Owoce na dużym drzewie w formie luźnych kiści. Pojedyńczy owoc ma ponad 2 cm średnicy. Tubylcy zrywają do jedzenia. Ma przyjemny choć kwaskowy smak. Gdy zjadłem wraz z nimi kilkanaście owoców po jakimś czasie wyraźnie czułem, że błona śluzowa w ustach jest jakby lekko uszkodzona (przez godzinę lekko szczypało). Jednocześnie mają bardzo ciekawą konsystencję. Owoc pod cienką skórką jest dość miękki i soczysty, ale tak elastyczny, że pestek, które są w środku nie można oddzielić od miąższu. Po prostu wokół pestki jest jakby żel, który jest całkowicie elastyczny i nie można go zębami przegryźć na dwa oddzielne kawałki. Można tylko "pomemłać" w ustach, wyssać sok i wypluć (lub jak tubylcy połknąć w całości). Wszystko to miało miejsce w wiosce w dżungli Borneo, ale nigdy nie widziałem aby takie owoce sprzedawano na miejscowych targach. Może ktoś mi podpowie co to może być?