Witam Zlotowiczów i nie tylko!
Wróciliśmy (tj. Ania i ja) w nasze turewskie (nie przeinterpretowywać proszę) strony późno, ale pełni bardzo miłych emocji, wrażeń, a także z jeszcze bolącymi brzuchami. Ale nie od jedzenia dziwnych grzybów, o nie! To ze śmiechu, po wysłuchaniu wędkarskich opowieści Old_Rysia. To było rewelacyjne :-)
Dziękuję wszystkim - Organizatorom (Mirkom dwojgu), uczestnikom, ale i gospodarzom, za stworzenie bardzo miłej atmosfery.
By oddać ociupinkę tego, co się działo, zamieszczam kilka zdjęć.
Grzybo-paparazzi w akcji - migawka z Szymbarka.
W oczekiwaniu na kolejne wyjście
Ogólne poruszenie, jak widać, ale z powodu jakiego znaleziska - nie pomnę.
Foto-grzybofisie w akcji. Huzia na Józia, czy na pięknie podświelonego gałęziaka
Ale czyż nie było warto?
Bo na zbieranie ładnych grzybów to się też trza umieć stosownie ubrać :-)
Przygotowanie do przejażdżki wozem konnym
No i już w drodze
Ale co poniektórzy nawet z trzęsącego się wozu potrafili wypatrzeć coś ciekawego
A w wozie atmosfera panowała świetna, dzięki wędkarskim pogawędkom Old_Rysia
Ze znaleziskiem - dorodnym koźlarzem.
A to już ostatki - tuż przed końcem Zlotu Mirki wywiozły nas niezły kawałek od bazy. Ale było warto! Piękny mszysty bór, a w nim mnóstwo płachetek. A i gąsek!
Jeszcze raz Wszystkim serdecznie dziękuję.
PS. Grzyby - troche później. W RAW-ach zapisane... ;-)
(wypowiedź edytowana przez krzysiek_k 30.września.2008)