ŚBN - biedne kobitki znowu mają sporo pracy.
#1665
od października 2005
Nie ma to tamto - jak mówią Warszawiacy. Czy chcesz, czy nie, święta już kładą się na plecy i nie za sprwawą zakupów, ale teraz raczej prac porządkowych.
Ja tam mam takie szczęście, że nie muszę zbyt dużo robić w domu. Jestem tylko kierowcą, aby podwieść żonę do sklepiku po ... farby i tapety Ona sama oczywiście wybiera, bo w tym roku czas na kuchnię i wnękę kuchenną. Ja tylko pomaluje sufity na biało i położę tapetę - reszta, to już żona.
Jest sprawą oczywistą, że nie pozwalam jej na mycie okien ( 3 piętro ). MrMasic robi to super a ja tylko czystą szmatka zbieram piankę i gotowe. Jest tyle prac i nie mam zamiaru ryzykować, aby żonie się coś stało, gdyby niechcący spadła przy tym ze stołeczka. Oj wtedy miałbym roboty - Tfu,tfu - lepiej wypluć przez lewe ramię.
Nie muszę chodzić trzepać dywanów, bo już się ich pozbyłem na zawsze. Teraz mamy panele a wytarcie podłóg to czysta przyjemność. Nikt tak ładnie nie powyciera podłóg jak ja ( wiadomo, kiedyś było się w wojsku ) wiec to moja działka. No a jak już jest tak ładnie powycierane, czy mogę pozwolić, aby ktoś tam pryskał po podłodze zmywając naczynia? Nie mam jeszcze zmywarki, ale mycie naczyń ręcznie, dla mnie jest przyjemnością a jak ładnie się ręce po tym zmywaniu prezentują! Co innego kobiety - te paznokcie z lakierami - to nie do zmywania naczyń! W końcu każdy chce, aby jego żona ładnie wyglądała
Od rana w wigilię Bożego Narodzenia, zajmuję kuchnię. Postronnym wstęp wzbroniony. Do tego czasu, żona musi już mieć przygotowane wszystkie swoje inne potrawy, bo ja zajmuję się kapiami.
Zupa z karpia, bakaliowa, słodko-kwaśna na pierniku z łazankami. Karp na słodko-kwaśno w bakaliach i z piernika i karp pieczony na maśle. Sałatka jarzynowa średnio krojona, makówki i moczka. Od 6:00 do 15:00 powinienem się wyrobić. Nie pozwole tego robić żonie, bo zbyt trudny przepis, bardzo czasochłonny i nie możemy sobie pozwolić na poślizgi czasowe.
W przeddzień wigilii już w poniedziałek albo wtorek, ustawiam choinkę. Tutaj nie mam nic do roboty, bo tylko zakładam światełka i umieszczam na właściwym miejscu. Reszta - strojenie, to żona i ... Lucynka, która przyjeżdża do nas, aby tę choinkę ustroić z ciocią.
Jak więc sami widzicie - mnie się zawsze upiecze i praktycznie roboty w domu nie mam
Wszystko robi moja żona. Nawet nie chcę wymieniać, ile jeszcze tych robót dla niej zostało. A Wy macie też takie szczęście? ( pytanie adresowane do męskiej płci ).
#614
od kwietnia 2007
Wczoraj 3 dywany i parę chodników wytrzepałem, poodsuwałem kanapy, rogówki i inne wersalki by zza nich wszystkie "koty" powyganiać, szczotką po sufitach pająki poganiałem i trochę w kościach to odczułem. Ale nie jest najgorzej - dziś już rowerkiem po Puszczy 20 km zrobiłem ( tylko 20 bo mimo pięknego słoneczka wiaterek przy temperaturze -4 nie pozwolił na więcej).
No... gotowanie i sprzątanie, to jednak swoim Paniom zostawiam - Mamie i Żonie (ja to tylko "przynieś ,wynieś itp.")
Zakup i ustawianie choinki, to moja domena - lampki i czubek też. Strojeniem zajmą się moje "dziewczynki" ,które ze "szkół" na święta zjadą.
A na koniec jeszcze dodam, że uśmiercanie karpia, to też moje zadanie ,choć w tym roku musiała to zrobić Mama zasięgnąwszy przedtem u mnie telefonicznej instrukcji(szczegółów nie podam - he,he).
#1666
od października 2005
No to i Ty nic nie robisz :-)
Co do karpia. To nie jest takie proste sporządzić karpia. Można to zrobić na dwa sposoby.
1* Karp będzie niesmaczny/mało smaczny/nie tak smaczny. Zbyt głeboko prowadzony nóż do przecięcia brzucha. Ostrze trafia w wątrobę i woreczek żółciowy ( tak - mają je właśnie karpie ). Smakowo, nawet po umyciu, karp jest niesmaczny.
2* Karp będzie smaczny. Prócz tego, że ostrze noża prowadzimy bardzo płytko - tyle co grubość mięśnia brzusznego, to jeszcze musimy być ostrożni przy wyjmowaniu wnętrzności. Najlepiej jednorzowo w całości ruchem ręki wzdłuż mięśni brzucha. Nie skrobiemy karpia przed wyjęciem wnętrzności. Może się zdarzyć, że słabo zamknięty kanalik łączący żółć z wątrobą, podczas nagniatania w partii brzusznej, przewracania ryby, będzie przepuszczał żółć, która niechybnie przedostanie się do mięsa.
Teraz już wiecie, dlaczego sprawianie karpia jest tak trudne.
Starsze pokolenie pewno pamięta czasy, gdy była bieda o karpia. Sprowadzano je wówczas zamrożone z Węgier. Ludziom jednak nie smakowały węgierskie ryby i wiem dlaczego. Karpie zamrożone były w całości - z wnetrznościami. Zamrożony był też woreczek żółciowy, który pod wpływem sztucznego naciągania - musiał pęknąć. Gdyby wnętrzności zostały wywalone w stanie zamrożonym - twardym, mięso ryby byłoby wspaniałe. Niestety, ludzie o tym nie wiedzieli i czekali, aż rybka im się rozmrozi. Potem dopiero skrobali, patroszyli i przerzucali tę żółć po całym mięsie ryby.
Wiele jest jeszcze rodzin, którzy nie lubią karpia. Wolą inną rybkę. Jest to jednak wynik, złego sprawiania a nie smaku ryby.
#4128
od stycznia 2007
Brawo, Panowie! :-))) Tak ładnie się przykładacie do przygotowania Świąt :-)))
Wasze Panie na pewno doceniają, a i tak mają jeszcze sporo do zrobienia :-)
Ha, co do tego karpia, 20 lat to robiłam, choć pierwsze rybek sprawiania okupione były łzami rzewnymi nad losem rybek, to był najsmutniejszy moment w całych radosnych przedświątecznych przygotowaniach. Zawsze najważniejsze było, żeby jak najszybciej, jak najsprawniej, żeby rybki nie cierpiały przez jakąś moją nieudolność :( Z tym woreczkiem żółciowym - sama prawda, Rysiu, szczęśliwie nigdy nie pękł podczas moich sprawiań, a i tak jeszcze zawsze sprawdzałam na wszelki wypadek, czy cały, choć przecież rozlaną żółć byłoby widać wyraźnie.
Od dwóch lat kupuję rybki zabite i wypatroszone, do tego obowiązkowo głowy i kręgosłupy na zupę rybną, mniam, mniam, moja ulubiona!
#1669
od października 2005
Basiu - już myślałem, że nie jesteś mnie w stanie niczym zadziwić a tymczasem ... sprawiałaś karpie! No czapki z głowy panowie.
#1088
od października 2004
Teraz ja Was zadziwię....
Przez kilkanaście lat zabijanie karpia polegało u nas na tym, że szliśmy całą rodziną do sąsiada , dawaliśmy mu klucze od naszego mieszkania i u niego czekaliśmy. Ten schodził do nas na Ip., zabijał karpia, wracał i oddawał klucze. Potem ja go dalej oporządzałam (tj. karpia nie sąsiada....) Nikt z nas nie był w stanie nie tylko zabić karpia, ale słuchać "odgłosów".
Teraz też kupuję już zabitego. Ale nadal patroszę go sama.
Wesołych Świąt!!!!
:)))
#4129
od stycznia 2007
Do Rysia ;-)
Wiesz, mój szwagier to mówi tak: no, bo Ty miałaś być chłopcem ;-) (imię było wybrane - Piotr :-)
Ale jego żona, a moja siostra też sama sprawia rybki ...
#1670
od października 2005
Faktycznie, to ja nic nie robię, tych kilka drobiazgów, które opisałem bardziej zapełniają stronę niż można to nazwać robotą. ale, ale ... nie zaś ze mnie taki leń. Firanki i zasłonki zakładam w oknach. A co, chociaż sasiadka jakaś powie :
- O Marysiu, jak ładnie zawiesiłaś firanki.
- To mój chłop - odpowie. Najwyższy czas, żeby też coś zrobił. :-)
- E to może i mnie tak ładnie zawiesi?
... i tutaj zaczynają się schody. No bo niby dlaczego nie? I od azu słyszę - musi jeszcze przebrać pościele i wyprasować sobie koszule, no chyba, że Ty ( tu zwraca się do Bogusi ) mu je wyprasujesz :-)
#4130
od stycznia 2007
Powtórzę, Rysiu i Robert ślicznie się przykładają do przygotowań świątecznych, inni na pewno tak samo :-)))
#437
od grudnia 2006
My to mamy super sytuacje... W sumie ja jeno bigos zrobię i gołąbki z kaszy gryczanej, narzeczona ciasto, wspólnie jakieś śledzie i sałatkę... Reszta specjałów to już domena mamusi :)
Wesołych Świąt :)
#1671
od października 2005
Wojtek a porządki, choinka ... to też mamusia?
#892
od grudnia 2006
Chłopaki,ale tak naprawdę to Wy dużo pracujecie.U mnie największy problem to trenowanie palca wskazującego przed Świętami.Nauczyłem się tego w logistyce i nadal uważam,że najważniejsze to wskazać właściwy kierunek działania.Cała reszta drobiazgów jak sprzątanie,wymiana firanek,pranie i gotowanie ? Na to jest sposób.Jako prawdziwy PAN DOMU kupiłem kiedyś odkurzacz,drabinę,pralkę i kuchenkę gazową sterowaną elektronicznie.Jakie to piękne czasy,gdy te urządzenia wszystko same robią.Można posiedzieć przy kompie a przyjemność wyciągania gotowych, upranych rzeczy czy potraw z piekarnika zostawiam już mojej damie.W końcu też jej się coś należy,prawda ?
Wszystkim Paniom i Panom z forum życzę Wesołych i Spokojnych Świat oraz wszelkiej Fotopomyślności w nowym Roku.
#438
od grudnia 2006
Rysiu...
Już od kilku lat mieszkam "na swoim"... ;-) Sprzątanie - i tak w sumie się sprząta, a choinka to sama przyjemność... Już kupiona, w doniczce, stoi w piwnicy :)
Tak....jeszcze mój Pan Domu kupił elektryczną maszynkę do mielenia mięsa i takową szatkownicę aby nic nie robić:))))
Zdrowych i Wesołych Świąt wszystkim życzę.
#253
od października 2005
Rysiu, za moją sprawą (a jakże by inaczej) Ewcia się turla. Chcę aby tak doturlała się do nowego roku.
I teraz sam sobie odpowiedz, czy moja żona przykleja tapety, myje okna, robi zakupy, piecze ciasta, itp., itd.,
Jakby to ująć najlepiej, może tak: sam sobie zgotowałem ten los!
Żebym w chwili przesądzającej o obecnym stanie mojej żony pomyślał i przekalkulował datę porodu, to może bym troszkę przyspieszył albo opóźnił (tę chwilę), tak aby mieć jakichś pomocników chociażby do wieszania bombek....
A tak, to niestety WSZYSTKO SAM! I jeszcze mi się obrywa, że na pewno sobie wziąłem za dużo na głowę i się ze wszystkim nie wyrobię. Ale, ale.... Są chyba ważniejsze rzeczy na tym świecie? Nie chcę aby to źle zabrzmiało, ale dla mnie nie tylko Bóg się rodzi tej zimy. :-)
#4142
od stycznia 2007
Za jakieś 10 godzin albo nieco później ( u mnie później :) zaczniemy zasiadać do naszych Wieczerzy Wigilijnych, zaśpiewamy kolędy, podarujemy sobie coś miłego, cennego, bezcennego .....
*
***
*****
*******
A ja wcale nie uważam się za biedną kobitkę, tylko .... jednak to właśnie ja już wstałam ;-) ;-) ;-)
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie wszystkich innych, niezależnie, czy są jeszcze w łóżeczkach, czy już poza łóżeczkiem ..... :-) :-) :-)
*
***
*****
*******
HURRA!!! W tym roku grzybki mi nie wykipiały przy zagotowaniu :-)))
#1678
od października 2005
Basiu - ja już od ponad godziny na nogach :-) Obieram warzywa na wywar :-)
#4143
od stycznia 2007
Ha! tak czułam, wiedziałam, że Cię, Rysiu, nie pobiję we wstawaniu i ilości wykonanych świątecznych prac ;-) ;-) ;-)