Witam was bardzo :)
spotkałam na swojej drodze bardzo fajną Yuccę, ewidentnie cierpi na coś, bardzo chciałbym jej pomóc, ale nie wiem co jej dolega - tu prosba o pomoc. Obczytałam się w problemach tarczników i wydaje mi się że jej nie dotyczą. Problemem jest to, że yucca jakiś czas temu (zanim ją spotkałam) "zwiesiła łeb", żółknie, zwija liście. Wydaje mi się że korzeń ma zdrowy, nie ma pleśni na ziemi, ani plam na liściach. Za to ma zgrubienia brązowe na pniu. Nie wiem co zrobić żeby się podniosła, czy zastosowac preparat zwalczający grzyba, czy może zmienić jej ziemię (ma dość ciasno w doniczce). już się trochę podniosła ostatnio... chyba ze to czyste przewrażliwienie moje i ona ciężko znosi zimę, lgnie do światła, albo coś :) Będę wdzięczna za pomoc! Pozdrawiam
Witaj Łucjo...Nic jej kompletnie nie jest. Yucca w miarę wzrostu ma tendencję jak to dowcipnie i trafnie określiłaś "zwieszania łba", dlatego trzeba jej pomóc stosowaniem jakiś sprytnych podpórek. A te zgrubienia u podstawy to jest jej typ urody. Przy okazji odnoszę wrażenie, że zbyt intensywnie ją podlewasz, stąd jej podwyższona wiotkość.
To jest w takim razie świetna wiadomość :))) i dziękuje:) popracuje nad jej smutnymi łbami :) pozdrawiam
Te zwieszone głowy już się chyba dokładnie nie wyprostują i będą miały taki uskok niezbyt efektownie wyglądający.Ale można uzyskać ładny pokrój ścinając najpierw jedną część poniżej zgięcia, po miesiącu powinna wypuścić nowy pióropusz a później drugą.Oczywiście odcięte części można wsadzić do ziemi łatwo się ukorzenią i będą nowe jukki.
Janku, dokładnie jest tak jak piszesz - po odcięciu szczytu w krótkim stosunkowo czasie wypuszcza w miejscu cięcia (ale też czasem na głównej łodydze) przyrosty, dając w sumie piękny piuropusz. Nie wiemy, czy Łucji się to spodoba i na co się zdecyduje. A wyprostować do pionu też się da. Otóż dostałem w prezencie kilka ładnych lat temu bardzo zaniedbaną jucce z dwoma pniami, przy czym jeden mocno podgniwał... i też były takie ze "zwisającymi łbami". Dwa lata cierpliwej formaci przyniosło ten skutek, że pięknie rośnie w pionie. Oczywiście pozostał w miejscu zgięcia mały garbik, ale naprawdę ledwo widoczny. Nie wykluczone, że jeszcze dzisiaj (ale bardzo późno) wepnę jego zdjęcie...
Nie wiem czy jeszcze ktoś tu zagląda ale może jednak.. Mam problem z juką, którą dostałam w prezencie. Otóż na jej najmłodszych liściach pojawił się nalot przypominający pleśń. Po kilku dniach jest go więcj a liść w tym miejscu brunatnieje i zamiera. Potraktowałam roślinę środkiem grzybobójczym(kilka razy, zgodnie z zaleceniami)ale nie dało to żadnego efektu. Zmywanie nalotu również nic nie dało, po paru dniach "wyłazi" na nowo. Szkoda mi roślinki ale nie mam pojęcia czy da się ją uratować?? Może obciąć porażone wierzchołki? Najstarsze liście wyglądają na zdrowe. Bardzo proszę o radę.
Witam ponownie.
Postanowiłam poszukać w necie informacji na temat choroby mojej juki i chyba się udało.. Prawdopodobnie chodzi o szarą pleśń, którą ponoć można zwalczyć środkami "Biochikol" i "Sumilex". Czy ktoś zna skuteczność tych specyfików albo ma jakąś inną metodę zwalczania szarej pleśni?
Hello ponownie..
Mijają tygodnie a ja ciągle nie wiem jak pomóc mojej juce. Ponieważ nie doczekałam się żadnej wskazówki podjęłam drastyczne środki i usunęłam wszystkie porażone liście. Pozostałe dokładnie umyłam i czekam co będzie dalej. Od zabiegu minęło parę dni i póki co pleśni nie widać. Jednak mam obawy że mogły przetrwać jakieś zarodniki. Niestety nie wiem jaki środek chemiczny powinnam zastosować aby w 100% pozbyć się grzybka..
Może jednak ktoś mi coś podpowie? Liczę na Waszą wiedzę w temacie szarej pleśni :-) Pozdrawiam