A gdzie go znalazłaś, to rzadki gatunek.
(wypowiedź edytowana przez Marcin_Piątek 09.czerwca.2016)
Prawidłowa polska nazwa to s. miękkolistny. Też ciekawy jestem, skąd?
opolskie-dokładnej lokalizacji z przyczyn oczywistych nie będę podawać:)
- tak przy okazji to w jakim promieniu od Gogolina poruszasz się w terenie?
Pisałem miekkolistny a smartfonowa inteligencja uznała ze lepiej zabrzmi miekkowlosy ,,,
to zależy ale tak ok 15-20km wszystko zależy od chęci,pogody-póki nie mam pracy to w terenie jestem codziennie bliżej lub dalej od gogolina.wczoraj się tylko wystraszyłam bo jakiś "obleśny" typ zaczął za mną jeździć i wiałam aż się kurzyło:)Jak mam kierowcę to jeżdżę też na teren kopalni kruszyw w Kotlarni od strony wsi grabówka.a tak to cała opolszczyzna ale głównie pod kątem ornitologicznym.rośliny i owady to w czasie kiedy ptaki gniazdują i nie ma za czym chodzić.
Współczuje,i wiem coś o tym.
Na dzikie stworzenia , które można spotkać w terenie polecam gaz na niedżwiedzie , działa do 10 m i tworzy barierę nie do przebycia , szczególnie przydatny na dzikie psy , itp.
Czekajcie, to wy mówicie o tym, ze kobiety-przyrodniczki maja w terenie "przygody" ze "zwierzami drapieżnymi-inaczej" ??? Kurka wodna, ja pewnych zjawisk nie łapie od razu, mam chyba trochę inna 'konstrukcje' stąd niektóre sprawy ani mi do głowy nie przychodzą... najpierw gazem a potem pałą metalową, na bank poskutkuje !!!
Gaz mam ale czasem o nim zapominam(jak wczoraj).W zasadzie drugi raz mi się coś takiego przydarzyło(nie licząc gdy byłam dzieckiem) z tym,że pierwszy raz to jak do czatowni chodziłam ale tego gościa znałam(potem mu się zmarło i był spokój) ale teraz to na prawdę się wystraszyłam bo gość pewnie liczył,że jednak pojadę w las i pewnie czekał daleko ale jak zobaczył,że mnie nie ma wrócił i jechał w moją stronę:(myślę nad bronią gazową albo paralizatorem-niestety musi być dośc tanie bo nie mam kasy.od 4 lat regularnie jeżdżę w teren i zazwyczaj jak ktoś zatrzymuje czy coś to pyta co obserwuję czy fotografuję-teraz było inaczej.Zazwyczaj wogóle nie zwracam uwagi na to co dzieje się wokół-poprostu wyłaczam się i wnikam w świat przyrody.Szkoda,że trzeba się bać będąc samej w terenie-mało kiedy ktoś mi towarzyszy.
Ja mam podobnie,gdy zobaczę jakąś roślinę to niczego wokoło nie widzę. Kiedyś na studiach jak z koleżanką szukałyśmy w lesie roślin do zielnika, mało nie wpadłyśmy na lokalnego ekshibicjoniste.Najlepsze w tym było, że ten pan straszył kobiety,a tym razem to my mu trochę strachu dałyśmy,bo było widać zdezorientowanie na jego twarzy gdy podążałyśmy w jego stronę. A poza tym w lesie zdarzyło mi się znaleźć całą blachę samochodu pociętą na 4 części i porozrzunaną, dla mnie trochę podejrzane,albo cały samochód zaparkowany głęboko w lesie i zgóry przykryty kocem a po bokach gałęziami.A w gaz to muszę się zaopatrzyć bo to różnie bywa.
Gratulacje! W Opolskiem gatunek krytycznie zagrożony, na samym Chełmie to chyba Niemcy go ostatnio podawali (klasycy: Fiek, Schube, Schalow), choć trzeba by jeszcze sprawdzić pracę Pana Spałka 2005 w ChPO. Kiedyś dokładniej przyglądałem się regionalnie gatunkowi po tym, jak niespodziewanie trafiłem gatunek na drugim krańcu Wyżyny Śląskiej, pod Chrzanowem, na jak się okazało doskonale znanych Panu Piotrowi Grzegorzkowi stanowiskach, choć niby w ATPOL mamy tu oficjalnie na środkowym południu dziurę zasięgową;) Niedawno odnalazł się po latach i w pobliskim Jaworznie, także zmiany klimatyczne chyba szafirkowi sprzyjają.
Znajome botaniczki już kiedyś rolnik przeganiał z łąki goniąc je z siekierą, gaz gazem, ale instynkt ucieczki i kondycja - też się przydają florystom..;)
PS
pozdrowienia z warstw gogolińskich okolic Gołonoga:)
RE: zmiany klimatyczne chyba szafirkowi sprzyjają
- albo zdecydowanie większy wybór roślin ogrodowych niż w nie całkiem niedalekiej przeszłości...
Ten szafirek był dość pospolity na Śląsku 100 lat temu, ale prawie wymarł, więc chyba nie bardzo..;) Poza tym takson o śródziemnomorskiej proweniencji, ale sięgający dawniej wyraźnie do nas. W pobliskich Czechach są rodzime łącznie 4 gatunki Muscari.
Jakoś w ogródkach szafirków nie brakuje, ale coś M. comosum - prawie w nich nie widać (zdziczałe M. armeniacum już widziałem nieraz). To już bardziej wątpliwe te ślunskie Polemonium;)
Gwoli ścisłości - teraz to już nie Muscari comosum ale Leopoldia comosa.
powyżej nazwy gatunku to tylko fanaberie taksonomiczne (mniej lub bardziej sensowne), żadna ścisłość. Równie dobrze Hyacinthus comosus Linnaeus, Species Plantarum, 1: 318, Anno Domini 1753;)
(wypowiedź edytowana przez lukkrajewski 13.czerwca.2016)
#466
od września 2009
Mogę zrozumieć poważne badania naukowe, po których roślina przechodzi z jednego rodzaju do drugiego. Czym się jednak kierowano zmieniając nazwę rodzaju Onopordon na Onopordum?