#46
od sierpnia 2006
Wątek sam otworzyłem :-) W kuchni/pieczarka polna i czubajka kania.
Z tego co widzę: za dużo panierki i dlatego więcej smaku bułeczki z jajeczkiem niż grzybka. Jolu, ja wiem, że w kuchni (i w ogóle w życiu) kobiety są the best, ale w kwestii panierowanych twardzioszków to jednak chyba trzeba to robić po męsku, czyli oszczędnie :-) Nie za wiele panierki, bez soli, a odrobina roztartego i posypanego na smażące się grzybki jałowca/ziela angielskiego dopełni reszty.
Na twoim zdjęciu twardzioszek wygląda dostojnie, prawie jak mała kania. Jak znowu ruszę na twardzioszki i usmażę, to dołączę zdjątko :-) Jestem fanem panierowanych grzybków, zwłaszcza czubajek, ale opinia, że panierowany twardzioszek jest super nie jest tylko moja :-) Cały sztab najedzonych kanią grzybofanów oceniał moje kulinarne eksperymenty:) I wcale nie było za dużo piwa i wina, więc pewnie oceny nie były hurra-optymistyczne. Chciaż jak patrzę na zrobioje przez ciebie zdjęcie, to od razu mam ochotę wbić widelec w jednego z grzybków!
#47
od sierpnia 2006
Nada mu trochę smaku "dziczyzny". Musisz sama zresztą spróbować, nie każdy to lubi. Ja na przykład zawsze robię duszone grzyby z zielem angielskim i jałowcem. Raz spróbowałem u znajomych i tak mi już zostało.
#3469
od kwietnia 2004
Ja robię grzyby różnie, ale wolę na grzybowo, to znaczy: nie obgotowuję wstępnie, duszę z cebulką, solę, na koniec dodaję trochę mielonego pieprzu i ew. śmietany. Lubię zdecydowany smak grzyba. Smażone też wolę same, bez panierek. Chyba, że grzyb ma zdecydowany smak i jest jędrny, mięsisty. Wtedy panierka mu nie przeszkadza. Np. Rhodocybe, pieczarka...
Nawet, gdy robię pizzę, nie daję na nią już raczej nic, poza grzybkami i cebulką. No ser żółty i koncentrat pomidorowy (keczup mi zabija wszystkie smaki, podobnie, jak powszechnie stosowane do wszystkiego maggi), ale to przywilej pizzy.
Żur na grzybach też musi mieć smak mocno grzybowy.
Po prostu, moi mili, KOCHAM GRZYBY!
z twardzioszkow to sie pierozki robi !!!!
o wonnosci
#51
od sierpnia 2006
Jolu, pytam Cię jako specjalistę od Amanity patelnianej: czy robiłaś coś jeszcze z czerwieniejącym? To znaczy chodzi o formy konserwacji (suszenie, mrożenie, marynowanie)? Zjadłem wczoraj ostrożnie (jako że pierwszy raz) parę sztuk z patelni, po bardzo dokładnym oznaczeniu i jeszcze po konsultacjach zdjęciowych u kolegów z forum. Wiadomo, jak się zbiera grzyba po raz pierwszy w życiu i to w dodatku AMANITĘ, to trzeba mieć 101% pewności, że jest to "amanita zjadliwa" :-) A moja ocena grzybka? Pycha. Dziś zebrałem cztery wiadra i jakoś bym chciał to zachować.
#5066
od kwietnia 2004
Jacek.
Odnośnie amanity patelnianej: Mój mąż jej nie lubi, ale posolone kapelusze, poczosnkowane, niech postoją sobie. A potem na patelnię na masełko smażyć do rumianości. Delicje! Pochwalił.
No i flaki będę w przyszły piątek robić. Wszystko, jak flaki, tylko zamiast flaków uduszone pokrojone w plasterki amanitki cz.