#946
od października 2004
Mirki - a jak wygląda ta parasolka?
Zrób proszę fotkę i pokaż :o))
Rzeczywiście różnica jest bardzo znaczna, podoba mi się!
Fotografowanie w terenie (lesie)-porady,wskazówki,etc #4
2007.10.23 09:38
Panczo
(ponczekus)
Uważam, że grzybki najlepiej się fotografuje w dzień pochmurny albo w cieniu. W 99 przypadkach na 100 grzyb nie rusza się pod wpływem wiatru. Wystarczy dobry statyw lub woreczek z grochem, wężyk spustowy lub pilot i hejka. Zdjęcia jak się patrzy. Jakoś nie widzi mi się łażenie po lesie z parasolką
Fotografowanie w terenie (lesie)-porady,wskazówki,etc #5
2007.10.23 09:40
Panczo
(ponczekus)
jak jest za dużo słońca, korzystam z blendy
Fotografowanie w terenie (lesie)-porady,wskazówki,etc #6
2007.10.23 09:58
Panczo
(ponczekus)
ustawiam statyw, kadruje zdjęcie, potem doświetlam cienie odbłyśnikiem lub zasłaniam słońce blendą, wyzwalam migawkę pilotem. Powinno działać. Staram się unikać ujęć, gdzie motyw zdjęcia jest ciemny a tło jest rozświetlone przez słońce jak na zdjęciach powyżej. W takich przypadkach szukam ujęcia z innej strony, albo próbuję rzucić cień na tło. Ale najczęściej sobie odpuszczam
Poszukaj w dziale foto na Allegro.pl-wystarczy wpisać w wyszukiwarkę parasolka rozpraszająca :-)
#947
od października 2004
Dzięki Mirki, obejrzałam sobie :o))
#1797
od stycznia 2007
Parasolki w Allegro pooglądam.
A co to takiego blenda?
Blenda, to przez niektórych nazywana przesłona...coraz rzadziej używane określenie
do czego ma służyć woreczek z grochem?
#2655
od kwietnia 2001
to niby zamiast statywu, chodzi o to w teorii że można położyń nań aparat, a że jest w miarę plastyczny to można i ułożyć jak się chcę, no i jest stosunkowo lekki
w praktyce w obecnych czasach (gdy można kupić bez problemu [tylko kasa] dowolny statyw z dowolną głowicą) to bez sensu
w praktyce też ułożyć stabilnie i precyzyjnie nakierować aparat na czymś takim jak woreczek z grochem jest niemal niewykonalne, no i zakres wysokości jest mierny i mizernie regulowalny
jednym słowem zapomnieć i zakupić statyw z sensowną głowicą
#1979
od października 2007
"Blenda, to przez niektórych nazywana przesłona"
Jestem za "przesłoną". Blenda to ohydny anglicyzm, termin dawno wrzucony do lamusa w sensie technicznym i językowym - taka nomenklatura była używana w pierwszym opisie działania camera obscura, czyli wtedy, kiedy jeszcze nawet słowa polskiego "kamera" nie było, bo nie było Polski i języka polskiego jako takiego. Camera >> obiektyw >> aparat fotograficzny >> kamera... Nic takiego nie było. Nie powstało jeszcze wiele innych słów , które w ciągu ostatniego stulecia weszły do powszechnego użytku i przyczyniły się do tworzenia prac naukowych, wynalazków i ich objaśnień w języku polskim. A wśród tych mądrych, nowych i naszych polskich słów była "przesłona".
Powrót do "blendy" to obraza dla języka polskiego. Bladź.
BTW: Blenda vs. film. Eh, jakże by przyjemnie było podyskutować nt. etymologii tych słów: półprzezroczysta klisza celuloidowa, na której uwieczniane były obrazy. Stąd pojęcie "film" u nas. Amerykanie mają "movie", bo dla nich istotniejsze było, że coś się rusza, a nie te nośniki (film, blenda) i technika oświetleniowa. Z oświetlenia wtedy preferowali stosy i płonące krzyże, ewentualnie świeczki w dyniach.
Cóż, może ta wypowiedź bardziej pasowałaby do wątku Prywatne pogaduszki z Mirkami 2, ale nie znam Mamacze ;-)
Ponadto blenda brzmi co najmniej nieprzyjemnie, ale za to jak "fachowo" gdy się rozmawia z laikiem :-D
_______________________________________________________________________________
Wracając do parasolki i przesłony-blendy.
Wszystko zależy od tego czemu mają służyc wykonywane fotografie.
Jeżeli chcemy by nasze fotografie cieszyły także oko innych czyli jeżeli mamy w zamiarze; prezentowac je na własnej stronie www, wysyłac na konkursy, dawac do druku itp. to jak najbardziej wskazane, rzekłbym nieodzowne.
Ja osobiście w swoim foceniu jestem prawie skrajnym radyklistą w stronę przeciwną.
Dla mnie w większości przypadków liczy się tylko szybkie udokumentowanie znaleziska, bo czas w terenie szybko płynie, a tyle jeszcze do "odkrycia" ;-)
"Chromolę" wtedy (do pewnych granic) czy fotka będzie niedoświetlona czy przepalona, czy będzie lekko poruszona czy nie, ona ma po prostu byc i ma też na niej byc coś widac.
Moje skrajności w terenie to m.in.:
- foto kapelusza, blaszek, trzonu ew. innych charakterystycznych cech, często nawet nie robię fotek przekroju, rzadko wszelakie czasochłonne zbliżenia wymagających precyzyjnego operowania głębią ostrości - na to wszystko będę miał dużo, dużo więcej czasu w domowym atelier (czyt. stół w kuchni)
- bardzo szybkim sposobem regulacji jasności jest korekcja naświetlenia w aparacie tzw. +/- Ev.
- za parasolkę-przesłonę-blendę służy mi biała tetrowa pielucha po dzieciach, w terenie zawsze znajdę dwa patyki aby toto odpowiednio zawiesic i umiejscowic (jednak korzystam rzadko bo czas płynie: w skrajnych przypadkach oświetleniowych lub gdy chcę aby zdjęcie jednak troszkę lepiej "mi wyszło"
- do większych zblizeń makro w terenie używam soczewki makro +10 dpi - zniekształcenia straszne, ale co mi tam ;-) Jednak serio to powinienem przejśc maksymalnie na +4 a przy większych powiększeniach odwrócony obiektyw od Zenita
- podczas penetracji terenu aparat wisi na szyi, a do aparatu jest non-stop przyczepiony mały, bardzo solidny statywik produkcji radzieckiej. Jest coś ciekawego to "zalegam plackiem na glebie" i aparat na statywie stoi gotowy do działania przede mną ;-)
- często wszelkie małe grzybki fotograficznie w terenie "olewam", po co mam pojemniki w plecaku oraz cieplutkie i z dobrymi warunkami oświetleniowymi domowe "atelier" no i ... czas, czas, czas ;-)))
Wszystko co robię z fotograficznego punktu widzenia jest czystą herezją, niestety mi chodzi głównie o uzyskanie dokumentu, śladu po znalezionym grzybku.
I to by było na tyle oczywiście z mojego punktu siedzenia i widzenia ;-)