Witam - sprawa wydaje sie prosta,ale można się "pokonsultować".
Czy obserwujecie wpływ sposobu drenowania doniczek na kondycję Waszych roślin?
Zastanawiam się czy skorupki po wyłuskanych orzechach włoskich mogą być użyte do tego celu?
Może ktoś próbował lub coś wie na ten temat?
Pozdrawiam.
Sądzę, że łupiny orzechów mogą po pewnym czasie ulec rozkładowi. Najlepsze są chyba kamyki( żwirek), kawałki glinianych donic. Nigdy nie stosowałem tego typu drenażu o jakim piszesz Dariuszu. Drenaż ma wpływ na kondycje roślin nie lubiących mokrej wody typu kaktusy i inne sukulenty. Takie jest moje zdanie.
Drenaż to nie tylko odpływ wody z doniczki, chociaż to jest najważniejszy powód jego stosowania, ale również jej pobieranie. Ot choćby fiołek afrykański, podlewamy do podstawka. Ja stosuję keramzyt, drobny żwir albo tłuczone skorupy starych doniczek. Wszystko zależy od rośliny jaką sadzę i jaką powinna mieć grubość drenażu. Niestety nie wszystkie rośliny potrzebują jednakowej warstwy jednym wystarczy kawałeczek skorupki inne zaś potrzebują tego kruszywa grubiej.
Witam - dziekuję za ciekawe spostrzeżenia - skorupy orzechowe przyszły mi do głowy bo mam ich sporo i chciałem znależć dla nich jakies racjonalne zastosowanie - jednak nie wygląda to najlepiej i chyba skończą na śmietniku - pozdrawiam.
Mam na swoim ogrodzie dwa duże orzechy włoskie, w tym roku przemarzły i owoców nie było. W poprzednich latach miałem orzechów w bród. Nie wyrzucam jednak łupin. Ze starego żeliwnego garnka (pamiątka po babci więc bardzo stary)zrobiłem moździerz, taki jak to kiedyś bywały do tłuczenia pieprzu. W rzeczonym moździerzu gniotę te skorupy i dodaję do ziemi, pełnią role tak jak granulki styropianu.
Janie dobry pomysł. Do ziemi można dodać wiele dodatków typu włókna orzecha kokosowego, kawałki węgla drzewnego, kawałki kory drzew (najlepsze chyba brzozy). Szczerze mówiąc nigdy nie pomyślałem o czymś takim.
Słyszałam, że od kory drzew to można chyba wprowadzić do ziemi jakieś robaki.
Od świeżej kory, to może można, ale od przekompostowanej, to już chyba nie :)
I pewnie chodzi o patogeny, a nie robaki, chociaż kto wie...
Witam. Piękne te storczyki. Swoje też kwitnące, uprawiam w mieszance kory sosnowej i mchu sfagnowego. Jest to jedyne podłoże i jednocześnie spełnia rolę drenażu. Kora jest świeża, przesiana przez sito kawałki wielkości monety
#60
od stycznia 2007
Korę drzew skojarzyłam z robakami (generalnie czymś niedobrym), ponieważ w wątku o cytrusach przeczytałam o podpórkach z patyków z brzozy, że mogą być porażone grzybem. Ale oczywiście taka przetworzona to jak najbardziej jest dobra. Po prostu nie wiem jak w warunkach domowych można przygotować taką korę, aby była bezpieczna.Ja nie jestem specjalistką i ziemię kupuję tylko w sklepie, więc nie pomyślałam o kompostowaniu. Pozdrawiam :)
Jeśli jest mi potrzebna kora do uzupełnienia w ziemi przez siebie przygotowywanej, zbieram ją w lesie, potem mozolnie kruszę na drobne kawałki, potem pasteryzuję w parowniku, a po wystygnięciu mieszam z ziemią...Kompostowanie, to działanie raczej na skalę "przemysłową". Tylko taką przekompostowaną korę też trzeba odkazić, zanim zastosuje się do doniczek.