Witaj Kamila...wełnowce, to najgorsza rzecz, jaka mogła się przytrafić Twojej roślince. Zanim je zauważymy, to już zdołają narobić niezłego bałaganu. Tak było u Ciebie. Musiałaś je przynieść ze sklepu. Nie tylko oplatają swoją wydzieliną gałązki, ale też są w ziemi i wysysają soki z korzeni. Sądząc po zdjęciach (wyschnięte gałązki) raczej trudno mówić o reanimacji. Jedyne, co na bieżąco mogę doradzić, to pozbyć się ziemi, żeby nie przeniosły się na inne rośliny (bardzo lubią kaktusy)...
Spróbuj wymienić ziemię - czas pokaże, czy ten zabieg był skuteczny.
Dzięki Marku- tak zrobię- będzie to akcja ostatniej szansy... chyba, że ktoś ma jeszcze jakieś inne ciekawe propozycje?? co do bytowania wełnowców w ziemii i atakowaniu korzeni to o tym wiedziałam :( dlatego stosowałam także PROVADO w kapsułkach do ziemii... jedyną pocieszajacą rzeczą jest to ze jeśli sie nie uda, bedzie oznaczało to ze roślina nie wygrała z WEŁNOWCAMi, bo już myślałam, ze to ja robiłam coś nie tak....
pozdrawiam,
Kami