Słonko grzeje, a przy ścieżkach...
uuu przy takiej bestyji w lesie to ja się czuje bezbronny;-)
Tak się składa, że mieszkam w rejonie Iławy, blisko małego stawiku. Co tam jest? Każda żaba o jakiej słyszałem czytałem itp. Normalnie wszystkie! Zielone, te niebiesko czerwono czarne ( nie pamiętam nazw). Niedługo nacykam fotki i je tu wyślę.
Zaskrońce
Moje ulubione węże co roku wygrzewają się na ulicy (biedaczki...) Jak wiadomo na ulicy niestety jeżdżą samochody. W lato wybieram się ciągle w te rejony i zdejmuje je z drogi. (taka mini pomoc naturze). Tutaj też dam fotki.
#2788
od stycznia 2007
A ja jechałam samochodem i praktycznie nic nie mogłam zrobić...
W poniedziałek wracałam do domu późno, było już ciemno, padał deszcz, jechałam samochodem ze Środy Wielkopolskiej do Gniezna. Gdybym wiedziała co mnie czeka, zrezygnowałabym z tej jazdy. Chyba wszystkie żaby (może też ropuchy, dokładnie nie wiem, tak przypuszczam) wychodziły na jezdnię podążając prawdopodobnie do miejsc, gdzie same przyszły na świat - w wiadomym celu - godowym.
Ja jechałam "wężykiem" by na nie nie najeżdżać, nie było bardzo dużego ruchu na drodze, ale obawiam się, że te które ocalały przed kołami mojego samochodu, mogły jednak być najechane przez inny samochód. Do domu wróciłam lekko zdołowana, bo nie udało mi się wymyślić sposobu, jak można pomóc tym biednym stworzeniom absolutnie bezbronnym w zetknięciu z ruchem samochodowym.
Kiedyś widziałam w TV informacje o akcji pomagania żabom - gdzieś w Polsce powstała taka inicjatywa, czy ktoś z Was coś o tym wie?
Wzdłuż ulic,na jakiś kołkach albo palikach, rozpina się specjalne pasy materiału,które uniemożliwiają płazom przejście.Co jakiś czas wkopane są np.wiaderka ,do których wpadają żaby i ropuchy.Zeby akcja miała sens,ktoś, np. uczniowie pobliskiej szkoły pod opieką, co dzień przenoszą wiaderka na drugą stronę ulicy i wysypują zwierzaki.Tak mniej więcej to działa.
#210
od lipca 2007
Wieki temu byłam na wczasach w Iławie i na drogach było mnóstwo rozjechanych zaskrońców, a i żywe spotykałao się bardzo często. Widzę, że te okolice dalej w zaskrońce obfitują.
A padalce jak spotykam na drózkach to zawsze przenosze w krzaki, bo potem idą tacy "znawcy" i jest "Ooo żmija, zabić "