Dziękuję za odpowiedzi. Nowe łapki dalej nie wyrastają. Co może być tego przyczyną jeśli nie obcięcie pędu kwiatowego?
Obserwuj cierpliwie, a odpowiedź sama przyjdzie... tak to jest z muchołówkami...
Witam serdecznie na świetnym forum, które właśnie odkryłam :) Od razu nasuwa mi się pytanie w związku z tym, że wczoraj dostałam muchołówkę na imieniny ;) Ok, do zimy jeszcze daleko, a ja już się boję, jak zorganizować to sławne "zimowanie" mojej ślicznej roślince. Jak rozwiązujecie kwestię zapewnienia roślinie poniżej 10 stopni, mieszkając w mieszkaniu w bloku? A może Wasze rośliny tak nie zimują? Proszę o rady na przyszłość, bo nie chcę stracić nowej roślinki (ostatnio mam plagę cholernych wciorniastków, z którymi nie umiem sobie poradzić :/ ). Pozdrawiam :)
#4241
od listopada 2005
Jolu, witamy Cię na naszym Forum wśród nieuleczalnie "przymuszonych"...
Chyba większość z nas mieszka w blokach - ja również. W części archiwalnej znajdziesz wiele materiału z naszych wspólnych doświadczeń, którymi się tu uzupełniamy, także o metodach, jak obniżyć temperaturę stosowną do zimowania muchołówki. Poczytaj trochę, a znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz...
Wciornastki, to istotnie bardzo uprzykrzone szkodniki. Skuteczne środki do ich zwalczania, to:
# Karate Zeon 050 CS
# Fastac 100 EC
# Talstar 100 EC
# Actellic 500 EC
# Sumi - Alpha 050 EC
Witam,
Ja także mieszkam w bloku,a zimuję swoją muchołówkę u rodziny,która posiada garaż,w którym temp.wynosi własnie 0-10st.:)
Więc możesz poszukać rozwiązania min. u najbliższych:)
Chętnie zobaczyłbym tą bestię:)
#185
od lipca 2007
Witaj Jolu, te preparaty, które podał Marek są już dość mocne, pamiętaj tylko, że jakiekolwiek wiązanie wody ze środkami, a korzeniami muchołówki może ją niestety pozbawić życia. Rośliny mięsożerne są bardzo "delikatne" na swój sposób. Ich merystemy są bardzo wrażliwe na czynniki zewnętrzne (chodzi mi o korzenie). Więc uważałbym z tym. Ładny "potworek" widzę, że jedna pułapka "nakarmiła" się drugą ;) Głodomor z niej ;)
Tak bardzo ładna muchołówka giant(?).
Teraz chciałbym nawiązac do moich muchołówek,aczkolwiek chcąc dokarmić jedną z moich muchołówek mrówką ,ta zwiała mi gdzieś pod muchołowkę:P,Czy ta mrówka może być szkodliwa dla torfu?Myślę, że nie,ale wole mieć pewność:)
#372
od listopada 2007
Nie sądzę. Pochodzi sobie trochę i w końcu wdepnie na minę lub wyląduje w spodku z wodą. Innych opcji raczej nie ma. Co do muchołówki Joli to obstawiałbym raczej Regular Form. Istotnie - całkiem ładna. :)
(wypowiedź edytowana przez kosa 17.czerwca.2009)
Ok,a kolor wybarwienia nic Ci nie mówi?Wiem,że niektóre regular form potrafią się wybarwiać,ale aż tak?
Jasne! Nawet bardziej. Regular Form w dobrych warunkach przecież pięknie się wybarwia.
No właśnie wstyd się przyznać, ale nie wiem czy to giant czy regular form... Jeszcze mnie wręcz zastanawia red-green (?). Na małym opisiku roślinki było tylko "dionaea muscipula", czyli bez szczegółów ;)
A co do żarłoczności - faktycznie, jedna paszcza pożera drugą. Tak jak pisałam, roślinka jest młoda i gości u mnie krótko, mam nadzieję, że zapewnię jej optymalne warunki do dobrego wzrostu :)
#186
od lipca 2007
Popieram Michała i obstawiam 'Regular Form', osobiście mam 'Gianta' i muszę powiedzieć, że intensywniej się wybarwia. To młodziutka roślina, a 'Giant' w młodej fazie jest jakby to powiedzieć nieproporcjonalny, Pułapki przerastają się nawzajem, a tutaj widać "regularny" i harmonijny wzrost. Nie martw się dobra woda, dużo słońca i od czasu do czasu pogawędka z podopieczną i wszystko będzie w porządku =) Mięsożery to wdzięczne rośliny. Pozdrawiam
Hmmmm.Możliwe że to jednak regular form,bo patrząc na długość liści muchołowki to też nie są zbyt duże...
Wiem, że powinnam szukać w archiwum, ale szukałam i nie mogę znaleźć (bo nie wiem dokładnie, czego szukać). Otóż - mam problem :( Moja nowiuteńka muchołówka ma szkodniki :/ Nie wiem, czy to są te słynne ziemiórki, ale chyba nie. Otóż, zauważyłam jednego robala (biały, przypominający muszkę, maleńki - ok. 2mm) na listku - unieszkodliwiłam. Potem, wpartując się maniakalnie w ziemię, dostrzegłam jeszcze mniejsze coś (larwy?) takie dość ruchliwe, raczej białawe, ok 1-2 mm. Co to może być? Proszę o radę, bo te cholerne szkodniki (tak jak pisałam, na palmach mam wciornastki :/ ) mnie okropnie denerwują ostatnio. Albo oczywiście linka do odpowiedniego miejsca na forum, które jest ogromne i naprawdę ciężko znaleźć radę, nie wiedząc dokładnie, jakie to robaki ;)
Ok 11 wspisów wyżej znajdziesz odpowiedź... =)
No tak, środki są podane (tzn. na wciornastki), ale dalej nie wiem, co to za malutkie robale są u muchołówki ;)
Jeżeli można to lepiej je wyłapywać, używanie środków chemicznych praktycznie odpada w przypadku muchołówek...
Jola Honkisz - Skoczogonki albo Ziemiórki - najcześciej można je spotkać u nas w doniczkach. Te środki pomogą na każde robactwo.
Marcin Motyka dlaczego?
Osobiście nie raz korzystałam z Karate Zeon i na muchołówkach i na rosiczkach i są całe i zdrowe.
Dziękuję :) Chyba zdecyduję się na karate, bo nazwa wydaje mi się dziarska :) Jak zastosuję, to dam znać, czy pomogło. I to chyba jednak faktycznie są skoczogonki, poszukałam tu i tam i mi na to wygląda. Ale odmiana prawie mikroskopijna ;)
"Sporzywała tygodniowo okolo 2 zywych much".
No właśnie...wg.mnie to trochę za dużo...
Co do przeszłego wyglądu muchołówki,to coś zdumiewającego!
Jeśli mozna wiedziec,skąd ją masz?
Natomiast co jakiejkolwiek podpowiedzi to nie mam pojęcia,bo te instrukcje,które wymieniłes i ktore stosujesz wydają mi się dobre...
Bronek Ronek nie koniecznie za dużo. Zwróć uwagę, że w doniczce nie ma jednej rośliny.
Opowiedz więcej coś na temat warunków. Napisałeś "czyli utrzymuje poziom wody deszczowej w spodku, wystawiam w dzien na slonce a gdy zimno chowam do domu."
Ile czasu spędza na słońcu? Gdzie mieszkasz? Obwąchaj podłoże od spodu czy nie śmiedzi 'zgniłymi jajami'. Jeśli tak, świadczy o tym że gnije ci podłoże i należałoby zmienić.
"co zrobic zeby ta roslina spowrotem zmienila kolor i zainteresowala sie zywym miesem??"
- Jedyny sposób na zabarwienie pułapek jest tylko odpowiednie oświetlenie i bardzo duża ilość tego światła.
- Przestań ją dokarmiać. :)
#376
od listopada 2007
Wygląda, jakby zmieniła odmianę (co oczywiście niemożliwe). Muchołówka z drugiego zdjęcia wypisz, wymaluj heteropylla (całkiem ładna). Jestem w szoku, że tak bardzo zmieniła fason i kolor. :)
#4269
od listopada 2005
A ja mam poważne wątpliwości, czy "nosferatusession" nie zrobił nam kawału przedstawiając nam dwie róże muchołówki. Jeśli mniej więcej w styczniu (w okresie spoczynku) była tak kondycyjnie silna jak z fotki pierwszej i tak pięknie wybarwiona, to drugie zdjęcie, tak ja uważam, jest inną muchołówką, którą utożsamia z pierwszą. Albo ktoś zrobił kawał i pozamieniał mu muchołówki.
Na prezentowanych zdjęciach są bez wątpienia dwie różna odmiany, a nie przejaw metamorfozy...
Niezrobilem kawalu. Kupilem ja w Kew Gardens za 25 funtow. Mieszkam polnocnym Londynie. Nigdy jej nie dokarmialem tylko testowalem czy sie zamyka podajac i zabierajac zywe muchy.[ podczas gdy te co sobie sama zlapala poprostu konsumowala]. W czasie dnia stoi na parapecie ktory ma otwarte okno a na noc poprostu ja chowam na polke w domu. Nie jest mozliwe zeby ktos mi ja zamienil poniewaz mieszkam sam. Musze sie przyznac ze przed metamorfoza bylem 2 tygodnie na wakacjach i mucholowka byla zostawiona na parapecie caly czas a jak wrocilem to byla dosc wysuszona, zaczalem utrzymywac ponownie poziom wody jednak z braku deszczowki kupilem poprostu wode destylowana i tydzien pozniej wrocila do normalnosci i nagle zaczela sie przemieniac. Zmartwiony faktem ze zaczela sie przemienia kupilem tabletki nawozowe ze sklepu z kwiatami i roslinami firmy "Scott" ale to nie pomoglo i wyglada teraz jak wyglada. Musze powiedziec ze dzisiaj zauwazylem ze jedna paszczka robi sie czerwonawa w srodku wiec mam nadzieje ze powroci do poprzedniego koloru.
#4270
od listopada 2005
No, to narobiłeś...
zasilanie tabletkami nawozowymi???...a cóż to za tabletki dla muchołówek???...
Przecież głównym składnikiem tabletek o których wspominasz jest chlorek magnezu sześciowodny, drugi pod względem występowania składnik wody morskiej... I muchołówka przeżyła? - no, to mamy drugą sensację...
Nie mam żadnego pomysłu, by wyjaśnić opisany przez Ciebie przypadek, poza tym, że chyba poczekam, czym nas jeszcze zaskoczysz...
No to pieknie. Mysle zeby ja wystawic w ogole na zewnatrz do ogrodka na tydzien i zobaczyc co sie wtedy stanie.
Sprawa jak do "archiwum X" :))) A co można zrobić ? Zmienić podłoże, skoro tamto jest nafaszerowane jakimiś tabletkami z nawozem, podlewać tylko czystą wodą destylowaną do spodka, nie zostawiać muchołówki na 2 tygodnie bez podlewania, nie przenosić jej non stop do domu i z domu, tylko zostawić na zewnątrz na stałe (chłodne noce jej nie zaszkodzą, a ciągłe zmienianie położenia może negatywnie wpływać na kondycję). To chyba tyle...
No, oczywiście można jeszcze złożyć dziewicę w ofierze dla któregoś z bóstw brytyjskich odpowiedzialnych za nasłonecznienie ;)
#187
od lipca 2007
Ciekawy przypadek... Gdyby ktoś mi nie powiedział, że to jedna i ta sama roślina to bym się podrapał po głowie i stwierdził jednoznacznie, że to dwie różne rośliny. Co można powiedzieć znaczy wydaje mi się, że oprócz nawozu, który opisał dokładnie Marek, może być przeazotowanie tkanek. Muchołówce zdecydowanie wystarczy jedna mucha w miesiącu, a ta jadła 2 w tygodniu. Spotkałem się z podobnym zjawiskiem ale nie aż tak zróżnicowanym wybarwieniu. Moja muchołówka również była cała zielona, podchodziła czasami pod delikatny żółty, właśnie po tym jak zjadła za dużo. Wydaje mi się, że to jest właśnie problem choć mogę się mylić. Ogranicz jej "posiłki" i nie zamykaj pułapek bez powodu bo to również w nadmiarze może osłabić roślinę. Pozdrawiam
Jadła se dwie muchy tygodniowo, takim roślinkom wystarczają dwie na rok.
Muchołówka wybarwia się bardziej , gdy jest 'niedożywiona' . Czerwony kolor wabi owady.
(wypowiedź edytowana przez Tom_10 24.czerwca.2009)
#188
od lipca 2007
Tomek ja mięsożery uprawiam od lat mi tego nie tłumacz, nakarm dwoma muchami dorosłą muchołówkę to zobaczymy ile pożyje "w pełni świetności".
Dziekuje wszystkim za informacje. Co prawda nie przyczynily sie one do poprawy stanu mojej mucholowki ale poszerzyly pole patrzenia na ten problem. Jesli chodzi o to ze nie widac na zdjeciu pierwszym zamknietych pulapek to dlatego ze jak zjadala muche to czernialy i jak uschly to odcinalem. A zdjecie zostalo zrobione wlasnie po takim oczyszczeniu jej z obumarlych paszczek. Postanowilem wystawic ja normalnie do ogrodka w spodku na tydzien na poczatek i kontrolowac tylko poziom wody. Jestem zainteresowany tym stwierdzeniem ze mucholowki zmieniaja kolor na czerwonawy aby przyciagnac owady i musze powiedziec ze chyba to prawda. Ponad to prosze zauwazyc ze na zdjeciu pierwszym niektore paszczki sa calkowicie zielone podczas gdy inne sa czerwonawe. Dodam ze zaobserwowalem wtedy ze niektore lapki pozostawaly zielone do uschniecia i nigdy nie bylo widac na nich nawet troszke czerwonawego zabarwienia. jadly muche jako zielone, i usychaly jako zielone, gdy inne z zielonych zmienialy kolor na czerwonawy jadly muchy i usychaly jako czerwonawe.
Pytanie:
Czy to mozliwe zebym posiadal od samego poczatku dwa rozne rodzale mucholowki w mojej zakupionej doniczce?
Nasuwalo by to wniosek ze poprostu czerwonawa odmiana umarla lub zostala wyparta przez silniejsza zielona.
Jesli chodzi o te tabletki to prosze zauwazyc ze ja wyraznie napisalem ze tabletki dorzucilem PO zaobserwowaniu ze 80 procent mojej rosliny zmienia sie na zielona. I wedlug mnie te tabletki poprostu przyspieszyly metamorfoze.
Na Twoim miejscu przestał bym ją przenosić z miejsca na miejsce , wywal na dwór na 24 h , spokojnie wytrzyma temperatury do zera , a spadki poniżej zera jej też nic nie zrobią. Takie przenoszenie nie jest najlepsze , do tego wyciągnięte w górę długie liście mogą świadczyć jedynie o tym że ma za mało słońca.
To chyba jest "giant" miała na niektórych pułapkach czerwone paski po zewnętrznej stronie pułapki ?
Pozdrawiam.
Choć opisana sytuacja zdarza się rzadko, teoretycznie jest to możliwe, ale prawodpodobnie złożyło się na nią wiele czynników. Zacznijmy od tego, że w większości producenci roślin mięsożernych, którzy wystawiają swe rośliny na giełdach zegarowych i trafiają one później do dużych sklepów, rozmnażają głównie generatywnie, a w pomieszczeniu 'mnożarce' mają kilkadziesiąt różnych kwitnących muchołówek - chodzi tylko o to, żeby towar był ładny kolorystycznie, nie liczy się nazwa odmiany/klonu. Przyznam, że gdy byłem dwa lata temu w jednej z takich firm też mnie to ździwiło. Niektóre rozmnażają też in vitro, gdzie teoretycznie również istneje możliwość zmienności wyglądu, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu. Teoretycznie istenie więc także możliwość posadzenia do doniczki dwóch róznych odmian, a raczej dwóch różnych mieszańców.
Po drugie, jeśli roślina została zakupiona w okresie jesienno-zimowym przed sprzedażą była naświetlana sztucznie, stąd też jej ładne wybarwienie. Później, w warunkach mniej idealnych - domowych, mogła się asymilować i przez to te zadziwjające zmiany. Pamiętam, że około rok temu na jakiś forum prezentowane były dwie muchołówki, pochodzące z tej samej rośliny, ale uprawiane przez różne osoby na dwóch przeciwległych krańcach Polski. Efekt był podobny, rośliny były względem siebie bardzo odmienne.
Z kolei użycie nawozu tłumaczy niechęć do chwytania owadów - roślina była dość odporna, zniosła więc dostarczenie mikroelemtntów w sposób szuczny, możliwe, że tabletki były daleko od korzeni stąd też mikroelemtny mogły przedostawać się stopniowo. Z tego powodu ograniczyła zdolność do chwytania owadów, gdyż nie była jej już praktycznie potrzebna. Przesadzenie rośliny do kwaśnego torfu bez nawozów powinno rozwiązać problem i zdolność chwytania powinna powrócić.
Poszukaj na forum, poczytaj, a znajdziesz odpowiedź :)
Była o tym mowa niejednokrotnie, wystarczy poświęcić trochę czasu i przeto powiadam Ci - Twa ciekawość zaspokojona zostanie ! ;)
#4276
od listopada 2005
Podpisuję się pod tym, co Bartek napisał, obiema rękami...
Pomyślałem jednak, by "nosferatusession" odpowiedział nam na dwa pytania:
- dlaczego tak bardzo ważne jest, aby nasze muchołówki podlewać wodą zdemineralizowaną,
i drugie pytanie:
- jaką rolę w życiu tych roślin spełniają upolowane przez nią owady i co się stanie, jeśli tych owadów zwłaszcza tych podanych przez hodowcę będzie tak dużo, że wszystkie pułapki będą "zużyte"...
Podpowiem, że część odpowiedzi zawarta jest w poście Alberta, którego prosiłem na GG, aby włączył się do dyskusji...
Myślę także, że takie pytania, to też element wspólnej edukacji, a "nosferatusession" nie będzie miał nam za złe, że nie dostał odpowiedzi wprost...
Z tymi dwiema muchami to przeczytałem gdzieś na byłym forum nepenti , flytrap'ie.pl lub na owadozery.pl , więc to nie ja wymyśliłem.....
#4282
od listopada 2005
Tomek - tylko co tym tekstem
"Jadła se dwie muchy tygodniowo, takim roślinkom wystarczają dwie na rok. Muchołówka wybarwia się bardziej , gdy jest 'niedożywiona' . Czerwony kolor wabi owady."
co właściwie chciałeś wprowadzić nowego, czego na tym forum nie jest nam wiadome???
#4305
od listopada 2005
U Twojej muchołówki dostrzegam tylko 3 pułapki, które tracą, lub utraciły już swoją aktywność. Reszta jest piękna i zdrowa. Myślę, że "zbytnia czułość pułapek" o której wspominasz nie powinna Cię martwić. Oznaczać to może tylko to, że ma dużo energii i może samodzielnie polować.
Mogło się zdarzyć, czego nie byłeś świadkiem, że jakaś muszka sprowokowała pułapkę do zamknięcia, ale udało się jej uciec - dlatego jest "pusta".
Nie powinieneś się martwić - nic Twojej muchołówce nie dolega...
Miałem to samo,wsadziłem moje muchołowki do akwarium i problem zniknął :)
generalnie to jestem zadowolony ze stanu swojej muchołówki, od zimy naprawdę się rozrosła na szerokość. Widoczne na foto wykałaczki musiałem powtykać żeby rozdzielać wchodzące w siebie pułapki.
...tylko mogła by się bardziej wybarwić, póki co jest w 99 % zieloniutka ;]
PS: Ronek zauważyłem ze taka duszna i wilgotna aura sprzyja muchołówce. Teraz nie było mnie w domu od godz 15, były pozamykane okna, dość duszno się zrobiło a ona otworzyła zamkniętą pułapkę w ciągu tych kilku godzin. Na razie nie mam warunków na terrarium ale kto wie, może kiedyś...
#189
od lipca 2007
Może nie koniecznie duszny, jeśli masz dużą wilgotność w pokoju to stwarza to swoisty mikroklimat. Mój szwagier trzyma swoje rośliny w szklarni i muszę powiedzieć, że byłem w szoku ich rozmiarów. Duża wilgotność, słońce, słabe ruchy mas powietrza sprzyjają Naszym roślinom. Co do aktywności Twojej muchołówki to nie powinieneś się martwić, Marek ma rację, jeśli działa tak na bodźce to znaczy, że jest bardzo zdrowa i ma sporo zapasów energii. Nagromadziła w tkankach (miękiszu) sporo substancji pokarmowych. Pozdrawiam
Ja też nie mam znowuż jakiegoś terrarium jest to po prostu akwarium 40x20 (cos takiego :))Pułapki dochodzą nawet do 4cm i pieknie sie wybarwiaja,choc niektóre są wrecz zielone jak trawa hehe.Skoro lepiej rosliny te rosną w szklarni moze przykryc akwarium jeszcze jakaś folię..?
nie mam doświadczenia co do terrariów/akwariów ale logicznie rzecz biorąc zdaje mi się że: ciepło, para wodna i dwutlenek węgla muszą gdzieś uchodzić, wiec nie doradzałbym zakrywania od góry...
#190
od lipca 2007
Marcin dobrze mówi. Cyrkulacja powietrza jest niezbędna, można przykryć od góry, ale niezbędne przy tym jest otwieranie raz na jakiś czas wieczka. Moim zdaniem wystarczy 5 kawałków szkła :) Nie trzeba robić "kostki".
Trzeba brać pod uwagę, że szklarnia to nie akwarium czy terrarium. Ta szklarnia stoi spewnością na podwórku w nasłonecznionym miejscu i pełno w niej roślin.
A akwa czy terra napewno będzie stało w domu, zdala od okna (chyba, że ktoś chce ugotować). Wiadomo, że okno wiele odbija związków, a jak ma dojść kolejna warstwa obijająca... Potrzebne będzie koniecznie jakieś porządne oświetlenie i wiatraczki zamontować.
(wypowiedź edytowana przez lolo 07.lipca.2009)
Mam pytanie otóż moja muchołówka w tygodniu łapie po 2-3 muchy i nie wiem czy jej nie zaszkodzi nadmiar "pożywienia".
Misia Go Go,ja swoja trzymam w akwarium na balkonie(bez daszka)i musze powiedziec ze rosnie lepiej niz wczesniej.
Od wczoraj jestem posiadaczka mocholowki. od kad pamietam chcialam miec roslinke zjadajaca owady, wiec wczesniej przygotowalam sie do zakupu i hogowli. Jedynym problemem jest to, ze obecnie nie ma mnie w Polsce- jestem w Niemczech na wakacjach... martwie sie , ze moja roslinka zle zniesie podroz. Jak moge zabezpieczyc jadac autem przed urazami? Jest ona wytrzymala jesli chodzi o kilkunasto godzinne podroze?
pozdrawiam
Po czym moge rozpoznac jakiego gatunku jest moja roslinka? Ni wiem czy to regular form, red-green czy moze giant?
#4313
od listopada 2005
Aleksandro...od Twojej pomysłowości zależy, jak ją zabezpieczysz. Podróż na pewno jej nie zaszkodzi, o ile wiem paszport jej też niepotrzebny - najważniejsze, żeby po kabinie nie latała z miejsca na miejsce i nie obijała się po bagażniku....
To tyle, dla żartu...
Co do rozpoznania odmiany, to daj fotkę na Forum, sądzę, że mamy już dość dobrze zaawansowanych "przymuszonych", że potrafią ją rozpoznać, lub na podstawie dobrego atlasu...
Myślę że wystarczy włożyć muchołówkę do niewiele większego kartonu i obłożyć gazetami. Powinno to w zupełności wystarczyć.
(wypowiedź edytowana przez lolo 08.lipca.2009)
Dzieki za porade. Na ten moment nie mam mozliwosci zamiescic tu fotki, ale po powrocie do domu napewno to zrobie. Martwi mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie to, ze pojawiaja sie na mojej mucholowce czarne plamy... wyglada jakby gnila na lisciach i na tych precikach, ktore zyczynaja wyrastac ze srodka roslinki. Co to takiego i jak moge to zwalczyc?
(wypowiedź edytowana przez cobainatrampki 10.lipca.2009)
Ok. Poczytalam troche co nieco i juz wiem, ze czerneinie to naturalny poces. przestalam sie martwic.
Do Aleksandry: czarne plamy (a dokładniej końcówki przyrostów) pojawiły się u mnie zaraz po zimowaniu, z doświadczenia wiem ze nie rozwinie się z nich nic, ewentualnie zdeformowane pół-pułapki...ale nie ma sie co martwić, to raczej przejściowe :)
Witam,
Kleszcz vs Muchołówka
Jak myslicie, czy muchołówka da rade kleszczowi?
#4321
od listopada 2005
Przecież możesz spróbować... Były próby z pinkami i osami, świerszczami i konikami polnymi - można też spróbować z kleszczami...
Napisz, jak poszło...
Własnie się boję,że kleszcz wydostanie się z pułapki...i bedzie hasać po mieszkaniu...
Nie musisz się o to bać. Dawałam swoim muchołówkom 5 razy i żaden się nie wydostał. Nie mają tyle siły by otworzyć pułapkę i nie są roślinożerne, nie wygryzą dziurę w pułapce.
Natomiast z rosiczek na pewno ucieknie. Jak tylko znajdę tego darmozjada na swoim psie to wypróbuje na dzbaneczniku. ]:->
(wypowiedź edytowana przez lolo 12.lipca.2009)
#378
od listopada 2007
A nie za mały taki kleszczyk? Nie wydaje mi się, żeby azot z jego drobnego ciałka był w stanie zrekompensować ubytek energii poświęcony na zamknięcie pułapki i transport enzymu z bulwy. Chyba, że chodzi o wyrafinowaną zemstę za pasożytnictwo. ;) Mam też wątpliwość co do tego czy rosiczka nie ucieszyłaby się z odwiedzin kleszcza. Wątpię by udało mu się zwiać. Jak już przy pasożytach jesteśmy - w zeszłym roku jedna z moich muchołówek upolowała komara. Po tym jak pułapka się otworzyła, zobaczyłem czerwonawą otoczkę wkoło resztek owada. Nietrudno wywnioskować, że ofiara była najedzona czyli muchołówka posiliła się krwią moją lub kogoś innego. Kripi. ;)
Michał Osmólski Sprawdzałam przy 2 kleszczach, jak tylko uciekał to przenosiłam na następną rosiczke którą miałam (głównie capensis) niestety, każda próba nie powiodła się, bo po kilkunastu minutach już były bardzo blisko ucieczki. Nie tak normalnie, ale powolutku się poruszał.
Paulina P*****c witaj na forum :P Widzę, że w lewej doniczce masz tam pewnie dwie muchołówki.
Lewa wygląda na red-greena, prawa na gianta, ale odmian jest tak wiele, że o pomyłkę w identyfikacji nie trudno. Mnogość odmian/kultywarów powoduje, że prawie niemożliwa jest dokładna ich identyfikacja. Dlatego też precyzyjną znajomość swej rośliny w tej kwestii uważam za co najmniej nadgorliwą. Przecież najważniejsze jest to, że cieszą oko hodowcy :)
O ile mi wiadomo nie ma (a przynajmniej nie jest uznawana) taka odmiana jak "red-green", ludzie sprzedają pod taką nazwą, bo sprzedają - byle sprzedać.
Jest to zwykły DM. Czerwone środek być może z tego, że była doświetlana specjalnymi świetlówkami 24h.
No ja najpierw kupiłam tą po prawej, była dość marna miała suchutko i wgl. oklapnięta ale ładnie wyrosła niedawno uciełam pęd kwiatowy żeby jej nie osłabiać i widze już że czerwienieje ładnie. Ta po lewej jak kupywałam 1 już stała w tym sklepie i tydzień puźniej ja kupiłam, ale jak kupywałam 1 to nie była taka rozrośnięta i czerwona. Stała dużo na słonku :)
DZiękuje za odp. !
Moja muchołówka (ta większa) spadła z balkonu ;( Nawet niewiem jak to się stało... z 1 piętra. Wypadła trochę z doniczki ale z połowa "ziemi" została w doniczce czyli ma zapewne połamane korzonki :( Wsadziłam ją delikatnie dałam wody i postawiłam na słonku. Zobaczymy co bedzie :(
Korzonki nie są istotne, ważna jest bulwa. Jak będzie cała to będzie dobrze.
#4340
od listopada 2005
Te "muchy" noszą wspólną nazwę bzygi. Jest sporo rożnych gatunków, ale z entomologi nie jestem najlepiej edukowany...
ja w podręczniku z biologi mam napisane ''Te niegroźne muchówki z rodziny bzygowatych ,,udają'' osy.Wiec masz Marku racje pochodzą one z rodziny Bzygowatych i ta ''mucha'' to muchówka. Sam karmie nimi moje owadozery :)
Ładne muchołówki Michale , za niedługo dodam zdjęcia moich owadozerów które trzymam na torfowisku przed domem. Tylko przez moja nieuwagę padły mi ''all red'' i chyba ''red-green''.Zdj torfowiska będą jutro, temat ze zdj zrobię w dziale ogólnym ale proszę kogoś o przeniesienie mojego tematu do ROŚLIN MIĘSOŻERNYCH.
Czy ta muchołówka,która złapała bzyga to Muchołówka Giant, czy po prostu Regular form?
#381
od listopada 2007
Bronek Ronek, prawdopodobnie jest to Giant, ale stuprocentowej pewności nie mam - możliwe, że Regular Form. A Wy jak sądzicie? Dodam, że stosunkowo słabe wybarwienie (w zeszłym roku było intensywniejsze) jest zasługą stania rośliny w domu. Gdy wystawiłem ją na balkon, momentalnie zapełniła jej się znaczna część pułapek, bo na tym balkonie stoi też kapturnica purpurowa do której muchy i inne insekty lecą jak do... no... jak do miodu. :)
(wypowiedź edytowana przez kosa 19.lipca.2009)
Zostanie to zaklasyfikowane jako offtop, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać, że pierwszy raz słyszę, żeby ktoś porównywał "to" do miodu :))))
Niedługo wyjeżdżam na obóz. Na 2 tygodnie. Czy myślicie że moge zabrać moje muichołówki ze sobą? podróż to tylko 2 godziny i nawet bede mogła je trzymać na kolanach. A jak narazie ta co spadła z balkonu jeszcze żyej więc moze bedzie dobrze :)
#383
od listopada 2007
Jeśli nie boisz się, że ciekawość koleżanek i kolegów na obozie doprowadzi do ciągłego zamykania pułapek to bierz. Masz moje pozwolenie. ;) Dwie godziny jazdy nie zaszkodzą roślinom. Baw się dobrze! :)
o dziekuje :) nie nie nic jej nizrobią na 100 % !
No najwyzej wyśle ich do dugiej koelżanki która tez weźmie ;p
Ale wyjeżdżam dopiero za 12 dni ;]
czy to normalne moja muchówka w każdej płapce ma muche itp. czy ona nie zdechnie z przekarmirnia tyle much late ze jest cała pełna prosze o odpowiedz
Poradzi sobie. Sama się nie przeje. Można ją jedynie przekarmić, ale też nie dosłownie. Jeśli będzie miała dość, to kolejnych ofiar nie będzie trawić, albo będzie, ale mniej skutecznie. Może to zaszkodzić jej wyglądowi, bo zbyt duża ilość ofiar w pułapkach spowoduje tych pułapek szybsze obumieranie i czernienie, ale na ich miejsce powinny pojawić się nowe, więc duża krzywda się roślinie stać nie powinna.
No właśnie moje stoją na balkonie i mają w prawie każdej pułapce owada! i widze że juz niektóre mogą sie nie otworzyć nastepnym razem! albo i teraz nawet
Spokojnie, niech sobie ma te owady. Nic jej nie będzie. ;-)
#191
od lipca 2007
Spokojnie nie powiedziałbym Misia... Był już wątek na ten temat i nie chcę się powtarzać jeśli chodzi o przeazotowanie, spowolniony wzrost, ale to przecież nic prawda Misia?
mam jeszce jedno pytanie potem jak płapka sie otworzy to mam wyjąc czarne resztki z plapki czy nie?
#192
od lipca 2007
Po pierwsze pułapka nie płapka. Po drugie czynność ta może zaszkodzić roślinie. Jeśli już koniecznie Ci przeszkadzają pancerzyki owadów to możesz delikatnie je usunąć ale pamiętaj by robić to bardzo delikatnie w przeciwnym razie trącając włoski czuciowe pułapka zamknie się bez potrzeby.
Michał Jasiński Zmienia to fakt kiedy własciciel dokarmia na siłe, duże ilości i często. To, że sama sobie tyle złapała i jest to jednorazowe nie powinno dojść do przeazotowania czy spowolnienia wzrostu.
(wypowiedź edytowana przez lolo 27.lipca.2009)
"przeazotowanie" <wow> od 4 lat hoduje owadozery i pierwszy raz stykam sie z taka opinia
jak mozna przekarmic rosline ??
wedlug Ciebie Michal jak taka roslina radzi sobie w naturalnym srodowisku ??
wiec nalezy trzymac rosliny w domu stojac obok i pilnowac aby nie dostalo sie za duzo much ??
wedlug mnie jedynym efektem ubocznym zbyt duzej ilosci owadow jest slabsze wybarwienie a "matka natura" zadbala o to zeby nie zrobic krzywdy "swoim dziecia"
#193
od lipca 2007
Marcin wiesz lepiej dobrze tak się składa, że studiuje ogrodnictwo i efekt przeazotowania się zdarza i u roślin, które potrzebują krocie tego pierwiastka. Takie pytanko rozmnażasz swoje rośliny? Jeśli nie to mylisz kolejne pojęcie. Każdy orgaznim może zostać niedożywiony i przekarmiony - nawet rośliny. Widziałeś te rośliny w naturalnym środowisku? Roślina, która nałapie za dużo rośnie wolniej. Spowalnia procesy po to by pozbyć sie nadmiaru pierwiastków. Enzymy przestają odpowiednio pracować więc wszystko się zmienia. Czasami nie można patrzeć tylko na wygląd. Nasz orgaznim pracuje podobnie.
#4361
od listopada 2005
Myślę, że ostatnio wprowadzone zostały "ponaciągane fakty", które w efekcie przerodziły się w spekulacyjne teorie.
Hasło rzucił Przemysław oznajmiając, że jego muchołówka była tak bardzo aktywna, że wszystkie pułapki połapały wszystkie muchy w okolicy... No i od tego się zaczęło...
W praktyce tak się nie dzieje, no ale przyjmijmy, że tak się stało...nastąpiło "przeazotowanie" czy nie?... Oczywiście że roślina dostała niepotrzebnie większą dawkę azotu. No i rodzi się tu pytanie, jak wielkie (czyt."tłuste") muchy przypadły do konsumpcji i czy roślinie to zaszkodzi...
Michał prawidłowo dedukuje, że jeśli przyjmuje się, że aktywność pojedynczej pułapki (zdolność zamykania, otwierania) waha się od 1 do max.4, to pułapki wcześniej, czy później, zaczynają czernieć - no i co wtedy pozostaje??? - widokowo taka muchołówka jest delikatnie ujmując nieciekawa...
No i co wtedy???
Czekamy, czy bulwa wyda nowe przyrosty, no i czy te nowe będą tak dorodne jak poprzednie???
Nadmiar azotu powoduje rahityczność przyrostów i trwa to jakiś czas, dopóki bilans produktów pokarmowych w roślinie się nie wyrówna. Do tego czasu pułapki są leniwe, wolno się zamykają..
Natomiast nie zgadzam się z Marcinem, który pisze: "...jedynym efektem ubocznym zbyt dużej ilości owadów jest słabsze wybarwienie..." - ponieważ pułapki wybarwiają się pod wpływem promieni słonecznych, a nie od ilości przyswojonego pokarmu.
Na pewno masz racje organizm moze zostac niedożywiony i przekarmiony ale przede wszystkim poprzez sztuczne dokarmianie a nie dzialanie natury
a co do Marka:
Tak slonce ma najwiekszy wplyw na wybarwienie ale oprocz slonca wplyw na wybarwienie ma miedzy innymu takze pH gleby w jakiej rosnie roslina
roslina "glodna" takze bedzie miala intensywniejsze wybarwienie
#4362
od listopada 2005
W takim razie rozważmy jeszcze pH ziemi. Wiemy, że optymalne pH dla muchołówek wynosi od 3,5, do 4,5. Nie ma tu większego znaczenia, czy wystąpi nadmiar azotu w ziemi, czy przez dokarmianie - mam tu na myśli wyłącznie naturalne działanie natury - dla rośliny nadmiar azotu działa tu jednakowo.
Marcinie słusznie zauważyłeś, że "...roślina "głodna" także będzie miała intensywniejsze wybarwienie...", ale tylko w przypadku gdy nie będzie nadmiernie "tuczona" i będzie miała dostateczną ilość światła. Pozostając na głodzie i beż wystarczającej ilości światła to wybarwienie będzie prawie niezauważalne...
"Pozostając na głodzie i beż wystarczającej ilości światła to wybarwienie będzie prawie niezauważalne..."
Oczywiscie mowie o sytuacji gdy roslina rosnie w odpowiednich dla siebie warunkach.
(wypowiedź edytowana przez killer_88 28.lipca.2009)
#4365
od listopada 2005
No, i dotarliśmy do sedna sprawy;
nas nie tyle interesuje jak się muchołówka "zachowuje" w środowisku naturalnym, bo do takiego raczej dostępu nie mamy, lecz przede wszystkim jak prawidłowo prowadzić hodowlę w domu, by nasze podopieczne jak najdłużej cieszyły nasze oczy, bo przecież wiemy (wspominaliśmy o tym), że muchołówki są długowieczne...
Spór widzę rozwija się w szalonym tempie, a przecież nie trzeba się kłócić. Jeśli roślina sama "upolowała" sobie taką a nie inną ilość ofiar, to sama sobie z nimi poradzi. Przecież nie będziemy jej wyrywać much z pułapek !
Jeśli nawet przez plagę owadów złapała więcej niż jej potrzeba, to też da sobie radę - może wolniej będzie rosła, może wyblaknie, żeby więcej much się nie łapało, albo będzie wolniej zamykać pułapki, żeby ograniczyć ilość ofiar, ale tak czy inaczej - poradzi sobie sama, skoro sama sobie "naważyła bigosu" :)
Natura przed naturą obroni się sama. Gdy jednak w grę wchodzi działanie człowieka, to już zaczynają się schody...
No w każdym razie np. ja nie bede jej oszczędzała swiatła :) Dalej sobie stoją na balkonie, zboku stoi kapturnica t moze teraz ona troche "zabierze" od muchołowek. Ja jestem tego zdania ze skoro sama złapała to złapała i tyle. Jakby ktoś dawał ciągle muchy to moze by było niepotzrebne ale jak sama łapie to już jej sprawa i raczje sobie z tym poradzi.
#4366
od listopada 2005
Ja myślę, że od czasu do czasu (ale nie za często) taka wymiana poglądów jest pouczająca. Mobilizuje tych, którzy mając większą wiedzę, dzielą się nią z innymi. Zdarza się, że trzeba sięgać w temat głębiej i zastanowić się nad elementarną biologią muchołówki - przecież to nie jest taka zwyczajna roślina, jakaś zabawka. Specyficzny tryb życia tej rośliny wymaga od hodowcy pilnej obserwacji - to ona nas uczy, jak z nią postępować, ale do tego potrzebna jest też wiedza oparta na rzetelnej literaturze.
Nie zapominajmy, że przecież muchołówka nie karmiona posiada jednak zdolność przetrwania. Jako roślina zielona posiada chlorofil, którego funkcją jest wychwytywanie kwantów światła i przekazywanie energii wzbudzenia do centrum reakcji fotoukładu skąd wybijane są elektrony, spożytkowane następnie w dalszych etapach fotosyntezy.
Dbajmy więc o nasze muchołówki tak, jak one by sobie tego życzyły.