Mój cytat z
Potężne trzony ! dotyczący zapachu grzybów:
...gdy wsadzam nos w tą reklamówkę, to jest on intensywny i charakterystyczny, jednak dodatkowo (dla mnie) pociągająco-inspirujący, zachęcający do kulinarnych doświadczeń :-) - moja ocena może się mijać z prawdą bo ciągle mam silny katar... Zabrałem się do niej (gąsówki) z zapałem i wielką chęcią kulinarnego poeksperymentowania.
Dzisiejsze działania trochę jednak "naprostowały mi kręgosłup" :-(
Po włożeniu owocników do wrzątku zaczął się poważny problem.
Ten dla mnie
pociągająco-inspirujący zapach stawał się z każdą chwilą coraz bardziej duszący, mdlący, zjełczały -
WRĘCZ OKROPNY !!! Gdy pojawiła się żona, od razu zaczął się krzyk, że chcę zagazować dzieci :-(, pomimo, że drzwi od kuchni były zamknięte a okno otwarte na oścież)
Rada: Obgotowujmy gąsówkę gdy przez parę godzin nie będzie nikogo z domowników w domu, lub jedżmy z grzybami do znajomych na wsi i róbmy to w tzw. letniej kuchni, albo weżmy kociołek i grzyby i idżmy w ustronne miejsce, daleko od siedzib ludzkich - byle było drzewo na ognisko :-)
Przy trzeciej zmianie wody, smród trochę zelżał (obgotowywanie trwało 3x30 min.) :-(
Pierwszy pozytyw: Po osączeniu i wystygnięciu,grzybki wróciły do inspirująco-pociągającego zapachu.
Smak całkiem-całkiem.
Konsystencja i odbiór wizualny bez zarzutu.
Grzybki trafiły do słoiczków w paru wersjach smakowych (młode oddzieliłem od starych !!!).
Nie odważyłem się zrobić czegokolwiek do bezpośreniej konsumpcji w znaczącej ilości ("zdryfiłem" chyba przez ten smród).
Zjadłem tylko kilka obgotowanych w ramach doznań gastrycznych - minęło 2h i jak na razie nic.
Wnioski: - sprawdzić co to za związek tak niemiłosiernie śmierdzi podczas obgotowywania (jeśli się da coś znaleźć), ponieważ więcej niż troszkę mnie to zaniepokoiło,
- poczekać, aż grzybki przejdą zalewą i pokosztować (chyba nie będzie z tym źle),
- sprawdzić dokładniej ich wpływ na powstawanie sensacji żołądkowych (ja jestem dosyć odporny, nie będzie więc to obiektywne, żonie i dzieciom przecież nie dam, pozostaje czekać na paru ochotników z forum, a jeżeli się nie znajdą to proponuję wyznaczenie
"w nagrodę" przez Admina :-)
- odpowiedzieć sobie na pytanie:
Czy opłaci się "skórka za wyprawkę" i czy wogóle ma to sens ??? Cóż, powiedziałem "A", powiem i "B" - dla dobra sztuki kulinarnej i aby innym nie przychodziły do głowy takie poronione pomysły :-)))
O wynikach części "B" poinformuję za jakiś czas.