twierdząc, że to rośliny są dla człowieka powołuję się na swoją kolację: chleb ze zboża, pomidory i rzodkiewki do chleba a do popicia herbatka z rumianku co do takiego jadłospisu to ja bynajmniej w tym klęski, tragedii i katastrof nie widzę... A ja się zastanawiam jakim cudem można dostać pozwolenie na zbieranie roślin chronionych, choćby nie wiadomo jak by się człowiek starał, taka próba jest zawsze skazana na manowce. Najważniejsze to według mojej opinii utrzymywać równowagę w przyrodzie: korzystać z przyrody nie szkodząc jej wcale.
i

#116
od października 2006

Niemoralna propozycja

2009.09.12 23:15 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dorota Szwed (dotisz)
Tak przy okazji, ktoś ci podpadł "luna"? Masz ochotę zrobić wywarek z belladonny? Można ją zastąpić hodowanymi na wielu oknach, poczciwymi wiczomleczami i w sklepach łatwiej je dostać. Albo taki oleander. Też może się nadać.
Musiałam rozluźnić atmosferę, bo za "gęsta" się zrobiła.
Sylwia tak w skrócie to wszystko polega na tym, że jak nie wolno, to nie wolno i już.Należy się z tym pogodzić i szukać alternatywy - np. hodowlanej roślinki. Oczywiście nikt nikomu nie zabroni łamać prawa, ale należy liczyć się z konsekwencjami. Jesteśmy dorośli i każdy sam odpowiada za swoje czyny. Nawet nieznajomość przepisów prawa nie chroni przed ich egzekwowaniem.
Zawsze możemy wrócić do jaskiń i walić się pałami po łbach. Wtedy prawem będzie siła, tylko, że to też jakby prawo.
i

#2146
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.13 12:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Punkt widzenia zależny jest od punktu siedzenia. To stara prawda. Na czym My siedzimy? W naszym kraju nikt nie dba o ochronę przyrody ( sory - nikt, miałem na myśli ludzi egzekwujacy prawo, albo mający je egzekwować ). Całe te przepisy są ułożone dla malutkich, którzy mogą sobie na forum w Internecie dowartościować się. Czy My ( jaki to procent społeczeństwa? ) świadomi jakichkolwiek przepisów o ochronie przyrody, mamy wpływ na ochronę?
Według mnie - bardzo mały. My nie ruszymy chronionego kwiatka ale za to autostrada przeleci po nim bez zmrugnięcia oka. My ominiemy krzewinkę i pokażemy znajomym - popatrz ten jest chroniony a już za tydzień przejedzie po nim guad. Czy roślinka ta będzie bardziej chroniona na rabatce u Sylvii?
Biorąc pod uwagę ilość zbieraczy takich jak Sylvia a wielkość zagrożenia przemysłowego, daję Sylvii dyspenzę. O ochronie przyrody i naszym prawie coś już nieco się dowiedziałem. Nasze osiedle teraz pięknie wygląda, ale nie ma już ani jednego jeżyka. Mój bład, bo nie miałem fotografii - jako dowód, ze u nas te jeżyki znajdują miejsca na gniazda.
Sumując - nie ma u nas ochrony przyrody. Jest tylko na piśmie. Dlatego jako mylący obywatel, pozwalam Sylvii na zbiór tych bezcennych roślinek. Być może kiedyś, tylko u niej będą występowały.
i

#4497
od listopada 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.13 12:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Ciszewski (grant)
Rysiu, trafiłeś chyba w sedno...
Mamy niezłe prawo, ale brak do wielu tych przepisów aktów wykonawczych. Wreszcie, kto miałby te przepisy egzekwować - to cała bolączka naszego systemu.
W naszym społeczeństwie panuje nadal przekonanie, że jeżeli cokolwiek jest własnością społeczną, a zasoby przyrodnicze też do nich należą, to faktycznie jest niczyje i można z tym robić, co tylko się zechce, bo przecież nikt nie widzi.
i

#127
od października 2006

Niemoralna propozycja

2009.09.13 13:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dorota Szwed (dotisz)
Brawo Marku!
Tym bardziej, że jako członkowie takiej fajnej kliki przyrodo-lubnej, powinniśmy propagować ochronę przyrody i szacunek dla niej. Zostawmy po sobie nie tylko pustynię.
Przecież, ja zerwę tylko jeden listek! I w tym samym momencie pomyślało sobie tak samo milion chińczyków, milion hindusów, milion europejczyków i tak dalej, i tak dalej......
i

#5340
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.13 16:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
A ja do Rysiowej wypowiedzi
"/.../ Całe te przepisy są ułożone dla malutkich, którzy mogą sobie na forum w Internecie dowartościować się. /.../ My nie ruszymy chronionego kwiatka ale za to autostrada przeleci po nim bez zmrugnięcia oka. My ominiemy krzewinkę i pokażemy znajomym - popatrz ten jest chroniony a już za tydzień przejedzie po nim guad. /.../"

Wiem doskonale, że masz wiele racji w tym co piszesz, co zacytowałam powyżej, szkoda mi też bardzo jeżyków z Twojego osiedla :-(
Ale podam taki przykład z innej strony, "z mojego podwórka" - dzięki temu, że powiadamiałam odpowiednie osoby i interweniowałam w sprawie wjazdu quadów do jednego z lasów, które znam i odwiedzam często, postawiono tam tablice zakazu wjazdu i spowodowano, że quady przestały tam jeździć.
Dzięki temu, ze przekazałam informację do jednego z nadleśnictw o występujących w pewnym lesie gatunkach grzybów zagrożonych i chronionych, która to informacja została przyjęta ze sporym zadowoleniem, bardzo dobrze została przyjęta - są pewne plany odnośnie tego kawałka lasu.
Podobnie wspólnie z Anią Kujawą przekazałyśmy informację o pewnym gatunku z Czerwonej Listy o statusie "wymierający" do innego nadleśnictwa i też informacja ta spotkała się z wielkim zainteresowaniem i jest chęć wykorzystania jej na różne sposoby po to, by chronić tego grzybka, który chociaż jest wymierający, to jednak nie jest objęty ochroną prawną.

Zmierzam do tego, że każdy z nas może zrobić coś, chociaż będzie to coś na niewielką, tylko lokalną skalę, ale z takich cegiełek może się zbudować coś większego, takimi różnymi drobnymi kroczkami to my możemy sprawić, że coś będzie się zmieniać w ochronie przyrody, że przyroda będzie rzeczywiście chroniona tam, gdzie tego potrzebuje.

Wiem, że można podać ogromnie wiele przykładów złych działań, przeczących idei ochrony przyrody, wiem, ale wciąż uważam, że jeśli tylko chcemy możemy przynajmniej próbować zrobić coś dobrego. Bardzo pomocne też jest w takich działania wsparcie organizacji służących ochronie przyrody. Otrzymuję pisemko "Bocian" Klubu Przyrodników ze Świebodzina, tam jest naprawdę wiele przykładów bardzo pozytywnych działań na rzecz ochrony przyrody.
Poza tym muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o osobę Wojewódzkiego Dyrektora Ochrony Środowiska z mojego województwa, to jest to właściwa osoba na właściwym miejscu.

Tak więc, do czego zmierzam, tak samo jak jednostkowe, pozornie jednostkowe działanie szkodzące przyrodzie pomnożone przez milion może spowodować wielkie szkody, tak samo pozornie drobne i jednostkowe - i niech ono nie będzie jednostkowe tylko też pomnożone przez milion - może sprawić wiele dobrego :-)
:-)))
i

#5341
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.13 16:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
No i jeszcze, też uważam, że Marek bardzo celnie ujął sedno sprawy w zdaniu "W naszym społeczeństwie panuje nadal przekonanie, że jeżeli cokolwiek jest własnością społeczną, a zasoby przyrodnicze też do nich należą, to faktycznie jest niczyje i można z tym robić, co tylko się zechce, bo przecież nikt nie widzi." co jest i bardzo prawdziwe, i bardzo smutne :-(

A Dorota równie celnie ujęła, że my "jako członkowie takiej fajnej kliki przyrodo-lubnej, powinniśmy propagować ochronę przyrody i szacunek dla niej."

O to właśnie chodzi, dokładnie o to :-)))))

(wypowiedź edytowana przez topazzz 13.września.2009)
i

#6660
od grudnia 2003

Niemoralna propozycja

2009.09.13 17:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Mirosław Wantoch-Rekowski (mirki2)
Cyt."Poza tym muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o osobę Wojewódzkiego Dyrektora Ochrony Środowiska z mojego województwa, to jest to właściwa osoba na właściwym miejscu."
Basiu masz z...ste szczęście.:-)
Zapewne czytałaś post na temat RDOŚ w Gdańsku...
1 sierpnia znalazłem na Pomorzu w Puszczy Darżlubskiej siatkoblaszka maczugowatego.Totalne cudo!Grzyb typowo górski nad morzem na wys 50 m.npm.Chcieliśmy z Marcinem, Wilgą coś napisać na ten temat.Oczywiście przydałby sie eksykat (grzyb chroniony) i o pozwolemie do RDOŚ wystąpił Marcin Wilga.Nie ma ani siatkoblaszka (trudno się nie domyśleć) ani zezwolenia...
A u nas największym szkodnikiem jest właśnie Marcin Wilga.W Nadleśnictwie mówią,że nasze lasy są zaWilgocone....

(wypowiedź edytowana przez mirki2 13.września.2009)

#5342
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.13 19:06 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
"... Nie ma ani siatkoblaszka ..." !!! :-(((

#49
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.15 19:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
" my jako członkowie takiej kliki przyrodo - lubnej powinniśmy propagować ochronę przyrody i szacunek dla niej" - zaręczam wam, że gdyby którekolwiek z was chodząc po lesie zgubiło się i przez dwa dni chodziło po lesie bez telefonu komórkowego i jedzenia, to wasz żołądek szybko by uznał iż właściwie naruszanie przyrody chronionej czasami może być wyjątkiem - bo ja w takiej sytuacji wyjadłabym wszystko co jadalne i co spotkałabym na swej drodze, obojętnie czy byłoby chronione czy też nie. Alternatywa hodowlanej belladony w moim domu bardzo mi się podoba. " jak nie wolno to nie wolno" - coś mi tu pachnie dyskryminacją dla roślin, czemu o niektóre roślinki się dba a o niektóre nie? Ryszardzie jestem ci nieskończenie wdzięczna za mądrą i słuszną opinię. "przecież ja zerwę tylko jeden listek" - niedługo otworzę ten wątek, będzie on bardzo dłuuugi gdyż na te zdanie składa się wiele zagadnień a nie tylko jedno. "Przekazałam informację do jednego z nadleśnictw o występujących w pewnych lasach gatunkach..." - bardzo podoba mi się takie działanie dla ochrony przyrody i również wierzę że było słuszne, najważniejsze to zrównoważyć swoje działania.
i

#2150
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.16 13:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Sylvia - jak tylko napisałaś o tej ''propozycji niemoralnej'', to już wiedziałem, że musi z Ciebie być fajna dziewczyna :-))
Może dlatego broniłem Twojej idei, bo przecież takich miłośniko-zbieraczy nie jest dużo. To nie chińskie miliony a jedynie kilka osób w kraju. Nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. Nie można wpadać w skrajności. Czasem jest tak, że niezgodność z prawem jest bardziej potrzebna przy ochronie.
Życzę Ci Sylvia, abyś znalazła tę roślinkę w jakimś sklepie. Jak tylko się dowiem, że gdzieś bliziutko mnie, można ją kupić, obiecuję, że ją dostaniesz :-)

#51
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.17 17:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Bardzo, bardzo, bardzo ci Ryszardzie dziękuję - przynajmniej ktoś nieliczny mnie popiera.

#52
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.17 18:16 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
"przecież ja zerwę tylko jeden listek..." Działanie człowieka przyczyniające sie do zmniejszenia chronionych gatunków niewątpliwie ma wpływ. Jednakże należy pamiętać, że przyroda kieruje się swoimi własnymi,odwiecznymi prawami. Mogłabym to nazwać "przeznaczeniem", że coś trwa i trwa a coś drugiego ginie, i działanie człowieka przyczyniające się do zagłady gatunków nie znaczy jeszcze, że to tylko i wyłącznie człowiek jest wszystkiemu winien. Wierzę w Boski plan i nieuchronność losu jaki spotyka, bądż może spotkać te gatunki. A niech mi ktoś powie - czemu dinozaury wyginęły? A jeżeli szarotce też to jest pisane, np. taka wielka powódż, która zmiecie wszystkie cenne okazy za jednym zamachem? Wiem, że być może piszę sobie takie "głupotki", ale czasem lubię pokombinować do czego i w jaki sposób ten świat dąży i czemu jest jak jest.
i

#300
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2009.09.18 00:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
idąc twoim tokiem myślenia przeznaczeniem belldonny jest znalezienie się w twoim zielniku? No tak, w końcu to "rosliny są dla ludzi"...ah ten antropocentryzm.
Raczej nie dobrze byłoby oceniać cudzą interpretację funkcjonowania przyrody, ale myśl że "działanie człowieka przyczyniające się do zagłady gatunków nie znaczy jeszcze, że to tylko i wyłącznie człowiek jest wszystkiemu winien." wstrząsneła mną.
W takim razie czyż jest sens chronić i bawić się w regulacje prawne?
Czy więc jesteśmy Atropos przecinającą nici cudzych żyć zgodnie z planem boskim, planem unicestwiania?
W takim razie dlaczego nie pójdziesz sama do parku i nie przetniesz nici owiniętej w cienki, nic nieznaczący całun prawa?

#1885
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.19 03:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
To TO jest pod ochroną? :-))) W takim razie informuję, ze nie tylko na południu, na zrębach itp., bo ewidentnie można uprawiać i sadzić :-))))))))
i

#2163
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.19 09:41 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
http://allegro.pl/search.php?sg=0&string=atropa+belladonna

W wątku ''pozdrawiam wszystkich'' Artur podał linka do nasion tej rośliny. Czy nasiona wystarczą?

#259
od września 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.19 10:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Artur Rysch (arysch)
Dzięki Rysiek! Pomyliłem wątki...
i

#5353
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.19 10:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Pauli "... bo ewidentnie można uprawiać i sadzić..."

OK, można :-)
A stanowiska natuiralne mają ten szczególny walor, że są NATURALNE, czyli wiadomo, o co chodzi - roślina sama tam wyrosła, bez ingerencji człowieka sama tam wyrosła - to chyba w największym możliwym skrócie definicja stanowiska naturalnego, czy tak?

#1744
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.19 15:15 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
"...sama tam wyrosła..., ...bez ingerencji człowieka..." ?
Ingerencji człowieka nie da się uniknąc, pytanie czy jest to ingerencja świadoma (i czemu w tym przypadku ma służyc) czy nieświadoma, jak np. innych zwierząt, które, tak jak i my, nieświadomie, przyczyniają się do rozprzestrzeniania innych organizmów.
Ale to będzie raczej akademicka dyskusja :-)

Zastanawia mnie natomiast to, co było w pierwszym poście Sylvi "...jedną roślinkę wraz z jej korzeniem i workiem ziemi (ziemi, która występuję wokoło roślinki)?..."
Bo naszą dyskusję o tym, że można kupic roślinę z hodowli czy też jej nasiona uważam za odbiegającą od głównego tematu, czyli "niemoralnej propozycji"

:-)))
i

#2166
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.19 15:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Bogdan - nieprawda. Wtedy jeszcze Sylvia nie wiedziała, że można kupić tę roślinkę - obojętnie w jakiej postaci. Jej cel - umieszczenie jej w swoim ogródku botanicznym.
i

#5354
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.19 21:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Było:
Odbiegnę więc raz jeszcze na chwileczkę od głównego tematu, bo wyszło wyraźnie, że nie można się posługiwać naprędce skleconymi definicjami typu "na chłopski rozum", czego przykładem była moja definicja stanowisk naturalnych :-) Jak Bogdan słusznie zauważył, to nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Posługiwałam się najprostszym przełożeniem takich np. przebiśniegów, czy sasanki zwyczajnej, które u mnie w ogrodzie rosną i nawet się mnożą, ale to bynajmniej nie jest stanowisko naturalne - taka ogródkowa uprawa, a cenne, albo bezcenne są stanowiska przebiśniegów, czy sasanek na łonie natury. Te stanowiska "naturalne" są warte ochrony pomimo tego, że taki przebiśnieg, czy sasanka w wielu ogródkach gości ... :-)

Jest:
Odbiegnę więc raz jeszcze na chwileczkę od głównego tematu, bo wyszło wyraźnie, że nie można się posługiwać naprędce skleconymi definicjami typu "na chłopski rozum", czego przykładem była moja definicja stanowisk naturalnych :-) Jak Bogdan słusznie zauważył, to nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Posługiwałam się najprostszym przełożeniem takich np. przebiśniegów, czy sasanki zwyczajnej (gatunków prawnie chronionych), które u mnie w ogrodzie rosną i nawet się mnożą, ale taka ogródkowa uprawa to bynajmniej nie jest stanowisko naturalne, natomiast cenne, albo bezcenne są stanowiska tych gatunków chronionych "na łonie natury" :-) Rośliny na tych naturalnych stanowiskach podlegają ochronie i zasługują na tę ochronę pomimo tego, że taki przebiśnieg, czy sasanka w wielu ogródkach gości ... :-)

Nieco uzupełniłam moją wypowiedź, bo obawiałam się, by nie być źle zrozumianą przez to, że się nieprecyzyjnie wyraziłam w którymś zdaniu, myślę, że teraz sens mojej wypowiedzi, jaki chciałam przekazać jest nieco lepiej ubrany w słowo :-)

(wypowiedź edytowana przez topazzz 20.września.2009)

#1745
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.09.20 01:03 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Basiu, tego nie wiemy, czy Sylvia wiedziała , czy też nie.
Czy da się kupic, czy nie.

A o naturalności stanowisk, chciałem się wypowiedziec szerzej (nie chcem a muszem, albo raczej chcem), ale jestem wykończony.
i

#5355
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.20 07:13 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Nieco uzupełniłam moją wypowiedź dwa posty wyżej (pozostawiając pierwotną wersję), bo obawiałam się, by nie być źle zrozumianą przez to, że się nieprecyzyjnie wyraziłam w którymś zdaniu, myślę, że teraz sens mojej wypowiedzi, jaki chciałam przekazać jest nieco lepiej ubrany w słowo :-)

Bogdanie, bardzo ciekawa jestem Twojej wypowiedzi o naturalności stanowisk, jak już odpoczniesz :-)

#54
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.20 19:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
"Czyż jest sens chronić i bawić się w regulacje prawne"- oczywiście, że jest sens to robić. Moja propozycja to chronić przyrodę za pomocą przepisów prawa i nie dopuszczać do jej niszczenia a jednocześnie korzystać z jej dobrodziejstw, uwzględniając sytuacje kiedy korzystanie z przyrody jest konieczne i niezbędne. Po co ja mam iść sobie do parku i zerwać roślinkę, kiedy już jest ona w moich zbiorach? Przecież ja nie zbieram po jednej roślinie do zielnika, aby pózniej ją wyrzucić, albo po co iść sobie do parku tak bez sensu po roślinę, jeżeli nie jest mi ona do niczego potrzebna. Nasiona belladonny mam nadzieję, że wystarczą. Piszę "mam nadzieję", gdyż muszą się przyjąć dobrze w ziemi. Dlatego z mojego doświadczenia wiem, że należy zabrać ziemię na której roślina rośnie, ale dobrze, zamówię, zasadzę i będę patrzeć co z tego wyniknie. Przyznaję, że nie wiedziałam, że tą roślinkę można kupić. W mojej opinii to nie ma znaczenia, skąd roślina pochodzi, gdyż rosnąc w ogródku nie traci swych właściwości a przeglądając zielnik to i tak się nie będzie wiedziało czy pochodzi ze stanowiska naturalnego czy też nie. A jeśli niektóre rośliny rosną w waszych ogródkach, to czy mogłabym je od was kupić po jednej sztuce z każdego gatunku?
i

#2169
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.09.21 08:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
No i sprawa się wyjaśniła :-)
Sylvia - pisz nam jak tylko zakiełkuje - rób fotki i wrzucaj tutaj :-)
i

#5358
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.22 21:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Sylwio, jestem ZA udostępnieniem swoich zasobów ogródkowych, zwłaszcza tych roślinek, które są gatunkami chronionymi* na swoich naturalnych stanowiskach, na rzecz Twojego zielnika, ale szczegóły po 8 października, OK?
Oczywiście nieodpłatnie, to rzecz pierwsza, a w zielniku prosiłabym o podanie pochodzenia roślinki - "ogród prywatny" lub "ogród prywatny, Gniezno", OK?

* śnieżyczka przebiśnieg, sasanka zwyczajna, kopytnik pospolity, zawilec wielkokwiatowy itp. (te roślinki nabywałam w centrach ogrodniczych)

#231
od lipca 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.23 01:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sebastian Nowakowski (sn2009)
Nie ma nic złego w uprawianiu gatunków chronionych i jest to powszechne. Są plantacje ziół, np. arcydzięgla, arniki, pokrzyku. Są też całe zakłady ogrodnicze produkujące przebiśniegi, zimowity, konwalie, czy orliki. Te rośliny rozmnaża się dzięki diasporom z plantacji i nikt nie widzi w tym nic złego - handel nimi jest dozwolony po spełnieniu paru prostych wymogów prawnych. Złe natomiast i bardzo szkodliwe jest pobieranie tych samych roślin z ich stanowisk naturalnych, zwłaszcza tam, gdzie populacje są nieliczne lub izolowane. Po co to robić, skoro można znaleźć legalne źródło i po prostu zakupić za naprawdę niewygórowaną kwotę egzemplarz poszukiwanego gatunku? Może po prostu człowiek ma niszczenie przyrody we krwi?

A na koniec dodam, że w epoce coraz lepszych aparatów cyfrowych osobiście uważam niepotrzebne zrywanie roślin do "zielnika" (cokolwiek pod tym terminem rozumiemy) za anachronizm. Przez takie zbieractwo zniszczono wystarczająco dużo stanowisk roślin, nie tylko rzadkich, czy chronionych. Poza tym człowiek intensywnie przekształca siedliska, używa coraz więcej herbicydów, truje przyrodę, która z coraz większym trudem się regeneruje, a wiele gatunków po prostu wypada. Sami zobaczcie, co się dzieje choćby na polach uprawnych - z wielu miejsc kraju zniknęły już nawet pospolite dawniej rośliny segetalne (np. kąkol, złocień polny, czy nawet maki). To chyba o czymś świadczy? Tak naprawdę rzadko istnieje ewidentna potrzeba zbioru okazu do zdiagnozowania, a już w odniesieniu do gatunków chronionych i narażonych (np. z regionalnych czerwonych list) powinno się tego w ogóle zaniechać, bo każdy może je obejrzeć choćby w internecie.
i

#301
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2009.09.23 11:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
" Przez takie zbieractwo zniszczono wystarczająco dużo stanowisk roślin, nie tylko rzadkich, czy chronionych."
Wiecie gdzie znajduje się największe stanowisko widłaków w kraju? Na Wydziale Leśnictwa SGGW na 3 piętrze, tamtejsze zielniki studenckie są ich lekko mówiąc pełne xD

#57
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.24 17:22 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Mam takie pytanie: czy ziemia którą można kupić w "obi" może być dobra czy też nie? Jak moje nasiona przyjdą to w 1 doniczce będzie ziemia z lasu, 2 ziemia ze zwykłego trawnika, a w 3 ziemia którą można kupić w supermarkecie, jak myślicie w której najlepiej urośnie? Będę wyczekiwać szczegółów odnośnie roślin po 8 pażdziernika. No pewnie, że zanotuję pochodzenie rośliny: ogród prywatny za pozwoleniem, wokół ogrodu prywatnego bez pozwolenia, z lasu, z trawnika, wokół jeziora - pamiętam miejsca gdzie je zbierałam. Biorąc wasz przykład kupiłam sobie mój pierwszy atlas grzybów. Wczoraj poszłam do lasu szukając jakiegoś, szłam, szłam i szłam... i po długich poszukiwaniach trafiłam na jednego grzyba. Lasy koło Torunia i Bydgoszczy są niesamowicie przetrzebione. Jestem zdziwiona, że śnieżyczkę przebiśnieg można dostać w centrach ogrodniczych. A jeśli w legalnym zródle nie ma gatunku, który potrzebuję? Wtedy człowiek jest zmuszony z konieczności wziąść z parku narodowego. Jeżeli chodzi o spotykanie maków, to w moich okolicach jest ich pełno. A jak się już wcześniej wypowiadałam zdjęcia to nie to samo co zasuszona roślinka w rzeczywistości a zielniki naprawdę mogą stać się pasją. Najważniejsze to znać umiar. Do ziół to zielnik, a do grzybów to grzybnik?
i

#5371
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.24 19:24 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Sylwia, nie chodzi o to, żeby napisać "ogród prywatny za pozwoleniem", tylko żeby podać pochodzenie rośliny, szczegóły tu http://www.atlas-roslin.pl/zielnik.htm

A co do cytatu "jeśli w legalnym zródle nie ma gatunku, który potrzebuję? Wtedy człowiek jest zmuszony z konieczności wziąść z parku narodowego." ... bez komentarza :-(((((
I już nic więcej ja nie napiszę, bo nie ma sensu :-(

#240
od lipca 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.25 03:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sebastian Nowakowski (sn2009)
"Wtedy człowiek jest zmuszony z konieczności wziąść z parku narodowego."

Może zgodnie z prawem po uzyskaniu zezwolenia od dyrektora parku narodowego, inaczej popełnia wykroczenie.

#60
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.25 21:56 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Bardzo dziękuję za wskazówki! Co prawda suszę i pracuję nad konserwacją ziół już od dawna, ale zawsze najlepiej jest jeszcze wysłuchać opinii innej osoby. Zbierając zioła, oprócz zdania - za pozwoleniem lub bez piszę także nazwę miejscowości i miejsce gdzie ja znalazłam. A powiedzcie mi, tak naprawdę to kiedy zezwolenie można uzyskać?
i

#5373
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.09.25 22:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
Co do uprawy pokrzyku wilczej jagody:
Z Wikipedii: "Preferuje miejsca wilgotne, zacienione, z żyzną glebą."
W tym kierunku trzeba by glebę wybierać - żyzną, zadbać o wilgoć, nie ustawiać doniczki bezpośrednio na słońcu, tak sobie teoretyzuję, bo nigdy pokrzyku nie uprawiałam.

#62
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.09.25 22:14 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
A jaki las może być wilgotny? Bo chyba nie chodzi o las łęgowy? Cóż, spróbujemy, zobaczymy...

#79
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.10.11 21:01 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
tak sobie myślę, że po 8 pazdziernika miałam mieć udostępnione zasoby ogródkowe... roślin pochodzących z prywatnego ogródka...
i

#5387
od stycznia 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.11 21:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Barbara Kudławiec (topazzz)
To prawda, Sylwio, tak pisałam :-)
Jutro rozejrzę się po moim ogrodzie i napiszę Tobie, co wygląda jeszcze na tyle, by się nadawało do zielnika :-)
Teraz to rośliny są już raczej w stanie schyłkowym, chyba, że chodziłoby własnie o owocostany itp., a program pobierania roślin do Twojego zielnika możemy rozpisać na od jutra do przyszłego sezonu wegetacyjnego, prawda?
:-)

#1940
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.12 04:46 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Szymon: "Nie ma szkodnika nad przyrodnika". To pierwsze credo, żart, wist, powiedzonko, mantra, jakiego nauczono mnie na (niestety, byłej) Akademii Rolniczej w Szczecinie. A potem potwierdzenie przyszło przez doświadczenie ;-)

Oglądając "Pożegnania ze zwierzętami" (wspaniały, jeden z najlepszych, zmuszających do myślenia i najbardziej dołujących serial na Planete) po tysiąckroć wspominałam te słowa. Zwłaszcza podczas odcinków nt. ptaków i przyrodników epoki wiktoriańskiej chce się wyć. I zabić ich tych wszystkich, żeby te gatunki ocalały.
To najsmutniejszy serial wszech czasów. Po obejrzeniu odcinka czujesz się jak po pogrzebie całej rodziny. Dlatego mało o nim w sieci, bo dołuje totalnie, sprawia, że się chce płakać i krzyczeć i zabijać ludzi. Aktualnie klimatycznie raczej nie na topie ;-)
i

#308
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2009.10.12 15:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
czyżbyś widziała jakąś analogię między tamtymi praktykami a dzisiejszymi działaniami ochronnymi? Owszem są ludzie będący przyrodnikami i szkodzącymi w imię własnej interpretacji nauki (patrz LP i ex minister MŚ). Ale uwierz że są też ci drudzy "normalni"
i

#371
od października 2004

Niemoralna propozycja

2009.10.12 20:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Krzysztof Kujawa (krzysiek_k)
Paula,, większość oceniających generalizacji dotyczących ludzi budzi mój sprzeciw i niechęć. Trywializują one, upraszczają rzeczywistość i dzielą ludzi. Nie bardzo widzę ich sens. Oceniać trzeba i czasem warto pana X lub panią Y :-), a nie całe grupy wyznaczone wg jakiegoś tam kryterium. Ja tam znam wielu przyrodników, którzy szkodnikami najwyraźniej nie są.

#1948
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.12 21:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Krzysztof, to powiedzonko nie jest generalizowaniem, ale ma swój konkretny kontekst i dotyczy określonej sfery działań przyrodników w terenie. Chodzi o zbieranie okazów roślin i zwierząt, często prowadzące do nieodwracalnego zniszczenia stanowiska/siedliska, a w skrajnych przypadkach (wcale nierzadkich) - do zagłady gatunku. W skali mikro, wyobraź to sobie: dwustu studentów AR już na wjeździe musi zrobić zielniki (po 200 kart, każdego gatunku zbiera się po kilka, a nawet kilkanaście okazów na wszelki wypadek i w celu wybrania tego, który zasuszy się najlepiej), a ambicją jest włączenie do tej kolekcji przedstawicieli rzadkich i ciekawych gatunków.
Kolekcjonerzy ptasich jaj (im rzadsze, tym bardziej pożądane), okazów w każdym stadium rozwoju do wypchania lub umieszczenia w słoju... Smithsonianskie Muzeum Historii naturalnej i inne mu podobne to prawdziwe mauzolea gatunków unicestwionych przez przyrodników, którzy z pełną świadomością i bez skrupułów zabijali OSTATNIE SZTUKI (które udało im się napotkać, a często były to spotkania już po uznaniu gatunku za wymarły, więc ci goście doskonale wiedzieli, co czynią!!!) w celu wypchania/zakonserwowania i postawienia na półce albo wrzucenia do jakiejś skrzyni w czeluściach muzealnych magazynów.
i

#372
od października 2004

Niemoralna propozycja

2009.10.12 21:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Krzysztof Kujawa (krzysiek_k)
No jest :-)) Mówi o klasie ludzi - przyrodnikach, i przypisuje im jakąś tam własność, czyli niszczenie gatunków. Rzecz jasna, znam powody i okoliczności, o których piszesz. Problem polega na tym, że jednostkowe wydarzenia nabierają ogromnej wagi, gdy mają wydźwięk negatywny. Aha, jeszcze jedno - dla mnie "przyrodnik" to osoba mająca wykształcenie przyrodnicze ( najlepiej formalne, ale niekoniecznie). Wśród takich osób przez już niestety :-) pokaźną liczbę lat spotkałem się jedynie może z paroma przypadkami kontrowersyjnymi (ale nie jednoznacznie negatywnymi) wpływu tych zawodowych przyrodników na poszczególne gatunki. Podkreślam, że piszę o czasach obecnych, a nie dawnych, które rzeczywiście były trochę inne. Teraz jest dużo większa pieczołowitość co do obrotu tymi gatunkami, rejestracja kolekcji itp.
Co do zielników studentów - masz jakieś dane dotyczące składu gatunkowego tych zielników? Swoja droga byłoby ciekawe na to spojrzeć. Moje doświadczenia są inne - przeważają rośliny częste, bo te znaleźć najłatwiej. Nasz prowadzący wściekał się, gdy w zielniku była stokrotka.
i

#293
od września 2005

Niemoralna propozycja

2009.10.12 22:12 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Artur Rysch (arysch)
Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje z przyrodą. Jednak nie jestem całkiem przekonany, czy zrywanie jabłek z drzewa prowadzi do zagłady wszystkich jabłoni. A może to niszczenie środowiska naturalnego, zakwaszanie i zanieczyszczanie gleb, i to na wielką skalę, jest prawdziwym powodem zagłady gatunków. To, że zasłonaków jest coraz mniej, to nie zbieranie grzybów jest tego powodem, a właśnie niszczenia biotopów, w których istnieją - np. niszczenie lasów/drzew mykoryzowych na wapieniach i przede wszystkim powierzchowne zakwaszanie gleb zanieczyszczeniami przemysłowymi.

W Szwajcarji prowadzono badanie dwóch połaci lasów, w latach 1975 do 2005 - czyli przez 30 lat. W jednym obszarze zbierano wszystkie grzyby, które wyrosły, natomiast na innym obszarze nie wchodzono w ogóle do lasu i pozostawionno ten las w całkowitym spokoju. Po trzydziestu latach nie stwierdzono różnicy pomiędzy ilością i jakością gatunkową. Można na ten temat przeczytać (streszczenie) na stronie:
http://www.waldwissen.net/themen/waldoekologie/pilze_flechten/wsl_pilze_0905_DE

Nie zrozumcie mnie źle: nie jestem wcale za zbieraniem rzadkich gatunków - one są również ozdobą naszych lasów, choć najczęściej całkiem krótko, często tylko kilka dni - resztę życia, czyli kilkadziesiąt do kilkaset lat (a nawet kilka tysięcy lat) żyją ukryte przed naszym wzrokiem.

Paula, przyjedź na następny zjazd, chętnie z Tobą na ten temat podyskutuję...-)))

#1950
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.12 23:08 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Krzysztof, pojechałam skrótem myślowym, ale podejrzewam, że doskonale wiesz co chciałam powiedzieć (i się droczysz) - że na AR było doskonale wiadome, jakie konotacje ma i skąd się wzięło to powiedzenie :-)

Artur, grzyby to inne królestwo i inna bajka, dlatego napisałam "zbieranie okazów roślin i zwierząt". Grzyby mają zaplecze w postaci grzybni, zarodników, nie zginą w wyniku zbierania eksykatów, lecz zwykle dopiero, gdy zniszczysz ich siedlisko, na przykład zalewając teren betonem, wycinając drzewa, zatruwając glebę albo zmieniając stosunki wodne.
Jeśli jednak zabijesz wszystkie dodo na pewnej wyspie, zastrzelisz ostatnie alki wielkie (wypchane, w muzeum Sm., pewnie opis na etykietce zawiera słowo "ostatnie", heh) albo wilki workowate (j.w.), to na bank zlikwidujesz gatunek. Podobnie, jeśli będziesz zbierać wszystkie jaja Hirudo medicinalis, to w ciągu niewielu lat zniknie ona ze stanu gatunków naturalnie występujących w większości zbiorników (ciekawe, jak tam moje reintrodukowane sobie radzą...). Jeśli rok po roku będziesz wyrywać wszystkie okazy Equisetum palustre rosnące przy brzegu jeziorka (a okaz zielnikowy rośliny zielnej musi być KOMPLETNY, czyli calutki!), to stanowisko raz-dwa przejdzie do historii.
Grzyby lepiej sobie radzą ze zbieraniem.
i

#294
od września 2005

Niemoralna propozycja

2009.10.13 17:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Artur Rysch (arysch)
Zwierzat i roslin, szczegolnie tych endemicznych i duzych (typu zolwi, storczykow, pewnie i niektorych skrzypow...) jest tak malo, ze wybicie ich nie stanowi dla ludzkosci zadnego wyzwania, szczegolnie, jesli ich wartosci odrzywczo-trujaco-potencyjno-narkotyczno-upiekszajace sa wysoko ceniona. Natomiast grzyby sa jeszcze ciagle malo zbadane - wiemy juz troszke o roli niektorych grzybow w mikoryzie z drzewami, ale tylko troszeczke. Nie znamy nawet wszystkich gatunkow wystepujacych u nas. I ciagle jeszcze nie znamy prawdziwej wartosci odrzywczej grzybow (nie mowiac juz o tych czterech pozostalych wartosciach...) - moze jest wiec jeszcze szansa dla grzybow...

#82
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.10.13 19:05 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Programm pobierania roślin może być. Co do niektórych roślin, to części jednej rośliny mam z różnych pór roku - najpierw kwiat, póżniej mały owoc po kwiatku itd. Też się zgadzam, że przyrodników nie należy oceniać grupowo tylko indywidualnie, bo nie wszyscy chcą szkodzić. Co do tych 200 kart zielnika, to z mojej praktyki wynika, że jest to NIEMOŻLIWE, by w jednym zielniku było 200 kart. Moje zielniki mają po 40 lub 50 stron a ja i tak już wtedy uważam, że są przeładowane. To głupota wściekać się z powodu stokrotki w zielniku, stokrotka to też roślinka jak każda inna i ma te same wartości. Nie ma roślin lepszych lub gorszych. Zielniki można segregować - zgadzem się: według nazw łacińskich, według nazw polskich, zielnik rośliny trujące, zielnik rośliny lecznicze, zielnik rośliny leśne, ale są jeszcze tzw. zielniki generalne - gdzie ludzie celują by zebrać np. zielnik przyroda Polski itd. Będę się powtarzać, ale powiem tylko jedno: po co zbierać mnóstwo okazów tylko z jednego gatunku? Przecież tyle zielników nie da się upchnąć w domu...

#1958
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.13 20:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Mój debiutancki zielnik uczelniany (który chyba już niedługo powędruje na śmietnik podczas przeprowadzki) ma teraz 173 karty, ponad trzydzieści rozdałam (mam oczywiście indeks zielnika, więc wiem, że pierwotnie liczył 205 <b>gatunków</b>, bo z definicji tylko po jednej karcie dla każdego gatunku trafia do zielnika) i mieści się w dwóch gustownych pudłach w kwiatki - mają w sumie zaledwie 45 cm wysokości. Pudła samodzielnie robione na wymiar, ze sztywnymi przegrodami poziomymi, żeby rozłożyć ciężar arkuszy (arkusze do zielnika specjalnie zamawiane w znajomej hurtowni - ryza drogiego, ale fantastycznego (!) półkredowego papieru A3).

A po co zbierać po kilka okazów? No, Sylwia, zielniki robione na ocenę muszą być ładne :-)))
Ile to razy podczas przekładania piętrowych stosów gazet, między którymi suszą się okazy, zdarza się, że jednak liście się zagną, zgrdulą i nie będzie widać cech charakterystycznych do opisu, coś istotnego kluczowo odpadnie i zaginie bez wieści albo kwiat się złoży w jakąś nipiesniwydrę, że na słowo honoru trzeba by było wierzyć w adekwatność oznaczenia (np. fiołka)...
Nie ukrywam, że wiele udanie zasuszonych duplikatów po prostu z miejsca sprzedałam z oznaczeniem i opisem jako gotowe karty zielnikowe - to niezły biznes.
Takie życie i powszechna praktyka...

(wypowiedź edytowana przez mykola 13.października.2009)

#1959
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.13 20:43 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Żeby nie być gołosłowną, oto zrobione na ekspres fotki zielnika cz. 1, czyli pudła większego, w którym obecnie znajduje się 128 kart zielnikowych. 28 cm wysokości.

zielnik 01

Zbliżenie konstrukcji - sorka za jakość (strzeliłam tylko dwa zdjęcia), ale widać, jak to zbudowane jest:

zielnik 01_konstrukcja

#1961
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.13 21:41 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Aha, pudło u góry ma rączkę, żeby można było nosić jak walizkę. A na dole są paski do podczepienia drugiego "braciszka", więc wszystko razem można wziąć do ręki bez problemu i zanieść na uczelnię.
i

#373
od października 2004

Niemoralna propozycja

2009.10.14 19:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Krzysztof Kujawa (krzysiek_k)
Paulo, nie droczę się :-) I wiem, że jest takie powiedzonko. Ale mam dużo zastrzeżeń do jego zasadności. Ot, co ! A Twoje zestawy zielnikowe robią wrażenie :-)

#1965
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.15 01:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
No pewnie :-) A wiesz, że ostatecznie dostałam 4,5 za ten zielnik? Moja profesor się rozpłynęła nad nim, zachwyciła, dopóki nie zauważyła pewnego "drobiazgu" i nie udzieliła mi bardzo pamiętnej lekcji pt. "w pewnych sprawach nie można oszukiwać" i "kogo Ty próbujesz nabierać, adeptko". Od pewnego okazu odpadło mi coś bardzo kluczowo istotnego. Dosztukowałam, ale naprawdę po amatorsku... I kicha, to po prostu było jak żarówka. Najgłupsze jest to, że taki wybieg zastosowałam naprawdę tylko w jednym przypadku, a jeszcze bardziej nieszczęsne że właśnie w tym i że tak, a nie inaczej :-)
W efekcie była poważna, ale dość... delikatnieokołotematyczna rozmowa, dzięki której zrozumiałam, że lepiej się przyznać do braku/niekompletności jednego z kilku obowiązkowych gatunków niż ad hoc stosować tak prymitywne chwyty (jeszcze raz powtarzam, to naprawdę było denne i żenua). Dzięki temu wydarzeniu zmieniłam podejście do dokumentacji zielnikowej. I pomimo obniżonej oceny (na której i tak właściwie mi nie powinno zależeć, w końcu te studia to była rozrywka tylko, bo równocześnie robiłam magisterskie na ekonomii i pracowałam normalnie), jestem BARDZO wdzięczna za tę lekcję :-) Została zapamiętana na zawsze :-)

#1966
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.15 02:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Zieew. Jeszcze powiem, że i tak najlepsza była frajda przy robieniu tego zbioru. Rany, ile godzin przespacerowałyśmy z moją przyjaciółką po łąkach, w piękne wiosenne, letnie i wczesnojesienne dni, gadając niczym nakręcone, a przy okazji, tak na marginesie, zbierając okazy... Ale jak się coś ciekawego znalazło, to dopiero było! :-)))

#1767
od lipca 2004

Niemoralna propozycja

2009.10.15 10:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Takie lekcje są dobre bo uczą, uczą nas samych.
Z tym "dosztukowaniem", to wg mnie jest pierwszy stopień świadomości, bo chciałaś przechytrzyc panią profesor.
Drugi stopień świadomości to ten, że robiąc coś takiego oszukujemy sami siebie - po jednym "spływa jak woda po kaczce", drugi ma niesmak, a trzeci poczucie winy, że zrobił nie tak jak należało.

"Dorosłem" do tego, że nie zostawię w terenie reklamówki, butelki czy nawet papierka, ale ...
jako palący, bez skrupułów pozostawiam naturze pety po papierosach.
Co gorsza, pomimo jako takiej świadomości, w tym przypadku u mnie jest, że "spływa jak woda po kaczce" :-(
Może jednak, kiedyś, naprawdę "dorosnę" ;-)

#1967
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.16 00:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
Cóż, podobnej operacji zielnikowej już nigdy nie zrobię, i normalnie bym nie zrobiła, bo obiektywnie jest to beznadziejnie głupie - gdyby to był zielnik tylko i wyłącznie mój, to do głowy by mi coś podobnego nie przyszło, a tak, spanikowałam. Wcześniej nie wiedziałam, że gatunek jest obowiązkowy, ziemia była zamarznięta na kość, a dwie godziny do ćwiczeń i wykład w międzyczasie, więc pożyczyłam korzeń z innej Gramineae. Fatalnie wybrałam, równie dobrze mogłabym żyrafie przyczepić uszy słonia - nie miałam ze sobą klucza i jeszcze za małe doświadczenie, bo inaczej może by się udało ;-) Dobrze, że się nie udało. Teraz pod względem rzetelności obserwacji i dokumentacji jestem zdecydowanie dorosła.

Pod względem śmieci też. Sprzątam, nie śmiecę, a do tego delikatnie (kłamię, jestem niczym urocze, acz nieustępliwe tornado) nakłaniam do tego innych - nigdy nie mam oporów, żeby kolesiom pijącym i śmiecącym w plenerze powiedzieć w odpowiedniej formie (dostosowuję do interlokutorów, wskakuję na ambicję), że nie należy zostawiać po sobie takiego czegoś. Jestem bezczelna trochę, ale po prostu nieobojętność to moja natura i credo. I jak na razie nie miałam przypadku, żeby żartobliwe upomnienie nie poskutkowało nagłym uświadomieniem ekologicznym, czyli posprzątaniem :-)

(wypowiedź edytowana przez mykola 16.października.2009)

#85
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.10.16 18:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Twoje zbiory roślin są rzeczywiście duże, i wiem z własnego doświadczenia, że musiałaś włożyć w nie dużo pracy. Ja mogę powiedzieć tak - nie znam się na grzybach, roślinach ozdobnych lub morskich a co do pozostałych rzeczy nie chcę uchodzić za przemondrzalską, bo nie o to chodzi, ale jeśli chodzi o zielniki to:
1)Nie należy układać tyle stron z ziołami jedna na drugiej, gdyż ciężar korzeni sprawi, że liście będą pokruszone i zgniecione
2)Kartki powinny być znacznie grubsze
3)Kartek powinno być od 40 do 50 stron w każdym zielniku
4)Problem, gdzie położyć korzonki, gdy są za duże, więc w skrzynce-zielniku umieściłam szufladkę na korzonki, nad kartkami, pod wiekiem skrzynki. Kompozycja się udała
Mam tylko dwa (problem kosztów) pokazowe zielniki robione na zamówienie, resztę zbiorów trzymam w zwykłych papierowych teczkach po 10 stron z ziołami w każdej teczce - no i co ty o tym myślisz?

#1971
od października 2007

Niemoralna propozycja

2009.10.18 05:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Paula Probucka (mykola)
TEN zbiór to jest teraz już tylko i wyłącznie pamiątka. Papier jest bardzo gruby jak na nasze standardy. Zdecydowanie grubszy od technicznego, a przede wszystkim - sztywniejszy, dzięki lepszej jakości i półkredowości. Jego zdobycie naprawdę nie było łatwe (on jest chyba norweski albo szwedzki, nie pamiętam) i jestem bardzo wdzięczna znajomemu hurtownikowi, choć ponad dwa miesiące musiałam czekać na dostawę, czyli aż znajdzie coś, co spełniałoby moje życzenia. Jednak dzięki temu przez co najmniej trzy lata po zrobieniu zielnika kartki były sztywne, zanim w końcu ugięły się pod ciężarem czasu.

Co do liczby kart - Sylvia, zauważyłaś, że nie leżą one jedna na drugiej? W kartonie są półki (wstawione do środka grubaśne "komóry"). Karty leżą na półkach. One też się teraz już ciut wygięły, ale wybacz im - teoretycznie dawno powinny zostać wymienione, bo też przewidziane na kilka lat, a nie na niemal dekadę :-) Ponieważ w tym kartonie przedstawionym na zdjęciu znajduje się 128 kart, to łatwo policzyć, że na każdej półce leży ich 42-43. To chyba zgodne z Twoimi doświadczeniami? Dodatkowo, na kartach o dużej grubości (np. z jemiołą albo roślinami tworzącymi duże okółki) przy brzegach były przymocowane "separatory". Jak znajdę aparat, to pokażę :-)
Tych kart nie da się trzymać w zwykłych papierowych teczkach ze względu na wymiary. To są arkusze A3+, dlatego problem zbyt dużych korzeni u roślin zielnych rzadko się pojawia. Takie A3 ciutkę większe niż zwykłe, jakby z marginesem.

Miałam też karty zielnikowe A4 i nasze na papierze z bloków technicznych, roboczo dla siebie, tylko że zawsze preferowałam zamiast teczek sztywne kartonowe konstrukcje i w nich trzymałam zielniki. Konstrukcje były typu "plaster półkowy", wkładane niczym szuflada w karton-pokrowiec. Wszystko własnej roboty, lubię majsterkować:-)
Z doświadczenia mówię, że A4 to za mały format na karty zielnikowe, jednak pomysł z szufladką jest niezłym rozwiązaniem w każdym przypadku. Trzeba tylko uważać, żeby nie pomylić korzeni! ;-)))
I faktycznie, tańszy jest normalny papier techniczny i teczki. A takie rozwiązanie zdecydowanie wystarcza na zbiory tymczasowe i sezonowe.
Jednak jedną cudowną, niesamowitą cechę ma ten droższy skandynawski papier. Otóż na nim zielnikowane rośliny się nie kruszą. Nawet po wielu latach. Dlatego zbiory "techniczne/A4" już bardzo dawno wylądowały w koszu, a ten sobie na szafie stoi. Na technicznym się kruszą i rozsypują w pył, a na tym nie. Jeśli więc chcesz mieć zbiór na lata, to warto zainwestować w dobry papier, który nie wyciąga z roślinek wody do cna i jest na tyle gładki, że problemu z kruszeniem nie ma. Ale detalicznie to Ci nie doradzę, bo nawet jak dla mnie stan tego zielnika zakrawa na cud i nie potrafię tego wyjaśnić, jako że nie znam producenta owego cudownego artykułu papierniczego.

W przypadku grzybków w ogóle nie ma problemu z kartami: wystarczy nabyć pełen wybór woreczków strunowych, od malutkich do wielkich, a po wysuszeniu (przemrożeniu) i opisaniu poszczególnych elementów znaleziska (owocnika/owocników świeżych, substratu, kory, podłoża, owocników zeszłorocznych itd.), wystarczy umieścić je w woreczkach mniejszych, te z kolei w nieco większych, a następnie spakować wszystko ostatecznie w jeden wór zbiorczy, żeby mieć w pełni udokumentowane stanowisko. Całość opatrzyć etykietą zielnikową, wysłać Ani, wrzucić do kartonu zbiorów niepublicznych albo włożyć do segregatora specjalnego :-)

(wypowiedź edytowana przez mykola 18.października.2009)

#88
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.10.20 18:54 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Jeśli chodzi o papier, to jest taki sklep "Mars" w którym można nabyć szeroki wybór papieru: cienki, gruby, kolorowy, biały, czerpany, dostępne są arkusze różnorakiej wielkości, małe, duże itd. oraz kalki, również w wielu kolorach. Nie wiem czy ten sklep znajduje się na terenie całej Polski, ale naprawdę go polecam gdyż jest tam wszystko, a sklep zajmuje się także wysyłką papieru do różnych miejscowości, gdzie papier może być przerobiony w warsztatach na zamówienie.
Półek w kartonie rzeczywiście nie zauważyłam, czy one od początku znajdowały się w pudełku? Co do korzeni, to znam metodę, iż można świeżo po wyrwaniu rośliny, oczyścić korzeń i pokroić go w plasterki - wtedy również łatwo jest przymocować go do kartki.
Aby nie pomylić korzeni znajdujących się w szufladce - można do korzonka przyczepić grubą nitkę do której przyczepiona jest malutka karteczka z łacińską nazwą rośliny - no i problem z głowy.
A co do grzybków do "grzybnika" to nie wpadłam nigdy, żeby je umieszczać w woreczkach - kombinowałam, że być może wy je kroicie w plasterki i przyklejacie do kartek. Grzyby w woreczkach w "grzybniku" - czemu nie?

#89
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.10.20 18:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
A co to jest woreczek strunowy, jak to wygląda?

#254
od października 2009

Niemoralna propozycja

2009.12.29 21:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Olszanowski (kazimierzo)
Już w Epoce Brązu używano wilczej jagody w celu uzyskania .."odmiennego stanu świadomości" zwłaszcza w czasie pełni księżyca. Później panie używające tego ziela po prostu palono nie bacząc na efekt cieplarniany. Uważaj luna Sylvia.

#122
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2009.12.29 23:04 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
Hi hi hi, a to dobre. Czyżbyś sugerował, że zajmuję się magią i czarami? Kościół już przestał mordować niewinne kobiety, co najwyżej to manipuluje wiernymi, ale to zupełnie inna bajka.

#255
od października 2009

Niemoralna propozycja

2009.12.29 23:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Olszanowski (kazimierzo)
Ja nic nie sugeruję, podaję tylko fakty
1. "Luna Sylvia" tłumaczę jako "Dziki Księżyc"
2..."niewinne kobiety ", a kto odbierał krowom mleko i szedł na stos?

#371
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2009.12.30 17:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
a nie mówiłem! taksonomiczna inkwizycja wciąż istnieje

#259
od października 2009

Niemoralna propozycja

2009.12.30 17:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Olszanowski (kazimierzo)
Inkwizycja owszem. Ale taksonomiczna?. Czyżbyś "niewinne kobiety" zaliczał do osobnego taksonu?

#372
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2009.12.30 19:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
w jakiś sposób je rozróżniacie kluczem do oznaczania kobiet. Toteż zapewne wydzieliliście je jako osobny takson.
i

#326
od października 2005

Niemoralna propozycja

2009.12.30 21:07 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Arek Andrzejewski
Przykre,że na naszym forum pozwala się na takie zaczepne i prostackie teksty.
Przykre, że Sylvia może sobie lżyć bezkarnie coś, co dla innych może być świętością. To chyba nie to forum, to nie ta tematyka. Brak mi słów. Marek, lub inni Admini, proszę, pouczcie Sylwię, że smardze są pod ochroną a opluwanie kościoła na forum przyrodniczym to mówiąc najdelikatniej, duży nietakt.

#124
od sierpnia 2009

Niemoralna propozycja

2010.01.01 18:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sylvia Kudrycka (luna)
"niewinne kobiety, a kto odbierał krowom mleko i szedł na stos" - wtedy to raczej była kwestia zazdrości o czyjeś powodzenie, zabobony itd.
Co do tych sławnych "smardzy", to powtarzam to po raz kolejny:
1) Jeszcze nigdy smardza nie jadłam, a ponieważ na grzybach się nie znam to bałabym się ruszyć cokolwiek co ma blaszki pod kapeluszem, gdyż jadłam maślaki, borowiki itd.
2) Jeszcze niedawno nawet nie wiedziałam jak smardz wygląda, zabaczyłam go tylko w atlasie grzybów.
3) Nigdy nie kombinowałam, żeby jakiegokolwiek smardza zjeść.
4) A o tym, że smardze są pod ochroną to nie wiedziałam w ogóle.
Co do zaczepności i prostactwa, to wynika to z mojego charakteru, rzeczywiście, zdarza się, że czasem mogę zachować się jak cham. Nawet raz, chyba dwa miesiące temu, to powiedziałam na forum jedno zdanie, które potem żałowałam, ale to wszystko z impulsywności i mogę się z tego wytłumaczyć. Przepraszam, że obraziłam uczucia religijne, ale:
1)Kościół to nie świętość, kościół to ludzie, a ci mogą być zarówno dobrzy jak i źli.
2)W mojej opinii świętością jest Bóg, bo przed nim się klęka a nie przed kościołem.
3)Sytuację należy oceniać realnie, jak ja mogę szanować tę instytucję zwłaszcza po ostatnich nagłośnionych incydentach, np. molestowanie nieletnich i ukrywaniu tego faktu przez biskupów?
Arek, jeżeli czujesz, że cię obraziłam to przepraszam ponownie, bo takiego zamiaru naprawdę nie miałam.

#327
od października 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.03 09:14 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Arek Andrzejewski
Amen
i

#2261
od października 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.03 15:08 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Chciałbym wrócić do tematu Artura --> patrz przy dacie 2009.10.12 22:12
a konkretnie cytat:


W Szwajcarji prowadzono badanie dwóch połaci lasów, w latach 1975 do 2005 - czyli przez 30 lat. W jednym obszarze zbierano wszystkie grzyby, które wyrosły, natomiast na innym obszarze nie wchodzono w ogóle do lasu i pozostawionno ten las w całkowitym spokoju. Po trzydziestu latach nie stwierdzono różnicy pomiędzy ilością i jakością gatunkową.

Jak to się ma do zakazu zbierania grzybów - np smardza czy siedzunia ?
Dwa lata temu fotografowałem stanowisko smardza u nas i byłem przekonany, że jak go nie ruszę, to w 2009, znowu je zobaczę. Niestety - mimo, że poległy śmiercia naturalną , nie pokazał sie ani jeden owocnik. Na 100% wiem, że nikt ich nie zerwał a nawet fotografowałem stany zejściowe już owocników. Czy zarodniki przetrwały? Czy po dwóch latach rozwinie się grzybnia i zaowocują? Miejsce jak na razie nie jest ruszane. Zostało tak jak było.

Druga sprawa. Hodowałem w balocie boczniaka. Zaowocował. Dużo o nim czytałem.
Teraz wiem, ze grzybnia jest w drewnie ( albo sie ja tam umieszcza sztucznie ) i grzyb owocuje, aż zeżre wszystkie wartości odżywcze owego kawałka drewna. Potem jest już koniec owocowania. To chyba typowe dla grzybów nadrzewnych. Jak to się ma do siedzunia?

#261
od października 2009

Niemoralna propozycja

2010.01.03 17:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Olszanowski (kazimierzo)
Rysiu ; szwajcarskie badania rozpoczęto w 1975 roku. Wtedy jeszcze genetyka była w powijakach. Mam wspaniały film " Cudowny świat grzybów', jego autorem jest Karlheinz Bauman z Niemiec. Między innymi pokazuje wyniki badań genetycznych opieńki czarniawej rosnącej w lesie stanu Vermont w USA. Na kilku milach kwadratowych lasu wszystkie owocniki i cała grzybnia należały do jednego osobnika. Oszacowano że wszystkie części tego jednego osobnika ważyły razem ponad 600 ton. Płetwal błękitny przy tym grzybie to malutki karakan.
Wcale nie jest wykluczone że w przypadku szwajcarskich badań wiele grzybów rozciągało swoje grzybnie na obydwu powierzchniach badawczych. W takim przypadku była to kicha a nie badania.
Jeśli jesteś zainteresowany to skopiuję film i wyślę na Twój adres.
i

#2262
od października 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.03 19:29 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Spokojnie - aż tak to nie jestem zainteresowany, tym bardziej, że chyba to w nieludzkim języku :-)
Grzybnia rozrasta się z zarodnika. Jak długo może się rozrastać? Czy można w klimacie naszym liczyć na lata? Myślę, że nie ( prócz tej w drewnie ).Czy może człowiek ważyć 300 kg? Nie! A jednak w USA jedna kobitka ma własnie tyle :-)
Kiedyś mówiono, że w Rosji jest wszystko większe. Później przyszedł czas na Niemcy. Teraz USA :-)
Nie - to nie żarty. W Rosji są karaluchy tak wielkie, że łykają muchy, które są wielkości kciuka. W Niemczech cytryny są trzy razy kwaśniejsze a bratheringi tak wielkie, że z biksy ogony wychodzą. No a teraz w USA grzyb( grzyby ) 600 ton ! Gdybyśmy mieli u nas taki teren, to z takiego lasu pewno zebranoby więcej niż 600 ton i to podgrzybka!
A u nas co mamy? Mamy! Trzy prawdy.
1* Zwykła prawda, taka normalna.
2* Święta prawda.
3* Gówno prawda.
i

#364
od września 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.03 20:28 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Artur Rysch (arysch)
Kazimierzu, a skąd masz taką informację, że te powierzchnie badane były blisko siebie? Dlaczego sugerujesz, że te badania do ewentualnie "kicha" jak piszesz? Masz jakieś dokładniejsze informacje na ten temat?

#262
od października 2009

Niemoralna propozycja

2010.01.03 23:38 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Olszanowski (kazimierzo)
Arturze. Dziękuję utarłeś nosa starszemu panu i należało się. Nie powinienem lekceważąco wypowiadać się o cudzej pracy zwłaszcza nie znając szczegółów. Staranie przeczytałem zalinkowany przez Ciebie artykuł,ale muszę przyznać że wyniki pracy nie przemawiają do mnie. Opieram się na swoich obserwacjach poczynionych w okresie prawie 50 lat.
Oto one:
1.Jeszcze około 40 lat temu wiele osób zbierało grzyby przy pętli tramwajowej w lasach komunalnych Szczecina. Grzybobrania były bardzo udane. W ostatnich latach prawie zupełny brak grzybów ( chodzi o popularne gatunki grzybów jadalnych )i nikt już tu nie zbiera.
2. Od kilkunastu lat mieszkam i pracuję w lesie około 3 km od granicy niemieckiej. W polskiej części Puszczy Wkrzańskiej w ciągu ostatnich 6 lat znalazłem tylko jednego rydza. Nawet popularne niegdyś kurki stały się rzadkością. W części niemieckiej są to gatunki popularne. Swoją drogą ciekawe że Niemcy nie zbieraja kurek u siebie a kupują od polskich sprzedawców przy szosach.
3. Granica państwowa dzieli puszczę na dwie części. Cześć polska jest od wielu lat poddana ogromnej presji grzybiarzy i trzeba się bardzo nachodzić by uzbierać kosz podgrzybków. Nasi sąsiedzi zza granicy prawie nie zbierają grzybów. Ich lasy nie różnią się w zasadzie od naszych, tylko grzybów jest w bród. Zbieranie tam grzybów robi się nudne. Na powierzchni 2-3 ha można nazbierać pełen kosz i to biorąc wyłącznie grzyby dobrej jakości.
Podałem fakty, może są dyskusyjne ale ja pozostanę jak na razie przy swoim zdaniu.
i

#2265
od października 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.04 00:12 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ryszard Szreter (old_rysiu)
Skoro w Niemczech nie zbierają, to musi ich tam być sporo. Chyba i u nas byłoby sporo, gdyby była taka sama presja. Mam kolegę w Niemczech - ale w Aachen. Tam wolno zbierać 1 kg grzybów dziennie na 1 osobę. Biorąc pod uwagę, że mało tam Polaków, grzybów jest sporo.
Sumując można powiedzieć i tak: grzyby można wyzbierać. Wszystko zależy, ilu jest grzybiarzy. Koniecznie musisz zaciągnąć języka, czy w lasach niemieckich, gdzie robisz wypady na grzyby, nie ma określonego limitu ilościowego.
i

#365
od września 2005

Niemoralna propozycja

2010.01.04 19:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Artur Rysch (arysch)
Kazimierzu, wcale nie miałem takiego nikczemnego zamiaru, ucierać Ci nosa :-)))
Jednak nie umiem tak przejść do porządku dziennego, jeśli dyskusje prowadzą do takich prostych wniosków. Co do Twoich argumentów, że kiedyś tam, w przeszłości, było więcej grzybów... cóż, może i tak. Jednak powodów nie powinniśmy szukać w grzybiarzach. To przede wszystkim zanieczyszczenie środowiska naturalnego, zakwaszenie gleb i.t.d. - zresztą na ten temat dyskutowałem już na tym forum. Grzyby, które zbieramy, to owocniki grzybni podziemnej. Zbieranie owocników grzybów nie wpływa tak bezpośrednio i natychmiast na ilość grzybni (a właśnie grzybnia jest właściwym organizmem!). Jeśli widziałeś film Baumanna (właściwie on się zajmuje śluzowcami, opieńki były raczej dodatkiem w tym filmie), to właśnie w tym filmie mówi się, że te grzybnie opieniek mają kilka tysięcy lat. Wyobraź sobie, że jabłoni zabraknie z powodu zbierania jabłek, lub krzaków jagód z powodu zbieraczy jagód...

Jeśli mieszkasz niedaleko granicy niemieckiej - to dla Twojej informacji - w Niemczech wolno zebrać grzybów wyłącznie dla własnych potrzeb. Prawo niemieckie nie sformułowało dotychczas, co to znaczy "dla własnych potrzeb" - niektórzy interpretują to jako 1 kg, niektórzy jako 5 kg. Jednak jako gość, jako obcokrajowiec, nie powinieneś więcej niż 1-2 kg grzybów na jeden raz zebrać. Po co narażać sąsiędzkie stosunki...

W Niemczech wcale moim zdaniem nie ma grzybów więcej niż w Polsce - tutaj obowiązuje stare przysłowie "tam, gdzie nas nie ma, tam jest dużo grzybów". Cóż, jakoś nie stwierdzam żadnej zależności pomiędzy występowaniem grzybów i presją grzybiarską. Niedaleko mnie są Góry Sauerland. Czasami jestem tam kilka godzin w lesie, w weekend, i nie spotykam ani jednej osoby. Pewnie, ten fakt ma pozytywny wpływ na mój koszyk, znajduję mianowicie często wyrośnięte egzemplarze, grzyby duże, których nikt nie znalazł. Jednak jestem również raz w roku koło Bochni w Wiśnicko-Lipnickim Parku Kajobrazowym - jestem zawsze mile zaskoczony dużą ilością grzybów jadalnych w tym regionie.

Moim zdaniem, jeśli my grzybiarze sami dostarczamy argumentów przeciwko nam, wtedy podcinamy sobie sami gałąź, na której siedzimy. Zgodziłbym się może i z tym faktem, gdyby to były również argumenty naukowe. A właśnie badania szwajcarskie są jak najbardziej naukowe. Nie podważajmy tych wyników naszymi "domysłami".

Jeśli chodzi o to badanie polowe w Szwajcarji - one zostało przeprowadzone przez Instytut WSL - Eidggenoessische Forschungsanstalt für Wald, Schnee und Landschaft, czyli instytucję jak najbardziej państwową i zainteresowaną ochroną lasu i wszystkiego co z lasem związane. Rezultaty tych badań są właśnie w Szwajcarji wprowadzane w życie - zo znaczy obecnie, już od tego roku (jeśli się nie mylę) zostaną złagodzone w dwóch kantonach szwajcarskich przepisy dotyczące zbierania grzybów. W Szwajcarji wolno było dotychczas tylko niewielką ilość grzybów zebrać, i do tego tylko w niektóre dni, w niektórych kantonach nie wolno na przykład zbierać grzybów w pierwszym tygodniu każdego miesiąca, lub nawet w pierwszych 10 dniach każdego miesiąca lub w czwartek, piątek i sobotę. Zresztą przepisy te można sobie przeczytać na stronie:
http://www.wsl.ch/swissfungi/PilzschutzCHD.pdf

#1061
od maja 2009

Niemoralna propozycja

2010.01.05 14:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Mirosław Gryc (mirek63)
Straszny tasiemiec stworzyliście z tej ochrony przyrody.
A czy zauważyliście że, i tak jak by człowiek nie starał się to i tak zawsze sa jakies skutki uboczne. Nawet pozostawienie środowiska w stanie nie tkniętym nie gwarantuje sukcesu. Zawsze jedne gatunki będa ginąć a inne rozmnażać sie w fantastycznym tempie.
Przykład ogólnokrajowy:-bagna nadbiebrzański, Co one by były warte bez ingerencji człowieka. Poprzez koszenie łąk niszczymy jedne gatunki ale dajemy za to szansę innym i to się chyba nazywa utrzymanie równowagi w przyrodzie.

Zejdźmy jednak do tematu nam bliższego. Ogólnie grzyby, ale ileż przeróżnych form. Każdy gatunek wymaga innego środowiska i warunków. Również zasiedla biotopy stworzone przez człowieka a niektóre wręcz wymagają takiego środowiska, żeby się masowo rozmnażać.
Dziewicze lasy są piękne ale nie wszystkie grzyby podzielają ten pogląd. Grzybiarze (bo o nich najwiecej w ostatnich wypowiedziach) nie wiele mieliby do zbierania w takich lasach.
Nawet opieńka w moim terenie zasiedla najbardziej masowo tereny zrębów. Tam się widocznie czuje najlepiej czyli w terenie zdegradowanym przez człowieka. Ponoć jest to jeden z największych szkodników leśnych a sami leśnicy przyczyniaja się do stworzenia jej idealnych warunków do rozwoju.

Tradycyjna kurka (pieprznk jadalny) preferuje lasy młodsze, posadzone przez człowieka, w dziewiczej puszczy wystepuje ale już nie w takiej ilości.

Borowiki w moim terenie, w starych lasach puszczańskich, przeważnie występują na przełomie sierpnia i września a i tak są to kwartały leśne gdzie człowiek dopomógł naturze. We wrześniu natomiast pokazują się masowo w lasach młodszych i tam tez występują praktycznie do samych przymrozków.

Masowe zbiory w żadnym przypadku jak dotąd nie zaszkodziły ich wzrastaniu.
Zaszkodzić raczej mogą tylko pseudo-grzybiarze lub tez pseudo- turyści.
Więcej szkód wnoszą Ci co będąc w lesie niszczą wszystko co im popadnie pod nogę. Z kopa potraktować muchomora itp. Wtedy i rzadkie gatunki faktycznie mogą czuć się zagrożone.
Darcie ściółki żeby wygrzebać najmniejszą kurkę to nagminne grzechy zbieraczy dla zarobku, ale nie nazywajmy ich grzybiarzami.

"Ciężki chleb" ta ochrona przyrody! Kilkanaście lat temu postanowiliśmy przywrócić środowisku, bobra . No i co z tego dziś mamy? Istna plaga! Rzeki zamulone z racji grzebania nor w brzegach jak i przede wszystkim wycinania wszystkich drzew których korzenie wzmacniały skarpy cieków wodnych. Zginęły już dawno z naszego krajobrazu piękne stare wierzby a bobrzęta z racji ich braku zabierają sie już za inne gatunki. I bądż tu człowieku mądry! A to wszystko przez to że niestety w naszym środowisku brak jego naturalnych wrogów którzy by utrzymywali równowagę w jego populacji. Kiedyś człowiek będzie musiał je zastąpić a dopiero wtedy podniesie się krzyk ekologów widzących tylko futerko a nie widząc reszty.

Takich przykładów można mnożyć by bez końca a racja i tak leży gdzieś po środku.
We wszystkim musimy zachować umiar ale w ówczesnych czasach niestety bez ingerencji człowieka w naturalne środowisko, już się nie obejdziemy, nawet dla jego dobra.

Tak na prawdę to człowiek w tym temacie jest "maluśki" i nigdy nie osiągnie ideału.
My będziemy robić swoje a przyroda i tak nam nadal będzie płatać figle. Możemy jej jedynie pomóc.
Jako przykład podam masowe pojawienie się kleszczy na moim terenie. Różne ludzie wymyslają tego przyczyny. A to ocieplenie klimatu(łagodne zimy) a to inne. Tak powaznie to za wszystko są winne dwa czynniki. Pierwszym to jest nasza gospodarka rolna a w zasadzie jej brak od lat 80-tych. Rolnicy zaprzestali wykaszania łąk jak i równiez produkcji rolnej na ziemiach słabszych. Zaskutkowało to tworzeniem sie ugorów porośniętych pokrzywami,i itp, czyli stworzyliśmy bardzo dogodne środowisko do życia dla tych pajęczaków. Drugi czynnik to wysoki poziom dzikiej zwierzyny płowej czy tez czarnej , jak to się określa dziki, czyli żywicieli niezbędnych do rozrodu. Kazdy z nas zachwyca sie widokiem sarny bądź też jelenia ale już niechętnie widzi łażącego po naszym ciele kleszcza(i oby tylko w liczbie pojedyńczej).

Tak czy siak jesteśmy zmuszeni do wyboru:
kleszcze czy sarny
bobry czy wierzby
No i wybieramy. Tworzymy listy gatunków chronionych gdzie umieszczamy konwalię majową, której przykładowo nikt nie zbiera a za kilka dni wkracza brygada drwali i kompletnie niszczy jej środowisko naturalne.

To juz koniec mojej wypowiedzi!
Zadajecie pewnie sobie pytanie dlaczego jest taka chaotyczna?
A to dlatego że ochrona przyrody w naszym kraju poniekąd jest taka sama jak moja wypowiedź, a do tego w większości przypadków istnieje tylko na papierze.
i

#376
od czerwca 2008

Niemoralna propozycja

2010.01.05 23:29 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon R (borsuk)
nawiązując do przytaczanych tutaj badań mikologicznych chciałbym zadać pytanie :
Otóż pewien mój wykładowca (osoba doskonale znana w kręgach przyrodniczych) ostatnio prezentował nam swą teorię (a raczej wg niego prawdę objawioną). Głosiła ona, iż najlepszym sposobem ochrony borowika ceglastoporego jest jego intensywna eksploatacja poprzez zbiór. Osobiście nie mam pojęcia na czym opierał swój wywód ale wszak stoi on w opozycji do wspomnianych badań z Szwajcarii.
A teraz do rzeczy : czy istnieją jakiekolwiek inne badania mogące dawać podstawy do snucia takich teori jak ta z b. ceglastoporym? Czy może jest to wysnute na podstawie "zbieram grzyby od lat i widzę" ?

Ps . Osobiście kompletnie nie znam się na grzybach
« » bio-forum.pl « Rozmowy towarzyskie « Archiwum « Archiwum 2010 «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji