Jak pozyskiwać energię? Każdy ekolog odpowie bez zmrużenia oka „ze źródeł odnawialnych” i fajnie, problem w tym że mało który ekolog (albo żaden) nie jest jednocześnie energetykiem.
Poruszam ten temat, gdyż wypłynął on obocznie podczas dyskusji na temat GMO, widać na tym forum brakowało tego typu dyskusji, więc wybuchnęła ona z ogromną siłą, gdy tylko nadarzyła się okazja.
Więc tak:
Spalanie paliw kopalnych ( ropa, węgiel, gaz) jest niedobre gdyż powoduje: efekt cieplarniany, zatrucie środowiska wydalinami kominowymi. Zasadniczo jest to prawda, produktem spalanie jest w ogromnej większości dwutlenek węgla (gaz cieplarniany którego duża ilość w atmosferze wyraźnie przyspiesza wegetację roślinną, ale tego ekolodzy wyraźnie nie przyjmują do wiadomości) oraz tlenki innych pierwiastków (ołowiu, siarki. itp.). Stosunkowo pod tym względem bezpieczne są elektrownie i elektrociepłownie, ze względu na stosowane technologie czy to sorbentowe (odsiarczanie spalin poprzez pochłanianie szkodliwych elementów) czy filtracyjne (elektrofiltry – zatrzymujące pyły i niektóre większe cząsteczki chemiczne) – rzecz jasna nie ma co zrobić z CO2 więc się go emituje do atmosfery. Znacznie gorzej, mimo zastosowania katalizatorów prezentują się samochody i inne środki komunikacyjne. Najwyższy czas by od tego odejść, tu się zgadzam, tyle że póki co brak sensownej alternatywy.
Energia jądrowa – dla ekologów czerwona płachta dla byka! No passaran!!! Żaden ekolog nie zaakceptuje energetyki jądrowej, mimo iż o zasadach jej funkcjonowania wie tyle co nic. Pomijam ten temat.
Energia odnawialna – cóż to takiego? Ano energia odnawialna to energia która raz zużyta znów nam się odnowi...to oczywista bzdura z punktu widzenia fizyki. Energia może się przekształcić, rozproszyć (entropia) ale nie może odnowić, odnowić się mogą jej źródła. Więc wyliczmy te źródła energii odnawialnej:
wiatr
słońce
woda
pływy
rośliny „energetyczne”
energia geotermalna
Przeanalizujmy je.
Wiatr – kilka lat temu byłem na Bornholmie, miejscowi z duma podkreślali swoje elektrownie wiatrowe i ich ekologiczność (cały JEDEN procent zapotrzebowania – resztę sprowadzają kablem ze Szwecji). Problem w tym że Bornholm nie jest siedliskiem przemysłu i wytwórczości, energię pobierają tu ludzie (mieszkańcy i turyści) nieco infrastruktury (lotniska, sygnalizatory, oświetlenie ulic) i wędzarnie...A tymczasem wiatraki tam to widok powszedni jak mewy i tylko JEDEN procent... mądremu wystarczy.
Ale wiatr to także inna kwestia – jest to energia z którą masy gazów atmosferycznych przemieszczają się z miejsca o wyższym ciśnieniu do miejsca o niższym (pomijając ruchy wtórne i zawirowania) Zatem jeśli odbierzemy jakąś część energii wiatrom wiejącym na wybrzeżu to...najprawdopodobniej zabraknie jej dla właściwej wymiany powietrza wewnątrz kontynentu. Rzecz jasna nie stanie się to z chwila postawienie jednego, tysiąca czy nawet dziesięciu tysięcy wiatraków - ale jeśli by wiatr miał stanowić istotny element w bilansie energetycznym ludzkości, tedy stanie się to nieuniknione.
Słońce – zasadniczo WSZYSTKIE rodzaje energii odnawialnej (poza geotermalną) bazują na energii słońca, tylko już zaabsorbowanej. Na pierwszy rzut oka wydaje się ona rozwiązaniem idealnym. I chyba tak jest w rzeczywistości, o ile oczywiście nikt nie upomni się o „efekt albeda” (albedo to stosunek energii padającej na dane ciało do energii odbitej przez nie), albedo ziemskie wynosi 0,39, co oznacza stosunkowo wysoką absorpcje energii słonecznej (niektóre ciała kosmiczne mają albedo zbliżone do 1 czyli odbijają większość energii która na nie pada. Jeśli jednak „efekt albeda” nam nie straszny, to spokojnie możemy podążać tą drogą, problem w tym iż wciąż jeszcze są to technologiczne powijaki, kolektory słoneczne na ciepłą wodę, ogrzewania, lub ogniwa do produkcji prądu są dalece małoskuteczne i na dzień dzisiejszy (a także przewidywalne jutro) nie zastąpi spalania [paliw kopalnych, lub energetyki jądrowej.
Woda – ściśle mówiąc elektrownie wodne. Wykorzystują energię przemieszczających się mas wody. De facto jest to wykorzystanie z jednej strony energii słonecznej (bo tylko dzięki niej następuje parowanie, co umożliwia pojawianie się opadów w górach) a z drugiej grawitację, bo to ona właśnie zmusza wodę by szukała najniższego możliwego położenia. Jest to energia czysta, w minimalny sposób zakłócająca naturalny bieg rzeczy, gdyż woda tak czy tak płynie do morza. Wprawdzie jej zużytkowanie nie jest już naturalne, ale z drugiej strony – energia zawarta w wodzie i tak musi gdzieś zostać zużyta, zazwyczaj w naturze zużywana jest na rozdrabnianie podłoża ;-) Zatem jej bardziej ludzkie ;-) zastosowanie nie ma specjalnego wpływu na bilans energetyczny planety.
Pływy – także woda...ale! Pływy to ruchy mas wody (morskich i oceanicznych) spowodowane wpływem Księżyca (grawitacja) - zatem mamy tu do czynienia z mechanizmem o skali kosmicznej (nie tylko globalnej). Czyli odbierając energię pływu naruszamy ten układ! Osłabiamy wzajemne relacje na między Ziemia (hydrosferą) a Księżycem – inaczej mówiąc chcąc uniknąć „globalnego ocieplenia” możemy spowodować „kosmiczne oziębienie”.
Rośliny energetyczne - ciekawy projekt, zwłaszcza iż wykorzystuje on tylko tę energię która i tak uległa by absorpcji (zatem unikamy „efektu albeda”), problem w areale! Szacunki zdają się być nader pesymistyczne – aby wyhodować ilość roślin potrzebną do zaspokojenia naszych [potrzeb energetycznych, musielibyśmy poświecić areał tak ogromny że zabrakło by go na zaspokojenie naszych potrzeb żywnościowych. Jedyna nadzieja w GMO (wyższe plony przy niższym areale) – ale na to także nie ma zgody.
Energia geotermalna – na pierwszy rzut darmocha...A na drugi? Na drugi to trzeba bardzo ostrożnie żeby nie naruszyć stosunków energetycznych w głębszych warstwach skorupy ziemskiej, bo możemy mieć nie lada problemy. Osobną kwestią jest przemiana tej energii, bo otrzymujemy ją w postaci ciepła, czyli chcąc ją przetworzyć na energię elektryczna potrzebujemy ogromna jej część przeznaczyć na potrzeby chłodzenia – co w efekcie także może w jakimś tam stopniu podnieść bilans cieplny planety.
Jak widać, pesymiści maja rację – ludzkości grożą poważne tarapaty...
to żart!
Ludzkości niewiele grozi, nasza technologia jest w stanie dostarczyć nam niezbędnych ilości energii, do czasu udoskonalenia innych technik (energia słoneczna, paliwa biogeniczne) tak by stały się w pełni funkcjonalne. Problem w tym że nie ma zgody ekologów na rozbudowe energetyki jądrowej.
A co z oszczędzaniem?
Ja nawet jestem za – nie przypadkiem ekologia i ekonomia mają wspólny źródłosłów (oikos to po grecku, gospodarstwo domowe). Tylko powiedzcie to Hindusom lub Chińczykom, co usłyszycie? „wyście białasy już sobie poużywali, to teraz oszczędzacie, ale my pierwszy raz mamy szanse zażyć nieco komfortu, pojeździć samochodami, pomieszkać w klimatyzowanych pomieszczeniach, pokupować mnóstwo nikomu niepotrzebnych gadżetów itp.” ... i wiecie co? Będą mieli rację!