Witam!
Wszystko zaczęło się od anturium. Zauważyłam, że jest coś z nim nie tak, na końcach żółkły liście w niektórych miejscach brązowiały. Ponieważ to roślinka wybredna jeśli chodzi o wodę zaczęłam dbać o to żeby zawsze była odstana i nie jakąś zimna (wczesniej mi się czasem zdarzało :/)
To nie pomogło i wtedy zauważyłam na odwrocie liści małe białe jajeczka, obejrzałam kwiatki na tym oknie, okazało się ze podobne jajeczka znajdowały się jeszcze na krotonie.
Ponieważ moje kwiatki nigdy nie miały żadnych chorób nie miałam pojęcia co to. W sklepie ogrodniczym pani twierdziała, że to tarczniki. Kupiłam target który polecała, zrobiłam oprysk i wydawało mi się, że jest narazie ok.
Poźniej zauważyłam na innym kwiatku, który stoi w głebi pokoju jakieś dziwne plamki jasne na liściach. Nie wiem co to za kwiatek, bo nigdy w sklepach go nie widziałam. Jest plący, ma miękkie liście bardzo błyszczące. Ponieważ u znajomej ten kwiatek zniszczył się od nadmiaru słońca (wypłowiał i padł) pomyślałam, że może te przebarwienia są tego początkiem. Ale już po chwili okazało się, że na odwrocie znajdują się te same jajeczka.
Zrobiłam oprysk wszystkim kwiatkom jakie mam w pokoju. Wszystkie przeszły go dobrze z wyjątkiem tego kwiatka na którego miał podziałać. Ma jakby popalone, wyżarte liście od spodu. Wygląda to tak jakby oprysk był żrący. Mimo, że proporcje wydawały mi się dobre, a kwiatki równie delikatne nie mają śladu tego zabiegu.
Jajeczka same nie odpadły, więc po paru dniach zebrałam je wilgotną watą . Wiem, że na bank nie udało mi się zebrać wszystkiego.
Nie wiem czy ten robal jeszcze żyje. Słyszałam, że wywar z tytoniu i przecieranie nim liści jest skuteczne, ale te liście już są takie biedne, że nie mam serca jeszcze je czymś męczyć.
Proszę o radę. Może zastosować jakieś tabletki do gleby, albo cos do podlania. Nie mam sumienia już tych kwiatków pryskać. Wydaje mi się, że przydałoby się też coś zapobiegawczo dla reszty bo w pokoju mam sporo kwiatków i pewnie jak już raz się coś pojawiło to trzeba być czujnym.
Tylko nie wiem czy jeden preparat nadaje się do tak różnych kwiatków...
Z góry dziękuję za pomoc
Ania
Jeżeli były białe jajeczka, to raczej nie tarczniki. Preparat podziałał, więc nie męczyłabym już roślinek chemicznie. Ja najczęściej, w wypadku zauważenia szkodników, przemywam liście watką zwilżoną roztworem ludwika (do mycia naczyń).Ziemię okrywam folią. Po 15 min spłukuję roslinkę. Jest to dość skuteczne i bezpieczne. Można powtórzyć co kilka dni w razie potrzeby.
Dzięki za odpowiedź! Mam jeszcze tylko pytanie jak silny roztwór robisz? Ile mniej wiecej tego ludwika najlepiej zmieszać z wodą? Tak na przyszłość dobrze wiedzieć :)
#191
od grudnia 2006
A tak na przyszlosc to Aniu prosimy o fotografie. Znacznie ulatwi nam to prace :) i jeszcze jedno; Target to marka preparatu, a nie preparat... Podaj nam nazwe srodka... :)
Ja dodaję ok. 2 razy więcej wody niż ludwika, ale nie mierzę dokładnie. Popieram Wojo, fotografie są bardzo pomocne dla odpowiadających i poszukujących informacji na podobny temat. Jeżeli mamy aparat cyfrowy, warto robić z niego użytek.
Pozdrawiam.
Ja tez potrzebuje pomocy w tek kwestii!! Mianowicie moja szeflere cos zaatakowalo na listkach sa bumatne "pryszcze",ktore latwo udaje sie usunac za pomoca suchej szmatkiale listki sa jeszcze oblane jakby czyms slodkim i dodam ze sie kleja. W doniczce ponadto zauwazylam malutkie robaczki podobne do mrowki tylko mniejsze.Na razie roslina wyglada dobrze ale nie wiem jak dlugo i bardzo bym chciala sie pozbyc nieproszonych gosci.Pozdrawiam
#54
od stycznia 2007
To z pewnością są tarczniki. Ja stosuję preparat do przemywania liści: na 1 litr wody 4 łyżki denaturatu + troszeczkę ok.pół łyżeczki ludwika czy innego płynu do naczyń. Nie trzeba niczym spłukiwać. Po przemyciu roślinki trzeba obserwować czy znowu się nie pojawią tarczniki i regularnie powtarzać zabieg.Tarczniki lubią się osadzać również w zakamarkach i na łodygach. Jeśli chodzi o te robaczki w ziemi to mogą być to ziemiórki, tylko że to są muszki.