Witam serdecznie Wszystkich,
Okno mojego pokoju wychodzi na północ, a to nie są najlepsze warunki dla kwiatów, więc nigdy ich nie hodowałam i właściwie nawet nie wiedziałam jak się nimi zaopiekować.
14 lutego Ktoś, Kogo już niestety nie ma w moim życiu, podarował mi kalanchoe blossfeldiana, którą zaniedbałam całkowicie. Najpierw przelałam, potem przesadzając, przy wypłukiwaniu starej ziemi, pourywała się większa część korzonków. Po przesadzeniu (2 tygodnie temu) przeniosłam ją na nowe okno południowo – zachodnie. Gdy ją dostałam miała duże, ładne liście, teraz są małe i pomarszczone, a dzisiaj (podlewałam w czwartek) zauważyłam, że brązowieją na brzegach i zaczynają się zwijać i łodygi ciemnieją. Na łodydze wypuszcza małe korzonki. Odcięłam dwie szczepki i wsadziłam do kieliszka z wodą. Korzonki ładnie się rozrastają, ale liście są tak samo pomarszczone i też ciemnieją na brzegach.
Kiedyś oglądałam film, którego bohaterka była alkoholiczką. Na zakończenie terapii ktoś podarował jej kwiat doniczkowy i powiedział, że jeśli będzie się umiała zaopiekować swoją rośliną, to będzie gotowa na stworzenie związku partnerskiego.
Czy moja roślina jest jeszcze do odratowania, a jej szczepki się przyjmą i jak o nie zadbać?
Napiszcie...
Witam Cię Marku serdecznie i dziękuję za odzew.
Jest moim wielkim życzeniem, by moja roślina okazała się feniksem i czytając wypowiedzi na forach o dużej żywotności kalanchoe, zaczęłam nawet w to wierzyć, aż do wczoraj, gdy zobaczyłam ciemniejące łodygi i obrzeża liści (2 tygodnie po przesadzeniu i ostatnim podlaniu).
Nie wiem, znowu ją przelewam? Nie marniała tak, nawet wtedy, gdy miała zupełnie mokro w doniczce.
Czy ciemniejąca łodyga jest oznaką gnicia korzeni, czy tego, że po oberwaniu ich przy przesadzaniu nie ukorzeniły się?
A może to reakcja na zmianę miejsca? (z okna północnego na południowo-zachodnie).
I jeszcze jedno pytanie jak rośliny reagują na dym papierosów, którego jest sporo w pokoju mojego taty, z którym przyszło teraz mojej kalanchoe dzielić przestrzeń życiową?
Zależy mi na zachowaniu rośliny macierzystej, więc nie chciałabym odcinać wszystkich łodyżek, które wypuszczają korzonki i ukorzeniać na nowo.
Pozdrawiam. Czekam na cenne uwagi.
Coś wspaniałego - chętnie bym taki okaz kupiła dla mego brata bo ma niedługo imieniny i ma gdzie coś takiego hodować
Pozdrawiam
Malwina
Witaj Marku :)
nie pomyślałabym nawet, że ta roślina to też jest kalanchoe.
Piękną ma nazwę "magiczne dzwonki" :)
pozdrawiam serdecznie :)
Witam,
mam nowy problem z moimi kalanchoe.
od ok 3 tyg. zaczęły bardzo im żółknąć liście i opadać.
czy jest to wina:
a. podlewania (podlewam tyle samo, a nawet troszkę więcej co w lecie, ponieważ w pokoju jest cieplej niz latem i powietrze jest bardziej suche)
b. jest ciemniej (cały czas stoi na oknie północnym)
c. zimne powietrze - przez mikrouchył dostaje się zimne powietrze, gdy wietrzę pokój kwiatki przenoszę na szafkę.
proszę, doradzcie mi co zrobić z problemem
#4638
od listopada 2005
Myślę, że problem tkwi jednak w podlewaniu...
Kalanchoe lubi stanowiska jasne, choć ma dużą zdolność adaptacyjną do panujących warunków. Dobrze zniosą chłodniejsze, północne wystawy i nie zaszkodzi to obfitości kwitnienia. Optymalna temperatura powinna wynosić 10-23st.C i nie powinna spadać poniżej 15st.C.
Kalanchoe jest rośliną krótkiego dnia, czyli potrzebuje jasnego stanowiska krócej niż 10 godzin dziennie. Jest to niezbędne, aby roślina znowu zakwitła. Aby zapewnić jej takie warunki, można nakrywać ją kartonem. Zabieg zaciemniania powinien trwać około 4/8 tygodni po 14 godzin. Gdy nie zapewnimy jej takich warunków, roślina zmarnieje i będzie się nadawać tylko na wyrzucenie. Chcąc przedłużyć okres kwitnienia zwiędłe kwiaty obcinamy, łącznie z łodygami. Sam fakt, że kalanchoe należy do sukulentów wskazuje, że podlewanie nie może być obfite. Podlewamy je gdy powierzchnia podłoża jest przeschnięta, najczęściej raz w tygodniu. Zimą oczywiście podlewanie jeszcze bardziej oszczędne. Stosujemy dość miękką wodę.
Generalnie dotyczy to wszystkich odmian Kalanchoe...Powyższe wskazówki często są przytaczane przez wytrawnych hodowców na różnych portalach
#4947
od listopada 2005
Witaj Moniko na naszym Forum...
Kalanchoe lubi stanowiska jasne, choć ma dużą zdolność adaptacyjną do panujących warunków. Dobrze zniosą chłodniejsze, północne wystawy i nie zaszkodzi to obfitości kwitnienia. Optymalna temperatura powinna wynosić 10-23 st.C i nie powinna spadać poniżej 15st.C. Kalanchoe jest rośliną krótkiego dnia, czyli potrzebuje jasnego stanowiska krócej niż 10 godzin dziennie. Jest to niezbędne, aby roślina znowu zakwitła. Aby zapewnić jej takie warunki, można nakrywać ją kartonem. Zabieg zaciemniania powinien trwać około 4/8 tygodni po 14 godzin. Gdy nie zapewnimy jej takich warunków, roślina zmarnieje i będzie się nadawać tylko na wyrzucenie. Chcąc przedłużyć okres kwitnienia zwiędłe kwiaty obcinamy, łącznie z łodygami. Sam fakt, że kalanchoe należy do sukulentów wskazuje, że podlewanie nie może być obfite. Podlewamy je gdy powierzchnia podłoża jest przeschnięta, najczęściej raz w tygodniu. Zimą oczywiście podlewanie jeszcze bardziej oszczędne. Stosujemy dość miękką wodę. Nawożenie raz na dwa tygodnie a przesadzamy wiosną, co drugi rok, stosując podłoże przepuszczalne, próchnicze z dodatkiem piasku (pH 6-6,5). Rozmnażanie poprzez sadzonki liściowe, pędowe, wierzchołkowe oraz z nasion. Nasiona wysiewamy wiosną, nie przysypujemy, tylko nakrywamy pojemnik szybą. Sadzonki pobieramy maj/czerwiec ukorzeniamy po kilkudniowym obeschnięciu...
Listki Twojego kalanchoe wskazują na utratę chlorofilu, co wskazywało by na to, że przez dłuższy czas było niedoświetlone... Jeśli zbyt obficie podlewałaś, mogło to przyczynić się do gnicia korzeni... w obu przypadkach objawy są podobne...
Dziekuje bardzo za odpowiedz,mysle ze jedno i drugie przyczynilo sie do takiego stanu roslinki!