2004.10.24 16:07
jan
Przeszukując las z apetytem na grzybka w masełku znalazłem mnóstwo gasówek nagich. Okazało się, że położone na skwierczącym maśle blaszkami do dołu, zrumienione, odwrócone i dosmażone są równie smaczne, jak rydze.
Frajda, że nikt ich nie zbiera i będą jeszcze długo.
Ja też zbieram gąsówki nagie, tylko że ja je marynuję. Podobno obniżają ciśnienie krwi.
czy bardzo duże osobniki (średnica owocnika nawet ponad 20 cm) są równie smaczne jak małe? I czy można ten grzyb pomylić z jakimś innym niejadalnym, względnie trującym?
Ostatnio znalazłem całą kolonie takich okazów - okolo 25 dużych sztuk - może szkoda, że nie zebrałem :(
Myślę, że dużej różnicy w smaku nie ma. Grzyby nie robią się ani łykowate ani jakieś gąbczaste.
Podobna jest gąsówka dwubarwna (Lepista personata), jest również jadalna. Ma jasne blaszki. Jest też gąsówka brudna (Lepista sordida), która ma cieńszy miąższ, jest bledsza i ma mdły zapach. Gąsówka naga ma też odmianę L. nuda var. lilacea, która ma kolor liliowy, jest mniejsza, mniej masywna i nie ma charakterystycznego aromatycznego zapachu.
Jednak po obejrzeniu kilku wątków na tym forum można się bezbłędnie nauczyć rozpoznawać g. nagą.
Gdzieś było takie pytanie, ale nie potrafię znaleźć. Chodziło o kolor Lepista nuda w trakcie marynaty. Zatem to jest tak, że w trakcie obgotowywania jej w wodzie z solą - kolor, głównie blaszek i miąższu oraz nóżki zmienia się z fioletu na niebieski i taki już zostaje w słoiku, po nalaniu zalewy octowej. Taki też jest po kilku miesiącach. Kapelusz też robi się niebieskawy, ale ma jednak przewagę takiego gąsówkowatego brązu.