#3889
od kwietnia 2004
Piszę to tutaj, bo temat grzybowo-niegrzybowy.
Jestem uznana w moim środowisku, jako osoba, która coś tam wie o grzybach.
Ostatnio zostałam, z ogromnym zaangażowaniem interlokutora, zaatakowana niemalże na temat borowików. Mianowicie spytano mnie, co ja na to, że jak się na siedem lat zakopie odpady po borowiku w ziemi to one tam potem rosną i rosną i rosną. Odpowiedziałam - zgodnie z moją "wiedzą", że raczej to niemożliwe, bo borowik opiera się hodowli i gdyby to było tak, jak mój rozmówca mówi - nie byłoby z nia problemu. Powiedziałam, że borowik lubi sobie wędrować przez podziemną grzybnię i raczej nie znajduje się go stale w tym samym miejscu.
Osoba z błyskiem w oku stwierdziła, że to nieprawda, bo ona zna kogoś kto tak właśnie postępuje, a nie ma powodu, żeby kłamał.
To wszystko wydaje mi się cokolwiek śmieszne.
Napiszcie mi coś na ten temat, bo może ja faktycznie jestem niedouczona.
#192
od lipca 2006
A dlaczego akurat na siedem lat a nie na przykład osiem czy piętnaście? :)Moim zdaniem zakopanie ma pewien sens pod warunkiem, że w tych resztkach są zarodniki i, co jest niezbyt częste, wystąpią warunki, żeby grzybnia powstała. I może wówczas...w jednym przypadku na sto albo i rzadziej.I to w środowisku takiej flory z którą grzyby żyją w symbiozie.
Ale co do tego, że "..raczej nie znajduje się go stale w tym samym miejscu... " to dam taki przykład:
Jeszcze jak byłem szczeniakiem, sorki dla wszystkich szczeniaków:)),miałem w lesie miejsce gdzie rosły trzy małorośle jodłowe. I przez wiele lat, bodajże 7-8 jak tylko w tym lesie pokazywały sie prawdziwki to ZAWSZE co trzy-cztery dni pod tymi drzewkami prawdziwek był. Jeden, dwa ale były. I tak przez prawie cały sezon.Jodła wolno rośnie i grzybki były przez te wszystkie lata.Ale w którymś roku zniknęły, i to na zawsze. Długo zastanawiałem sie dlaczego. Te trzy jodełki praktycznie takie jak rok temu,Nikt poszycia nie wygrabił,nikt niczego nie zdeptał. Niby wszystko było tak samo a grzyby nie rosły. Dopiero później zauważyłem, około 50 metrów dalej wycięto dużą sosnę. Nic więcej się nie zmieniło tylko ta jedna sosna.
I moim zdaniem to wystarczyło.Dla tych grzybków warunki diametralnie sie zmieniły bo brakło jednego elementu dzięki któremu grzybnia sie rozwijała w tym samym miejscu przez wiele lat. Może to były drobne korzenie, może produkty przemiany materii sosny, może minimalna zmiana składu powietrza wokół jodełek... Nie wiem. Mogę sie jednak założyć, że gdyby po wycięciu tej sosny pod moimi jodełkami zakopać i wagon kawałków borowików i czekać ze 100 lat to tam grzybnia by się nie rozwinęła.Tak więc uważam, że jeśli są odpowiednie warunki to grzybnia nie ucieka. Może i wędruje ale część jej pozostaje tak długo dopóki warunki jej odpowiadają.
#497
od października 2005
Jolu - nie przejmuj się gadaniem jakiegoś ignoranta. Po prostu powiedz mu - ''Jeśli Pan uważa, że wyrosną borowiki, to ma Pan rację.''
Z uśmiechem na ustach, obróć się na pięcie i oddal pokazujac mu od czasu do czasu swój uśmiech. Zapewniam Cię, że już nigdy nie będzie próbował Ci cokolwiek udawadniać :-)
Nie przejęłam się. Ja tylko lubię wiedzieć. Bo może nie mam racji? Może coś się zmieniło?