#299
od października 2007
Dwa pędy kwiatowe i w dodatku mocno wyrośnięte. Muchołówka okropnie zmarniała, prawdopodobnie zakończy swój żywot. Jest osobny dział dotyczący roślin owadożernych, że, aż kusi zakładać w nim tematy, ale nie...
(wypowiedź edytowana przez mateuszkk 01.stycznia.2009)
Nie koniecznie zakończy swój żywot, lecz jest to całkiem prawdopodobne. Też kiedyś miałem taką sytuację, że dopuściłem aż muchołówkeciwnie pięknie rosła.
Może po prostu może miałem szczęście(z czego bardzo się ca wypuściła 2 pędy i oba zakwitły. Wtedy trafiłem na to forum i gdy trochę poczytałem zdecydowałem się je uciąć. Muchołówka wcale nie wyglądała tak źle, lecz prziesze), mam nadzieje że Ty też będziesz je miał. Jedyne co Ci pozostało zrobić to jak najszybciej odciąć oba pędy i czekać na efekt.
Pozdrawiam ;D
nie chce sie czepiać ale muchołówka powinna już zimować :P
#268
od listopada 2007
Mój post nie będzie dotyczył bezpośrednio muchołówki, ale wszystkich roślin mięsożernych, a piszę tutaj, ponieważ - zdaje się - ten temat czyta najwięcej osób. Jakiś czas temu sprezentowano mi książkę "Rośliny mięsożerne - zwane też owadożernymi" Z. Podbielkowskiego i B. Sudnik - Wójcikowskiej (nawiasem mówiąc jest to prawdopodobnie jedyna polskojęzyczna publikacja na temat roślin, które hodujemy). W książce tej, na stronie 20 w podrozdziale "Podstawowe zasady uprawy" można przeczytać takie zdanie: "Wskazane jest umieszczenie na dnie doniczki rozdrobnionego węgla drzewnego, a na nim właściwego podłoża.". Dodam, że podrozdział ten ma charakter bardzo ogólny (nie odnosi się do żadnego konkretnego gatunku). Zdziwiło mnie to zalecenie, bo nigdy o czymś podobnym nie czytałem. Jest to jednak napisane w książce, co sprawia, że wiadomość nabiera powagi. ;) Dalej nie ma już nic na ten temat, ale tak sobie myślę, że węgiel jest przecież stosowany w filtrach do wody. Może taka cienka warstwa węgla ma wychwytywać zanieczyszczenia (przydatne dla osób, podlewających twardą wodą). Co o tym sądzicie? Jest sens stosowania takiego rozwiązania?
#4040
od listopada 2005
Węgiel drzewny ma doskonałe cechy absorbcyjne. Watro by sprawdzić, jak to wygląda w praktyce...
Akurat przygotowuję się do wiosennych rozsad - na pewno niektóre wyposażę w węgiel drzewny...
w ramach uzupełnienia: węgiel absorbuje zarazki, bakterie i toksyny także z ludzkiego organizmu, dlatego jest głównym lekiem przeciw zarazie zwanej "grypą żołądkową"....ciekawe jak się to ma do podłoża w doniczce, warto chyba zaryzykowac...
#449
od kwietnia 2007
hmm zaciekawiło mnie to. teź spróbuje do paru doniczek wrzucic węgiel drzewny.
chyba sobie sprezentuję ta książke
#304
od października 2007
U dzbaneczników jest to stosowane, jednak u innych nigdy nie słyszałem, żeby ktoś to wypróbował w praktyce. Co do książki to jest to jedyna polskojęzyczna publikacja jak pisał Michał. U nas w kraju możemy jeszcze poczytac w czasopismach naukowych( był mały artykuł o owadożerach w XXI wieku- jak ktoś chce to podam numer), i brukowcach które od czasu do czasu są tym zafascynowane i najczęściej wypisują głupoty.
Zastosowanie węgla drzewnego ma swoje uzasadnienie. Jak już napisano - absorbuje on różne związki i jest stosowany w filtrach. Nie słyszałem o tym, żeby zmiękczał wodę, acz jest możliwe, że ma jednak na to wpływ. Węgiel bardzo łatwo wchodzi w reakcje z innymi pierwiastkami łącząc się z nimi. Rośliny owadożerne powinny być podlewane czystą wodą (najlepiej destylowaną) głównie z tego względu, że nie potrzebują żadnych związków w podłożu, a wszelkie potrzebne do życia substancje czerpie z rozkładu owadów. Bogate w substancje odżywcze podłoże może zaszkodzić wrażliwemu systemowi korzeniowemu. Zastosowanie węgla spowoduje wychwycenie z wody ewentualnych pierwiastków, które łącząc się w związki mogłyby uszkodzić korzenie. Przy węglu nie stworzą one żadnych innych związków, bo zostaną "uwięzione" w związkach z tym właśnie węglem. Jak dla mnie to dodanie węgla jest jak najbardziej logiczne i przy wiosennym przesadzaniu spróbuję dodać do doniczek cienką jego warstwę. Na pewno nie zaszkodzi :)
A jak zaszkodzi, to o tym niezwłocznie napiszemy - no nie?
No ba ! Jak zaszkodzi, to się o tym szybko dowiemy, niebawem wiosna, roślinki będą budzić się do życia i pewnie forum znowu zostanie zasypane fotami :)
Teraz moje muchołówki wyglądają tak marnie, a wręcz rachitycznie, że nie nadają się do fotografowania :P (nie ma się czym pochwalić). Ale mam nadzieję, że w tym stanie dotrwają do słonecznych dni i znowu będą cieszyć oko (nie tylko moje) :)
mam pytanie, czy muchołówka zamieszczona na zdjęciu powyżej potrzebuje ewentualnego przesadzenia?? pytam bo zbliżająca sie wiosna to dogodny momentu ku temu.
Jeśli korzenie wystają z doniczki to tak.
wystaje jedna "nitka"; pytam bo pisano tu na forum żeby nie przesadzać z wielkością doniczki.
#4059
od listopada 2005
Moje zdanie jest na NIE!!!
Jedna wystająca "nitka" nie oznacza konieczności przesadzania - nawet, gdyby nitek było więcej. Ja uważam, że należy dać możliwość muchołówce rozbudować bulwę, z której powstaną nowe przyrosty. Jak na razie miejsca w doniczce jest dużo...
moje pytanie dla co niektórych może wydać się śmieszne... mianowicie czy na wiosnę można bulwę rozdzielić na dwie, tak żeby rozsadzić i z jednej roślinki zrobić dwie?? wiem z doświadczenia ze z niektórymi roślinkami tak można postąpić natomiast czy jest to możliwe z muchołówką?? chciałbym w miarę prosty i bezbolesny dla roślinki sposób powiększyć moją hodowlę. :)
dzięki Marku chciałem się upewnić. Na siłę nie będę roślinki stresował.
#4060
od listopada 2005
Marcin - zajrzyj do zdjęć archiwalnych i zobacz, jak zbudowana jest bulwa. Jeśli z bulwy wyrasta jedna roślinka, to składa się ona z kilku, do kilkunastu pojedynczych łodyżek zakończonych pułapką. Zatem rozdzielając (bardziej stosowne by tu było określenie >oddzielając< ) pojedynczą łodyżkę będziesz miał do czynienia raczej z rozmnażaniem wegetatywnym. Rzadko się bowiem zdarza, żeby młoda muchołówka mająca zaledwie kilka łodyżek posiadała pojedyncze łodyżki ukorzenione.
Z pozyskiwaniem nowych egzemplarzy zawsze warto poczekać, aż bulwa wytworzy nowy przyrost, który z łatwością można rozdzielić. Łatwo się przyjmuje. Rozmnażanie wegetatywne nie zawsze przynosi oczekiwany skutek...
CIERPLIWOŚCI!!!...
Ok dzięki za rady. nie chciałbym żeby jedyny okaz jaki posiadam padł z powodu mojego niedoświadczenia.. :) pozdrawiam
mam pytanko jak rozpoznać się żę muchołówka jest głodna?
Trochę dziwne pytanie, ale postaram się odpowiedzieć, nie da się tego rozpoznać że muchołówka jest głodna gdyż najzwyczajniej ona nigdy nie jest głodna bo nawet gdy nie będzie "zjadała" muszek to i tak będzie rosła.
PS Nie bój się nigdy Ci nie wypomni że była głodna a ty jej nie dałeś muszki lub nie pozwoliłeś jej zapolować:P
Jeszcze jedno pytanie. Jak rozpoznać że muchołówka jest zmarnowana?
To dopiero dziwne pytanie... Ale ok - podołamy :)))
Zdrowych muchołówek nie brakuje - wystarczy wpisać w google "muchołówka" i poszukać zdjęć. Zmarnowana, chora, rachityczna muchołówka wygląda gorzej :P
Wypuszcza mniej nowych przyrostów, roślina czernieje, przysycha...
Ogólnie rzecz biorąc - jeśli wcześniej wyglądała lepiej, a teraz wygląda gorzej, to muchołówka jest "zmarnowana" ;)
Dawid zastanów się mocno zanim napiszesz kolejne pytanie bo chyba logiczne jest ze muchołówka "zmarnowana" jak samo nazwanie jej wskazuje że nie zachwyca swoim urokiem.
Pzdr
#280
od listopada 2007
Hej. Muszę się przyznać, że pierwszy raz widzę coś takiego. Młoda muchołówka na pędzie ukorzenianym (leżącym w podłożu) to inna sprawa, ale na wypuszczonym pędzie nie widziałem jak dotąd. Gratuluję! Co zrobić? Ja bym ją chyba odciął i posadził w torfiku, albo też wyciął fragment pędu na którym ona się znajduje i posadził całość w ziemi. Zaczekaj jeszcze czy ktoś inny Ci nie doradzi czegoś lepszego. Jeśli chodzi o walkę z pleśnią to zalecam... zapoznanie się z tematem... Już chyba w wątku o kapturniach, rosiczkach i muchołówkach możesz znaleźć m.in. moje rady na temat pleśni.
Ja czytałam kiedyś o tego typu sytuacjach i jedno jest pewne... Jeśli nic z tym nie zrobisz to uschnie wraz z pędem kwiatowym.
#282
od listopada 2007
Skończyłem już zimować muchołówki i kapturnice. Wróciły na parapet w mieszkaniu i stoją obok rosiczek (łącznie - donic 11). Dzisiaj, podczas podlewania zauważyłem, że na roślinach zalęgła się populacja dziwnych owadów; muszki (prawdopodobnie), ale znacznie większe od ziemiórek (ok. 4 mm). Widziałem tylko kilka dorosłych, żadnych larw. Poruszało się to dość szybko, głównie piechotą. :) Gdyby ktoś znał scharakteryzowany wyżej gatunek to z góry dziękuję za informacje, co to i czy może być szkodliwe. Widziałem, że z części tej populacji, rośliny zrobiły sobie śniadanie, ale jestem zdziwiony ilością tych owadów.
Michale jeśli już Twoje podopieczne "wróciły do żywych" to może mi podpowiesz w pewnej kwestii.. ja moją muchołówkę też wystawiłem na parapet i zastanawiam się czy można już próbować rozdzielić ją na dwie? czy poczekać jeszcze aż otrząśnie się i przebudzi?
#283
od listopada 2007
Ja bym jeszcze zaczekał aż roślina dostanie pierwszego wiosennego słońca, ale jeśli rozsadzisz teraz to chyba nie będzie katastrofy.
Podobno najlepiej rozsadzać, kiedy się roslina jeszcze nie wybudziła, mniej wtedy odczuwają.
Ale ile w tym prawdy, to ja nie wiem :D
ok podobno człowiek najlepiej uczy się na błędach.. więc oderwałem delikatnie 3 pułapki jak najbliżej bulwy (myślałem że już będą dwie ale niestety) i włożyłem do torfu. stoją na parapecie blisko kaloryfera więc mają cieplutko, dodatkowo doświetlam je od czasu do czasu. jestem ciekaw ile będę musiał czekać na efekt. Poczekamy i zobaczymy co z tego będzie...