#3450
od października 2005
Od niedawna poznałem te grzyby. Sa tak urocze a jednak ludzie ich nie zbierają ( nie pisze o nas grzybofisiach :-) )
Wreszcie mieszkam, gdzie one występują i robię eksperymenty. Wiem już, że jako suszone są miernej jakości. Wspaniałe są marynowane. Czas na inne rodzaje.
Dzisiaj płachetka w panierce i medaliony z płachetek. Wszystko zaczęło się od dwóch gołąbków czarniawych, które przeznaczyłem do panierki. Potem powiększyłem ilośc ''kotlecików '' o większe płachetki, potem i mniejsze, aż zabrakło jajka roztrzepanego. Została garstka plachetek malutkich, takich do słoika, ale za mała ilość. Wtedy zapadła decyzja - a może tak medaliony?
Rozgniotłem widelcem pozostałość, włożyłem do miseczki, wbiłem dwa jajka, dodałem soli, pieprzu i papryki mielonej ostrej, zasypałem bułką tartą i dokładnie wymieszałem widelcem.
Po wyrobieniu sprawdziłem, czy wychodzą z podajnika ( taki jak na lody ). Aby nie były to gałki, to na patelni zaokrągloną stronę przygniatam widelcem, aby byla płaska, co zobaczycie później na fotce.
Czas na patelnie :-)
Musicie uwierzyć - wszystkie kombinacje były udane.
Jak to wyglądało na stole obok placków ziemniaczanych ( z młodych ziemniaków ) ??
Tak:
#1481
od listopada 2006
Z moich ostatnich zbiorów zrobiłem dwie pizzy z ogródkowymi przyprawami i nie miałem pomysłu co zrobić z resztą.
Następna nadarzająca się okazja to płachetki wg kuchni Old-Rysia.
#456
od września 2008
a moje zeszłoroczne suszone płachetki
właśnie dostały nowego blasku
wylądowały w moim pomysle nagzryby w oleju
świeze grzyby , gołabki, mleczaje , muchomory czerwonawe
usmażyłem
zalełem octem 1:6 na ciepłej jeszcze patelni
dodzuciłem kilka płachetek , które po namoczeniu w wodzie z octem odzyskały blask , i , aswłwszcza smak :)
idalej w/g przepisu na gzryby w oleju słonecznikowym po włosku
(czosnek świezy w plasterkach ;tmianek , rozmaryn , eestragon swiezy lub suszony -swiezy lepszy)
i można przechowywac baaaardzo długooooooo
zaleta jest to że mozna z takiej sałatk grzybka wyjąc i dorzucic np do jajecznicy lub innej potrrawy .
albo odmoczyc z oleju i dac do dowolnej innej sałatki
życzę dobrych pomysłów
wada. niestety spożywane z olejem tuczzą :(
zczegónie że sa barzdo smaczne
Rysiu będę w okolicy Kościerzyny po 6 sierpnia
#5465
od kwietnia 2004
Rysiu - postaramy się w przyszłym roku wpaść do Ciebie na kilka godzin. Wtedy nam zrobisz takie cudeńko, dobrze?
#64
od lipca 2010
Czytam i oczom nie wierzę: zawsze słyszałam, że płachetki trzeba obgotować 20-30 min., odlać wodę i przepłukać... A tu w panierce, czyli krótko smażone?
#5471
od kwietnia 2004
Czemu tak maltretować płachetki? Nigdy w życiu tego nie robiłam. Jaki smak ma grzyb, z którego wszystko co najlepsze poszło do morza? Trocin? Papieru?
#457
od września 2008
Rysu byłem trzy dni koło Kościerzyny
No i mam swoich pare płachetek w słoiku
?
następnym razem dam zanać to może sie jakoś skrzykniemy razem
Do Ani O.
przyłaczam sie do Jolkowej krytyki
w atlasie opis Płachetki : to dobry grzyb jadalny
i jak niema tam opisu jak przy opieńkach obgotować odlać
to można tego nie robić
chyba że ktoś ma taki gust
a tych nie dyskutujemy
#458
od września 2008
Rysiu
W czerniawych zawsze jest sporo robali
Czy sa jadalne ( dosc smaczne zeby w sie nimi zająć ???
W ogóle to super sposób z tymi nabierakami do lodów przy kotletach , extra
chris
#459
od września 2008
o i odnalazłem tę stara sentencję o upodobaniach!
De gustibus et coloribus non est disputandum
O upodobania i kolory nie należy się spierać.
o Źródło: C. Jędraszko, Łacina na co dzień, Warszawa 1988, s. 64.
#74
od lipca 2010
@Jola,
@Krzysztof
Wielkie dzięki !
Ze względu na rzekomą konieczność obgotowywania pierwszy raz je jadłam, bo wyjechała koleżanka, dla której je zawsze zbieram (jak zresztą opieńki i muchomory rdzawobrązowe - A. fulva) i szkoda mi było je wyrzucić.
Do tej pory zbierałam tylko grzyby, których nie trzeba obgotowywać i przelewać wodą, a teraz mam kolejnego grzybka do jedzenia !
Dziś musiałam szybko zrobić mamie obiad, wróciłam z lasu po krótkim wypadzie, a chodził za mną już dawno makaron z jajkiem.
Wersja szybko zmodyfikowana: wstawiłam wodę na makaron (pół paczki tego, co było w domu), na patelnię wrzuciłam trochę wędzonki na kroplę oleju, ze 2-3 garści kurek z koszyka, 2 ząbki czosnku, mielony kminek, na to makaron (odlewam trochę wody i dolewam zimnej do ok. 70°C, żeby go zahartować, i odcedzam - płuczę tylko do rosołu), 3 jajka, sól, pieprz i na talerze. Została jeszcze porcja dla gościa, choć mama pozwoliła sobie na dokładkę ;)
Dziś w koszyczku znalazło się parę płachetek i świniara (gołąbek podpalany - R. adusta), jutro będzie zupa: plaster łopatki, warzywa w kostkę (bez kapusty), ziemniaki w kostkę, parę podgrzybków brunatnych i zajączków, stojaczków (koźlarz babka), gołąbek i wreszcie płachetki, skoro nie trzeba obgotowywać :) juhuhuhu :) ziele angielskie, liść laurowy, pieprz, sól, na koniec kurki (jak za długo na ogniu, to twardnieją jak wątróbka), zaprawiam śmietaną i posypuję natką pietruszki. Polecam:)
(Wczoraj była smażonka i kotlety z kani)
@Rysiu: też wolę jednogarnkowo albo jednopatelniowo (wrzucam, co pod ręką, pod pokrywkę i gotowe), jestem chyba za wygodna, choć lubię się bawić w kuchni:)
A ten pomysł na medaliony i kotlety z płachetek świetny, muszę wypróbować !
(wypowiedź edytowana przez aorg1961 12.sierpnia.2011)
#467
od września 2008
polecam tez mleczaja smacznego, którego nikt (mało ludzia zna i odróżnia od m. rudego) nie zbiera
jest to barzdo czysty grzybek , i wszędzie gdzie teraz wchodziłem do lasu było go pełno (Okolice Łodzi)
kapelusze tylko psolic blaszki i smazyć na oleju
świetny na grzance
czasem jest lekko gorzkawy warto go pokropic cytryną
albo 1% octem
albo dodac octu balsamicznego 1/2 łyzki rozcieńczonego 1:1 pod koniec smażenia
powodzenia
nie pomylic z m. wełnianką .
Ją też mozna też przygotowac do spozycia , ale w stary ukraiński sposób po odmoczeniu obgotowaniu itd
#468
od września 2008
@Ania
czy koło bełchatowa rosna Płachetki ???
#83
od lipca 2010
Tak, Krzysztof, na pewno w Wólce Łękawskiej k. Bełchatowa, w lasach w stronę Zawadowa lub Mórg Zawadowskich, ale wczoraj wszystkie były robaczywe, zresztą poza kurkami tylko parę podgrzybków brunatnych.
Niestety od tygodnia przecinają jakimiś maszynami najbardziej grzybne lasy, kompletna dewastacja, koniec z kurkami we wrzosach i trawie (wielkości dłoni), koźlarzami,maślakami pstrymi i prawdziwkami :((
Po poprzedniej akcji ponad 5 lat nie było tam grzybów, właśnie grzybnia zaczęła się odnawiać :(
Bezczelnie stałam przed maszynami i robiłam ostentacyjnie zdjęcia :P Po jakimś czasie z jednej maszyny wyszedł pan, podszedł do tego w drugiej, pogadali, potem przez następne 3 godziny pobytu w lesie nie słyszałam już pił...
A co gorsze, wcześniej podeszłam i powiedziałam, że tam ma lęgi lelek kozodój :(( Reakcja: "Nie widziałem żadnego gniazda". Więc wyjaśniłam, że lelek nie buduje gniazda, tylko składa jaja na ziemi. "nic nie mówili, mamy przeciąć 50%"
OK, facet robił, za co mu płacą, ale niekompetentny nadleśniczy ???
A co ważne: te lasy są akurat państwowe, od roku na ogromnym obszarze pomad połowa drzew jest zaznaczona do wyrębu, niektóre obszary całkowicie.
Ale od ponad 1,5 roku mamy nowego nadleśniczego, las widział chyba tylko na obrazku, sam sobie przesłonił za życia oczy pieniędzmi, więc dla mnie to trup, nie człowiek ! Jedyne, co dla niego się liczy, to zysk, i to ten na dzisiaj, a jutro choćby potop ! Pracownicy nadleśnictwa mówią to samo :(
Tam, gdzie wycinają, zostawiają - czego już dawno zaniechano - jeden gatunek, np. zostawiają albo same sosny, albo same brzozy. Ze strachem podchodzę na górkę, gdzie rosną olbrzymie sosny - niektóre nawet w 2 osoby trudno objąć - obok już "poprzecinali" maszynami, rujnując młode dęby, jarzęby, stare jałowce i całe runo :(( A tam rosną np. koralówki, wyglądają na sosnowe...
Tragedia :(
A z rydzami od lat krucho :(
Jakie okolice Łodzi?
(wypowiedź edytowana przez aorg1961 18.sierpnia.2011)