Anegdotki z życia wzięte, czyli wątek na zimowe wieczory... :)
2008.11.24 20:43
Barbara K.
(topazzz)
Niedawno, 21 listopada, był Dzień Życzliwości. Chcę nawiązać do tego tematu, podając przykład godnej uwiecznienia życzliwości, jakiej doznałam wiosną tego roku, zresztą takich przykładów znalazłoby się całkiem sporo, a sporo z nich związanych jest z moim rowerowaniem i tym, co mnie spotyka na moich rowerowych ścieżkach..... Czy Wy też tak macie? :-)
W pewien dzień majowy tego roku pojechałam na wycieczkę za Gniezno w stronę Czerniejewa. Pogoda śliczna, majowa, droga wygodna, odcinek kilku km po asfalcie taką rzadziej uczęszczaną drogą, jednym słowem czysta przyjemność, po prostu BAJKA! No tak, ale te łyse opony ......... :( Jakieś 200 m od wioski Pawłowo, o qrcze, złapałam laczka!!!!!!! Cóż, stało się. No, ale przecież nie wrócę do domu, jak to tak, z niczym? Żadnego grzybka jeszcze nie spotkałam, żadnej foty jeszcze nie wykonałam, nie może to być, ta wycieczka NIE MOŻE się tak skończyć ..... :(
Tak rozmyślając i prowadząc rower spojrzałam na przydrożną wierzbę....., a na niej ...... wow! - ale plantacja żółciaka siarkowego!!!!! Trochę żal mi się zrobiło tej wierzby, ale cóż, nic na to nie poradzę, że żółciak ją kiedyś "schrupie" do końca, za to porobiłam fotki. Owocników do konsumpcji jeszcze wówczas nie zabierałam, ale zapamiętałam sobie tę miejscówkę :-)))
W Pawłowie dopytałam się w sklepie spożywczym o możliwość pozostawienia gdzieś roweru, okazało się, że zgodzili mi się przechować rower Państwo mieszkający naprzeciwko sklepu, którzy właśnie robili zakupy. OK. Zatem zostawiłam u nich. Moja dalsza wycieczka wyglądała tak, że podjechałam PKS-em do Czerniejewa i stamtąd obrałam drogę do Pawłowa na piechotę, parkiem, lasami, polami, wreszcie ostatni odcinek szosą i zmachana, ale szczęśliwa dotarłam do mojej „przechowalni” roweru. Okazało się, że rower czekał na mnie JAK NOWY - KOŁO NAPRAWIONE - dętka zaklejona, powietrze napompowane, nic tylko brać i jechać na dalszą wycieczkę!!!!! Bardzo, bardzo podziękowałam moim Wybawcom, którzy tak bardzo mi pomogli, nie tylko przechowując mój rower, ale jeszcze go naprawiając i zrobili to całkowicie bezinteresownie!
Efekt był taki, że kontynuowałam moją wycieczkę, jeszcze 2-3 godzinki spędziłam na leśnych przejażdżkach !!! :-))) Inna sprawa, że następnego dnia ..... znów złapałam laczka:-((((( Ech, te łyse opony, zaraz potem rower powędrował do solidnego przeglądu łącznie z wymianą opon w obu kołach :-)))))