#473
To typowy przykład głuchego telefonu.
Był na kursie, coś tam słyszał, po swojemu zrozumiał i dzieli się tą swoją wiedzą z innymi.
Takie pomieszanie z poplątaniem.
Istotnie tak przyrządzone muchomory czerwone można spokojnie zjeść (gotowane z odlaniem wody) bo się kwas ibotenowy wypłukuje. I znam też (z relacji) ludzi którzy dla sportu i zadziwienia otoczenia, tak jadają.
Co do tego moczu (renifera :), to chodzi o szamana lub innych uczestników obrzędów) - pochodzi to z badań etnograficznych o obrzędach szamańskich wśród Czukczów, czy innych Eskimosów. To klasyka cytowana w każdym artykule etnobotanicznym, gdy mowa o grzybach halucynogennych.
Ponieważ kwas ibotenowy jest wydalany w większości z moczem i praktycznie nierozkładany w organizmie, to teoretycznie można wykonać wiele pasaży
wywar z muchomora czerwonego >> osobnik A >> mocz osobnika A >> osobnik B >> mocz osobnika B >> osobnik C >> itd.
Przy czym nic (teoretycznie) nie stoi na przeszkodzie aby A = B = C itd.
Z etanolem tak się nie da :(
Swoją drogą, wiele drogich leków zachowuje się tak samo (tj. są wydalane bez metabolizowania w większości z moczem) - może to sposób na tańsze procedury terapeutyczne? Przynajmnie w warunkach szpitalnych? To byłaby taka racjonalna i ekonomicznie zasadna urynoterapia.
:)
Czekaj, czekaj :-) Ona (ta akaala) - grzybiarka od urodzenia (jak twierdzi w swojej kolejnej wypowiedzi) poszła na ten kurs, zjadła muchomory (razem z innymi) i nic :-) Skoro tak można to dlaczego nie funkcjonują jako warunkowo jadalne??
Dobrze, że z etanolem się tak nie da :-)))) Wolę winko z kieliszka bez przejścia przez układ krwionośny jakiegoś delikwenta ;-)))
Cóż ja mogę powiedzieć? Jestem, oczywiście zaskoczona, ponieważ od dziecka mam zakodowane, żeby tego nie jeść. Literatura mnie dostępna też nie pozwala... Nie spróbowałabym, chyba, że w licznym towarzystwie, do którego miałabym zaufanie. Np.Ania, Marek i jeszcze kilka wielkich osób z tego forum. W czeskim atlasie wymienionych jest sporo trucizn z tego muchomora: muskaryna, muscimol, muscazon, kwas ibotenowy. Już same nazwy są przykre.
Zapytałam tą dziewczynę o kursy, te w USA. Ciekawa jestem jak są zorganizowane. Może odpowie?
Pofantazjuję; może jakieś szamańskie?
Na tej "Kuchni" pisze, że dla "normalnych grzybiarzy".... Może odezwie się tu - dałam jej linka....
Wysłane Środa, 27.Październik.2004 - 10:56:
--------------------------------------------------------------------------------
Trucizny zawarte w muchomorze czerwonym
są możliwe do usunięcia. Oto ,co znalazłem
na stronie mycoweb.com. :”Wiele osób jadło tego
grzyba bez przykrych konsekwencji po zagotowaniu
pociętych na plasterki owocników i odlaniu wody.”
Osobiście gotuję n.p.4owocniki w 1.5lwody i łyżce
stołowej soli przez ok.30min.Podobno sól jest tu
kluczowa w usuwaniu toksyn. Po odlaniu wody
smażę z cebulką i jajkiem. Skórki sciągam w lesie
bo gdyby żona zobaczyła te białe kropki...
Nie zachęcam nikogo do jedzenia. Zaczynałem
od zjedzenia połowy kapelusza bo może wystąpić
reakcja alergiczna lub jakaś indywidualna
wrażliwość. Obecnie mogę zjeść 4 kapelusze
#137
Wiesz co Matheoz....tak sobie myślę.....jak mam zjeść cztery kapelusze, ryzykować niestrawność i w dodatku nie najeść się (bo chyba nie można się najeść czterema kapeluszami) to już wolę zjeć coś innego....
Ponadto nie zdarzyło mi się jeszcze wrócić z grzybobrania z niczym, więc umówię się z Tobą, że wszystkie muchomory czerwone w białe kropki będę zostawiać w lesie ....dla Ciebie...hahaha!!
Matheoz, skąd wiesz, że tylko cztery kapelusze? Po czym poznawałeś na ile kapeszy możesz sobie pozwolić?
Człowiek jest żądny wrażeń :-)
Czemu taką popularność zdobyły sporty ekstremalne ?
Muchomorek np. czerwony aż się prosi aby go wyzwać na pojedynek :-)
Ja przetestowałem gąsówki mgliste.
Wniosek dla mnie - bez sensu jest je zbierać.
Na muchomorki czerwone zupełnie nie mam ochoty :-)
Ani tym się nie najem (bo się będę bał większej ilości),
ani nie rajcuje mnie fakt iż mógłbym się pochawlić "jadłem M. czerwone i żyję" :-)
Każdy z osobna powinien oceniać co ma sens a co nie - bo to jego indywidualny "ryzyk"
Jolu, też jestem ciekawski :-)
Jednak bardziej interesuje mnie popróbowanie głowni kukurydzy o której pisał Wojtek Pusz, niż M. czerwonego :-)
Czego, jak znam siebie, nie omieszkam uczynić :-)
#140
"Ja przetestowałem gąsówki mgliste.
Wniosek dla mnie - bez sensu jest je zbierać."
Bogdan - pytam z czystej ciekawości - dlaczego uważasz, że bez sensu jest zbieranie gąsówek mglistych? (na marginesie - ja ich też nie zbieram)
Myślę że nie było w tym wiele odwagi. Do spożycia Amanita
Muscaria przymierzałem się ze dwa lata.
Jankeskie strony w 95% opisują „magiczne doznania”
i „psychodeliczne podróże”. Tylko parę procent jest o kuchni.
Europejskie opisują A.M. jako samo zło.
Po przełamaniu wiadomych uprzedzeń zacząłem smakować to
co jem .Muchomorek Czerwony nawet po ½ godzinnym
gotowaniu w osolonej wodzie jest słodkawy, zwięzły i poprostu
smaczny(ziemniaki też są smaczniejsze po ugotowaniu).Teraz
jem go jak coś oczywistego. Teraz jem go jak owies!
Skoro "jak owies" to dlaczego tylko 4 owocniki????
mi na wsi mowili ze po wojnie muchomory byly zbierane i kiszone,a zolnierze rosyjscy je normalnie zjadali.
2005.07.18 15:03
Neuro SzamaN
Ja naprzykład uwielbiam muchomora za jego własciwosi halucynogenne które pozwalają mi zajżeć w głąb siebie i poznać istote wszech rzeczy. J uważam żę każdy powinien spróbowac tego wspaniałego grzyba bez uprzednieg gotowania. Nie wiem czemu ludzie tak sie go boja, może nikt nie wie że nikt w polsce nie umarł, a obiawem zatrucia jest właśnie odurzenie... Miłego zbierania i zajadania (proponuje na początek jeden kapelusz bez skórki - potem odpowiednio zwiększać dawki aż do oczekiwanych rezultatów...).
#1338
Witaj Neuro SzamaN :)
Zgadza się! Też znam kilka osób, które mają na tyle słabą osobowość, że nie potrafią zajrzeć w głąb Siebie bez środków halucynogennych. Mimo, iż istotę cyt. "wszech rzeczy" winno się badać potęgą i mocą własnego czystego Umysłu - zatruwają Go, narażając się na wątpliwości otoczenia, czy ich Istota jest Istotą, czy narkotycznymi omamami.
Rozumiem Ciebie, tak jak rozumiem innych Słabych i Maluczkich. Życzę Ci pracy nad własnym Umysłem, abyś kiedyś mógł i potrafił zgłębić Jego moc bez chemicznego wzmocnienia, do czego na pewno dorośniesz. Trening, dyscyplina i Moc.
pozdrawiam serdecznie
Pimpek
#39
Próbowałem już kiedyś muchomora obgotowanego w osolonej wodzie. Według mnie jest mdły i zalatuje nieciekawym smrodkiem.
#44
No i jeszcze muszę dodać, że bez efektu odurzenia i jakichkolwiek halucynacji. Ale wiem jak przygotować muchomorka aby "zadziałał". Próbowałem. Łysiczkę, pierścieniaki i kołpaczki (które?) też. Tudzież porka brzozowego.
I wielka kupka. Zgadzam się CAŁKOWICIE Piotrem Pimpkiem. Ty Piotrze walisz teksty prawie jak mistrz zen. Właściwie NIE prawie tylko dokładnie. Poczytaj sobie teksty Padmasambhawy - bo być może jesteś blisko oświecenia. Nie zachłyśnij się - tylko pracuj dalej.
Cicho - wiem - nie walić mi tu takich - powie pan Marek.
#1476
:) uuuuhaha. Niezłe porównanie, Global :) Oj, dobre.
Pracuję, pracuję podróżując w OoBE i poświęcając dużo czasu na Zrozumienie. Skoro najczęściej nie możemy Wszystkiego zmienić, ważne jest żeby Wiedzieć, Rozumieć i odróżniać Prawdę. Odróżniając Prawdę poznasz Dobro. A możesz robić co chcesz, kiedy chcesz, żyć jak chcesz - ale jeśli znasz Dobro i jesteś Dobrym Człowiekiem - wygrasz.
pozdrawiam
#859
W kwestii muchomorków...
Nie mam jeszcze muchomora czerwonego w zielniku, pora nadrobić zaległości ;-)
Zwłaszcza, że mam już mglejarkę, rdzawobrązowego, żółtego, twardawego, cytrynowego...
2005.08.28 19:11
smakosz
A co do moczu to jest to prawda. Substancje czynne w A.M nie ulegaję przemianie w ciągu procesów metabolicznych czyli podczas sikania w nienaruszonym stanie lecą sobie rurkami ściekowymi do kanałów. Szamani azjatyccy aby wzmocnić efekt piją swój własny mocz ( łeee )
Pozdrawiam
#608
Winszuję Smakoszu! Nie napisałeś jednak jakiego to muchomorka zjadłeś...
Oby Ci tylko te eksperymenty ... bokiem nie wyszły...
:o)
2005.09.02 18:59
Smakosz
Napisałem, ale nie do końca dosłownie w 6 linijce tekstu ".. A. Muscaria.." czyli Amanita muscaria czyli muchomor czerwony. Po za tym cały post dotyczy tego grzybka :)
Pozdrawiam
Peace
2006.06.07 20:13
człowiek muchomor
Komentarz do odpowiedzi na post NeuroSzamana: Na ile się na tym znam, ludzie zazywają środki psychodeliczne w dwóch celach - z ciekawości i aby pobudzić się do kreatywnego działania (pisanie wierszy, rysowanie itp.). Weźmy francuskiego rysownika Moebiusa chociazby. Słaba osobowość? Nie. Zwykła żądza nowych wrażeń. Sam to przerabiałem jedząc nasiona powoju(wilca purpurowego ipomea purpurea) - działa to jak słabe LSD. Co mi to dało? Nic. Uzalezniłem się? Nie.
Aby odlecieć na muscimolu nalezy wysuszyć muchomory i przez parę godzin potrzymać w piekarniku, aby rozłożyć kwas ibotenowy na muscimol właśnie. Kto chce, niech spróbuje, zachwyci się...i odejdzie z Bogiem, bo zapewne nie będzie miał ochoty na więcej. Słabą osobowość wykaże właśnie wtedy, gdy zacznie to jeśc regularnie.
P.S.UWAGA: Muscimol, podobnie jak LSD, LSA (w powoju), psylocybina i inne środki psychodeliczne nie uzależnia fizycznie, niemniej jednak może niekiedy(choć rzadko) wywoływą cos w rodzaju uzależnienia psychicznego. Poza tym, obrabianie muchomorów do spożycia w celach mistycznych może zakończyć sie źle, jeżeli kwas ibotenowy nie zostanie w pełni rozłozony. Dlatego radzę używać tego ostrożnie, a najlepiej w ogóle nie jeść muchomorów dla muscimolu. Nie warto.
2006.09.13 14:03
bobixx
Witam.
Czytam i nie wiem czy się śmiać czy płakać. Od wielu lat zajmuję tematem naturalnych i halucynogennych roślin (w tym grzybów) i czytając wypowiedzi niektórych użytkowników uśmiecham się pod nosem. Coś tam wiedzą, coś tam przeczytali, coś gdzieś tam zjedli i teraz dzielą się swoimi wątpliwymi wrażeniami i doświadczeniem. Mam nadzieję, że piszący tu ludzie mają na tyle oleju w głowach, by samemu nie brać się za preparowanie grzybów celem odurzania się, czy jak to napisał jeden z userów - "spotkania z Bogiem" i "wejrzenia w siebie". Szczególnie rozbawił mnie post Neuro-Szamana. I specjalnie dla Ciebie zacytuję słowa pewnego buddyjskiego mnicha, który dowiedziawszy się z opowieści o właściwościach grzybów halucynogennych, które rzekomo powodują stan oświecenia, "wejrzenia w siebie" i satori - spróbował ich, a po pewnym czasie powiedział: "Stan ten - owszem - podobny jest do stanu satori i rozszerza świadomość. Jest jednak uboższy, prostszy i nie tędy droga do oświecenia ani poznania siebie"
Wracając do tematu muchomora. W porównaniu z np. Łysiczką rosnącą w Polsce czy Psilocybe cubensis, grzyb ten znacząco różni się tak pod względem mechanizmu oddziaływania na psychikę, jak i samych przeżyć "mistycznych". Inne są "halucynacje" (choć halo po grzybach występuje tylko w przypadku występowania kilku cech osoby spożywającej jak i miejsca gdzie się znajduje), inne jest spostrzeganie i zupełnie innne alkaloidy działają na organizm. Przede wszystkim brak psylocybiny i psylocyny w tych grzybach (zaw. Muscinol, Kwas ibotenowy, Muskazon) dyskwalifikuje go w porównaniach odnośnie działania i przeżyć. Zawiera o wiele więcej toksyn i substancji niespożywczych, no i "mistycznie" rzecz biorąc, wykorzystuje się go do zupełnie innych "obrzędów" niż większość grzybów z rodziny psilocybe. Różnice kulturowe, regionalne i etniczne także czynią te dwa rodzaje grzybów zupełnie różnymi. To tak jakby porównywać piwo z denaturatem :) Uczestniczyłem w wielu wyprawach i obrzędach spożywania "świętych grzybów", próbowałem wielu różnych odmian i pod wieloma postaciami (bo grzyby halucynogenne można przyrządzać na kilka sposobów, przyjmować je pod różnymi postaciami oraz mieszać z innymi "roślinami"), obserwowałem wiele osób pod wpływem grzybów i na podstawie tego zamieszczam na koniec jeszcze jedną, nie mniej ważną informację:
Grzyby i ich właściwości są tak różne jak różni są ludzie i ich osobowość. Dlatego spożywanie grzybów nie jest dla wszystkich, a w szczególności powinni się wystrzegać tego ludzie niedoświadczeni, niedojrzali emocjonalnie, słabi psychicznie i ze skłonnościami do depresji bądź paranoi. I prawdą jest że grzyby nie uzależniają fizycznie, jednak mogą powodować przyzwyczajenie psychiczne, a w wielu przypadkach jedzenie ich prowadzi prościutko do "wariatkowa", nieraz na całe życie. I takie przypadki też znam. Dlatego zastanówcie się wy, którzy piszecie lekkim piórem sposoby ich przyjmowania przeczytane na jakichś podejrzanych stronach czy publikacjach, i zachęcający by każdy ich spróbował. O ile w czasie ich działania faktycznie może być pięknie i kolorowo, to można wpędzić się w horror i psychiczny cmentarz. Wszystko zależy od szeregu czynników i okoliczności przyjmowania, oraz z kim robimy to po raz pierwszy. Nieraz ten pierwszy raz ma wpływ na resztę przeżyć a nawet na całe dalsze życie. Tak więc najlepiej dać sobie spokój, a jeśli już to dużo myśleć, czytać i cierpliwie czekać. Pozdrawiam!
ps. Nawet jeśli przedstawiciele niektórych religii czy filozofii uznają zastosowanie grzybów w pewnych okolicznościach, to nigdy nie jest to droga do oświecenia, samorozwoju duchowego czy jak to ktoś pięknie napisał "wejrzenia w siebie" czy "spotkania z Bogiem". Czyba że Bóg mieszka w psychiatryku lub jest jego dyrektorem:)
Znam jednego dyrektora-też coś z grzybem...
2006.09.17 22:07
Łysy DRES
dear bobix: czy grzybkii (gl chodzi mi o mucho)moga być spożyte bez objawów ubocznych u osoby z psychozą i nerwicą natręctw oraz nadmiernie pohamowywaną agresją przez całe życie, twoim zdaniem - czyli mnie? Jak to sie je? Neuroszmanie, twoja ksywa jest zjefajna, niczym spotkanie z Bogiem. Mogę pożyczyć ją na 5 minetek?
2006.09.18 02:50
Łysy DRES
Piotrze Perzu, nic nie rozumiesz, bardzo się cieszę, że chociaż ty masz silną osobowość, jak na blacharza jesteś bardzo inteligentny. Będę się za ciebie modlił.
jadłem nie raz i powiem wam że wogule niemiałem zadnych halunów i czegoś w tym stylu poprostu byłem taki ogupiały niemogłem sie z nikim dogadać nie mogłem nawet kurtki zasunąć a o zasznurowaniu butów to nie było nawet gatki a jem zaledwie po 60 gripków
no ale baza jest piekna cały czas breha i olewka na wszystko tyle mam do powiedzenia bo lece na łonki pozdro "Jesteś najlepszym grzybiarzem w okoicy tamten sie nie liczy w ciąsz ci sami przeciwnicy"hahahahahahaha ale w tym oku jest mało bardzo
#5724
od kwietnia 2004
Zjadłam dwa marynowane kapelusze młodych muchomorów czerwonych. Nie miałam żadnych sensacji.
(wypowiedź edytowana przez jolka 11.maja.2013)
#643
od września 2008
ja tez dwa
jeden na dzien
i kilka innych grzybków
wszystkie smaczne zwłaszcza kiszone rydze
a muchomor czerwony młody smakował podobnie jak gołabki marynowane
delikatny i całkiem ok
piłem alkohol
i nie zauwazyłem zadnego dodatkowego dziwnego działania muchomora w tej ilości
Grzybowe Ahoj
i póki co zyjemy
i bawmy się zyciem , bo inaczej będzie długie i nudne
a tak
to jest ciekawe i zawsze za krótkie