#48
od sierpnia 2006
Zachęcony wpisami na forum usmażyłem. Zjadłem. Żyję i... proszę o więcej porad. Dobry był muchomorek!
Pytanie 1: CZY MOŻNA GO MARYNOWAĆ - i jak? Typowo, czy jakoś extra?
Pytanie 2: CZY MOŻNA GO SUSZYĆ?
Problem jest istotny, bo zjadłszy parę smażonych na próbę i pozytywnie oceniwszy jego smak wczoraj - dziś zebrałem cztery wiadra. Chyba jestem jedynym amatorem tego grzybka w swoich okolicach (o czym świadczą pozostawione w sokoju muchomorki i tylko nieliczne "rozwalone") i NIECH TAK ZOSTANIE! :-)
Tylko jak przetworzyć urobek? Suszyć? Marynować? Mrozić?
Poradźcie, grzybofani...
#3473
od kwietnia 2004
Jadłam tylko smażone bez panierki, smażone w panierce, zupę, flaki i w mieszance.
Nie suszyłam, dopiero w tym roku po raz pierwszy zamroziłam: jedne bez żadnej obróbki (chcę sprawdzić, czy nie będą potem gorzkie, co zdarza się np. kurkom i rydzom), drugie już uduszone. Nie suszyłam, ale jakoś mi się wydaje (po suszonych kaniach), że szkoda fatygi.
Zamarynowałam słoik "kulek". Myślę, że spokojnie można zamrażać - mi najbardziej odpowiada mrożenie po wstępnym podduszeniu - mniej miejsca w zamrażarce zajmuje.
Suszyć nigdzie nie polecają.
#3776
od kwietnia 2004
Jak tam zamarynowane kulki, Aniu?
Muchomor zamrożony surowy w całości nie jest gorzki. Nie traci nic na smaku. Właśnie przedwczoraj zrobiłam z takiego m. "jarzynkę" do żeberek. Pokrojone, uduszone na tłuszczu z cebulką, dużo pieprzu i podprawić śmietaną. Pychota.
Kulki pyszne - chrupkie, podobne w konsystencji do gołąbków. Będę marynować na 100%. :-)
2007.06.01 17:58
jan
Patent na trzymanie się panierki na czerwonawym, kani i tp.:
Kapelusz układam na talerzu przykrytym bibułą i do mikrofalówki na kilkadziesiąt sekund - wypraktykować czas. Robi się mmniejszy,mięciutki, przyjmuje przyprawy, ciasto, panierkę- i nigdy nie jest surowy :-/
#188
od sierpnia 2006
Zamarynowałem jako pierwszy na forum jesienią po swojemu (łagodnie), trzymałem, trzymałem no i w końcu odważyłem się podać znajomym. Trochę byli zszokowani, że to muchomory, ale mieli najpierw szok pt. "ślimaki po burgundzku". Czyli winniczki według moich sprawdzonych przepisów. Ślimaki przełknęli i błagali o jeszcze (wcale się nie dziwię, bo dobrze zrobione to pychota :) ) A marynata z czerwieniejących zniknęła z litrowego słoja jeszcze szybciej. Ponieważ jesienią nasmażyłem już kilka patelni, teraz potwierdzam, że eksperyment z marynowanymi muchomorkami był dobrym pomysłem. Marynata delikatna. Mogą z powodzeniem konkurować z podgrzybkami czy prawdziwkami. Za to efekt w postaci bulwek, pierścieni i opowieści, że to muchomory - robi swoje i podnosi adrenalinę :) Ale kto się skusi na ślimaki - ten i muchomorami nie pogardzi. Zwłaszcza, że we Francji czerwieniejące to podobny przysmak jak ślimaczki i żabki :) Do tego dobre winko i niekonwencjonalne przyjęcie jak się patrzy :)
#183
od lipca 2006
Jacek,odnośnie tych muchomorderców:), mnie ich marynowanie specjalnie nie wyszło-porozsypywały się. Chyba je trochę za bardzo gotowaniem "zmiękczyłem" ale robiłem je tak samo jak inne,maślaki czy podgrzybki.Może zdradzisz jak je utrzymać w całości? :))
#185
od lipca 2006
Hmm, muszę jednak gdzieś robić błąd. Przemyślę to. Ale co ciekawe to ja również robię według tego samego przepisu tylko nie próbowałem jałowca. Niekiedy dorzucam trochę czerwonej świeżej papryki do cebuli. I wycofałem się z dodawania cukru a dodaję miodu w ilości połowy cukru ( tutaj czubata łyżka scukrzonego miodu lub dwie i trochę świeżego lejącego).