Witam
problem z azalią dotyczy przesuszenia.
Zostawiłam kwiatek pod opieką i ten ktoś myślał że jest sztuczny, i doszło do katastrofy - przez 5 dni nikt jej nie podlał.
Wczoraj zwiędły liście, ale ogotki były jeszcze "żywe", dziś sprawdziłam że przeschły i one - odpadły /niektóre/ przy potrząśnieciu.
Wczoraj wstawiłam ją do miski z przegotowaną wodą - nie zaczerpnęła, wyjęłam ją więc i podlałam ją przez doniczkę, następnie wylałam wodę z podstawki i na suchej zostawiłam na noc w łazience. Spryskałam ją też wodą /przegotowaną/ że może cokolwiek odżyje/nie uschnie zupełnie....
Proszę o radę - wyrzucić czy starać się ją ratować?!? Jeśli się da - jakie kroki wykonać - tym bardziej ze liczy się czas.
Zawsze mi się podobał ten wymagający kwiat, jeśli jest jakaś szansa chciałabym go uratować!
Proszę o POMOC
Masz na myśli miniaturkę azalii taką jakie są do kupienia w sklepach już kwitnące? Jeżeli tak, to niewielkie są szanse na jej uratowanie. Zwykle są to rośliny jednorazowego użytku. Są możliwości aby powtórzyła kwitnienie, ale czy oprócz samej satysfakcji tego, że mi się udało jest coś jeszcze? Kwitnienie jest słabiuśkie a i roślinka bardzo marna. Można jeszcze wsadzić do ogródka ale efekt też niewielki, próbowałem.
Tak, to miniaturka.
Mam ją od jakiegoś czasu i nie zapowiadało się żeby miała jakoś zmarnieć. Dbałam żeby nie opadały liście i podlewałam lekko, przegotowaną wodą.
A może spróbować obciąć kilka gałązek?
Czy da się coś/cokolwiek zrobić, zeby przetrwała??
(wypowiedź edytowana przez agaku3 15.lutego.2008)
#312
od listopada 2004
Niestety... te azalie jak juz powiedzial Jan nie zyja w warunkach domowych dlugo. Mozesz sprobowac przyciac, ale wiem sama po swoich azaliach, ze to na dlugo nie pomaga.
Jeżeli przytniesz gałązki azalia z pewnością nie zakwitnie ponieważ na czubkach gałązek wytwarza pąki kwiatowe. Piszesz, że zgubiła liście. Należy ograniczyć podlewanie, postawić w jakimś chłodnym (ale nie poniżej zera)i przyciemnionym miejscu. Czas tego odstawienia powinien wynosić około 2 miesięcy. Podlewać bardzo oszczędnie aby tylko nie przeschła mocno bryła korzeniowa. Po tym czasie wznowić podlewanie i nawożenie, powinna wypuścić listki i jak dobrze pójdzie zakwitnąć. Za efekty nie gwarantuje.
#315
od listopada 2004
Hmm... Janie.. ja swoje azalie przycinalam i dzieki temu rozgalezialy sie i tworzyly na nowych galazkach paki, wiec nie rozumienm, czemu radzisz, zeby nie przycinac. Jesli szanse na to, ze teraz zakwitnie praktycznie nie istnieja.
Zgadzam się Ewo z Tobą całkowicie, niezbyt precyzyjnie wyjaśniłem dlaczego nie polecam cięcia teraz. Azalie się przycina tak samo jak rododendrony, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt czy roślina będzie miała siłę aby znieść tak radykalne cięcie. Czubki gałązek ścina się do starszego drewna, ale nad śpiącym oczkiem. Oczko to jest w kąciku liścia i z tego oczka wyrośnie nowy pęd. Agata pisze, że jej roślina została przesuszona dlatego nie wiadomo w którym miejscu ciąć. Po wybiciu nowych pędów suche części usuniemy bez problemu. Osłabione rośliny jeżeli chcemy przycinać robimy to na "raty" nigdy nie tniemy całego krzewy od razu. Piszę tu o krzewach dużych w ogrodach ale dotyczy to również tych miniaturek w doniczkach.
problem polega na tym że ona przeschła,
przeschła tak że pogubiła liście.
Dziś obeschły też drobniutkie jakby-zawiązki kwiatów, ale nie wszystkie pod dotykiem łamią się i kruszą.
Podlana przedwczoraj ziemia, nie wyschła tak jak przed tym przesuszeniem, więc na razie ani jej nie podlewam ani nie zraszam bo się boję że teraz jeszcze zgniją korzenie...
Już nie wiem co można jeszcze zrobić, żeby jednak nie zmarniała całkiem... Strasznie mi jej szkoda. Miała ładny pokrój z dużą ilością kwitnących gałązek.
A teraz straszy jak opadła z igieł choinka. :(
Dziękuję za pomoc
Chyba pozostaje mi czekać, bo przeszukałam wszystkie fora, strony ogrodnicze i in. żeby znaleźć jak ją uratować w tej sytuacji, jakie podjąć pierwsze kroki żeby zwiększyć jej szanse na odbicie. i nic
W lutym zeszłego roku kupiłam azalię na pniu, kwitła mniej więcej do połowy maja, później trochę zmarniała ale z czasem odżyła. Nie przycinałam jej bo do końca wiem jak (może ktoś ma w tym temacie doświadczenie?), w maju tego roku zakwitła ponownie, wypuściła dużo nowych pędów i powoli traci kształt kuli ;( dodatkowo z pnia też zaczyna wypuszczać pędy, które nawet kwitły. Obecnie kończy kwitnienie i moje pytanie jest następujące: jak ją przyciąć żeby uzyskała ładny kulisty kształt? czy z tych młodych pędów z pnia da się uzyskać sadzonki? będę wdzięczna za odpowiedź, w razie potrzeby załączę zdjęcia :)
witam
dostałam kwitnącą azalię, kupioną w kwiaciarni. Nie mam pojecia jak o nią dbać ile przetrwa taka roślinka i czy można ją wsadzić do gruntu. Bede wdzięczna za odpowiedz
#482
od kwietnia 2007
Witaj Ewo
Roślina ta nie znosi zbyt wysokiej temperatury i suchego powietrza, w takich warunkach szybko zrzuca kwiaty i liście. Trzeba więc ustawiać ją w możliwie najchłodniejszym miejscu, zawsze jednak widnym lub przynajmniej na noc przenosić do chłodnieszego pomjeszczenia. Bardzo ważne jest regularne i dość obfite podlewanie wodą nie zawierającą związków wapnia, miękką, najlepiej deszczową, względnie przegotowaną. Nie wolno dopuścić dc przesuszenia bryły korzeniowej, a jeśli tego nie uniknęliśmy, trzeba roślinę wstawić do miednicy z wodą i zostawić w niej na kilka godzin. W czasie kwitnienia nie zraszać. Przesadza się azalię po przekwitnieniu, zawsze z wilgotną bryłą korzeniową w lekką, próchniczną ziemię leśną, zebraną z wrzosowisk lub w mieszankę ziemi liściowej, kwaśnej z torfem i piaskiem. Młode rosimy przesadza się co rok, starsze co 2—3 lata.
Jeśli chodzi o grunt to mam pod oknem w ogródku spory krzaczek azalii :)
Niestety nie wiem dokładnie czy azalie dzielą się jakoś na doniczkowe czy ogrodowe...
#5187
od listopada 2005
Witaj Beato... pytanie Twoje niby proste, a jednak wymaga w pierwszej kolejności wyjaśnienia, jakie warunki muszą być spełnione dla prawidłowego rozwoju rośliny.
Powyżej Laczu punktował istotne wymagania jakie ta roślina potrzebuje.
Dodam od siebie, że przesadzanie rośliny wiąże się z wywołaniem u niej stresu, a azalie są bardzo wrażliwe. Jeśli podlewanie i nawożenie było prawidłowe, to przesadzanie będzie konieczne tylko wtedy, gdy bryła korzeniowa będzie zbyt duża. Domyślam się, że posiadasz którąś z odmian Azalii indyjskich.
Kupując Azalię trzeba sprawdzić czy ziemia nie jest przeschnięta - istnieje wówczas ryzyko, że przedwcześnie zaczną usychać kwiaty i odpadać liście. Przesadzanie wtedy nie zda się na nic. Pamiętać trzeba, że azalie kwitną zimą, jednak nie znoszą niskich temperatur.
W mieszkaniu roślinie trzeba zapewnić jak najwięcej światła. Zimą nawet na parapecie południowego okna nie będzie miała za dużo słońca. Najlepiej, gdy powietrze wokół azalii jest chłodne (12-15°C) i wilgotne. Azalii służy lekko wilgotne podłoże (jeżeli choć na krótko przeschnie, liście i kwiaty zaczynają opadać). Do podlewania używamy miękkiej (bez wapnia) i nie zawierającej chloru wody, np. przegotowanej, o temperaturze pokojowej. Roślinę nawadniamy obficie, tak aby cała bryła korzeniowa była nasączona wodą. Jej nadmiar wylewamy z podstawki, żeby korzenie nie zgniły. Roślina bardzo lubi być często zamgławiana, (jednak jej kwiatów nie należy skrapiać).
Jeśli trzeba przesadzać, to trzeba pamiętać, aby odczyn podłoża był kwaśny (pH 4,0-5,5). Korzeni nie rozrywamy, nawet jeśli są bardzo zbite. Roślinę trzeba posadzić na tej głębokości, na jakiej rosła poprzednio. Dobra ziemia dla azalii to ziemia uniwersalna zmieszana z torfem wysokim.
Myślę, że na początek tyle wystarczy...