Spacerek z Foxem...
#209
od września 2005
Marku,
teraz wiem, komu zawdzięczasz swoje mykologiczne sukcesy...:-)))
a za Borowy Młyn... zapłaciłeś zaliczkę za dwa miejsca... to Fox jedzie "na waleta"? :-)))
#4450
od listopada 2005
Planowałem 2 miejsca, ale nastąpiła mała zmiana. Osoba, która miała ze mną przyjechać jest po ciężkiej operacji - nie przyjedzie. Przyjadę z innym "grzybolubem" - moim sąsiadem, który zabiera swojego syna. To on będzie "na waleta". Foxa ze sobą nie zabiorę, bo znając go, może się nie znaleźć w dużej grupie ludzi i zupełnie nowym dla niego środowisku.
Kiedy wychodzę z nim na spacer, raczej nie mam możliwości zajmować się niczym innym. Ta pozorna swoboda, która mu daję musi być jednak pod stałą kontrolą. Mimo doskonałych z nim relacji muszę stale pamiętać, że kot lubi chodzić własnymi ścieżkami...zresztą ja też...
#2078
od października 2005
No to dlatego Mareczku grzybów nie zbierasz! :-(
A ja, ani kota, ani psa i też nie zbieram :-)
#4453
od listopada 2005
Oj, zbieram Rysiu, zbieram...ale nigdy z Foksem i zawsze wtedy, gdy są.
Niestety w tym roku tylko kilka podgrzybków, parę kurek i nic więcej...
Pamiętasz Sługocice, kiedy na I Zlocie zbieraliśmy? - wtedy trochę było...
Chyba w tym roku wszędzie jest podobnie...może jesienią więcej wysypią...
W tym roku nawet jednego żółciaka nie znalazłem...nawet śluzowców jakby mniej...
Ale to mam we krwi - lubię wałęsać się po lesie...
Piękny kot, widać, że dzięki wędrówkom trzyma formę. A zdjęcie te na dole pośrodku jak wystaje mu tylko głowa - rewelacja!
Świetny kocurek! Jejku, Marku, z drzew go ściągasz?
#4459
od listopada 2005
Jedną z kocich zabaw, kiedy jest spuszczony ze smyczy, jest jakiś nagły przypływ energii, pozorowany atak na nieistniejącego wroga, a gdy na drodze pojawi się drzewo, wtedy z impetem wdrapuje się na drzewo, a że mu systematycznie przycinam pazurki, z reguły nie przekracza to 2 m. Kończy się to ostrzeniem pazurków na wysokości. Ściągam go dla przezorności, żeby wyżej nie poszedł.