O ważeniu ... czyli rekord nieoficjalny
#22
od 05-2005
Z zadumy wyrwał mnie sygnał komórki. To Janek. Melduje mi z zapałem, że znalazł rekordowego prawdziwka. Ma – jak mówi - ze 4 kilo. Na bidę. Długi , gruby trzonek, potężna główka, zdrowiusieńki. Zebrany zgodnie z wszelkimi zasadami sztuki - o poranku. Gdy tylko się zeszliśmy pod ścianą lasu od razu powstał problem ponieważ nie byłbym sobą, gdybym nie podważył wagi rekordowego grzyba. Janek twierdził, że waży min. 4,5 kilo natomiast ja, że góra 3,50. Sprzeczaliśmy się więc chwilkę. Gdy zaczęło się ściemniać, nadal wymieniając poglądy, wracaliśmy zdecydowanym już krokiem ku parkingowi. Do naszej sprzeczki wtrącił się gazda, z obejścia koło którego właśnie przechodziliśmy. Stwierdził zza płotu, że on, domowym sposobem, zważy nam grzyba bo na czym jak na czym ale na ważeniu zna się bardzo. Gdy wyraziliśmy zgodę wziął sprawnie trzonek miedzy dłonie potarł nimi kilka razy i stwierdził ,że waży ni mniej ni więcej tylko 5 kilo. Na moje zdziwienie odparł, że - faktycznie - już nie ma takiej wprawy jak kiedyś i może mylić się o jakieś pół kilograma. Zgłupieliśmy do reszty. Ale - jak szybko dodał - córka ma większe doświadczenie i waży z dokładnością do 10 deko. Panna, dziarsko złapała trzonek w dłonie, potarła kilka razy i stwierdziła, że okaz waży jakieś 3,8 kg. Gospodarz zawiedziony tak dużą różnicą stwierdził, że najlepiej zrobi to jego "stara" bo ona potrafi zważyć z dokładnością do 1 deko i polecił synowi, który się kręcił w pobliżu, żeby ją szybko zawołał. Chłopak pobiegł do domu a gdy wrócił po chwili stwierdził ,że gaździna nie ma teraz czasu bo właśnie listonosza waży.