Płachetka kołpakowata jest bardzo smacznym grzybem, wdziecznym do zbierania, gdyż wystepuje masowo. Zamieszkuję w Wałczu, którego okolice słyną z grzybonośnych lasów, w tym z masowo występująca wspomnianą płachetką, zwaną tutaj regionalnie "niemką". Najlepiej zbierać je w lasach sosnowych wysokich od połowy sierpnia do końca września. Najobfitsze moim zdaniem są lasy od Nowej Szwecji w kierunku Czechynia. W okresach obfitości przez 1 godzinę można zebrać do 10 kg tych grzybów. Duże, rozwinięte owocniki po oczyszczeniu "na sucho" możemy spożywać po zamochzeniu w jajku i bułce tartej, obsmażeniu na patelni i posoleniu po smażeniu. Naprawdę pycha. Młode owocniki znajdujące się jeszcze w formie "kulki" przeznaczamy do marynowania.
Mój sposób na marynowanie (polecam):
Zalewa (proporcjonalnie do ilosci grzybów): 3 szklanki wody, 1 szklanka octu (polecam estragonowy), 2 łyżeczki soli, 2 łyżki miodu, przyprawy: 2 średnie cebule pokrojone na plasterki, kilka ziarenek pieprzu czarnego, kilka ziarenek (nie za dużo) ziela angielskiego, 1 łyżka gorczycy.
Oczyszczone grzyby gotujemy w osolonej lekko wodzie z dodatkiem 1 łyżki octu przez około 10 minut. Gorące grzyby wkładamy do słoików i zalewamy wrzącą zalewą. Następnie pasteryzujemy przez około 20-30 minut. Życzę smacznego.