Witam,
Byłam niedawno w lesie, w miejscu gdzie kiedyś znalazłam stanowisko długosza. Już wtedy był w trochę kiepskim stanie - połamany, z pożółkłymi liśćmi. Stanowisko ma dwie kępki (nieduże) tej paproci z licznymi liśćmi zarodnionośnymi. Kiedy parę dni temu odwiedziłam to miejsce okazało się, że w pobliżu robi się zrywkę drewna, przez co stanowisko jest mocno zagrożone. Ponadto, w tym miejscu, przez działania zmierzające do ułatwienia sobie roboty w lesie, leśnicy wykopali już jakiś czas temu rów melioracyjny. Być może dlatego ten długosz tak podsychał w ubiegłym sezonie.
W związku z powyższym, zastanawiam się i proszę o radę, czy można by spróbować zebrać część liści zarodnionośnych i wysiać na podobnym siedlisku. Może udałaby się taka introdukcja. Czy w ogóle (z uwagi na status ochronny tego gatunku) można dokonywać takich manipulacji, mimo, że w dobrej wierze? Bardzo proszę o opinie w tej sprawie, rady i ewentualnie namiary na literaturę w temacie długosza. Z góry dziękuję i pozdrawiam. Ola Łuczaj
Myślę że o samym fakcie można poinformować nadleśnictwo. Może to odnieść konkretny skutek.
Samo przenoszenie części rośliny bądź wręcz całej wymaga pozwolenia wojewódzkiego konserwatora przyrody, bądź też ministra środowiska (zazwyczaj tego pierwszego), co zajmie z pewnością nieco czasu. Dlatego polecam jak najszybsze skontaktowanie się z nadleśnictwem. Osobiście z kolegą zrobiliśmy tak kilka lat temu w sprawie kilku porostów, które rosły na starych dębach, dookoła których wycinano stare sosny i nasadzano nowy las sosnowy. Nadleśniczy powiedział nam wtedy, że te dęby i tak będą zachowane, ale podziękował za informacje i powiedział, że osobiście będzie pilnował, aby te dęby zostały. No i są do tej pory. Więc myślę, że ma to spore szanse powodzenia. Tym bardziej że obecnie lasy dbają nieco bardziej o takie rzeczy niż przed laty. Jeśli chodzi o literaturę w takiej tematyce, to ona w Polsce dopiero powstaje, może ktoś coś znajdzie na ten temat ale niestety wątpię. Literatura może powstać właśnie przy takich okazjach, o jakiej pani piszę, więc jeżeli stanowisko naprawdę jest zagrożone to tym łatwiej Pani będzie o przeniesienie gatunku i opisanie tego, np. we wspólpracy z nadleśnictwem czy jakąś jednostką naukową. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za cenne informacje. Postaram się dalej działać w tej sprawie.
Życzę powodzenia! Trzymam kciuki i wierzę że się uda! :)
Problem roślina chroniona kontra działalność gospodarcza nie tylko leśników, co widać na przykładzie niejednej "Rospudy" określam mianem ekostalinizmu. U mnie też przy okazji zrywki drewna wytargano nieco widłaka goździstego, którego przy okazji pozyskałem na moją wystawę. Co do stalizmu: według niego śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć całego narodu to statystyka. Zatem, gdybyś wyrwał tę roślinę i przesadził mógłbyś mieć konserwatora przyrody na karku. Jeśli zniszczą ją leśnicy, a konserwator jeszcze nie wie, nie będzie sprawy.